SERVAMP
"ALICJA W KRAINIE CZARÓW":
ALICJA
– MAHIRU SHIROTA
CHESIRE
– LAWLESS
KRÓLOWA
KIER – MISONO
BLIZNIACY
– RAIMEI OSAKA I KURO
SZALONY
KAPELUSZNIK – LIZZY
ELIOT
– YUKI INABA
MOTYL
– LAYLA
KROL
KIER – HUGH
KROLIK
– LILY
SUSEŁ
– YORU
MYSZ
– LICHT
WALET
KIER – ELISE
STRAŻNIK
— TETSU
~~*~~
Było
piękne niedzielne południe i Mahiru w ubraniu Alicji siedział ze swoim wujkiem
robiącym za starszą siostrę w ogrodzie xD"
—
Kto mnie w to ubrał!? — Nastolatek poderwał się z siedzenia z trawy oglądając
sukienkę i wściekając się na kokardkę.
—
Usiądź Alicjo — Wujek Shiroty siedział sobie patrząc na książkę wyraźnie lejąc
na samopoczucie chłopca — przeczytam ci interesującą „ fizykę kwantową dla
początkujących"
—
Że co? Jestem Mahiru!
—
Usiądź Alicjo nie mam czasu. W chłopca pobawisz się później..
Brązowowłosy
niechętnie usiadł dalej będąc w szoku. Próbował sobie przypomnieć wczorajszy
dzień, jednak nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Jak zwykle Kuro
wczoraj narzekał, że jest głodny i opierdalał się przed telewizorem. Później
przyszła Osaka mówiąca, że zostaje dzisiaj na noc, bo kłótnie Elise i Yuki są
tak nie do wytrzymania, że nawet może się zamienić w kota i spać na
wycieraczce. Jak miał się nie zgodzić? Właśnie KURO i RAIMEI! Z nadzieją zaczął
się rozglądać po dziwnym otoczeniu w jakim się znalazł. Ale dwóch leniwych
wampirów jak nie było tak nie ma. Westchnął drapiąc się po głowie i chcąc nie
chcąc musiał poddać się słuchaniu fizyki kwantowej. Po pewnym czasie jego
powieki zaczęły się robić ciężkie i brązowowłosy usnął oparty o konar drzewa.
Jego drzemkę przerwało szybkie potrząsanie ciałem.
—
Co..co jest!? — Otworzył szeroko oczy i podrywając się do pozycji siedzącej
odsuwając od pnia. Zamarł pocierając parę razy swoje organy niedowierzając na
postać stojącą przed nim.
Lily
ubrany we frak przyciskał do siebie zegarek co jakiś czas poprawiając swoje
królicze uszy, które opadały mu na twarz. Shirota obserwował jego dodatkowy
atut jakby próbował mu się weżreć w mózg. Cokolwiek się tutaj wyprawia on naprawdę
musi mieć koszmary.
—
ALICJO SZYBKO, BO SIĘ SPÓZNIMY! — Nim chłopak zdążył zaprzeczyć, że nie ma na
imię Alicja został pociągnięty przez królika w pozycję stojącą i pchany w
stronę dziury w drzewie.
—
Cz..cz...czekaj.. to ja Mahiru! Lily przypomnij sobie!
Blondyn
milczał pchając chłopaka coraz dalej i zatrzymali się to dopiero przy wielkiej
dziurze w ziemi i nastolatek poczuł jak kolana się pod nim uginają. On chce go
zabić czy jak?!
—
To zanim cię popchnę — Uśmiechał się tak szeroko jakby chciał mu dać prezent —
to może najpierw się rozbiorę Alicjo?
To
było takie znajome u tego zboczeńca, że nastolatkowi aż zaparło dech. Jak w
takiej chorej sytuacji można jeszcze myśleć o rozbieraniu?!
—
NIE ROZBIERAJ SIĘ ZBOCZEŃCU JEDEN! I NIE NAZYWAM SIĘ ALICJA!
Nieczystość
wyciągnęła rękę popychając Mahiru w stronę dziury i brązowowłosy poleciał w dół
drąc się na całe gardło oraz dalej można było usłyszeć echo „ Alicja...
Alicja..".
—
Te dzisiejsze nastolatki są takie zabawne. — Wampir zachichotał i skoczył za
nim w dziurę.
~~*~~
Shirota
obudził się na dziwnej posadzce czując jak jego głowa pęka mu na dwoje.
Przeklęty wampir! Jak tylko spotka Misono od razu powie mu, że powinien założyć
Servampowi pas cnoty. Wtedy na pewno przestanie się rozbierać w miejscach
publicznych! Podniósł się chwiejąc na nogach i przytrzymał stolika. Zobaczył
trzy fiolki z mlekiem i trzy ciastka na których było napisane „ zjedz mnie" „ napij
się mnie" oraz drzwi „ wyjście".
Podszedł do pierwszej obserwując z każdej strony.
—
Ja bym jej nie dotykał! Pewnie trująca — Prawie upuścił rzecz słysząc za sobą
znajomy chichot. Odwrócił szybko głowę widząc Lawlessa, który z szerokim
uśmiechem wisiał do góry nogami obserwując go z każdej strony. Wystające kocie
uszka jak i ogon wesoło merdały sobie w każdą stronę dodając wampirowi
psychopatycznego wyglądu — jak mija dzień Allllicjo?
—
Law.. Lawless — Wygląd blondyna powodował, że chłopak nie potrafił się skupić
na jednej rzeczy. Jeż stał się kotem.. JEŻ STAŁ SIĘ KOTEM! Świat oszalał proszę
państwa! — to ja Mahiru durny jeżu!
Chciwość
złapała jedno ciasteczko i podleciał blisko nastolatka prawie na niego
wpadając. Zawisł jak wcześniej do góry nogami uśmiechając się do niego
łobuzersko. Brązowowłosy od razu zrozumiał, że tamten i tak uważa go za
kobietę, więc nie ma co drzeć sobie gardła.
—
Gdzie ja jestem?
—
Jak to gdzie Alicjo? — Zachichotał znikając i pojawiając kawałek dalej
rozkładając się w powietrzu — witaj w krainie czarów! Jestem Chesire miło mi!
—
... — Mahiru milczał widząc jak wampir kłania się przed nim jakby flirtował z
jakąś nastolatką. To nie jest sen.. to pieprzony koszmar..
—
To jest dobre ciasteczko!
—
Tak?
—
Dokładnie — Shirocie nie spodobał się przebiegły uśmiech kota i ten dziwie
złowrogi błysk w oku — mogę ci je dać pod jednym warunkiem.
—
Jakim?
—
Jak pokażesz cycki.
No
cóż.. To się nazywa trafić w chore miejsce. Ale w takie by ktoś myślał, że
mężczyzna jest kobietą i jeszcze kazać mu pokazać cycki to nawet on nie mógł go
zrozumieć. Zrobił się czerwony. Na pewno nie będzie się rozbierał przed jakimś
zboczonym niewyżytym kotem!
—
JESTEM FACETEM DEBILU! NIE MAM ŻADNYCH CYCKÓW!
—
Nie ma cycek nie ma ciasteczka Alicjo — Lawless pokręcił zniesmaczony głową. Te
kobiety zawsze oszukują, że niby ukrywają dla tego jedynego. To są perfidne
oszukanice! — ale takie samo ciasteczko ma szalony kapelusznik.
—
Sz...szalony kapelusznik?
—
Dokładnie tak Alicjo! — Servamp zaklaskał w dłonie uśmiechając się wysuwając
kły — napij się środkowego mleka i wejdź do drugich drzwi tak dojdziesz do
lasu!
Nim
Shirota jeszcze go o coś zapytał Chciwość ukłoniła się znikając w chmurze dymu.
To zaczęło go coraz bardziej męczyć. Odwrócił się patrząc na buteleczki z
mlekiem. Oby go ten podstępny kocur nie oszukał inaczej skończy jako martwa
przystawka dla tych mysz. Złapał za buteleczkę i jednym tchem wlał sobie ją do
buzi. Odłożył grzecznie przedmiot i szybko wbiegł do środkowych drzwi.
Tak
jak powiedział Lawless rzeczywiście doszedł do lasu. Zaczął iść polaną
rozglądając się dookoła. Nigdy nie widział tak wymyślnych drzew! Różowe,
fioletowe, żółte, granatowe z fioletem. Do tego duże grzyby po których mógłby
skakać! Mimo, że ten sen jest dziwny zaczął mu się podobać. Zobaczył szarą
mgłę, która śmierdziała niemiłosiernie. Zrobił parę kroków w przód zadając
sobie sprawę, że to wcale nie była mgła a dym. Co grosza dym śmierdzący jakby
ktoś nie posprzątał swoim zwierzakom w kuwecie. Zaczął rękami odganiać
niechcianą mgłę aż doszedł do roztaju dróg i zatrzymał się niepewnie mrużąc
oczy. Wreszcie znalazł tego okropnego kopciucha. No bez jaj!
Layla
ubrana w króciutką sukienkę do której były przyczepione skrzydła siedziała
sobie nad bongo powoli się zaciągając. Spojrzał do góry na grzybka z którego
słyszał ubawione chichoty. Yoru machając ogonem jadła budyń co jakiś czas się
oblizując. Może chociaż one go pamiętają? Doszedł niepewnie do nich zatykając
przy tym nos. Jak wampirzyca, która siedziała na górze wytrzymywała w tym
smrodzie?!
—
Witaj Alicjo — Storm uśmiechnęła się przyjaźnie odkładając usta od sprzętu — co
cię do nas sprowadza?
—
Witaj Ateno! — Białowłosa ze śmiechem odłożyła miskę budyniu i z ekscytacją
zaczęła skakać po grzybie — co tu robisz?!? Co?! Co?! Będą psoty, że hoho?!
Mahiru
skrzywił się lekko. To jak nic była ta wampirzyca i jak zwykle przekręca imiona
ludzi wokół siebie. Ta.. cała Yoru.
—
Dziewczyny... ja.. em..
—
Może chcesz dołączyć do palenia?
Shirota
z trudem utrzymywał już rękę przy nosie. Smród był coraz bliżej jego nozdrzy i
jeszcze trochę, a zwymiotuje na posadzkę przed sobą. Nie wierzył, że dożyje
dnia, gdzie Nieczystość zaproponuje mu wspólne ubicie muchy w kiblu, palenie
papierosów, ale żeby od razu trawy? Pokręcił głową widząc powoli jak jego oczy
wypełniają się łzami. Musi uciekać stąd jak najszybciej.
—
Oj.. nawet krztynki Atrapcio? — Białowłosa z uśmiechem ułożyła się na grzybie
tak, że wisiała do góry nogami — Antylopo? Aranżacjo?
—
Jestem Mahiru do cholery!
—
Marcepanie....?
—
Dołącz do nas Alicjo! Będzie fajnie — Podjarany uśmiech Layli zaczął go powoli
przerażać. Nie wolał znaleźć tego pieprzonego kapelusznika i uciec z tego
wariatkowa jak najszybciej.
—
Szu...szukam kapelusznika — Poczuł jak dym wpływa mu do gardła i pewnie gdyby
teraz miał jakąś łyżeczkę zaczął by nią dłubać w gardle, aż by zrobił dziurę.
Co za ohydztwo!
—
Och... kapelusznik.. — Blondynka odrobinę się zmieszała zastanawiając nad
odpowiedzią.
—
Bliźniacy powinni być kawałek dalej! — Yoru zeskoczyła z grzyba uśmiechając się
szeroko dalej nie przerywając jedzenia budyniu — mogę cię do niej zaprowadzić
Marysiu!
Brązowowłosy
przewrócił oczami. W sumie lepsze to niż jakby miał iść z ujaraną Storm. Suseł
z uśmiechem ruszyła przed siebie za to Shirota musiał prawie że biec by ją
dogonić.
—
Yoru..
—
Jestem susłem pacanie..
—
Przepraszam.. Suśle..
—
O już lepiej Andrzeju — W ciągu paru minut został nazwany taką ilością imion,
że już się nie dziwi, że dziewczyna nic nie pamięta. Chłopak westchnął i w
ciszy ruszyli we dwójkę przez las ciesząc się z czystego powietrza. Wreszcie
zobaczył dwójkę postaci, którą jak mniemał musiała być bliźniakami o których
mówiła dziewczyna — cześć! Przyprowadziłam wam Atletę! Mówi, że szuka
kapelusznika!
Prawie
wrzasnął jak postacie się odwróciły. Przed nim stał jego Servamp i Osaka. Kuro
jak to miał w zwyczaju patrzył na niego jakby pojawienie się go w sukience było
całkowicie normalne i można to olać. Za to Raimei obserwowała go podejrzanym
wzrokiem, więc mógł mieć cichą nadzieję, że może chociaż ona go poznała.
—
Alicjo jak miło — Uśmiech dziewczyny go przeraził. Jednak ona też go nie
poznała. Spojrzał z rozpaczą na Sleepy Asha, który prawie spał na stojąco —
obudź się leniu patentowany! Przyszła brakująca osoba na zabawę!
Stuknęła
mocniej wampira, który prawie się wyglebał do tyłu. Miał o tyle szczęścia, że
żeńskie Lenistwo złapało go za krawat.
—
Wybacz on jest trochę opóźniony...
—
Wcale nie...
—
To ja ją/go z wami zostawiam, bo to samo nie wie jaką chce być płcią — Yoru
odwróciła się napięcie i pomachała im łyżeczką ruszając z powrotem w stronę
palarni.
Mahiru
poczuł jak dwie pary dłoni łapiąc go za ramiona i zaczynają ciągnąc przez las.
Zabawa? Kuro go nie pamięta. Aż ma ochotę naprawdę zawyć do księżyca. Miał
nadzieję, że chociaż ta dwójka go uratuje przed strasznym losem udawania
Alicji. Zrezygnowany opuścił ręce dając się po prostu ciągnąć po drodze, aż
usłyszał huki zbijanych talerzy, krzyki i głośne śmiechy. Dźwięki były coraz
wyraźniejsze, więc chłopak był już pewien, że to właśnie jest ta zabawa o
której mówiła Osaka.
—
GDZIE JEST TEN PIEPRZONY WYLINIAŁY KOCUR?! — Shirocie opadła szczęka, kiedy
przed bliźniakami wyrósł Licht z mysimi uszami z wyraźnie wściekła mina.
Zdecydowanie do Disneylandu to on się nie nadaje.
—
Chesire? — Kuro szarpnął mocniej swojego Pana i chłopak został przeciągnięty
przez nich w prosty przed lice zdenerwowanego Todorkiego — może Alicja wie..
—
Ja... um... ja...
—
Królewska rodzina przyszła ze swoją służbą.
—
Pierdolisz?! — Teraz nawet wampir się ożywił. Bliźniacy spojrzeli po sobie.
Czyżby wyczuli Alicję tak szybko?
—
Kim.. jest królewska rodzina? — Mahiru przełknął ślinę czując jak mu się robi
ciepło na żołądku.
—
Zaraz ją poznasz — Raimei zachichotała nerwowo co się mu już stuprocentowo nie
spodobało, ale pchany przez tyle postaci nie miał wyboru jak iść do przodu.
Gdy
tylko wyszli z ostatnich drzew zobaczył wielki stół przy którym w skrócie można
było nazwać „ chaosem" i „ koszmarem kur domowych" Talerze i
szklanki latały dosłownie wszędzie nie raz trafiając jakiś przechodniów. Za to
na samym środku w tronie siedział nie kto inny, a Misono co jakiś czas
poprawiając swoją koronę.
—
Błagam was... obudźcie mnie.. — Brązowowłosy złapał się w szoku za twarz nie mogąc
już prawie wytrzymać tego co widzi.
—
Co to za brzydka niska dziewczynka? — Berło fioletowowłosego zostało wysunięte
w stronę Mahiru.
—
Ja brzydki?! Spójrz na siebie kurwa!
—
To Alicja królowo — Spojrzał w prawą stronę widząc tego zdradzieckiego Liliego,
który był już w pół rozebrany przy stole. Matko Boska! Czy on robił striptiz na
stole?! Obok niego usłyszał pijany chichot i zobaczył Inabę także mającą
królicze uszy oraz tego przeklętego kota z początku podróży.
—
Witaj nasza słodka Alicjo.. jak się masz? Czy już masz dla nas czas?
Przysięgam
jak wstanę.. Dam w twarz Lawlessowi. Po chwili zza Shiroty wyskoczył Licht drąc
się w stronę kota ty draniu i obydwoje wylądowali za stołem.
—
Jeden zero dla uszatego! — Yuki podrzuciła kielszkiem z którego wyleciała
odrobina płynu. Kto tu jest uszaty lepiej nie pytajcie.
Usłyszał
śmiech i zobaczył Hugha siedzącego obok Elisie także z koronami. Teraz
zrozumiał to oni są tą rodziną królewską, a strażnik który obok nich stał to
był Tetsu. Suseł jak i Lily siedzieli także przy stole rozprawiając ze sobą na
temat pogody. Jak to możliwe, że doszły tutaj szybciej niż oni?! Poczuł
klepnięcie na ramieniu i zobaczył zadowolony uśmiech Osaki, a z jego drugiej
strony stanął Kuro.
—
Szukałeś kapelusznika czyż nie? — Puściła mu oczko unikając jednego z talerzy.
Nim się spostrzegł siedział przy stole z pustą filiżanką pomiędzy Misono, a
Hughiem. Naprzeciwko nich usiedli bliźniacy przy czym Kuro od razu wziął się za
jedzenie. Za to niebieskowłosa podparła dłonią policzek i uśmiechnęła się
uroczo — jak się masz? Czy już masz dla nas czas?
Nie
podobał się mu się ten uśmiech. Huknęło coś z prawej strony i zobaczył jak z
domku obok, którego o dziwo wcześniej nie widział wyszedł nie kto inny tylko
Lizzy w kapeluszu, który mógłby robić za jej sukienkę. Jak to możliwe, że
kapelusz był wielkości jej samej?! Filiżanki fruwały obok niej, a sama gwizdała
sobie w rytmie nieznanej muzyki całkowicie nie zgrywając się z chaosem
dziejącym się w tym miejscu. Jeśli kiedykolwiek chcieliście wiedzieć jak
wygląda koszmar kury domowej trafiliście pod dobry adres. Rudowłosa doszła do
stołu nachylając się pomiędzy bliźniakami przy czym niebieskowłosy podejrzanie
zaczął szybko wcinać swój deser.
—
Nie martw się Dyluduldi! Nie martw się! Nie wleje ci tutaj cyjanku —
Zachichotała tak przerażająco, że chłopakowi wszystkie włosy zaczęły stawać
dęba. Zielone oczy zwróciły się w stronę Mahiru — jak się masz? Czy już masz
dla nas czas?
—
Ch...chyba tak.. — Nie był pewny czy wie co robi. Ale chyba powiedzenie, że ma
jest tutaj kluczowe. Foster uśmiechnęła się drapieżnie i klasnęła dwa razy w
dłonie przez co na stole wylądowały trzy talię kart i deser chłopaka znikł. No
cóż... biedny Kuro...
—
Wybierz jedną z nich...
Spojrzał
na karty i znowu na postacie, które wyglądały jakby wyczekiwały od niego jak
najszybszego wyboru.
—
A co tutaj może być?
—
Czajnik! — Yuki podskoczyła na siedzeniu.
—
Ciasteczko! — Lawless zaśmiał się głośno.
—
Alkohol! — Raimei zachichotała trzymając w dłoni butelkę wina.
—
I ścięcie głowy — Misono uśmiechnął się na ostatnie.
Przełknął
kolejny raz głośniej ślinę i usilnie zaczął patrzeć na przedmioty. Musi wybrać
mądrze i rozważnie zanim...
—
Ale zanim się zdecydujesz świętujmy! — Lizzy klasnęła dwa razy w dłonie i przed
gośćmi pojawiło się tysiące alkoholi — co lubisz Alicjo? DZIŃ? A może Whisky?
Chyba, że jak ja czystą!
Pierw
prawie został namówiony do palenia trawy za to teraz ma skończyć upity przy
stole z grupą rozklekotanych ludzi. To jest straszne.. Nim coś odpowiedział
pojawiła się przed nim pierwsza szklanka.
—
Pij, pij Alicjo będziesz łatwiejsza — Błysk w oczach Foster mógłby każdy
zobaczyć z odległości dwudziestu metrów.
—
Słucham? — Mahiru spojrzał na dziewczynę.
—
Nic, nic pij, pij będzie milej..
Nastolatek
niepewnie przechylił pierwszy z kieliszków i poczuł palenie w gardle. W sumie..
nawet nie było złe. Zaraz dostał kolejny i kolejny i kolejny. Nim się obejrzał
zaczął pić ze wszystkimi całkiem się dobrze bawiąc. Mógłby tu zostać na
stałe... zaraz nie czekaj..! Spojrzał przed siebie widząc ubawioną Osakę, która
zaczęła grać na skrzypcach. Moment.. od kiedy Osaka gra na skrzypcach? Dobrze,
że wie co to struna... Pokręcił szybko głową próbując pozbyć się dzwonienia w
głowie.
—
Gdzie.. gdzie te karty!? — Rudowłosa kolejny raz rzuciła mu je na stół
uśmiechając się złowrogo.
—
Wybieraj Alicjo, Wybieraj — Niebieskowłosa z uśmiechem pojawiła się na barkach
Kuro prawie wywalając go z krzesłem.
Mahiru
nie wiedząc co robić wybrał kartę numer dwa. Skoro mleko nie było zatrute to
może to nie będzie takie złe, prawda? Karta odkręciła się zadowolona pokazując
czajnik.
—
GRATULACJE WYGRAŁEŚ CZAJNIK BIMBRU!
Że
co kurwa? Kapelusznik z uśmiechem pstryknął palcem i w jego dłoni pojawił się
wielki zielony czajnik w którym wesoło pluskał sobie alkohol. Czyli nie wróci
do domu? Nie chce tu do końca życia pić z nimi bimbru!
—
Ja nie chce bimbru! — Poderwał się z miejsca uderzając krzesłem o podłogę — ja
chcę do domu!
—
Nie naciągaj naszej gościnności Alicjo — Głos Misono spowodował, że zapadła
cisza. Dwójka nastolatków zaczęła mierzyć się wzrokiem. Może sobie być królową,
ale to dalej ten pochrzaniony Alicein.
—
Daruj sobie niski gnojku! — Brązowowłosy wycelował w niego palcem.— jak chcesz
siedź tutaj i żłób bimber może urośniesz!
—
Słucham?!
—
Spokojnie dziewczęta — Hugh próbował załagodzić sytuację jednak skończyło się
na tym, że dostał spodkiem od herbaty, którym notabene rzuciła Inaba. Chciała
trafić w Elisie. Nie udało się.
—
Ściąć jej głowę!
—
Słucham?
—
Pierw ją rozbierzmy potem zetnijmy głowę!
—
Słucham?!
—
Tniemy, tniemy! — Foster z uśmiechem wyciągnęła piłę włączając ją z głośnym warkotem
— Alicja zostanie z nami na zawsze! Na zawsze! Będziemy pić bimber do końca
świata!
—
I jeszcze dzień dłużej!
Shirota
zaczął wrzeszczeć dopóki nie trafił go pierwszy lepszy czajnik, który kolejny
raz poleciał z nie wiadomo skąd.
Poderwał
się trzymając za bolące miejsce ciężko oddychając. Był w swoim pokoju i spadł
na niego obraz. Musiał się mocno wiercić, aż ściana nie wtrzymała. Odetchnął z
ulgą ciesząc się, że to był tylko sen. Nigdy więcej... Usłyszał uchylanie drzwi
w których stanęła Osaka obserwując chłopaka.
—
Co się tak drzesz w środku nocy? — Wampirzyca podniosła brew do góry widząc jak
nastolatek trzyma się za bolące miejsce.
—
A wiesz... miałem koszmar..
—
Jak chlacie tyle bimbru to i ja bym miała.
—
Zaraz.. jaki bimber?
—
Myślisz, że jak go schowasz w czajniku to ja nie poczuje? — Wyciągnęła ten sam
czajnik co miał w śnie i chłopak zbladł — ja wiem, że udajesz świętego, ale nie
przesadzajmy Shirota. Takie zagrywki to w podstawówce możesz robić. Ten bimber
to pamięta czasy Bolesława Chrobrego chyba..
—
Bierz go ode mnie! — Schował się pod pościel mocniej ją na siebie naciągając —
bierz to diabelstwo ode mnie!
—
I to jest pierwszy stopień walki z alkoholizmem! — Raimei zachichotała i
odwróciła się do drzwi — gratuluje Shirota!
Mahiru
mógłby przysiąc, że gdy niebieskowłosa zamykała drzwi słyszał jak nuci te samą
melodię, którą nuciła Lizzy podczas wychodzenia z domku.
Jaki z tego morał? Uważajcie moi drodzy jaki
bimber pijecie ..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz