Elise patrzyła z nad swojej filiżanki z
kawą na zadowoloną Inabę pałaszującą pączka. O Bogowie.. Czemu jej się trafiła
właśnie ona? Nie mógł być to Hoshi albo Osaka? Najlepiej by jej się
współpracowało z Laylą, ale nie.. Jej musiała się trafić Chciwość! Co gorsza
jedynie co może ich łączyć to sztuka Shakespeare. W tym się może z nią zgodzić.
Raimei powinna brać z niej przykład. Yuki czując spojrzenie na sobie także
zaczęła patrzeć na partnerkę zamierając z jedzeniem przy buzi. Stevens
westchnęła niezadowolona. Miały dzisiaj pracowity dzień przez te przeklęte
magiczne stwory. Chciałaby chociaż dzień urlopu. Jak nie praca w teatrze, to
Mutsuko i Tsubaki. A jak nie to to inne diablestwo.
— Jakiś problem Stevens? — Blondynka
odłożyła pączka na talerz nie ściągając wzroku z siostry. Mogłaby jej dać
chociaż w spokoju zjeść przekąskę przed dalszą robotą, ale nie! Hrabini dobrego
wychowania musi ją wkurwiać samym spojrzeniem.
— Masz lukier w kąciku ust — Znudzonym
wzrokiem zjechała z jej twarzy na talerz po czym dodała ze złośliwym uśmiechem
— jeszcze trochę, a się we framugę nie zmieścisz.
— Spójrz na siebie mikrusie — Usta Inaby
rozszerzyly się w tak samo złośliwym uśmiechu, gdy zobaczyła obrażoną minę
dziewczyny. Trafiła w jej czuły punkt. Przysunęła słomkę i napiła się
lemoniady.
— Jak będziesz jadła jak neandertalczyk to
żaden facet na ciebie nie spojrzy — Pokręciła zniesmaczona głową i spojrzała na
zegarek.
— O moje branie to ty się nie martw —
Dzisiaj było całkiem tłumnie w centrum handlowym jak na tak wczesną porę.
Ona chyba myśli, że tylko jej nie uśmiecha
się współpraca. Droga wolna! Może pracować sama! I tak wolałabym teraz siedzieć
w barze i obserwować ubawionych klientów. Niektórzy byli całkiem przystojni jak
ten zielonowłosy chłopak. Jak on miał.. Sakuya? Tak miło mu się z oczu
patrzyło. Co ciekawsze jej siostra też go znała. Śmiać jej chciało na samą myśl
jak chłopak się uroczo zarumienił jak sobie zdał sprawę, że trzyma jej siostrę
za rękę. I on ma być podwładnym Tsubakiego? Naprawdę szkoda wampira.
Mahiru dalej martwił się o Watanukiego,
chociaż ona mimo, że go nie znała to także nie potrafiła wyrzucić sobie z
wyobraźni obrazu zjadania przez Mutsuko. Niby Osaka powiedziała prawdę, że
jeśli by to zrobiła na pewno nie chwaliłby się tym ten bajkopisarz. W sumie
miała rację! Jeśli by coś się stało Sakuyi jak nic jego ciało by już leżało
przed nimi. Chciał po prostu wyprowadzić Shirotę z równowagi. Pomachała sobie
nogami pod stołem przez co jej tenisowki lekko się o siebie obijały. Miala
dziwne wrażenie, że Pycha jak i Nieczystość coś ukrywają przed nią oraz
Lenistwem. Mogłaby o to zapytać, ale pewnie i tak nie uzyskałaby odpowiedzi. Za
bardzo się niecierpia z Pychą.
Niska wampirzyca zamarła z filiżanką w
dłoniach patrząc na jeden z butików, więc i zaciekawiona blondynka także tam
spojrzała. Po jednej z wystaw skakała zadowolna mała wróżka, która wyraźnie nie
zwracała uwagi na świat dookoła siebie.
— To.. Wróżka? — Pierwszy raz Yuki widziała
kogoś takiego na oczy. Zawsze myślała, że takie stworzenia jak istnieją są
wysokie i wyglądają jak modelki. A teraz widzi małe dziecko może siedmioletnie
z połyskującymi skrzydełkami, której wzrost może jest wielkości jej dłoni.
— Pewnie, że tak — Stevens zeskoczyła ze
stołka ruszając już w stronę postaci. Niedobrze. Jeśli ktoś zobaczy tutaj
wróżkę narobi tylko chaosu. Głupi ludzie wierzą, że wróżki spełniają życzenia,
a tak naprawdę jeśli zdenerwujesz takie stworzenie to możesz modlić się o swój
byt.
Chciwość także wstała od stolika podążając
za siostra. Pierwsze magiczne stworzenie, które nie ma obrzydliwego ryja.
Dziwiło ją jedynie czemu jej siostra tak się skrada. Zupełnie jakby stworzenie
było niebezpieczne, a przecież to tylko mała urocza wróżka! Musiały zachowywać
się dość naturalnie, więc rozmawiały pomiędzy sobą o jakiś bzdurach, które
kompletnie nie miały sensu — tak twierdziła Pycha. Za to Inabę nawet bawiła ta
rozmowa, chociaż wzrokiem dalej mierzyła wróżkę przed nimi. Te skrzydełka tak
cudownie się mieniły. Chciałaby ich dotknąć i sprawdzić czy poleci z nich złoty
pył. A może spełnia jakieś ukryte pragnienia?
— Nawet
o tym nie myśl siostro — Elise widząc dziwny błysk w oczach najmłodszej
westchnęła niezadowolona. Czemu Raimei nie powiedziała jej jakie okropne mogą
być te stworzenia? Przecież miały przez nie tyle problemów — one nie są takie
jak w bajkach.
Yuki zlustrowała ją wzrokiem i zaśmiała
się cicho. Złe wróżki? Litości! Przecież to nie możliwe. Parsknięcie Chciwości
spowodowało, że postać zwróciła na nie uwagę i Stevens zrobiło się ciepło na
żołądku. Poznała tę wróżkę, a stworzenie poznało niestety ją. Uśmiechnęło się
złośliwie ukazując swoje białe jak śnieg ząbki chcąc okazać swoją wyższość.
Bezczelne gówniary! Gdzie te urocze niewinne istotki, które garnęły się do
pomocy ludziom? Rozłożyla lekko skrzydełka i wyleciała zza wystawy mijając
zdezorientowany tłum. Może i jej nie widziały, ale podmuch można było poczuć.
Pstryknęła palcem w powietrzu i kula, która robiła za wystawę zerwała się spadając
w dół.
— Niewinne... Wróżki? — Pewnie, gdyby nie
sytuacja Pycha zaśmiałaby się wyniosłym śmiechem, że miała rację. Ale teraz
miały inną robotę. Wróżka włączyła zraszacze, zrzucała wystawy takim sposobem
by nikt się nie zorientował. Nikt oprócz dwóch Servampow biegnących juz przez
zdezorientowany tłum.
Inaba mogłaby użyć latania by dogonić
złośliwe dziecko. Ale nie może, gdy tutaj są ludzie. Postać zniknęła za jednym
z zakrętów, więc kobiety niewiele myśląc pobiegły za nią. I tu pojawił się
problem. Były dwa przejścia, a nie wiadomo było którędy popędziła mała
diablica. Po ciężkich pertraktacjach gdzie dziewczyny buczały na siebie
niemiłosiernie zdecydowały się rozdzielić by znaleźć kłopotliwa postać. Nie
wiadomo kim bardziej targała wściekłość.
Blondynka otworzyła z hukiem pierwsze
drzwi gotowa uderzyć wszystko co pojawi się jej przed nosem. Zawsze słucha
pierwszej siostry, ale przydzielenie do Pychy to było najgorsze co mogło ją
spotkać. Pieprzona niesprawiedliwość! Nawet sama do końca nie wie za co tamta
tak ją nienawidzi. Najgorsza jest świadomość, że nie może zrezygnować ze
współpracy, bo wie jak Raimei się stara by się dogadały. Dokładnie, jedyne
przez co nie walnęła tego w pizdu to jej siostra cioteczna. Swoją drogą
dlaczego dalej trzymają się niektórych działań agencji skoro zrezygnowały już
ze współpracy z nimi?
— Witam madumasele — Drgnęła poznając
głos, a tym bardziej to obrzydliwe przezwisko. Znaczy nic by do niego nie miała
gdyby powiedział tak do niej Lawless, Lily, Hugh czy Kuro chociaż ten ostatni
to dobrze, że wie jak się w ogóle używa języka. Ktokolwiek byle nie ten lamus.
Myśli, ze używanie francuskiego coś mu kurwa da? — jak zwykle wyglądasz
olśniewająco!
Odwróciła się w stronę głosu widząc wampira
który z nonszalancja się kłaniał. Może gdyby jej nie popadł na samym początku
nawet by ją to ujęlo. Ale na razie pierwsza myśl wampirzycy brzmi: zabić i
powiesić jego krzywy ryj nad kominkiem. W dłoni dziewczyny pojawiła się szabla
i wymierzyła ją w stronę chłopaka chcąc wyznaczyć dystans między nimi.
— Czego? — No cóż jeśli była wściekła
chowała swoją urocza naturę w kieszeń. W tym były z Raimei podobne. Jak ktoś im
popadł mógł zapomnieć o dobrym wychowaniu. Pewnie jakby tu była Osaka także by
wymalowała jego ryjem ścianę.
— Nawet buziaka na przywitanie? — Udał
jakby pytanie zraniło mu serce — Inabo ty kobieto bez serca!
Lubił denerwować te wampirzycę. Była
najmłodsza i uroczo się wściekała. Zwykłe ludzkie kobiety go nie interesowały.
Jak jakąś zabałamuci to zje, a później ciało gdzieś porzuca po uliczkach Tokio.
Zabawne, nawet niektórzy z C3 i agencji wiedzą co on wyprawia, a i tak dają mu
wolną rękę. A Servamp to już wyższa półka! Niby nie powinien tego robić, bo ma
inne zadanie wobec tych dziewcząt. Ale nikt nie zaznaczył, że pierw nie może
zabawić się ich kosztem. A zresztą kiedykolwiek on kogoś słuchał ta na
poważnie? Odpowiedź brzmi…. Nigdy. Przyciągnęła go tu wiadomość o wróżce. Jeśli
dostanie to magiczne gówienko w swoje łapki kolejny odłamek będzie należał do
niego. Inaba na hasło buziaka skrzywiła się zniesmaczona. No co za szczyl bez
ogłady! Ona by nie chciała z nim nawet ubić muchy w kiblu, a co dopiero
całować. Dotąd szoruje usta i język różnymi specyfikami by pozbyć się bakterii
z buzi. Jeszcze trochę, a sięgnie po kamienie by się tego pozbyć. Może chociaż
odzyska cząstkę swoje dumy.
— Czego? — Ponowiła pytanie bardziej
ponaglająco. Nie miała czasu na jego widzi mi się. Więc niech rusza tą swoją
zacną dupę i powie czego chce, inaczej wróżka jej ucieknie. A to nie jest dobry
znak dla niej, ani dla Pychy. Stało się to podczas ich pracy, tak więc muszą
dorwać sprawcę.
— Każdy z Was jest taki uroczy! — Wampir
zaśmiał się perliście także wyciągając swoją szablę — ale kulka jest moja
skarbie!
Odbił się od ziemi rzucając wprost na broń
Inaby przez co dziewczyna przejechała odrobinę podłogi na butach. Miał chłopak
krzepę i dało się to wyczuć z daleka. Ale ona na pewno się nie podda przed
takim gnojem! Prawym palcem delikatnie posunęła po powietrzu i nim
fioletowowłosy się spostrzegł jego nogi przymarzły do podłoża. Usta Yuki
uśmiechnęły się brutalnie i dziewczyna zamachnęła się szablą wycinając mu na
ubraniach duże „ Y”.
— Chciałbyś — Ze śmiechem odbiła się od
jego głowy przebiegając przez kolejne drzwi. Jak nic chłopak musiał kiedyś
widzieć „Zorro” Teraz chociaż będzie
miał pamiątkę.
Willmon zagwizdał wesoło. Zabawa się
właśnie zaczęła. Ach te kobiety! Przyłożył dłonie do lodu, który szybko zaczął
się roztapiać. Głupia gąska nawet nie wiedziała, że zadarła z chłopakiem
znającym podstawy magii ognia. Więc choćby potrafiła jakąkolwiek część śnieżnej
siły nie ma szans z jego ogniem. Zachichotał pod nosem i wyszedł wolną nogą z
klatki. Jednak jak już wyciągnął drugą stopę jego spodnie spadły na ziemię pokazując bokserki w
serduszka. Inaba naprawdę miała duże poczucie humoru rozwalając mu także pasek
w ubraniu.
— Te baby…
____________________
Pycha przeglądała wyjście ewakuacyjne z
lewej strony i niestety musiała przyznać, że ich cel szybko się zmył z miejsca
ataku. Ale to było dziwne. Nawet wróżka nie mogła tak szybko zniknąć. Ich magia
także ma ograniczenia, których im nigdy do końca nie pokazano. Usłyszała huk
z prawego skrzydła gdzie była Inaba i
niewiele myśląc pofrunęła w tamtą stronę. Nienawidziła wróżek bardziej niż
swojej siostry tak więc wolała ratować ją niż te skrzydlate potwory.
— Inaba! — Wyleciała zza zakrętu
zamierając w powietrzu.
Najmłodsza wcale nie walczyła z wróżką, a z
mężczyzną w podartej koszulce i majtkach w serduszka! No co kurwa za
bezwstydnik! Zamiast pomóc dziewczynie obserwowała jej walkę z fioletowym
jegomościem nie chcąc pominąć żadnego szczegółu w wyglądzie jak i stylu walki.
Mogłaby przysiąc, że takie posługiwanie się szabla gdzieś już widziała. Ale na
pewno nie u niego. Widząc zacięcie Yuki zrozumiała kim musi być ten
ekshibicjonista. To Chared Willmon! Powinna jej pomóc, ale Chciwość walczy o
swój honor to na chuj przeszkadzać?
— Zrób użytek z tej swojej magii siostro —
Dziewczę zachwiało się w powietrzu słysząc głos drugiej z rodziny i spojrzała w
dół.
Najniższa stała sobie na jakimś stopniu
obserwując go jak i ją jakby oglądała jakiś nudny film. To po prostu chamstwo!
Są partnerkami, a ona oprócz swoich dogryzek nie robi nic! Poskarży się Osace i
następnym razem weźmie, któregoś z chłopców do pracy. Lawless albo Hugh na
pewno jej nie odmówią! Chared spojrzał z ciekawością na Elise uśmiechając się
złośliwie. Poznał te małą zadrę, która często przesiadywała w agencji. Widząc
jej dokonania jak nic miałby z nią więcej pracy niż z tą co ma przed sobą. Oczy
Stevens i wampira się spotkały, a Servamp uśmiechnął się wyzywająco.
Korzystając z nieuwagi przeciwnika Inaba rozpędziła się sprzedając mu kopnięcie
w brzuch i chłopak rozwalił ścianę magazynu.
— Jakieś efekty jednak widać — Pycha
zagwizdała z podziwem. Nawet ona by komuś nie zaserwowała takiego uderzenia.
— Tylko tyle masz do powiedzenia?! — No co
za bezczelne babsko. Willmon zaczął wychodzić z dziury i Yuki przed oczami
minęło coś złotego — Elise wróżka!
Fioletowowłosy słysząc o swoim celu
poderwał także głowę do góry widząc przed sobą niezadowoloną postać. Musiała
się nie spodziewać, że taka draka wyjdzie tylko z jej niewinnej zabawy. Wampir
odbił się od ziemi zamachując się już szablą. Spali te małą i zabierze kolejna
część kuli. Inaba i jej siostra także odbiły się do góry, a starsza z dziewcząt
zamachnęła się swoim orężem trafiając idealnie w chłopaka.
— Ja się zajmę tym gnojkiem — Uśmiechnęła
się brutalnie. Dawno nie miała okazji walczyć z kimś tak na poważnie. Czas się
rozerwać — Ty złap wróżkę!
Willmon był jej celem, a musi zająć się tą
przeklęta wróżką. Ale niech będzie. Stevens jest silniejsza i musiała jej to
przyznać. Frunęła coraz wyżej pomiędzy piętrami. Ze też ten sklep ma pięć
pięter! Jak robi zakupy to jest szczęśliwa. Im więcej tym lepiej, ale teraz to
tylko problem. Istota przed nią machała szybko skrzydełkami, a mimo to Yuki
zbliżała się coraz bliżej. Dzięki swojemu orężu bardzo dobrze panowała nad
lataniem i nie raz była chwalona przez Laylę podczas treningu. Wróżka
zatrzymała się przy sklepieniu nie mając już gdzie uciec. Wampirzyca
skorzystała z okazji i złapała ja w ręce przez co z ust postaci wyszedł dziwny
pisk. Skrzydlate stworki nie potrafią mówić, a tylko komunikują się między
sobą.
— Narozrabiałaś — I co ma teraz z nią
zrobić? Inne postacie były zabijanie, ale przecież nie zabiją tak uroczego
dzieciaka.
Wróżka widząc rozterkę Inaby ukąsiła ją w
rękę przez co dziewczyna z wrzaskiem ją puściła. Co za gnojek! Postać
uśmiechnęła się bezczelnie i Yuki wyciągnęła już szablę. Coraz bardziej nie
lubi tych wszystkich stworzeń z bajek dla dzieci. Wszystkie okazują się
chodzącymi chujami. Dziecko uniknęło broni pojawiając się centralnie nad
zdezorientowaną Chciwością. Użyła pyłku ze swoich skrzydeł i Servamp poczuł się
strasznie słaby. Szabla z jej dłoni zniknęła, a magia dzięki której trzymała
się w powietrzu zaczęła zanikać. Cokolwiek zrobiła ta wróżka właśnie ją
osłabiła. Wampirzyca zaczęła spadać.
Na dole obydwa wampiry nie dawały za
wygraną i przy czym Elise miała problem z zatrzymywaniem siły przeciwnika. Jej
oręż idealnie sprawdzał się jako tarcza, ale by już nim w niego trafić to
ciężka sprawa. Nagle przed dwójką wampirów śmignęła Yuki upadając z hukiem na
ziemię i zamieniając się w małego jeża. Przed oczami zszokowanej Stevens
mignęły resztki pyłu. Jasna cholera nie ostrzegła siostry przed tym! Istota
zleciała niżej chichocząc ze swojego dzieła. Tym razem Chared korzystając z
okazji szoku starszej z kobiet chciał popędzić za wróżką, jednak ona otworzyła
portal za którym zaraz zniknęła. Przeklęte stworzenie! To wina tych dwóch bab,
które mu zawadzają. Odwrócił wściekle wzrok z powrotem na Elise, która leciała
już w stronę nieprzytomnego zwierzęcia. O nie tak się nie będą bawić! Spali je
obydwie na wiechcie! Pycha czując żar za sobą zawisła do góry nogami wyciągając
dłonie przed siebie. Dawno nie używała wiatru przy walce, a na pewno nie przy
ogniu. Wiatr rozwiał magię fioletowowłosego przez co buchające płomienie
rozniosły się po skrzynkach włączając alarm.
— A więc to jest sławna moc Elise Stevens?
— Willmon zaśmiał się ironicznie. No teraz ich walka może rozwinąć się na
kompletnie inny poziom. Kto by pomyślał, że w tak małej istocie jest tyle siły?
— Pieprz się! — Jak rzadko przeklina, tak
dzisiaj była wściekła jak Osaka. Najchętniej nabiła by te jego powabną dupę z
serduszkami na jakiś pal! Gdzie te czasy, gdy wrogów nabijało się na pale by
ginęli powoli i w cierpieniach? CZEMU ONA NIE JEST W TAMTYCH CZASACH?!
— Martwisz się o siostrzyczkę? — Zacmokał
wesoło wyciągając dłoń przed siebie w której skumulowała się kula ognia. A więc
jednak każda z nich ma ten sam słaby punkt. Martwią się zamiast o siebie to o
wszystkich dookoła. Głupie wampirzyce! Zadanie powierzone przez agencje będzie
łatwiejsze niż mu się wydawało. Kto będzie pierwszy.. on czy Melancholia?
Pycha złączyła dłonie przez co z jej ciała
wyszły dwa małe tornada i skierowała je wprost na wroga. Chared rzucił za to
swoją kulą, która umiejętnie zniknęła w jednym z nich, za to drugi rozciął
swoją szablą.
____________________
Niezadowolony Takuda siedział przy stole
gniotąc swoje karty. Byli tak blisko.. Mogli zabić wszystkie Servampy, a na sam
koniec wykończyć Kuro. A dlaczego nie? Bo jak zwykle Osaka wpierdoliła się w
paradę! Nie wie już co go bardziej wkurwia. Jego pierwsza siostra czy ten
leniwy gnojek, który wkoło się koło niej kręci ze swoim Panem. Mógłby to uznać
za zazdrość, gdyby nie fakt, że nic go już z nią nie łączy oprócz czystej
niechęci do siebie. Drzwi otworzyły się z hukiem i wampir wyrwany z myśli
spojrzał na powód huku. We framudze stała zła Mutsuko mierząc całą grupę przy
stole morderczym spojrzeniem. Widząc jej strój od razu było wiadomo, że kobieta
była na kolejnym swoim polowaniu i tym razem ofiara nie dała się tak łatwo podejść.
Minęła ich bez słowa i zajęła miejsce obok Tsubakiego, który nawet nie zwrócił
na jej humor zbytnio uwagi.
— Czekam na wyjaśnienia bracie — Syk,
który wyszedł z jej gardła spowodował, że włosy na karku Beruki stanęły dęba.
Kobieta była przerażająca. Niby jego twórca także taki był, ale on jeszcze
potrafił rozwiać ciężką atmosferę swoim powalonym śmiechem. Lecz teraz także
miał kamienny wyraz twarzy.
Wściekłe warknięcie, które wyszło z ust
Ichity tłumaczyło jak bardzo wkurwia go dzisiejszy dzień. Pizdnął kartami na
stół podnosząc się z miejsca przy czym wywalił krzesło do tyłu. Mógłby paść na
kolana. Błagać o wybaczenie swoją ósmą siostrę, ale taki chuj! Cały czas miał
przed oczami tego przeklętego leniwego wampira, który uratował Raimei przed
jego niszczycielskim ogniem. Które lenistwo bardziej nienawidzi sam nie wie.
— Byłem już blisko — Mruknął starając się
pohamować swój gniew bo palił właśnie kawałek stołu. Usłyszał z boku cichy głos
Hidana by się opanował, więc przystał na to odsuwając swoje dłonie od mebla
chowając je do kieszeni — ale oczywiście nasza pieprzona siostra znowu miała
szczęście! Kuro ją wchłoną i co?! I kretynka wyszła z tego bez szwanku!
Dosłownie później ją wypluł! Rozumiesz kurwa?! ON JĄ WYPLUŁ!
Sakuya siedzący na parapecie z dala od
nich słuchał tego z lekko otwartymi oczyma. Ostatnio prawie skończył jako
pożywka dla kobiety i wolał już się jej nie napatoczyć. Dalej jego ciało było
osłabione przez regenerację. Widząc swoje odbicie w szybie czuł jak jego gardło
powoli przełyka silnię. Czerwone oczy dalej były puste bez wyrazu jak tego
samego dnia, kiedy ona stwierdziła, że go zje. Ile może trwać odnowa ostatniej
ludzkiej rzeczy, która nim pozostała?
— Była w jego podświadomości? — Daisaki
spojrzała na niego i przez chwilę w Sali panowała cisza, którą nagle przerwał
niekontrolowany śmiech kobiety. Złapała się za brzuch jakby wściekły wampir
przed nią powiedział dobry żart. A to dobre! Tyle czasu starała się by żadna z
sióstr nie przekroczyła tego progu na jaki liczyła agencja, a tu proszę! Ich
liderka, która chciała jak najdłużej udawać człowieka pierwsza złamała ostatnią
cechę jaka łączyła ją jeszcze z dawnym życiem — a to numer!
Czarnowłosy spojrzał na kobietę z niemym
zainteresowaniem. Czyżby Mutsuko wiedziała coś czego nie wiedzą oni? Podniosła
się z siedzenia i zaczęła przechadzać się dookoła pomieszczenia z taką miną
jakby ktoś jej oświadczył, że jutro dostanie pół miliona z totolotka. Raimei
Osaka właśnie przeszła drugi etap i został jej tylko ostatni. Może powinna jej
pomóc? Na pewno dziewczyna się ucieszy słysząc o tym jak będzie musiała być na
usługach jakiegoś ludzkiego podlotka. Już widzi ten entuzjastyczny uśmiech,
kiedy to usłyszy. Ach Osaka! Chcąc ratować innych niszczysz sobie życie na
własne życzenie.
— Mutsuko? — Claudia niepewnie zaczęła do
niej podchodzić i kobieta spojrzała w jej stronę.
— Trzeba zmusić naszą siostrę by nie miała
wyboru — Usta wampirzycy wykrzywiły się w jeszcze szerszym uśmiechu o ile to
było możliwe — wyobrażasz sobie ją jako służącą jakiegoś dzieciaczka?
Zielonowłosy siedzący na parapecie drgnął.
Czy to znaczy, że oni.. chcą coś zrobić dziewczynie?
____________________
Mała dziewczynka przebiegała przez tłum
ludzi, którzy uciekali przed pożarem w centrum handlowym. Przez zamieszanie
zgubiła swoją książkę. Zatrzymała się dopiero, gdy zobaczyła małego jeża
leżącego na ziemi pomiędzy gruzami. Podbiegła do niego biorąc na ręce.
— Jaki piękny kotek!
— Widziałaś kiedyś kota bachorze? — Przez
osłabienie nie mogła wydusić z siebie słowa, a tym bardziej ruszyć. Została po
prostu skazana na łaskę nie łaskę rudego dziecka przed sobą. Gdzie jest Elise
kiedy ona jej potrzebuje?!
~~*~~
Stevens przebiegała między ludźmi mrucząc
wściekłe pod nosem. Uciekła im wróżka! Bezczelne stworzenie potrafiło łazić
między wymiarami i narobiło rabanu, a to wszystko wina tego fioletowowłosego
gnojka! Powinien sczeznąć w piekle! Pycha była coraz bardziej poirytowana
myśląc jak walka źle poszła na jej niekorzyść. Nie mogła nawet złapać Inaby
przez ten cały burdel. Do tego idiota uruchomił wszystkie alarmy i zniknął
wśród chaosu w centrum. Zdecydowanie wiedział kiedy się wycofać by nie mogła go
dorwać. Dobiegła do miejsca w którym zostawiła siostrę i zamarła widząc jak jedno
z ludzkich dzieci trzyma ją na rękach.
— H..hej! — Dziewczynka po prostu ruszyła
w druga stronę w tłum całkowicie ignorując wołanie wampirzycy za sobą.
Pycha biegła za nią próbując nie zgubić
jej z oczu. Mogła by użyć latania, ale wtedy jak nic narobiłaby więcej chaosu
niż już trwa. W pewnym momencie dziecko zniknęło i przerażona Elise zatrzymała
się przed budynkiem nerwowo rozglądając.
— Osaka mnie zabije...
_________
Słońce delikatnie grzało przez okna rzucając
światło na książkę, którą czytała Layla. W drugiej dłoni wampirzyca trzymała
filiżankę z herbatą. Lubiła dobrze zaparzoną by aromat idealnie zgrał się z
gorącą wodą. Dodatkowo kochała wrzucać sobie pięć kostek cukru. Inni by tego
nie wypili, ale nie Storm. Ona uwielbia dużą ilość takiego napoju, którego
liście kupuje w sklepie herbacianym na przeciwko swojej pracy. Siedząc na swoim
orężu z uśmiechem wtulała się w poduszkę i wszystko by było idealnie gdyby nie
jedna mała rzecz.
— No rzesz kurwa! — Skrzywiła się na
przekleństwo siostry i z nad książki spojrzała na nią.
Raimei leżała na brzuchu grając w konsolę
i klnąc pod niebiosa. Zachciało jej się zostać trenerem pokemon. Zamiast
cieszyć się piękną pogodą, ciepłym słoneczkiem i dobrą herbatą, ona gra w
głupią grę. Jeszcze trochę za zgłupieje jak Lawless i Kuro. Westchnęła
niepocieszona i zamknęła książkę.
— Nie uważasz, że za dużo przeklinać
Raimei?
— Skąd ci to przyszło do głowy? —
Dziewczyna spojrzała na nią z nad konsoli zdziwiona i usłyszała melodyjkę
umierającego pokemona — no kurwa nie wierzę!
— Właśnie o tym mówię Rai — Odłożyła
filiżankę na bok — przeklinasz nawet przy dzieciach! Ostatnio Trangle
powiedziała do mnie „ja pierdole”. Jak się spytałam skąd zna takie słowo to
wiesz co powiedziała?
— Co?
— Że słyszała je od Ciebie! Mało tego
zapytała o znaczenie Elise, a ta jej odpowiedziała, że znaczy to coś w stylu “
jestem zadowolona!”
— Ze jak?!
Drzwi otworzyły się z hukiem i do środka
wpadła zdyszana Stevens z przekręconym kapeluszem. Wyglądała dość marnie do
tego blada jak duch.
— Stało się coś strasznego!
— A jakże! — Osaka spojrzała na nią — od kiedy
ja pierdole oznacza jestem zadowolona?!
Nieczystość wstała ze swojego fotela
podchodząc do Elise.
— Gdzie jest Yuki? — Raimei odłożyła swoją
konsole i także spojrzała wyczekująco na Pychę. Rzeczywiście nie zwróciła
wcześniej uwagi na brak najmłodszej z rodziny. Przecież były we dwie! Oby znowu
nie było to co myślę.
— Błagam nie mów mi, ze znowu się
posprzeczałyście..
— Wróżki! — Czarnowłosa całkowicie
zignorowała prośbę pierwszej siostry.
___________
Lawless z uśmiechem popijał sok
pomarańczowy co chwile zmieniając pozycję na krześle. Pogoda za oknem niezbyt
pozwalała by wyjść na dwór, bo słońce mocno grzało. Ale nikt nie powiedział, że
nie może siedzieć w zimnej piwnicy w towarzystwie swojego jak zwykle
niezadowolonego Pana. Pewnie gdyby przerwał rozmyślania Lichta dostałby butem w
twarz. A że dzisiaj ma przyjść ta urocza blondynka to jego twarz musi wyglądać
dobrze. Drzwi otworzyły się cicho i ku zdziwieniu wampira przyszła ta kobieta o
której co dopiero myślał. Zabawnie, myślisz o czymś, a to zaraz się to pojawia.
— Mam do ciebie sprawę Todoroki — Słysząc
znany głos odwrócił w tamtą stronę szybko głowę.
Obok jego Pana siedziała Osaka. Pomrugał
parę razy niedowierzając w to co widzi. Przecież dopiero jej tu nie było! Ona
chyba bierze lekcje od Kuro, bo tamten tez się tak skrada. A zresztą jak ona tu
wlazła?! Przecież patrzył na drzwi wejściowe jak się otwierały.
— Nie widziałeś może małej rudej
dziewczynki z jeżem?
— Czy ja wyglądam na pomoc wampirzą? — Syk
z ust czarnowłosego spowodował, że dziewczynę aż świerzbiła ręką. Zatłucze
gnojka! Jak można być tak bezczelnym?!
Wstała od stołu zatrzymując się w pół
kroku gdzie siedziała blondynka robiąca maślane oczy do Lawlessa. Kątem oka
kobieta obserwowała Raimei i prawie zadławiła się piciem. Słyszała od
Tsurugiego, że strażnicy pojawili się w tym wymiarze. Ale nie spodziewała się
spotkać tak szybko pierwszej z nich. Alice Mount była najmłodszą kadetką w C3,
a także bez problemu zdała egzamin na bycie właścicielem jednego z nowych
Servampów. Jednak, gdy poznała Laylę rozmyśliła się i nie chciała bardziej
komplikować życia Storm. Ukryła się bardziej za włosami mając nadzieję, że
Osaka jej nie pozna. Wampirzyca włożyła ręce do kieszeni modląc się w duchu by
nikogo nie trzepnąć i już miała wyjść, gdy poczuła rękę na ramieniu. Odwróciła
głowę mając nietęgą minę. Albo chcą kurwa pomóc albo niech jej dupy nie
zwracają.
— Czego?
— Zero w tobie kultury — Licht pokręcił
niezadowolony głową odsuwając dłoń. Kto wie może jeszcze mu ją odgryzie? —
czemu szukasz dzieciaka? Kolejnego wampiry zżarły?
Lenistwo spojrzała na blondynkę i
zacisnęła zęby. Zero jakiegokolwiek pohamowania przy zwykłych ludziach! To cały
Todoroki! Złapała go za rękę ciągnąc w stronę wyjścia. Lawless także wstał
szybko z krzesła przepraszając towarzyszkę i pognał za dwójką przyjaciół. Alice
westchnęła patrząc na drzwi. Ależ ona jest głupia! Przecież Osaka nie mogła jej
poznać! Jedyną osobą która mogła ją skojarzyć mogła by być Nieczystość. Wstała
z siedzenia zostawiając niedopitego drinka i zabrała się do wyjścia. Nie po to
czaiła się za Panem i jego Servampem by teraz zrezygnować. Tsurugi jak i część
tej przeklętej agencji mają ich wszystkich na muszce, a tylko ona i jej
przyjaciółka mogą im pomóc.
— Po co szukasz rudego dzieciaka? —
Czarnowłosy powtórzył pytanie obserwując wściekłe czerwone oczy. Na cholerę tej
kobiecie ten raban? Niby ma wszystko w dupie, a sama pcha się w problemy.
— Yuki została uprowadzona podczas akcji —
Wypuściła zrezygnowana powietrze i spojrzała na mokrą ulice. Zawoła jeszcze
Shirotę i Kuro im więcej ich szuka tym szybciej ją znajdą.
— Nie wierzę! — Chciwość wybuchł głośnym
śmiechem i usiadł na pobliskim parapecie opierając się przy tym o szybę — Inaba
dała się uprowadzić przez małe dziecko?
— To nie jest zabawne dziewico — Todoroki
otworzył szeroko oczy i spojrzał na swojego Servampa, który się skrzywił na
widok dwóch dziewczyn śmiejących się kawałek dalej. Jak nic Raimei wiedziała
kiedy mu dosrać. Mógł nic nie wspominać o dziewicach — ale dobrze się składa.
Im więcej będzie szukać tym lepiej.
— A kto powiedział, że my pomożemy? —
Licht zmrużył groźnie oczy krzyżując ręce na klacie.
— Bardzo proste — Lenistwo wyciągnęła
ładny breloczek z anielskimi skrzydełkami, które machały przy naciśnięciu
guzika. Oczy Todorokiego zabłysły podekscytowane. Już go miała. Chłopak był
taki przewidywalny — ten breloczek będzie zapłatą za pomoc.
— Ale mnie nie przekupisz takim wiechciem
— Blondyn okręcił się niezadowolony w drugą stronę.
— A chcesz mieć przez następny miesiąc
mnie na głowie przy każdej randce? — Zachichotała bezczelnie chowając znowu
dłonie w kieszeniach — na pewno dużo kobiet chce słyszeć o dziewicach.
— Jesteś okropna..
— Taki ze mnie typ. Przykro mi bracie.
~~*~~
Alice stojąca przy drzwiach zjechała
załamana po nich chowając twarz w dłoniach. Więc stało się i ostatni z servampów
się pojawił. Teraz wezwą ich wszystkich do poskromienia tych nieświadomych
wszystkiego dziewcząt. Musi powiadomić Lizzy. Wyprostowała się jak struna
wybiegając z baru. Znanej jej już trójki nie było, musi teraz liczyć tylko na
nie dwie. Lizzy Foster tak jak i ona zrezygnowała z pracy w C3 z powodu pomocy
tym zagubionym dziewczyną. Tylko jak ona wytłumaczy to teraz rudowłosej?
Słuchaj Lizzy pojawił się twój ostatni Servamp nadeszła wojna? Tak ona będzie
srała szczęściem!
_______
— Marron znowu zostawiłaś rozwalone chipsy
w kuchni! — Wściekła dziewczyna szła w stronę pokoju młodszej siostry podgryzając
po drodze pocky[1]
Jak ją czasami irytował ten szczyl. Taki burdel w domu potrafiła wyrządzić
tylko bomba atomowa albo właśnie Marron Foster.
Rude włosy połyskiwały w świetle
zachodzącego słońca idealnie zgrywając się z jej zielonymi oczami, które teraz
gdyby mogły zabiłyby od samego spojrzenia. Czasami kobieta żałowała, że nie
jest Cyclops’em z X-menów. Palący wzrok jak nic ułatwiłby jej życie. C3 na
pewno płaciło mniej niż zarabiały kobiety na pobliskim bazarze! Tak, powinna
stanąć tam w pierdolonym szarym dresie. Kiedy tydzień temu jej matka poprosiła
ją o pomoc mieli najlepszy utarg w życiu. Ale cóż się dziwić. Stanęła w swoim
ukochanym dresie podgryzając pizzę i przyszło takich dwóch. Myśleli, że co? Że
trafili na biedna łanie? Taki chuj! Było
bierz ten pierdolony bakłażan albo poznasz mój kij! Lizzy nigdzie nie rusza się
bez swojego kija bejsbolowego. To jest ukochana broń, która na pewno lepiej się
sprawdza niż gaz łzawiący i pistolet. A co najważniejsze? Jest legalna!
Mężczyźni tak się przestraszyli uroczej Foster aż wykupili cały stragan i od
tamtego czasu nazywana jest diabelską kobietą. Tyle nie do końca wiadomo czy za
jej charakter czy za wściekły kolor włosów. Pewnie i za jedno, jak i za drugie.
— Marron do ciężkiej cholery! — Z hukiem
otworzyła drzwi do pokoju dziewczynki gotowa już opieprzyć ją za wszystko.
Nawet za to co nie zrobiła. Zabawne, człowiek wkurwiony to niebezpieczny
człowiek.
Zamarła z szeroko otwartymi oczami, gdy zobaczyła swoją młodszą
siostrzyczkę z klatką po ich zmarłym ostatnio króliku. Co gorsza w tej klatce
coś było. Kolejny jebany sierściuch?
— To szczur? — Wtedy się wreszcie
przejrzała zwierzęciu. Nie kurwa to nie był szczur! To był jeż! Najbardziej
przerażające zwierzę jakie w życiu widziała! Bała się ich bardziej niż tych
wampirów, które co noc piją krew niedaleko ich bloku.
— Baka[2]!
— Młodziutka rudowłosa pokręciła główką — to przecież kotek!
— Dziecko widziałaś kiedyś kota? — Inaba wypuściła
trochę powietrza. Chociaż tamta rudowłosa się z nią zgadza — przecież to jeż!
Największa menda tego świata!
No to już czysta profanacja. Jeże
mendami? Gdyby kurwa nie one to by
zżarły ich wszystkich owady! Wyciągnęła swoją łapkę przed siebie i pokazała w
stronę panienki Foster fucka całkowicie ignorując zasady ukrycia. Jakby mogła
jeszcze by ją ugryzła w tyłek! Dopiero po chwili dotarło do Lizzy co pokazało w
jej stronę zwierzę i wyciągnęła zza pleców swojego kija.
— Co do mnie pokazałeś zniewieściały
szczurze?!
— To jest Florka i nie mów tak do niej!
Że kurwa co? Florka? Obrażona Marron
odsunęła klatkę z jeżem na swoje biurko i z uśmiechem obserwowała swoje nowe
zwierzątko. Może rzeczywiście coś się jej się ubzdurało. Od kiedy jeże umiałyby
pokazywać takie rzeczy. Tak, na pewno jest przemęczona. Położyła się na łóżku
jak najdalej od klatki by nie musiała oglądać tych krwiożerczych potworów.
— Wiesz o tym, że mama nie pozwoli ci go
zatrzymać? — Położyła się do góry nogami kładąc nogi na ścianie. Widząc zwierzę
do zdała sobie sprawę, że ono cały czas się na nią patrzy i jakby mogło
upieprzyło by ją w dupę. Nie, Foster za dużo myślisz. To tylko głupie zwierzę.
— Mama zgodzi się! — Niezadowolone dziecko
tupnęło nóżką.
— Wiesz, ze one jedzą obrzydliwe robaki?
W tym momencie twarz Yuki skrzywiła się
doszczętnie. Chyba nie będą jej karmić obślizgłymi robakami? Teraz tęskniła za
Stevens i żałowała zjedzenia pączka, bo była gotowa zwymiotować tu na środku.
Oby już ruszyła ekipa poszukiwawcza inaczej zdechnie tutaj z głodu. Lizzy
wstała z łóżka i uśmiechnęła się ostatni raz pobłażliwe do siostry i wyszła zamykając
drzwi.
Idąc korytarzem kierowała się do salonu.
Najdalszego miejsca od pokoju, który ma zamieszkiwać ten kolczasty potwór.
Rozłożyła się na kanapie biorąc do ręki kawałek pizzy i włączając sobie łzawy
serial w telewizji. Dziwnym trafem one zawsze kojarzyły się jej właśnie z
Tsurugim. Kiedy tylko przychodzili na narady ten oglądał te gówna uśmiechając
się jak psychopata. Dzieci C3 to bez uczuciowe mendy. Nie, jednak kurwa nie da
rady tego oglądać. Za bardzo jej przypomina tego psychola w kajdankach.
Przewinęła kolejny kanał tym razem trafiając na program o jeżach.
— Nie wierzę..
Znowu kliknięcie. Program o ulubionych
zwierzątkach. Co pokazane? Jeże! Następny program życie wśród jeży. Prawie ze
łzami przełączyła na ostatni program. Śmieszne zwierzęta. Tak, tu jej nic nie
grozi. Wypluła kawałek pizzy jak pierwszym zwierzęciem był jeż. Nie no to jak
nic Bóg się nad nią pastwi! Usłyszała dźwięk swojego telefonu i widząc numer
Alice odebrała szybko.
— Błagam nie mów, że adoptowałaś jeża!
— O czym ty do mnie mówisz Foster? — Jej
głos był lekko roztrzęsiony jednak dziwna reakcja koleżanki ją zdziwiła — czy
ja ci wyglądam na Animal planet?
— Mam kolczatego szczura w domu, który do
tego pokazał mi środkowy palec!
— Pierdol szczura! Nasze Servampy są w
mieście!.... Zaraz jakim cudem jeż mógł ci pokazać środkowy palec skoro jeże
nie maja palców ?
—....? — Mówią, że milczenie jest złotem.
Ona powinna być już kurwa bogata! Ale przez tego jeża jak nic wyda wszystko na
jego żarcie.
— Hej może to nasz Wampir? — Zachęciła ją
blondynka — Przecież one zamieniają się w zwierzęta!
— To zwykły głupi jeż! Wyleci stąd na
zbity pysk!
— Ale nie szkodzi sprawdzić — Dziewczę już
jej nie słuchało. W głowie kobiety rodził się jeden z najbardziej głupich planów
jakimi potrafiła ich uraczyć — kupie trochę żarcia dla jeży. Wiesz robaki,
żarcie dla kota i te sprawy. Mówię ci jeśli to nie zwierzę to pęknie!
Nim Lizzy zdążyła coś dodać przyjaciółka
się rozłączyła. Rudowłosa już przeczuwała
co planuje jej koleżanka po fachu. Zacznie się. Będą jak Walter i Jessie. Ale
zamiast tworzyć czysta metę będą kurwa karmić jeże. Chyba załatwi sobie taki
żółty kubraczek jak mieli w serialu [3]
— Jakie to życie jest ja pierdole
niesprawiedliwe..
_________________
Mahiru trzymał się miotły zaciskając zęby.
Nie lubił latać na nie swoim sprzęcie, a Osaka zmuszała go do tak wysokich
lotów. Ale musiał przyznać dziewczyna wiedziała co robi. W porównaniu do niego
i Kuro doskonale znała możliwości swojego oręża. Jako jedyna z nich stała na
swojej broni obserwując okolice na dole. Licht leciał obok nich także szukając
po ziemi znajomego zwierzęcia. Wystarczy, że znajdą jakiegoś jeża i wtedy
dziewczyna powie im czy to ich zguba. Lawless leciał na samym końcu mrucząc coś
pod nosem. Nie spodziewał się, że ta niebieskowłosa kobieta jest taka
bezpośrednia. Zatrzymał się spojrzeniem na swoim najstarszym bracie i właśnie
zdał sobie sprawę, że wampir nie śpi. Tak jak wszyscy obserwował dół jakby
także szukał najmłodszej z sióstr tej dziewczyny
Servamp zawisł w powietrzu poznając postać
biegnącą po dole. To była Alice. Dzięki Bogu, że miał dobry wzrok i wyczytał
tekst napisany na siatce “ zoologiczny
“.
— co jest Law? — Raimei odwróciła głowę w
jego stronę i chłopcy także spojrzeli na piątego.
— Na dole biegła Alice z siatką z
zoologicznego.
— Może ma w domu jakieś zwierzątko? —
Todoroki rozłożył dłonie wzdychając. Nie dajmy się zwariować! Dużo ludzi ma
zwierzęta. Przecież nie będą sprawdzać każdego pokoju.
— Za nią! — Rozkaz Osaki spowodował, że
Kuro prawie spadł z miotły, gdy ona nagle zakręciła mocno w prawo. Zdecydowanie
te baby są upierdliwe i co gorsza władcze.
__________________
Mount zaczęła mocno uderzać w drzwi domu
koleżanki zaciskając druga dłoń na jedzeniu. Co zrobią jeśli ona okaże się
Servampem? Oddadzą ją do C3? A jeśli się okaże wampirem Lizzy? Nie ona chyba
tego nie zdzierży! Drzwi otworzyły się i oczy Alice zrobiły się wielkie .
Rzeczywiście przed nią stała jej przyjaciółka tyle.. No cóż wyglądała dziwnie.
Żółty strój zastąpił dres i ich twarze dzieliła szklana powłoka. Dziewczyna
wyglądała jak na pierwszą misję w kosmosie niż na zwykłe karmienie jeża.
— Co to ma być?
— Co będzie w tym domu.. Zostanie w tym
domu.
Przepuściła blondynkę w drzwiach i
przerażona kobieta zdała sobie sprawę, że to już nie jest normalny dom. Na
stoliku do kawy stały różne narzędzia łącznie z selifstickiem. Na chuj jej to Bóg
jeden raczy wiedzieć. Kawałek dalej stał ukochany kij kobiety.
— To na wypadek jakby zwierzę się stawiało.
— Lizz nie dajmy sobie zwariować.
Inaba stała na środku ze skrzywioną miną.
Modląc się nad swoim losem. Te kobiety są pojebane, a ona jeszcze tutaj siedzi
na środku nie mając gdzie uciec. Jeśli stąd wyjdzie nigdy więcej nie odsunie
się od sióstr na krok. Mount niepewnie wzięła robaka na rękawiczkę i wzdrygnęła
się. Obrzydlistwo. Foster westchnęła biorąc robaka na długi kij do telefonu.
Chociaż raz selifstick się do czegoś przyda.
Kiedy dziewczyny przysunęły pierwszego
robaka na kiju w stronę wampirzycy zwierzę wrzasnęło “ ludzkim głosem “ i odskoczyło na sam koniec pokoju przybierając
swoją ludzką formę. Kobiety zamarły zdając sobie sprawę, że właśnie znalazły
jednego z Servampów i nie była to pocieszająca rzecz. Przynajmniej dla Foster,
która chciała się uwolnić od zadania woląc pracować jako sprzedawca warzyw na
bazarze. To na pewno było przyjemniejsze oraz lepiej płatne niż ganianie
krwiopijców i innych stworzeń. I co gorsza musiałaby posiadać jednego w domu. Wyżarłoby
jej cała lodówkę i niby jak wytłumaczyłaby nowa gębę do żywienia rodzicielce?
— Bandyci nie ludzie! — Yuki wyciągnęła
przed siebie szable dalej krzywiąc w niesmaku na widok larwy wijącej się na
kiju.
— Kogo nazywasz bandytą kolczaty
szczurze?!
— Szczurze?!
— Dokładnie tak gryzoniu! — Lizzy
skrzyżowała obrażona dłonie patrząc na wampirzycę z wyższością. I to ma być jej
Servamp?! Servamp Chciwośći!? Co za bezlitosny człowiek go przydzielił akurat
do niej. Przecież ona się kurwa boi jeży! To jest małe, obrzydliwe, ma kolce i
co najgorsze.. Może ujebać w palca!
Alice stała po środku patrząc to na jedną
to na drugą. Czy powinna zadzwonić do organizacji, że mają jednego z wampirów?
Może i jej rozmyślania, by podążały dalej gdyby nie jeden mały szczegół.
Wściekła rudaska złapała za swój kij bejsbolowy i cisnęła nim prosto w Inabę,
która oberwała po głowie zamieniając się z powrotem w jeża. Foster wrzasnęła i
schowała się za kanapę. Jak dzieci..
— Przestańcie! — Blondynka tupnęła
gniewnie nogą i spojrzała na swoją koleżankę — Osaka szuka twojej siostry. To był
bardzo zły pomysł, że Marron zabrała tego jeża. Wszystko się wyda!
— To zatłuczmy tego jeża i wyrzućmy do
jeziora! Ale pierw weź go w ręce bo ja się brzydzę..
Mount westchnęła i odwróciła spojrzenie w
stronę podnoszącej się Inaby pocierającej obolałą głowę. Zdecydowanie ta ruda
to diabeł nie kobieta.
[1] Biszkoptowe paluszki w
polewie
[2] Jednym słowem idiota
[3] Breaking Bad
__________________________
Hello!
I tak o
to mamy nowy rozdział i pojawiły się dwie nowe postacie. Jak każdy widzi nasza
Lizzy ma charakterek. Kobietka mocno stąpa po ziemi. Oj bardzo. Nie wiem jak
wy, ale ja mam tak mało czasu, że cudem dokończyłam ten rozdział, który
notabene pisałam prawie pół miesiąca O.o! Jeszcze nigdy nie pisałam tak długo
rozdziału. Wreszcie dorwałam w piątek 6 tom ^^! Jeszcze pachnie nowością i z
niecierpliwością czekam na 7. Co zabawne wierzycie w to, że zaczęłam czytać
Shaman King’a i już jestem na 24 tomie — w ciągu dwóch dni. To się nazywa
wkręta.
No nic
życzę wam miłej nocy i zarąbistej niedzieli!
To jest chyba jeden z najdłuższych rozdziałów jakie napisałaś :P Serio. Nie dziwię się, że tyle ci zajęło pisanie. Yuki porwana przez dziecko, mało tego to dziecko okazało się siostrą jej jakby przyszłego Pana?! Lizzy istny terror :D Lubie takie kobiety! Tutaj było bardzo dużo humoru i jak nic Servamp prawdziwy xd!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :P
No chyba tak :P miał aż 15 stron w Wordzie xD" No widzisz jaki ten świat mały? Lizzy tak naprawdę jest urocza tylko ją trzeba bliżej poznać! Tak myślę xd
UsuńPozdrawiam!
Akcja z breloczkiem wygrała xD
OdpowiedzUsuńPo prostu Osaka wie jak przeciągnąć ludzi na ciemną stronę mocy xD"!
Usuń