piątek, 2 września 2016

Rozdział 19 Sen Osaki





— Jak to się w ogóle stało? — Elise siedziała na krześle obserwując nieprzytomną Osakę na kanapie. Kiedy zadzwoniła do niej zdenerwowana Layla myślała, że siostra sobie z niej kpi. Przecież widziała Osakę dwie godziny wcześniej całą i zdrową!
— Nie wiem — Licht wzruszył ramionami z nad swojej herbaty — to Hyde ją przyniósł.
Grupka osób spojrzała z wampirzycy na czarnowłosego jakby powiedział coś niemożliwego. Tylko, że nie chodziło im o przyniesienie Raimei przez Lawlessa, a raczej o nazwę nadaną mu przez chłopaka.
— Hyde...? — Brew Stevens podniosła się wyżej. On chyba nie ma na myśli Chciwości? Bo jeśli tak to będzie miała powód by sikać ze śmiechu. A to by był numer. Dr Jekyll i Mr. Hyde.
Drzwi uchyliły się i z łazienki wyszedł blondyn niosąc zawiniątko w chusteczce. Był pewny, że skądś zna te kule i teraz doskonale ją rozpoznał. Minął wszystkich i stanął przed jedyną osobą, która tak jak on rozpoznałaby ten przedmiot. Bez słowa wcisnął pocisk Kuro do ręki i podparł biodra jak wściekła żona.
— Było to w jej kręgosłupie..
Leniwy wampir przez chwile obserwował pocisk po czym jego źrenice zrobiły się większe i można było wyczuć w pokoju ciężka atmosferę. Teraz nie tylko Lawless  emanował złą aura, a także Kuro przez co Shirotę przeszły dreszcze.
— Chłopcy o co chodzi? — Layla całkowicie zignorowała tą napięta atmosferę i podeszła bliżej dwójki Servampów.
— C3… — Mahiru drgnął słysząc warknięcie ze strony Lenistwa.
— No nie mówcie mi, że tak szybko zareagowali — Pycha obruszyła się i gwałtownie podniosła z siedzenia. W tym momencie nawet zdenerwowani spojrzeli w jej stronę. Takim zachowaniem przypominała ich niskiego brata, że aż dziw bierze iż nie są jakąś daleką rodzina.
Misono pocierał podbródek wyraźnie zamyślony. Dopiero co poznali Lizzy i tę blondynkę, a organizacja już im depcze po piętach. Z tego co powiedziała im wcześniej czarnowłosa wampirzyca to Foster wyraźnie ukrywała się przed Tsurugim. Może on miał coś wspólnego ze śmiercią tamtej dwójki?
— Tylko jedna broń ma takie kule — Lily zawisł nad najstarszym bratem obserwując śród w dłoni Leniwego wampira — ta która należała do Yumikage.
— Yumikage?
— Yumikage Tsukimitsu — Najmłodszy z Servampów uśmiechnął się uroczo jakby opowiadał coś bardzo miłego za to najstarszy z braci się skrzywił. No tak Osaka leży jak długa na łóżku, a tamten wydaje się właściwie nie wzruszony. Zachowanie Lily’ego czasami przeraża — jest jednym z dwóch partnerów Tsurugiego.
— A kto jest drugim? — Storm zainteresowana wbiła swoje spojrzenie w Servampa Nieczystości. Zawsze tego czarnowłosego gnojka widziała samego. Nigdy nie przyszedł z nikim z grupy.
— Junichioru Kurumamori.
Winda zapiszczała oświadczając przybycie kolejnych gości na piętro. Gdy tylko otworzyły się drzwi wszedł przez nie Hugh w towarzystwie swojego Pana, który najwyraźniej dopiero skończył trening. Tetsu przerzucił swój ręcznik przez szyję i jego spojrzenie sunęło pierw po grupie siedzącej by na końcu zatrzymać się na nieprzytomnej Raimei.
— Widzę, że zebranie rozkwitło — Pycha także spojrzał na kanapę gdzie leżała wampirzyca i pokręcił niezadowolony głową — jak tylko tamtą ruda małpa wspomniała o problemach wiedziałem, ze tak będzie..
___________

Yuki z uśmiechem na ustach podrzucała sobie szklanką nucąc pod nosem. Wreszcie ta przerażająca Foster sobie poszła i dziewczyna może odetchnąć pełną piersią. Swoją drogą jak to możliwe, że kiedyś się ucieszy z telefonu obcej matki. Podkręciła sobie głośniej radio i zanuciła lecącą melodie jako muzykę zwycięstwa. Wreszcie będzie mogła zjeść chipsy, które skrzętnie ukryła w skrytce. Jej mina od razu zrzedła, gdy zobaczyła tylko pustą szafkę.
— Dlaczego?! — Upadła teatralnie na kolana czując jak zbiera się jej na płacz. Jakim kurwa cudem zapasy znikają z szafek?!
Usłyszała jak drzwi od baru się otwierają, więc zaczęła się podnosić. Jeśli to znowu Lizzy powie jej co o niej myśli i niech spierdala z jej azylu. Zjedzono ostatnią paczkę skrzętnie ukrytych chrupek! Prędkość z którą się podniosła spowodowała, że druga osoba przed ladą wrzasnęła lądując z krzesłem na ziemi. Blondynka wyjrzała zza baru widząc na podłodze Lawlessa, któremu przekrzywiły się z tego wszystkiego okulary.
— Law..Lawlesss? — Wybuchnęła głośnym śmiechem łapiąc się za brzuch. Spodziewała się każdego, ale nie tego blondyna.
Shunta słysząc śmiech swojej pracownicy wyjrzał z zaplecza widząc brata swojego szefa. Jednak wampirowi wcale nie było do śmiechu i już nawet nie chodziło o to zaskoczenie. Podniósł się z ziemi wycierając brudne odzienie.
— Idziemy Yuki — Zdziwiona przestała się śmiać i spojrzała na zdenerwowane spojrzenie chłopaka, który co chwile zerkał na drzwi
— Zwariowałeś? — Wzięła szmatkę i zaczęła pocierać szklankę — w pracy jestem.
Wampir bez słowa złapał za jej ręce odkładając szmatę i szklankę, a Inaba warknęła alarmująco. Na nią nie działają takie głupie flirty, więc niech da sobie spokój. Lawless wiedząc, że nic nie wskóra przeskoczył przez bar i nim wampirzyca się zorientowała została przerzucona przez ramię chłopaka jak worek ziemniaków i on jakby nic się nie stało ruszył sobie w stronę wyjścia.
— Lawless co ty wyprawiasz?! — Twarz Yuki zaczęła się robić czerwona — postaw mnie na ziemi!
Ookubo stał obserwując całą scenę. Miał się nie mieszać w te sprawy, więc już wiedział, że w pracy zostanie sam. Blondyn zatrzymał się jeszcze przy wyjściu i odwrócił w stronę szefa baru
— Radziłbym ci na jakiś czas zamknąć bar — Zdziwiony wampir spojrzał w jego stronę — zaatakowano Osakę, więc podejrzewam, że po ciebie tez przyjdą.
Po czym nie patrząc nawet na zszokowanego Shunte wyszedł z baru dalej nie stawiając Inaby na ziemi.
— Co z Raimei? — Skoro przyszedł po nią Lawless musiało być poważnie. Czyżby znowu Mutsuko zaszalała?
— Jest u nas w hotelu — Blondyn szedł cały czas obserwując dookoła ulice. Według reszty możliwe, że zaatakują także Foster i Mount, więc i po nie został ktoś wysłany. — wasz dobry kolega Kamiya postanowił popolować sobie na Twoją siostrzyczkę i…
Spojrzał na twarz Yuki, która zrobiła się blada i chłopak chyba zrozumiał, że teraz przesadził. Był zły owszem, ale nie powinien się pastwić nad Bogu ducha winną Inabą. Postawił dziewczynę na ziemi.
— Emm.. Przepraszam — Podrapał się zakłopotany po głowie — nie powinienem się tak do ciebie odzywać. Tyle po prostu jak zobaczyłem Rai... To wiesz.
— Co się dokładnie stało? — Dobra to zrozumiałe, że tak się zdenerwował widać tak jak ona martwi się o jej siostrę. Powoli szli już w stronę hotelu i dziewczyna była pewna, że wampir cały czas trzyma szable w pogotowiu.
— Nie wiem — Westchnął pocierając obolałe skronie — wracałem z pracy i w pewnym momencie wypadła z uliczki twoja siostra wyglądając jak siódme nieszczęście. Później drogą kuli z jej pleców..
— Kuli z pleców?!
— Wydedukowaliśmy z chłopakami, że to z broni jednego z grupy Tsurugiego.
— Chwila moment! — Blondynka zaczęła szybko machać rękami jakby chciała odgonić jakieś owady — jacy partnerzy?! Lawless co jest do cholery?!
— Chodźmy szybciej — Złapał Chciwość za dłoń przyspieszając kroku.
— Lawless.. — Miała ochotę rzucić mu jakimś głupim żartem, ale dobrze wiedziała, że to nie jest czas, a tym bardziej pora. Jak zawsze chłopak był wyluzowany tak teraz wyglądał na porządnie przerażonego. Czyżby C3 było, aż tak niebezpieczne? — czemu akurat ty sam przyszedłeś po mnie do pracy?
— To chyba jasne — Mruknął niezadowolony — mieli po ciebie wysłać Lilyego i Misono, ale nie umiał bym spokojnie siedzieć na tyłku jakbym nie wiedział co z tobą.
Wampirzyca zarumieniła się czując jak coś fruwa jej w żołądku. Jeśli mówią, że jak się zakochasz pojawiają się motyle to jak nic ona wpadła. Z zainteresowaniem obserwowała twarz Servampa, który chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co mówi.
— Martwisz się o mnie? — Zaśmiała się cicho — to nowość.
— No pewnie — Zatrzymali się pod hotelem i Chciwość się wreszcie wyluzował — dziewice nie powinny chodzić same po ulicach!
Inaba myślała, że coś ją strzeli. Myślała, że chłopak mówi poważne, a ten kretyn się z niej zgrywa ! Zagotowało się w niej chyba pierwszy raz od dłuższego czasu i jej nowo narodzenie dało o sobie znać w postaci mocnego plaskacza wymierzonego prosto w policzek Lawlessa. Kiedy tylko poszedł huk i wampir prawie skończył na ziemi zdążył usłyszeć tylko syk “ idiota! “ i wampirzyca zniknęła za drzwiami windy.
— Hej, a ja?! — Podbiegł do zamkniętych trzymając się za czerwony policzek. Musiał przyznać, ze blondynka ma parę w łapie. Jakby ją jaki diabeł opętał.
— Kobiety proszę Pana.. — Wampir spojrzał w stronę ochroniarza, który z niewzruszoną mina patrzył na całą scenę — nigdy ich nikt nie zrozumie..

____________

Licht podjechał autobusem do południowej części miasta trzymając w dłoni kartkę z nabazgranym adresem. Wypuścił zrezygnowany powietrze. Co on jest chłopcem na posyłki czy jak? Ruszył przez zatłoczoną uliczkę ignorując ludzi, którzy się za nim oglądali.
— Trzeba było jechać taksówką — W myślach wyklinał już całą egzystencję ludzką, gdy wreszcie doszedł pod wskazany adres.
Spojrzał na drzwi, które trzymały się teraz na gwoździu i wyraźnie płakały o ratunek. Tak, powinien zapłacić za ich naprawę, ale tym się będzie martwił później. Wyciągnął dłoń przed siebie chcąc zapukać i przez chwilę naszły go rozmyślania. Czemu właściwie on przyszedł po Foster i Mount sam? Ale chociaż tutaj ma spokój od tego rozdartego wampira. Postanowił być dla niego milszy, ale na pewno nie będzie go traktował od razu jak ukochanego przyjaciela. Trzeba było podpisać pakt z troskliwymi misiami.
Przyłożył rękę do drzwi z zamiarem zapukania jednak, gdy tylko dotknął lekko dwoma kostkami u palców drewna mebel odpadł z hukiem.
— Cholera.. — Todoroki zamarł z ręką w powietrzu czując jak jego usta niebezpiecznie drgają. Był pewny, że wyczuwa przy sobie wściekłą aurę Lizzy mimo, że dziewczyny nie było w pobliżu. Zabawne, żeby dorosły facet bał się małej, wrednej, złośliwej…
— Czego tutaj szukasz niszczycielu drzwi..? — Prawie wrzasnął, gdy usłyszał za sobą dobrze znany mu jadowity głos. Pomylił się. Ta kobieta to diabeł z piekła rodem!
Bardzo powoli odwrócił głowę czując jak mu się poci każdy najmniejszy skrawek ciała. Nie bał się wampira, a boi się zwykłej śmiertelniczki. Jak można być takim terrorystą by sobie podporządkować nie dość, że wampiry to i anioła?
— Pytałam o coś Licht’ie Jekyall’u Todoroki.. — Mrużyła coraz groźniej oczy jak drapieżca chcący dorwać swoją ofiarę. Pierwszy raz w swoim życiu chłopak miał wrażenie, że skurczył się do rozmiaru robaka.
— Ja.. um.. e.. — Nie wiedział jak ma to powiedzieć. Może po prostu złapie ją za rękę i pociągnie za sobą? Brew dziewczyny podnosiła się coraz wyżej słysząc jąkaninę chłopaka, który tak naprawdę terroryzował swojego wampira bardziej niż grupa z C3, którą zna. Wreszcie wiedząc, że i tak się nie wysłowi złapał ją za dłoń pociągając za sobą — idziesz ze mną!
— Hej!?
Nigdy nie trzymał żadnej kobiety za rękę, więc czuł jak jego policzki płoną żywym ogniem i modlił się w duchu by nie paść na środku drogi i to nie koniecznie przez jej kij.
— Co ty odpierdalasz?!
— Ja… naprawię ci tę drzwi.. — Im bardziej Foster chciała wyrwać rękę z jego uścisku to ten bardziej ściskał — ale chodź ze mną.. dobrze?
Rudowłosa pomrugała parę razy zdziwiona. Faceci.. Za dużo widziała ich w agencji by próbować zrozumieć ich chociaż trochę. Z nich wszystkich Mikuni, Tsurugi i Tsuyuki byli największymi debilami. Powinna napisać poradnik. „Jak zrozumieć półkule, którą używają faceci”. Albo „Smutna historia zajebistej Foster” tak, to drugie ładniej brzmi.
Nie mając zbytnio wyboru zgodziła się by czarnowłosy porywacz zaciągnął ją do ulicy, gdzie złapał taksówkę. Nim zdążyła zapytać o cokolwiek Licht wepchnął ją do samochodu zamykając za sobą drzwi.
— Gdzie mieszka Mount?
— Po co ci to…
— Gdzie ona mieszka?
Lizzy westchnęła załamana i niechętnie wyrecytowała adres swojej przyjaciółki w stronę taksówkarza i mężczyzna ruszył z piskiem opon pod wskazane miejsce.
____________

                Raimei szła powoli korytarzem jakiegoś hotelu czując jak głowa jej pęka. Nie pamiętała kompletnie nic po momencie jak padła twarzą na środku Tokyo, gdzie ona jest do ciężkiej cholery? Miejsce, które widziała trochę kojarzyło jej się z miejscem pracy Pana Gniewu, ale przecież „ Sierra Company” jest na razie zamknięte. Zatrzymała się przy windzie i nacisnęła guzik by ją przywołać. Może uda jej się stąd uciec dołem? Co ciekawe, gdzie są wszyscy ludzie? Drzwi zapiszczały obwieszczając przyjazd windy, więc rozkojarzona Osaka czekała na otwarcie sprzętu. Zobaczyła światło i stanęła jak wryta widząc środek.
                Parę razy przetarła oczy by się upewnić, że nie ma omamów. Niestety to nic nie dało. Zamiast windy zobaczyła basen i przy nim tłum ludzi. Ale to wcale nie to nią tak wstrząsnęło. Wśród tłumu zobaczyła swoją najstarszą siostrę ubraną w bikini z króliczymi uszami. DOKŁADNIE TAK! Królicze uszy wprost magazynu dla panów. Kawałek dalej zobaczyła trójkę podwładnych czarnowłosego w tym Sakyue w dość wyzywających strojach bawiących się kajdankami. Gdzie ona kurwa jest?
— Przyszłaś nas odwiedzić Osaka? — Usłyszała głos z prawej strony i odkręciła głowę w prawą stronę. Zaschło jej w ustach, bo miała je chyba za długo otwarte w niedowierzaniu.
Dwójka jej zdradzieckiej rodziny siedziała przy złotym tronie w strojach króliczków playboya przy czym Takuda był na smyczy, którą trzymała osoba siedząca na tronie. Niepewnie podniosła wzrok modląc się by nie było to co ona myśli.
Męska Melancholia siedziała na tronie w kostiumie godnym Borata i z uśmiechem trzymała w drugiej dłoni wino. Dziewczynie wrosły nogi w ziemię. CO TU SIĘ ODPIERDALA?!
— Akurat zdążyłaś na tort!
— T..o..r..t? — Wydukiwała niepewnie czując jak jej mózg zaczyna się rozpadać na kawałeczki. Oni chcą ją chyba wykończyć bardziej brutalnym sposobem niż myślała..
Nim zdążyła zrobić jakikolwiek ruch pojawił się przed nią tort, który miał zaświecone dwadzieścia cztery świeczki. Wyglądał całkiem normalnie tyle, że był wielki. Świeczki nagle zgasły i zapadła ciemność. Ktoś zapalił lasery i włączył sztuczny dym. Lenistwo mrużyło oczy by zobaczyć coś wśród tego syfu, który śmierdział cholernie. Wywaliło górę tortu i wampirzyca spojrzała w górę.
— WITAMY! WITAMY! — Głos Beruki odbijał się w jej nieszczęsnych bębenkach jak upierdliwa mucha. Ten koleś samym głosem potrafił wkurwić.
Kiedy wreszcie mogła coś zobaczyć jej szczęka była prawie w podłodze i złapała się za głowę. Owszem na cieście stał różowowłosy. Tylko w stroju sado-maso z batem. Świat się kończy!
— ŚMIAŁO RAIMEI! DOŁĄCZ DO NAS! — Chłopak wycelował batem w jej stronę — ZABAW SIĘ Z NAMI!
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę dziewczyny, która z wrzaskiem ruszyła w przeciwną stronę, jednak drzwi zamknęły się z hukiem przed jej nosem.
— Dołącz do nas! Dołącz do nas!
Czerwone oczy i przyciemnione twarze zaczęły jej migać przed oczami, gdy przerażona zaczęła wrzeszczeć na całe gardło.

~~*~~

Poderwała się ciężko oddychając. To był sen.. to był pierdolony sen.. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, które wyglądało jak psychiatryk. Znała kolor tych ścian i poczuła się gorzej niż wcześniej. Jednak.. złapali ją?
— Osaka-chan.. — Melodyjny głos, który poznała od razu spowodował zimny dreszcz na jej plecach. Czerwone oczy powoli sunęły w bok czując jak serce prawie wyskakuje z piersi.
Głowa także machinalnie ruszyła w tamtą stronę i kolejny raz poczuła się jakby życie chciało ją wykończyć samym byciem. Kawałek od jej łóżka stała cała trójka agentów C3 tak samo w strojach godnych sado-maso.
— Spokojnie dzikie kotki się tresuje… — Zboczony uśmiech na twarzy Kamiyi spowodował, że niebieskowłosa zaczęła znowu wrzeszczeć na całe gardło.


~~*~~

— NIE! — Poderwała się cała roztrzęsiona ciężko oddychając.
Tym razem nie była w żadnym korytarzu, w żadnym C3. A w pokoju, gdzie słyszała grający telewizor.
— Raimei? — Głos, który usłyszała spowodował, że dziewczyna ruszyła się za szybko i spadła z łóżka. Za dużo już dzisiaj widziała by jeszcze zobaczyć teraz Kuro w tak samo chorym stroju jak ich wszystkich. Zasłoniła oczy rękami modląc się by już się obudzić. Bolało ją całe ciało łącznie z kręgosłupem i jeszcze trochę, a się rozpłacze jak dziecko — hej.. dobrze się czujesz?
Bardzo powoli rozchyliła jeden z palcy widząc normalnie wyglądającego wampira, który przyglądał się jej z lekkim zdziwieniem na twarzy.
— Kuro! — Chyba pierwszy raz cieszyła się tak z widoku tego pieprzonego lenia. Rzuciła się na niego przez co obydwa wampiry wylądowały na kanapie i dziewczyna przytuliła się do niego mocno.

Twarz wampira ze zdziwienia przeszła w zakłopotanie. No cóż. Kobiety są dziwne, a przy tym takie upierdliwe, prawda?



_____________________



Tak, tak jak większa część tłumu jestem także na wattpadzie :D! Teraz rozdziały będą pojawiać się regularnie także i tam. Więc zapraszam ^^





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz