niedziela, 15 stycznia 2017

Rozdział 40 Prawdziwy cel organizacji

Raimei siedziała związana patrząc niezadowolona na swoich dwóch porywaczy. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, że spotka swojego byłego szefa. To jest naprawdę jeden wielki pech ciągnący się za nią niczym guma. Tobias podszedł do niej z uśmieszkiem unosząc palcem jej brodę.
— No musze przyznać, że Tsurugi to ma gust — Jakby spojrzenie mogło zabijać to jak nic Willmon leżałby już martwy i nie byłoby mu tak wesoło — może po całej akcji dałabyś się zaprosić na kawkę?
— Prędzej zdechnę..
— Lubię takie niedostępne.
— Daj sobie spokój Tobias, chyba, że chcesz stracić oczy jak tylko Kamiya puści ją ze sznurów? — Wampirzyca jak i czarnowłosy spojrzeli w tamtą stronę widząc fioletowowłosego chłopaka opierającego się o ścianę. Jeszcze kurwa jego jej tutaj brakowało!
— Co tutaj robisz Charedzie? — Mina starszego brata zrzedła widząc jak zadowolony z siebie chłopak ruszył w ich stronę trzymając ręce w kieszeniach. Puścił twarz dziewczyny i odsunął się od niej stając oraz obserwując młodszego brata. Miał mało czasu i jeśli się nie pośpieszy to plan jego brata wejdzie w życie. Chyba, że go przechytrzy — czyż byś się jednak zdecydował pracować jak powinieneś?
— Dowiedziałem się, że chcecie złapać Osakę — Więc, jednak dalej na nią polują? Ruszyła się niespokojnie wiedząc, że i tak nie pozbędzie się z siebie magii chłopaka. Gdyby chociaż udało się jej jakoś pozbyć tych sznurów udałoby się jej uciec — a mam do niej małą sprawę zanim wcielicie swój plan w życie.
— Masz trzy minuty i znikaj stąd — Tobias machnął od niechcenia ręką i stanął obok Tsurugiego, który przyglądał mu się z pod zmrużonych powiek. Nie podobało mu się pojawienie tutaj tego wampira. Ten gnojek zawsze kombinuje coś na ich niekorzyść. Zwłaszcza teraz, gdy buntuje się przeciw nim robiąc wszystko co mu się podoba.
Żeńskie Lenistwo patrzyło jak chłopak się do niej zbliża uśmiechając dziwnie. Była sama i związana z trójką psychopatycznych facetów, źle to wygląda. Nastolatek ukląkł przy niej patrząc jeszcze kątem oka na dwójkę mężczyzn. Złapał ją za ramiona przysuwając do siebie.
— Gdzie jest ten skrawek klejnotu, który trzymała twoja świrnięta trumniasta siostra? — Raimei uniosła brew do góry. Trumniasta siostra? Pewnie chodzi mu o Elise. Najbardziej dziwił ją fakt, że mówił to dość głośno cały czas podejrzanie rzucając spojrzeniami do tyłu. Jakby sprawdzał, że jego gra aktorska przynosiła efekty. W pewnej chwili przysunął się bliżej jej ucha dodając ciszej — przygotuj się na ucieczkę masz piętnaście sekund.
Chwila, co?! Nie zdążyła nawet pomyśleć jak czarnowłosy agent C3 zamarł otwierając szeroko oczy, a towarzysz obok niego zacisnął wściekle zęby. Jak w spowolnionym tempie poczuła szarpnięcie za dłoń i jak dotąd wróg, który próbował ją zabić wybiegł ciągnąc ją za sobą w jakieś ciemne korytarze. Nie wiedziała do końca co się dzieje. Tsurugi udawał skruszonego i pewnej chwili miał ją w swoich łapskach. Teraz Willmon, który dotąd dwa razy prawie ją zabił ratuje przed dwójką ludzi z agencji. Co tu się dzieje do cholery?!
— Skup się na drodze Osaka! — Musi zgubić tamtą wściekłą dwójkę, bo nawet nie chciał myśleć co się stanie jak dorwą go w swoje łapska. Zwłaszcza, kiedy porywa ich przynętę. Sam nie wiedział czemu to robi. Po prostu jak podsłuchał ich rozmowę w agencji nie potrafił siedzieć bezczynnie i drapać się po głowie. Obiecał sobie, że urządzi im prawdziwe przedstawienie i na pewno teraz tego nie zmieni. Zacisnął mocniej ich dłonie jakby się bał, że puści dziewczynę i z całą siłą pociągnął ją w prawą uliczkę. Niebieskowłosa cudem nie wyrżnęła orła, kiedy z taką prędkością zakręcał. Jeśli teraz by tu stał fotoradar to jak nic wlepili by im mandat.
— O co tutaj chodzi do cholery Willmon?!
— Pierw zgubmy ogon! — Jak on nienawidził bab, które są tak problematyczne. Bez słowa przerzucił ją sobie w biegu przez ramię i ignorując szarpiącą się dziewczynę. Toż to jest naprawdę skandal! Ona nie jest mięsem by sobie ją przerzucać z rąk do rąk! Poczuła, że się odrywają od ziemi i usłyszała za sobą huk rozumiejąc iż Chared właśnie rozwalił sufit. Nie wie jak ona, ale on nie ma zamiaru być złapany przez swojego wściekłego brata. A już tym bardziej przez Tsurugiego, któremu brakuje dużo do normalności.
__________

Grupa posuwała się coraz bardziej w korytarze nasłuchując jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Lily i Layla lecieli na przodzie jakby znali drogę, a dwójka Pych ubezpieczała tyły. Mahiru co jakiś czas zerkał na Kuro, który wyglądał na zmartwionego. Tylko nasuwało się pytanie. Martwił się tym, że tutaj są? Tym facetem czy co się dzieje z Osaką?
— Co się tak na mnie patrzysz? — Czerwone oczy popatrzyły na swojego Pana znudzenie.
— Nie, nic Kuro — Uśmiechnął się krzywo. Tak to musiało wyglądać głupio jak tak się w niego wpatrywał — po prostu… martwię się o Raimei.
— Ta.. ja też — Westchnął zrezygnowany. Miał jej pomóc wyjść z pokoju, a teraz wszystko wymknęło się z pod kontroli. Chyba pierwszy raz był tak na siebie zły, że nie przejrzał planu dziewczyny. Jeśli to co mówił Misono jest prawdą to te przeklęte gnojki będą polować na wampirzycę. Może czasami go denerwowała, ale lubił jej towarzystwo. Zdał sobie sprawę, że jego najmłodszy brat chichotał z przodu puszczając mu ukradkowo oko. A temu, co do cholery? Zmienił orientację czy jak?
— Co wy wszyscy tu robicie? — Hugh spojrzał do przodu widząc przed nimi Yoru, która podtrzymywała Mikuniego.
— Yoru! — Mahiru wypuścił z ulgą powietrze podbiegając do wampirzycy i spojrzał na starszego Aliceina — on żyje?
— Tak.. — Spuściła zmartwiona głowę — wykorzystał dużo mocy oręża i zasłabł. Z Hoshim dzieje się coś złego i chciał nas zastrzelić.. Jeje za nim ruszył i nie wiem jaki jest wynik walki.
— Nie martw się znajdziemy ich — Layla poklepała nastolatkę po głowie uśmiechając się delikatnie. Wtedy do Shihoin coś dotarło. Widzi tu Servampy i ich Panów, ale jednej osoby wśród nich brakuje. Jeśli jest tutaj Mahiru i Kuro to oznacza..
— Gdzie jest Raimei? — Grupa zaczęła po sobie patrzeć jakby próbowała zrzucić na drugą osobę zadanie by poinformować wampirzycę o zniknięciu.
— Raimei porwała magia Hoshiego — Elise jako jedyna nie miała zbytnio oporów by przekazać wampirzycy te informacje i jak zobaczyła blednącą dziewczynę oraz jak dopiero, co ledwo dyszący Mikuni podniósł głowę zaczęła szybko machać rękami jakby odganiała muchy — ale spokojnie on na pewno nic jej nie zrobi!
— Nie widziałaś go teraz Elise — Blondyn uśmiechnął się krzywo. Nie spodziewał się, że zobaczy kiedykolwiek w takim szale wampira. Nic na to nie zapowiadało. I dlaczego to się wydarzyło? — wygląda zupełnie jak..
— Jak, kiedy jego Eve traci nad sobą panowanie.. — Storm zakończyła za niego zaciskając nerwowo pięść. Mają coraz mniej czasu.
— Laylo? — Misono spojrzał w jej stronę wiedząc o czym dziewczyna może już myśleć.
— Kiedyś wam mówiłam, że Raimei zatrzymała jego szał. Tyle teraz jej uderzenie nie wystarczy.. Jeśli tamta magia pociągnęła ją do niego. Może nieświadomie ją zabić.
— A ona na pewno nie podniesie na niego ręki — Stevens przyłożyła rękę do ust. O tym nawet nie pomyślała! Szlag by wziął tego idiotę!
Cała grupa usłyszała huk i podłoga się za trzęsła. Lily złapał Misono, który prawie się wywalił, a Layla Shihoin i jej towarzysza. Coś dzieje się nad nimi. Czyżby to miało więcej kondygnacji?
— Może to Jeje i Hoshi? — Tetsu podniósł głowę do góry.
— Trzeba to sprawdzić!
— Tak czułem, że to powiesz… — Kuro widząc jak już jego Pan przywołał swój oręż chciał się schować pomiędzy innych towarzyszy, jednak chłopak złapał go za kołnierz i siłą wciągnął na miotłę. We dwoje rozwalą ścianę by reszta mogła przez nią przejść.

_________________

Chared oparł się o ścianę ciężko dysząc. Dawno nie musiał tyle biegać i zapomniał jak to jest rozprostować nogi. Odkąd został zamknięty w C3 nie pozwalano mu wyjść z pokoju w którym więził go brat i Kamiya. Ostatnim razem udało mu się wymknąć by ostrzec Shirotę, ale dopiero teraz jak jego brat zobaczył zdradę to pierwszy raz poczuł się naprawdę wolny. Osaka także przywarła do ściany, co jakiś czas wyglądając jakby szukała przeciwników. Niby nie widzieli ich już jakiś czas, ale kto wie co jeszcze planują?
— Czemu mnie uratowałeś? — Jak nie zobaczyła nikogo z ulgą zjechała po ścianie by usiąść na czterech literach. Od tygodnia nie wychodziła z domu. Nie dość, że zabrano ją z niej siłą to jeszcze musi uciekać przed agencją.
— Nie lubię swojego braciszka — Drgnęła odwracając w jego stronę głowę jak chłopak poszedł w jej ślady i zjechał po ścianie śmiejąc się do siebie jak szaleniec pod nosem — to jest nasza ostatnia normalna rozmowa Osaka i mam nadzieję, że zrozumiesz wszystko, co mam ci do powiedzenia.
Ton jakim mówił fioletowowłosy nie podobał jej się o tyle ile jego krzywy uśmiech. Widać rodzeństwo Willmon to jakieś dziwne cholery i jeden jak i drugi brat są porąbani.
— Jak wiesz agencja istnieje od zamierzchłych czasów — Oparł się o ścianę głową patrząc w górę jakby klepał jakąś regułkę, którą znał już na pamięć — została założona przez niewiadomych osobników, których chronią filary. Jednym z filarów, a zarazem szefem od magicznych stworzeń jest właśnie Tobias. To on zlecił znalezienie ósemki osób, które nadawały by się idealnie na strażników.
— Dla.. dlaczego jesteście wampirami? — Skoro pochodzą z tego samego wymiaru, co oni to nie powinni być zwykłymi ludźmi? Chared prychnął zirytowany.
— To jakbyś się zapytała skąd się tak naprawdę wzięła kura. A magiczne stworzenia na jakie polowaliście w naszym wymiarze? Jesteśmy i już. Czy to, aż takie ważne skąd? Już ludźmi nigdy nie będziemy tak jak ty i reszta twojej rodziny.
Niebieskowłosa spuściła wzrok. Niby wiedziała o tym od początku, że już nigdy nim nie będzie. Ale zawsze cicho w duszy miała nadzieję, że jest sposób by na nowo się nim stać i dlatego ta uwaga tak nią wstrząsnęła.
— W pewnej chwili moje rodzeństwo spotkało mężczyznę, który stwierdził iż potrafi stworzyć coś, co nam zwykłym krwiopijcą się nawet nie śniło. Wtedy także udało nam się otworzyć pierwszy w życiu portal i przeszedł przez niego właśnie Kamiya oraz jego świta. Sprawa zajęła wiele lat zanim wybrali idealne obiekty na cele.
— Zaraz… to ile Kamiya ma za przeproszeniem lat?
— Dwadzieścia sześć.. a czemu pytasz?
— TO ILE MIAŁ ON LAT, KIEDY PRZESZEDŁ PRZEZ PORTAL?!
— Czy ja wiem.. jakiś nastolatek.. — Dziewczyna złapała się za głowę nie rozumiejąc tego natłoku informacji. Badania, które trwały lata. Chłopak, który w sumie powinien..
— Przecież to nie jest możliwe, chyba że..
— Aleś ty głupia Osaka — Stuknął ją palcem w czoło jakby tłumaczył coś małemu dziecku — między tym wymiarem, a wcześniejszym czas leci inaczej. Kiedy tam mija tydzień tutaj lecą cztery miesiące! Ale koniec tematu o wieku tego gnojka, bo mi się nóż w kieszeni otwiera. A nie mam na to teraz czasu.
— Kim jest człowiek, który nas stworzył? — Kim był tamten mężczyzna.
— Nie wiem — Skrzyżował dłonie patrząc z wyższością na dziewczynę — nie przypatrywałem się każdemu ruchowi agencji. Co mnie miała interesować jakaś grupa wampirów, którzy mieli zostać  stworzeni dla mojego brata? Teraz czas na puentę.
Podszedł do dziewczyny łapiąc ją za przód koszulki i podnosząc do góry. Raimei nawet nie drgnęła próbując zrozumieć wszystkie informacje jakie on jej podaje. Im bardziej tego słucha to tym większa nabiera ją chęć by spieprzyć, gdzie pieprz rośnie i nie pokazać się do końca świata.
— Zostaliście stworzeni by zniszczyć Servampy z tego wymiaru i ich Eve. A ja byłem po to by po waszej robocie sprzątnąć i waszą ósemkę.
Ona.. miała zabić Mahiru i Kuro? Tak po prostu?
— Pierwsze oznaki, że coś jest nie tak widać już było jak zaczęłaś pracować w agencji. Nie kierowałaś się tym, co ci kazano tylko tym, co uważałaś według siebie za słuszne. Najgorsze było to, że twoja postawa imponowała reszcie twojej szalonej rodziny i jak jeszcze trzymano ich w ryzach, kiedy nie było ciebie to tak jak ty się pojawiłaś wszystko się spieprzyło. Mój brat zrozumiał, że jesteś zagrożeniem i kiedy tylko pojawi się ostatni z ósemki podporządkuje wam panów oraz zmusi do współpracy. A wtedy do akcji wkroczyła Mutsuko, która wszystko słyszała. Zabawne, prawda?
Daisaki.. ona o wszystkim wiedziała? Ale dlaczego nie powiedziała im o tym nawet słowem?
— Uparła się, że nas zatrzyma. Ale co mogła zrobić wobec własnej agencji, kiedy mieliśmy po swojej stronie resztę jej rodziny? Nic. Wtedy do akcji wkroczył Noguchi, który był takim idiotą iż dał się zabić tobie i twojej mrocznej siostrzyce.
— Ty.. wiedziałeś.. wiedziałeś, że zabiłam Shikio, bo został opętany..
— Oczywiście, że wiedzieliśmy — Uśmiechnął się szeroko jakby bawił go ten wywód, a tak naprawdę czuł do siebie wstręt. To nie było to czego oczekiwał od życia, a szydzi z biednej dziewczyny — to my mu podaliśmy dane, gdzie przebywała Mutsuko. Monitorowaliśmy całą walkę do momentu jak przebiłaś go włócznią. Chcieliśmy wiedzieć czy potrafiłabyś zabić swojego przyjaciela.
Puścił jej ubranie, a wampirzyca upadła na ziemię spuszczając głowę. Czuła jak cała dygocze. Im bardziej Chared z niej szydził to ona jeszcze mocniej zaciskała dłonie na ziemi. Cały czas byli monitorowani. Ich każdy krok był śledzony od początku do końca.
— Mój braciszek dalej wierzy, że wykończysz swojego Pana i Sleepy Asha.
 A oni jeszcze chcą by zabiła osoby, które zaakceptowały ją taką jaka jest?! Czy ci ludzie nie mają żadnych skrupułów przed Bogiem i dążą do celu po trupach?!
— Ty jak i twój wampirzy kompan tylko robicie krzywdę temu biednemu dzieciakowi.
I to ona i Kuro są tymi złymi? Czy to właśnie nie agencja wraz z C3 planuje zabić Mahiru, ją i Kuro? Jak w transie dziewczyna podniosła się i sprzedała Willmonowi siarczysty policzek, aż paznokciem rozcięła mu twarz. Bez zbędnych słów złapała go za gardło unosząc do góry. Chared całkowicie się tego nie spodziewając przerażony spojrzał w dół widząc wściekłą dziewczynę, której po policzkach spływały łzy. Wyczuwał jak jego strach robi się coraz większy. Oczy Raimei się zmieniały. Nie były już takie jak wcześniej, ale bardziej dzikie, a ogony fruwały na każdą stronę jakby tylko krok dzielił ją od zamienienia się w krwiożercą bestię.
— Rusz chociaż palcem Mahiru albo Kuro.. utnę ci łeb nim się obejrzysz — Zacisnęła mocniej rękę i wampir aż się zakrztusił. Bez żadnego ostrzeżenia puściła go na ziemię przez co uderzył plecami o nią i złapał się za gardło ciężko dysząc — cała organizacja.. wszyscy jesteście żałośni..
Odwróciła się nie mając już ochoty spędzić z tym krwiożerczym dupkiem, ani chwili dłużej. Samo obrzydzenie ją brało, że trzymał ją za rękę.
— Zaczekaj! — Kiedy odzyskał dech wyciągnął jeszcze w jej stronę dłoń — nie możesz pozwolić by Melancholia zebrała wszystkie oręże! Jeśli to zrobi nastąpi całkowita katastrofa! Teraz polują na twojego brata! Tobias zadbał o to by stracił panowanie nad własną mocą. Jest na końcu tego korytarza.
Niebieskowłosa spojrzała jeszcze na niego mrużąc wściekle oczy.
— Mam nadzieję, że to nasze ostatnie spotkanie Charedzie Willmonie — Nim fioletowowłosy jeszcze coś powiedział dziewczyna ruszyła pędem przed siebie całkiem ignorując fakt, że bez Shiroty ma nikłe szanse w walce ze wściekłym Servampem. Musi ratować Hoshiego za wszelką cenę!
_____________

Jeje uchylił się przed strzałem prawie wpadając na ścianę. To nie wyglądało za dobrze i jakoś nie zbierało się na to by coś się miało zmienić. Wymierzył swoimi broniami w Yode, który warczał w jego stronę. Chciał strzelić, ale trzęsły mu się dłonie. Jak ma strzelać do kogoś, kto był z nim przez ostatnie miesiące wprowadzając trochę śmiechu do ich trio. Zacisnął zęby modląc się by miał siłę na strzał. Gdzie się podział stary dobry Jeje, który bez żadnego zastanowienia już dawno posłałby tego wampira na tamten świat? Czy to wina tego pieprzonego blondwłosego gnojka?
A może dlatego, że to jego partner w niedoli? W ostatniej chwili odskoczył od wielkiej fali, która leciała w jego stronę niczym oszczep. Musi próbować. Dając się przestrzelić niczym ser szwajcarski gówno zrobi! Zatrzymał się próbując utrzymać na jadących butach i wycelował bronią w drugiego Servampa Zazdrości. Jeden strzał i nie może spudłować. Nacisnął spust i wampir oberwał prosto w żołądek. Czarnowłosy zachwiał się i w tym samym momencie wampir poczuł jak coś go blokuje zamierając. Został złapany w łańcuchy? Kiedy?! Hoshi wydał z siebie ubawiony warkot celując prosto w zblokowanego wampira. Czas się pozbyć jednego problemu. Grupa wpadła do pomieszczenia zamierając jak chłopak chciał wydać strzał.
— HOSHI DEBILU! — W tej samej chwili z drugiego pomieszczenia wybiegła Osaka zaciskając w dłoni łańcuch — ROZWALĘ CI ŁEB JAK ZARAZ NIE USIADZIESZ NA DUPIE! TO ROZKAZ BĘCWALE!
Zdziwiony wampir spojrzał w stronę wrzasku i wampirzyca dosłownie się na niego rzuciła obwiązując wokół ciała, ale Yoda wcale nie miał zamiaru się tak szybko podporządkować i pociągając za łańcuch podniósł wampirzycę w powietrzu uderzając nią prosto w ścianę.
— Raimei!? — Dwójka chłopców drgnęła widząc jak wampirzyca została sponiewierana. To jak nic musiało boleć. Jakie zdziwienie ogarnęło Sleepy Asha jak zobaczył, że dziewczyna wcale nie była wbita w ścianę, a zatrzymała się na butach ściskając swój łańcuch jako ostatnią deskę ratunku.
Niebieskowłosa odbiła się od ściany. Hoshi jest jej bratem i musi go chronić jak całe swoje wampirze rodzeństwo. Tak żałowała, że nie może przyzwać swojego oręża chyba, że.. Jej spojrzenie spoczęło na dwójce chłopców, którzy teraz byli jej drugą rodziną. Wskoczyła na głowę zdenerwowanego Yody po czym zniknęła z jego pola widzenia.
— Potrzebuje waszej pomocy chłopcy — Mahiru zdążył tylko poczuć dwa ukłucia i zamarł widząc jak z jego dłoni wystają dwa łańcuchy, a Osaka ciągnęła już Kuro na pole walki przy czym i on zaczął jechać na butach w tamtą stronę przez ich połączenie. Był chyba tak samo zszokowany jak on. CZY ONA GO ZMUSIŁA DO UGRYZIENIA MAHIRU?!
Tu nie wystarczą tylko oni. Layla spojrzała na Lilyego oraz Misono i także oni włączyli się do walki stając obok Mahiru i jego Servampów. Mikuni podbiegł z Yoru do Jeje pomagając mu wstać i chłopak także przysunął mu swój nadgarstek. Muszą pomóc reszcie uratować ich wampirka.
— Elise liczę na ciebie. — Czarnowłosa kiwnęła głową znikając Hugowi i Tetsu z oczu by zaraz pojawić się nad swoim najstarszym bratem. Złożyła ręce mając na ustach złośliwy uśmieszek. Dawno nie widziała takiej walki nie potrafiła sobie odmówić tej przyjemności! Pierwszy raz w swojej karierze będzie mogła sprać Hoshiego bez żadnych konsekwencji! KOCHA TEN WYMIAR!
Servamp Zazdrości zamarł czując jak drętwieją mu wszystkie kończyny. Co ten beznadziejny byt mu zrobił?! Zaraz po tym poczuł uderzenie w brzuch i z jego ust wyleciała stróżka krwi. To Kuro wbił w niego swoje pazury, a chwile po nim pojawiła się nad nim Raimei wbijając chłopaka w podłoże.
— Co wy robicie?! — Shirota nie wiedział do końca czemu dwójka jego Servampów właśnie bije brata dziewczyny, a co ciekawsze reszta się temu bezczynnie przygląda.
— ZAUFAJ MI SHIROTA WIEM, CO ROBIE! JAK TYLKO DAM CI ZNAK UDERZYSZ ZE SWOJEGO ORĘŻA!
Brązowowłosy zamarł zaciskając miotłę w ręku. On ma uderzyć nią oszalałego wampira? Jak tylko Yoda się podnosił.
— Kuro podrzuć go! — Lenistwo zamachnęło się nogą wykopując go w powietrze — Jeje strzelaj!
Wampir Zazdrości dotąd nie wiedział jakim sposobem chłopak się nie rusza, ale nie chciał się w to zagłębiać. Wymierzył bronią w wiszącego w powietrzu wampira i sprzedał mu całą serię ze swojej broni krzywiąc się lekko. Nie miał ochoty tak poniewierać czarnowłosym, ale teraz nie mają wyboru. Łańcuchy Stevens zatrzymały bezwładne ciało w powietrzu.
— Laylo, kiedy tylko Hoshi wróci do normalnego stanu uleczysz go.
— Zaraz… czy ty chcesz nim poniewierać dotąd, aż.. WRÓCI DO NORMALNOŚCI? — Hugh otworzył szeroko oczy niedowierzając w to co słyszy.
— Hugh ja go zatłukę jak tylko się obudzi.. — Miała mu tyle do powiedzenia, że chyba dnia jej nie starczy by go opieprzać. Co za nieodpowiedzialny gnojek. I to on ma niby te pieprzone trzydzieści dwa lata? ON TO MA JEBANE PIĘĆ LAT!
W tej samej chwili walnęły drzwi przez które wpadł Tsurugi wyciągając dłoń przed siebie i sznurami powalając na ziemię Kuro, Mahiru oraz Lily’ego, którzy stali najbliżej. Zaraz za nim wpadł starszy Willmon uderzając w ziemię przez co zdziwiony Misono by poleciał na ścianę, gdyby nie Layla łapiąca go w ostatniej chwili. I to był jej błąd. Zbyt skupiona na ratunku dla nastolatka oberwała stalaktytem, który przebił jej bok. Tetsu nie wiedząc do końca co się dzieje zamachnął się trumną chcąc rzucić już w członka C3, kiedy Mikuni rzucił się w jego stronę przewalając na ziemię by uniknął kolejnego dzikiego uderzenia starego wampira. Żeńska Pycha zamarła w miejscu nie wiedząc czy ma się włączyć do tej dziwnej walki, która rozpoczęła się na dole.
— Elise nie przerywaj połączenia z Hoshim! — Osaka pojawiła się nad czarnowłosym wampirem zamachując się już swoimi pazurami. Skoro postanowił z nich zrobić swoich podwładnych to niech teraz pije piwo, które sam sobie naważył. Willmon zatrzymał uderzenie swoją dłonią, która wyglądała jakby była z drewna. Przejechał kawałek na butach, a Raimei postanowiła użyć drugiej dłoni i ucięła mu jego włosy dosłownie przesuwając pazurem obok jego szyi.
Kamiya chcąc ratować swojego towarzysza rozpędził się gotowy już do uderzenia wampirzycy butem, kiedy napotkał opór. Zszokowane złote oczy spojrzały w dół by zobaczyć, co go zatrzymało i dopiero teraz ujrzał białowłosą wampirzycę, której katana zatrzymała jego uderzenie. No tak powinien się spodziewać, że subklasa dziewczyny także włączy się do walki.
— Nie uważasz, że jesteś za malutka by bawić się ostrzem droga panno?
— Jak ci wbije moje ostrze w dupę to się dowiemy, kto jest za mały psychopatyczny gnoju..
— Yoru chyba udzielił się humor Raimei.. — Lily uśmiechnął się krzywo widząc jak Shihoin odbijając się od ziemi sprzedała chłopakowi kopnięcie prosto w twarz przez co wleciał na pobliską ścianę robiąc dziurę.
— RAIMEI TYLKO GO NIE ZABIJAJ! — Brązowowłosy doskonale wiedział już co się dzieje i nie mógł pozwolić by dziewczyna zabiła tego człowieka kimkolwiek jest. Zaczął nerwowo się szarpać jakby mógł rozerwać magię człowieka, który właśnie bił się z subklasą dziewczyny. Niebieskowłosy wampir siedział bez ruchu doskonale wiedząc, że i tak się nie wydostanie. A szkoda mu było marnować siły, a tym bardziej zdzierać głosu mając świadomość, że do Osaki i tak nic teraz nie dotrze. — Kuro zrób, że coś!
— Spójrzmy prawdzie w oczy. Nasza trójka jest wyłączona z walki..
Wściekły Mahiru zacisnął zęby znowu patrząc na walczącą czwórkę. Gdyby udało mu się ich rozwiązać to by z Kuro zatrzymali dziewczynę. Kątem oka jeszcze spojrzał na swojego wampira, który jakby nudził się tym co oglądał. Jakby nie jeden mały szczegół. Sleepy Ash dygotał. Czyżby udawał tylko opanowanie?
W tej samej chwili wywaliło prawą ścianę przez którą wyskoczył uśmiechnięta Blau. Jeszcze tylko jej tutaj brakowało! Za nią jak cień wysunął się zadowolony z siebie Ichita, a na samym końcu wyleciał cień, który zaraz uformował się w kobietę.
— Proszę, proszę i brakuje tylko Chciwości by zebrała się cała nasza pieprzona rodzinka. Czyż nie Osaka? Gdzie najmłodsza z nas? Gdzie Inaba?
Elise zamarła w miejscu odwracając powoli głowę w stronę jednej z najstarszych sióstr. Nie wygląda to ani trochę dobrze. Wtedy zobaczyła jak spojrzenia ich się krzyżują, a na ustach Melancholii zagościł uśmieszek. Jest sama w powietrzu idealnie. Hugh stojąc na dole zbladł jak zobaczył jak Claudia ruszyła w stronę zdezorientowanej Stevens. Miała nie przerywać połączenia z czarnowłosym, bo jeśli to zrobi to nawet w takim stanie Hoshi może ich posłać na tamten świat. Mały wampir odbił się z ziemi i niewiele się zastanawiając swoją laską uderzył w kobietę po głowie. To się nazywa szczęście, że przypadkiem trafił w jej czuły punkt i Servamp Nieumiarkowania łapiąc się za głowę runęła z hukiem na ziemię. Obydwie Pychy spojrzały w dół jak jedna z przeciwniczek padła na ziemię jak długa.
— Nie zapomnę jej tego do końca życia! — Takuda wybuchł głośnym śmiechem trzymając się za brzuch. Może nie powinien, ale kto by się nie zaśmiał widząc jak mały wampir sprząta taką babę jednym uderzeniem? Fartownym, ale uderzeniem.
Białowłosa zatrzymała się kawałek dalej blokując uderzenie czarnowłosego, kiedy jej spojrzenie zatrzymało się na sznurach wychodzących z Tsurugiego. Dziwna sprawa wcześniej tego nie widziała. Zacisnęła mocniej w dłoni katanę i jednym szybkim ruchem przecięła wszystkie wychodzące nitki z jego prawej strony. Złote oczy otworzyły się szeroko, kiedy trójka chłopców została uwolniona spod jego magii.
— Jak?
Shihoin też nie potrafiła sobie tego wytłumaczyć. Po prostu zobaczyła to. Nikt nie widział chichoczącego Chareda opartego o zniszczoną ścianę. Ten jeden raz może im pomóc. Nie dlatego, że kogokolwiek z tej bandy krwiopijców lubi, a dlatego, że zagra swojemu bratu na nosie. Tak to cel, który przyświeca mu od momentu, gdy trafili do tego wymiaru. Jak tylko Blau uderzyła twarzą o ziemię podniosła się spotykając twarzą z wrednie uśmiechniętym Mikunim oraz lufą jego Servampa. Jak ich bawi tak ten dzień to oni spowodują, że zabawią się jeszcze bardziej. Starszy Alicein nie wiedział o czym myśli Jeje, ale był pewien, że uśmiecha się tak samo psychopatycznie jak on.
Męski Gniew pojawił się na dole chcąc pomóc Blau i wtedy został uderzony w plecy kopnięciem Sleepy Asha. Przeturlał się po ziemi by stanąć w pozycji bojowej widząc Servampa Lenistwa i jego Pana.
— Och.. Mahiru Shirota — Usta wampira wygięły się w złośliwym uśmiechu — chyba pierwszy raz się widzimy od momentu, kiedy podpisałeś pakt z Raimei, co?
Brązowowłosy nastolatek zacisnął mocniej miotłę w dłoni przełykając nerwowo ślinę. Teraz w tym miejscu jest taki chaos, że ciężko na czymkolwiek się skupić. Servamp Gniewu wybuchł głośnym śmiechem odchylając się do tyłu. Lubił widzieć przerażenie w oczach ofiar po czym jego wzrok skupił się na Kuro. Bez uprzedzenia rozpędził się ruszając na wampira i Shirota nie zdążył mrugnąć okiem, kiedy pazury wampira zablokowały pięść Ichity, a dwójka wampirów przeleciała kawałek po drodze. W pewnej chwili Servamp Lenistwa potknął się na czymś i runął z Takudą na ziemię.
— Kuro! — Mahiru ściskając swój oręż ruszył biegiem w stronę swojego leżącego wampira, który mało co nie miał zmiażdżonej głowy od pięści i cudem unikał uderzeń.
Nagle fioletowowłosy zatrzymał pięść w powietrzu i schylił się do ucha wampira.
— Moja siostra jest beznadziejna i radziłbym ci się trzymać od niej z daleka. Bo dwie ofiary w jednym miejscu to same kłopoty — No co za upierdliwa menda! Brązowowłosy zatrzymał się w pół kroku widząc jak jego Servamp, który dopiero co prawie miał zmiażdżoną głowę jakimś sposobem przewalił swojego przeciwnika tak, że teraz leżał nad nim gotowy przebić mu głowę.
— Jeszcze jedno słowo. Jesteście gorzej upierdliwi niż..
— A ja bym wam raczej kazał się skupić na tym, co właśnie wyczynia Osaka — Kuro jak i jego Pan spojrzeli do tyłu próbując wyłapać w tym tłumie dziewczynę.
Niebieskowłosa została złapana przez rękę Tobiasa i wbita w podłoże. Uśmiechnął się triumfalnie chcąc nogą rozbić jej głowę, ale ona szybko przeturlała się po ziemi łapiąc go za stopę i pociągając na ziemię. Wampir łupnął plecami o glebę i przez chwilę miał mroczki przed oczami. Ma już tego serdecznie dość. To nie jest uparta baba. To jest silne cholerstwo chodzące po ziemi. Kiedy Raimei stanęła nad nim chcąc mu przebić głowę w tym samym momencie, co chciał to samo zrobić Kuro Ichitcie. Usłyszała krzyk swojego Pana i się zawahała.
Chcieliśmy wiedzieć czy potrafiłabyś zabić swojego przyjaciela.
Przerwała połączenie z nastolatkiem i drugim Servampem przez, co jej szpony zniknęły. Zdziwiony mężczyzna patrzył jak zaczęła się cofać nie spuszczając z niego wzroku. Tak jak myślał. Waha się. Uśmiechnął się do siebie jakby dostał prezent o jakim zawsze marzył. Bez słowa zaczął się podnosić, a Layla nerwowo zacisnęła ranę na boku także chcąc zaatakować ich byłego szefa. A wtedy stało się parę dziwnych rzeczy na raz. Daisaki ruszyła na swoją wampirzą niską siostrę z zamiarem zabrania nie tylko Hoshiemu, ale także jej oręż. Dwa jednego dnia to będzie najpiękniejszy dzień jej życia i wtedy Hugh złapał Elise za rękę zmuszając do puszczenia połączenia. Szarpnął małą wampirzycą tak, że zdziwiona kobieta poleciała w dół prosto do jego trumny, która była otwarta. W tym samym momencie poczuł ból z prawej strony boku, ale nie interesowało go to teraz. Zamachnął się laską chcąc uderzyć Mutsuko i dziewczyna by go uderzyła kolejny raz, gdyby nie Jeje strzelający do niej z ziemi. Połączenie, które blokowało Hoshiego zostało zerwane i wampir mógł znów włączyć się do zabawy. Czarnowłosa wampirzyca wiedząc, że nie mają teraz szans, bo jest za dużo osób zniknęła z oczu niskiemu wampirowi by pojawić się tym razem przy najstarszym bracie. Rozłożyła dłonie wypuszczając coś dziwnego z ciała.
— Czy to popioły?! — Mikuni zmrużył oczy. Cholera jakim cudem?!
— Oczywiście — Tsurugi spojrzał w górę próbując coś ujrzeć, ale te stworzenia zaczęły się zakrywać im pole widoku jak i siebie nawzajem — to całą magia oręży, które zdobyła.
— Co?!
 Yoda warknął wściekle, ale stał odrętwiały przez blokadę duszy. Servamp Melancholi złapał go za kołnierz przyciągając do siebie i zaczęła grzebać w jego kieszeni. Wiedziała, że jakby teraz był wolny na pewno by ją chciał zabić. Wreszcie po paru chwilach wyciągnęła to co chciała i w jej dłoni zamieniło się zdjęcie uroczej dziewczynki, która patrzyła na ptaki. Ale zaraz obok niego było przyszyte zdjęcie ich rodziny. Otworzyła szeroko oczy niedowierzając w to co widzi. To było jakby sklepisko każdego z osób. Ona czytająca jakąś książkę na trawie, Layla popijająca swoją popołudniową herbatę, Ichita podskakujący ze szczęścia, bo trafił w środek tarczy, Blau malująca paznokcie nad jakąś denną gazetą, Elise denerwująca jeszcze w ludzkiej formie Yuki. Tak myśli, że denerwująca ponieważ dziewczyna wygląda jakby się na nią wydzierała i Osaka siedząca na drzewie oraz szkicująca jakiegoś ptaka.
— Wcale nie musisz tego robić siostro — Odwróciła powoli głowę widząc Raimei, która musiała jakimś cudem przedrzeć się przez ścianę popiołów. Patrzyła na nią niepewnie zaciskając dłoń — źle cię oceniłam i powinnam wiedzieć, że to wina agencji.
— I co by to zmieniło? — Miała oręż Zazdrości w dłoni i w każdej chwili mogła go zniszczyć. Wiedziała o tym ona i wiedziało o tym Lenistwo — co byś zrobiła jakbyś dowiedziała się wtedy prawdy?
— Na pewno miałybyśmy większe szanse jakby cała rodzina stała po twojej stronie niż jak wtedy, gdy działałaś w pojedynkę — Dziewczyna niepewnie wyciągnęła w jej stronę dłoń zbliżając się powoli. Owszem Daisaki nie jest idealna, ale nie ma osoby, która jest czysta niczym łza.
— Nie rozumiesz mnie… — Widząc wyciągnięta dłoń w jej stronę zaczęła cofać się do tyłu zaciskając mocniej rękę na zdjęciu. Kawałki, które dokleił Yoda wlatywały w ciemność.
— To pozwól mi wreszcie cię zrozumieć do cholery — To właśnie był błąd. Nie potrafiła zrozumieć płaczącej Yuki po śmierci Noguchiego. Konfliktu pomiędzy siostrami i szalonych pomysłów Hoshiego. A co najważniejsze nie zastanawiała się nad pobudkami najstarszej siostry — daj sobie pomóc.
Melancholia wybuchnęła szaleńczym śmiechem i Lenistwo została odepchnięta kawałek przez popioły do tyłu.
— Jeśli chcesz mnie zrozumieć to pozwól mi działać. Jesteś tą co odebrała mi wszystko co mogłam mieć — Oczy Osaki otworzyły się szeroko, kiedy kobieta zacisnęła zdjęcie w dłoni, które pod natłokiem siły zostało przebite na tysiące kawałeczków. Zrobiła to.. zniszczyła trzeciego strażnika. Popioły wzbiły się w górę zasłaniając całkowicie widoczność dziewczynie i odleciała odrzucona do tyłu uderzając w coś twardego. Szybko potarła oczy rozglądając się nerwowo nie widząc nic prócz ciemności wokół niej. Głosy reszty, które jeszcze wcześniej słyszała także zniknęły. Podźwignęła się do pozycji stojącej próbując coś zobaczyć z pomiędzy brygady tego dziadostwa.
— Laylo?!Hoshi?! — Nerwowo wyciągała rękę przed siebie by złapać kogokolwiek. Jej brat został z tą kobietą sam na górze. Chciała jej pomóc, a ona odrzuciła pomoc. Dlaczego? Usłyszała cichy szmer z prawej strony i zamarła — Mahiru..? Kuro..?
W tej samej chwili ciemna postać rzuciła się w jej stronę zaciskając katanę w dłoni, a druga wyskoczyła z innej strony blokując uderzenie pierwszej. Popioły opadły i każdy mógł zobaczyć jak Gracz zablokował uderzenie Mutsuko własną głową. Kask pękł opadając z hukiem i ręce żeńskiego Lenistwa opadły nie wierząc w to co właśnie widzi. Nawet z ust starszego Willmona wyszedł głośny zszokowany jęk. Noguchi korzystając z okazji uderzył Daisaki w brzuch, która od razu poleciała kawałek dalej, ale nie zdążył uniknąć ostrza, które wbiło mu się w brzuch.
— Przecież to Shikio.. — Mahiru odwrócił głowę w stronę swojego Servampa, który mrugał niedowierzająco. Spodziewał się tego widząc budowę ciała mężczyzny, ale to było tak nieprawdopodobne jak Hugh grający zawodowo w koszykówkę.
— Zaraz to jest ten chłopak, którego zabiła Raimei?!
Fioletowe oczy zatrzymały się na dwójce agentów, którzy zbledli wiedząc o czym myśli facet. Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał i zdenerwowany Ichita nie mając zbytnio pomysłu, co zrobić postanowił przeteleportować dwójkę wampirzyc jak najdalej stąd. Mają to po co przyszli i więcej im nie potrzeba. Złapał dziewczyny za ręce i nim ktokolwiek zdążył zrobić ruch postacie zniknęły. Tsurugi czując jak robi mu się gorąco widząc spojrzenie swojego martwego partnera także poczuł jak ktoś go łapie w pasie i nim zdążył coś zrobić został pociągnięty w drzewa przez zdenerwowanego Tobiasa. Noguchi odwrócił się w stronę dalej milczącej Raimei i uśmiechnął się lekko przez co z jego ust wypłynęła stróżka krwi.
— No cóż.. zawsze sprawiałaś mi problemy to jedyne, co pamiętam — Po tych słowach po prostu pomachał jej ręką jakby to było normalne i rozpłynął się w powietrzu by każdy zobaczył jak znika w postaci listka w dłoni blondynki.
— Raimei.. ja… przepraszam! — Wampirzyca opadła ukrywając twarz w dłoniach i zaczynając płakać — ja… chciałam.. wam pomóc.
Pierwsza z sióstr ruszyła w jej stronę by opaść przy niej na kolana i ją przytulić lekko gładząc po włosach. Nie widziała nigdy tak rozsypanej Storm. Popatrzyła na resztę swojej rodziny i zaraz Stevens pojawiła się obok nich by także przytulić płaczącą Laylę i Hoshi, który z opuszczoną głową także do nich podszedł, a wtedy zobaczył łagodny uśmiech niebieskowłosej. Bez słowa przyciągnęła go do nich.
— I pomogłaś — Otworzyła zdziwiona oczy widząc trójkę swojej rodziny w której każdy się do niej uśmiechał — tak się cieszę, że nic wam wszystkim nie jest.
Servampy popatrzyły po sobie zdziwione by zaraz się uśmiechnąć. Osaka podniosła się z ziemi odwracając w stronę reszty Servampów i ich Eve. Znalazła spojrzeniem swoją grupę po czym nim, którekolwiek z nich zareagowało zostali do niej przyciągnięci.
— Tak się cieszę, że nic wam nie jest! — Mahiru jak i Kuro zrobili się czerwoni nie spodziewając się takiego wybuchu uczuć ze strony dziewczyny. Layla podleciała do swoich towarzyszy uśmiechając się niepewnie i także przytuliła trójkę z którą teraz miała dzielić każdy dzień.
Elise podeszła do Hugha i Tetsu uśmiechając się lekko. Czarnowłosy także się uśmiechnął trzymając lekko za bok. Udało mu się uratować Stevens to najważniejsze. Hoshi niepewnie popatrzył na Aliceina i jego Servampa, którzy stali obok Yoru. Bał się teraz do nich podejść po tym wszystkim, co się wydarzyło. Przez jego głupi pomysł stracili oręż i nawet jeśli Raimei mu wybaczyła to mógł zabić swoich przyjaciół. Shihoin szepnęła coś cicho Mikuniemu na ucho, a blondyn uśmiechnął się szeroko. Wyciągnął dłoń w stronę Servampa Zazdrości.
— Śpieszysz się gdzieś.. wampirku? — Drgnął na te słowa przypominając sobie pierwsze spotkanie ze starszym Aliceinem i jego Servampem.
— Chyba mnie z kimś pomyliłeś chłopczyku — Uśmiechnął się tak samo szeroko, co jego towarzysz i ignorując to, że wyglądał jak po spotkaniu z kosiarką ruszył biegiem w stronę blondyna oraz Jeje by zaraz się do nich przytulić.
— Te Mikuni! — Chłopak i zaciekawiona Yoru spojrzeli w stronę uśmiechniętej Raimei — pamiętaj, co mi obiecałeś jakiś czas temu.
Blondyn pokiwał głową przyciągając mocniej wampira do siebie czemu przyglądała się ubawiona Shihoin.
— Kto by pomyślał, że tak to się skończy — Mahiru pokręcił zmartwiony głową tyle wydarzyło się tego dnia, że ten spokój teraz był dla niego dziwny.
— Dobrze, że się skończyło tak, a nie inaczej. Zobacz — Nastolatek zaczął patrzeć na każdą z grup, które uśmiechały się do siebie i rozmawiały głośno — chyba o to walczymy, prawda?
— Tak!
— Ale jesteście upierdliwi.. oboje..
— Tak? Zobaczymy jak będziesz gadać, kiedy nie będziesz umiał czegoś przejść na konsoli. Wtedy nie wołaj „ Raimei weź mi to przejdź! Pomogę ci w praniu jak to zrobisz!”
— Nie zrobisz mi tego! Baby są upierdliwe i okropne! — Raimei wybuchnęła śmiechem widząc przerażoną minę chłopaka po czym przyciągnęła go ręką do siebie.
 Usta chłopaka drgnęły do góry. Nie już sam. Ma Kuro i Osakę, a także resztę przyjaciół. Nie muszą stawać do walki z wampirami w pojedynkę. Czego chcieć więcej?
_________________

Mutsuko siedziała w swoim pokoju czytając książkę, kiedy do środka wszedł Tsubaki. Przez chwilę dwa wampiry mierzyły się wzrokiem, aż wreszcie czarnowłosy usiadł na skraju łóżka patrząc na wampirzycę.
— Słyszałem, że spotkałaś kogoś.
— Och to.. ten człowiek to już wspomnienie — Zamknęła książkę z hukiem i odłożyła na szafkę nocną. Noguichi mógł powstać z martwych. Przecież Layla właśnie tego chciała — może przejdziemy się na sushi?
Zdziwiona Męska Melancholia spojrzała na nią znad okularów i pokiwał głową podnosząc się już z łóżka. W sumie sam miał to zaproponować wampirzycy jak tylko wrócili do hotelu i zobaczył w jakim jest stanie. Tsubaki zniknął za drzwiami, a Daisaki pogrzebała jeszcze chwilę w kieszeni czując ten papierek. Wyciągnęła go rozwijając i widząc siebie czytającą książkę.
 — Na pewno miałybyśmy większe szanse jakby cała rodzina stała po twojej stronie niż jak wtedy, gdy działałaś w pojedynkę.
— Och, ale ja teraz nie jestem w pojedynkę.
Uśmiechnęła się smutno do siebie zaciskając zdjęcie w dłoni i otwierając szafkę nocną by je tam wrzucić. Wychodząc z pokoju rzuciła jeszcze spojrzenie na mebel w którym leżał przedmiot.

— I każdy z was zapłaci za to co się wydarzyło.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz