sobota, 17 września 2016

Alicja w krainie czarów

SERVAMP "ALICJA W KRAINIE CZARÓW":
ALICJA – MAHIRU SHIROTA
CHESIRE – LAWLESS
KRÓLOWA KIER – MISONO
BLIZNIACY – RAIMEI OSAKA I KURO
SZALONY KAPELUSZNIK – LIZZY
ELIOT – YUKI INABA
MOTYL – LAYLA
KROL KIER – HUGH
KROLIK – LILY
SUSEŁ – YORU
MYSZ – LICHT
WALET KIER – ELISE
STRAŻNIK — TETSU


~~*~~
Było piękne niedzielne południe i Mahiru w ubraniu Alicji siedział ze swoim wujkiem robiącym za starszą siostrę w ogrodzie xD"
— Kto mnie w to ubrał!? — Nastolatek poderwał się z siedzenia z trawy oglądając sukienkę i wściekając się na kokardkę.
— Usiądź Alicjo — Wujek Shiroty siedział sobie patrząc na książkę wyraźnie lejąc na samopoczucie chłopca — przeczytam ci interesującą „ fizykę kwantową dla początkujących"
— Że co? Jestem Mahiru!
— Usiądź Alicjo nie mam czasu. W chłopca pobawisz się później..
Brązowowłosy niechętnie usiadł dalej będąc w szoku. Próbował sobie przypomnieć wczorajszy dzień, jednak nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Jak zwykle Kuro wczoraj narzekał, że jest głodny i opierdalał się przed telewizorem. Później przyszła Osaka mówiąca, że zostaje dzisiaj na noc, bo kłótnie Elise i Yuki są tak nie do wytrzymania, że nawet może się zamienić w kota i spać na wycieraczce. Jak miał się nie zgodzić? Właśnie KURO i RAIMEI! Z nadzieją zaczął się rozglądać po dziwnym otoczeniu w jakim się znalazł. Ale dwóch leniwych wampirów jak nie było tak nie ma. Westchnął drapiąc się po głowie i chcąc nie chcąc musiał poddać się słuchaniu fizyki kwantowej. Po pewnym czasie jego powieki zaczęły się robić ciężkie i brązowowłosy usnął oparty o konar drzewa. Jego drzemkę przerwało szybkie potrząsanie ciałem.
— Co..co jest!? — Otworzył szeroko oczy i podrywając się do pozycji siedzącej odsuwając od pnia. Zamarł pocierając parę razy swoje organy niedowierzając na postać stojącą przed nim.
Lily ubrany we frak przyciskał do siebie zegarek co jakiś czas poprawiając swoje królicze uszy, które opadały mu na twarz. Shirota obserwował jego dodatkowy atut jakby próbował mu się weżreć w mózg. Cokolwiek się tutaj wyprawia on naprawdę musi mieć koszmary.
— ALICJO SZYBKO, BO SIĘ SPÓZNIMY! — Nim chłopak zdążył zaprzeczyć, że nie ma na imię Alicja został pociągnięty przez królika w pozycję stojącą i pchany w stronę dziury w drzewie.
— Cz..cz...czekaj.. to ja Mahiru! Lily przypomnij sobie!
Blondyn milczał pchając chłopaka coraz dalej i zatrzymali się to dopiero przy wielkiej dziurze w ziemi i nastolatek poczuł jak kolana się pod nim uginają. On chce go zabić czy jak?!
— To zanim cię popchnę — Uśmiechał się tak szeroko jakby chciał mu dać prezent — to może najpierw się rozbiorę Alicjo?
To było takie znajome u tego zboczeńca, że nastolatkowi aż zaparło dech. Jak w takiej chorej sytuacji można jeszcze myśleć o rozbieraniu?!
— NIE ROZBIERAJ SIĘ ZBOCZEŃCU JEDEN! I NIE NAZYWAM SIĘ ALICJA!
Nieczystość wyciągnęła rękę popychając Mahiru w stronę dziury i brązowowłosy poleciał w dół drąc się na całe gardło oraz dalej można było usłyszeć echo „ Alicja... Alicja..".
— Te dzisiejsze nastolatki są takie zabawne. — Wampir zachichotał i skoczył za nim w dziurę.
~~*~~
Shirota obudził się na dziwnej posadzce czując jak jego głowa pęka mu na dwoje. Przeklęty wampir! Jak tylko spotka Misono od razu powie mu, że powinien założyć Servampowi pas cnoty. Wtedy na pewno przestanie się rozbierać w miejscach publicznych! Podniósł się chwiejąc na nogach i przytrzymał stolika. Zobaczył trzy fiolki z mlekiem i trzy ciastka na których było napisane „ zjedz mnie" „ napij się mnie" oraz drzwi „ wyjście". Podszedł do pierwszej obserwując z każdej strony.
— Ja bym jej nie dotykał! Pewnie trująca — Prawie upuścił rzecz słysząc za sobą znajomy chichot. Odwrócił szybko głowę widząc Lawlessa, który z szerokim uśmiechem wisiał do góry nogami obserwując go z każdej strony. Wystające kocie uszka jak i ogon wesoło merdały sobie w każdą stronę dodając wampirowi psychopatycznego wyglądu — jak mija dzień Allllicjo?
— Law.. Lawless — Wygląd blondyna powodował, że chłopak nie potrafił się skupić na jednej rzeczy. Jeż stał się kotem.. JEŻ STAŁ SIĘ KOTEM! Świat oszalał proszę państwa! — to ja Mahiru durny jeżu!
Chciwość złapała jedno ciasteczko i podleciał blisko nastolatka prawie na niego wpadając. Zawisł jak wcześniej do góry nogami uśmiechając się do niego łobuzersko. Brązowowłosy od razu zrozumiał, że tamten i tak uważa go za kobietę, więc nie ma co drzeć sobie gardła.
— Gdzie ja jestem?
— Jak to gdzie Alicjo? — Zachichotał znikając i pojawiając kawałek dalej rozkładając się w powietrzu — witaj w krainie czarów! Jestem Chesire miło mi!
— ... — Mahiru milczał widząc jak wampir kłania się przed nim jakby flirtował z jakąś nastolatką. To nie jest sen.. to pieprzony koszmar..
— To jest dobre ciasteczko!
— Tak?
— Dokładnie — Shirocie nie spodobał się przebiegły uśmiech kota i ten dziwie złowrogi błysk w oku — mogę ci je dać pod jednym warunkiem.
— Jakim?
— Jak pokażesz cycki.
No cóż.. To się nazywa trafić w chore miejsce. Ale w takie by ktoś myślał, że mężczyzna jest kobietą i jeszcze kazać mu pokazać cycki to nawet on nie mógł go zrozumieć. Zrobił się czerwony. Na pewno nie będzie się rozbierał przed jakimś zboczonym niewyżytym kotem!
— JESTEM FACETEM DEBILU! NIE MAM ŻADNYCH CYCKÓW!
— Nie ma cycek nie ma ciasteczka Alicjo — Lawless pokręcił zniesmaczony głową. Te kobiety zawsze oszukują, że niby ukrywają dla tego jedynego. To są perfidne oszukanice! — ale takie samo ciasteczko ma szalony kapelusznik.
— Sz...szalony kapelusznik?
— Dokładnie tak Alicjo! — Servamp zaklaskał w dłonie uśmiechając się wysuwając kły — napij się środkowego mleka i wejdź do drugich drzwi tak dojdziesz do lasu!
Nim Shirota jeszcze go o coś zapytał Chciwość ukłoniła się znikając w chmurze dymu. To zaczęło go coraz bardziej męczyć. Odwrócił się patrząc na buteleczki z mlekiem. Oby go ten podstępny kocur nie oszukał inaczej skończy jako martwa przystawka dla tych mysz. Złapał za buteleczkę i jednym tchem wlał sobie ją do buzi. Odłożył grzecznie przedmiot i szybko wbiegł do środkowych drzwi.
Tak jak powiedział Lawless rzeczywiście doszedł do lasu. Zaczął iść polaną rozglądając się dookoła. Nigdy nie widział tak wymyślnych drzew! Różowe, fioletowe, żółte, granatowe z fioletem. Do tego duże grzyby po których mógłby skakać! Mimo, że ten sen jest dziwny zaczął mu się podobać. Zobaczył szarą mgłę, która śmierdziała niemiłosiernie. Zrobił parę kroków w przód zadając sobie sprawę, że to wcale nie była mgła a dym. Co grosza dym śmierdzący jakby ktoś nie posprzątał swoim zwierzakom w kuwecie. Zaczął rękami odganiać niechcianą mgłę aż doszedł do roztaju dróg i zatrzymał się niepewnie mrużąc oczy. Wreszcie znalazł tego okropnego kopciucha. No bez jaj!
Layla ubrana w króciutką sukienkę do której były przyczepione skrzydła siedziała sobie nad bongo powoli się zaciągając. Spojrzał do góry na grzybka z którego słyszał ubawione chichoty. Yoru machając ogonem jadła budyń co jakiś czas się oblizując. Może chociaż one go pamiętają? Doszedł niepewnie do nich zatykając przy tym nos. Jak wampirzyca, która siedziała na górze wytrzymywała w tym smrodzie?!
— Witaj Alicjo — Storm uśmiechnęła się przyjaźnie odkładając usta od sprzętu — co cię do nas sprowadza?
— Witaj Ateno! — Białowłosa ze śmiechem odłożyła miskę budyniu i z ekscytacją zaczęła skakać po grzybie — co tu robisz?!? Co?! Co?! Będą psoty, że hoho?!
Mahiru skrzywił się lekko. To jak nic była ta wampirzyca i jak zwykle przekręca imiona ludzi wokół siebie. Ta.. cała Yoru.
— Dziewczyny... ja.. em..
— Może chcesz dołączyć do palenia?
Shirota z trudem utrzymywał już rękę przy nosie. Smród był coraz bliżej jego nozdrzy i jeszcze trochę, a zwymiotuje na posadzkę przed sobą. Nie wierzył, że dożyje dnia, gdzie Nieczystość zaproponuje mu wspólne ubicie muchy w kiblu, palenie papierosów, ale żeby od razu trawy? Pokręcił głową widząc powoli jak jego oczy wypełniają się łzami. Musi uciekać stąd jak najszybciej.
— Oj.. nawet krztynki Atrapcio? — Białowłosa z uśmiechem ułożyła się na grzybie tak, że wisiała do góry nogami — Antylopo? Aranżacjo?
— Jestem Mahiru do cholery!
— Marcepanie....?
— Dołącz do nas Alicjo! Będzie fajnie — Podjarany uśmiech Layli zaczął go powoli przerażać. Nie wolał znaleźć tego pieprzonego kapelusznika i uciec z tego wariatkowa jak najszybciej.
— Szu...szukam kapelusznika — Poczuł jak dym wpływa mu do gardła i pewnie gdyby teraz miał jakąś łyżeczkę zaczął by nią dłubać w gardle, aż by zrobił dziurę. Co za ohydztwo!
— Och... kapelusznik.. — Blondynka odrobinę się zmieszała zastanawiając nad odpowiedzią.
— Bliźniacy powinni być kawałek dalej! — Yoru zeskoczyła z grzyba uśmiechając się szeroko dalej nie przerywając jedzenia budyniu — mogę cię do niej zaprowadzić Marysiu!
Brązowowłosy przewrócił oczami. W sumie lepsze to niż jakby miał iść z ujaraną Storm. Suseł z uśmiechem ruszyła przed siebie za to Shirota musiał prawie że biec by ją dogonić.
— Yoru..
— Jestem susłem pacanie..
— Przepraszam.. Suśle..
— O już lepiej Andrzeju — W ciągu paru minut został nazwany taką ilością imion, że już się nie dziwi, że dziewczyna nic nie pamięta. Chłopak westchnął i w ciszy ruszyli we dwójkę przez las ciesząc się z czystego powietrza. Wreszcie zobaczył dwójkę postaci, którą jak mniemał musiała być bliźniakami o których mówiła dziewczyna — cześć! Przyprowadziłam wam Atletę! Mówi, że szuka kapelusznika!
Prawie wrzasnął jak postacie się odwróciły. Przed nim stał jego Servamp i Osaka. Kuro jak to miał w zwyczaju patrzył na niego jakby pojawienie się go w sukience było całkowicie normalne i można to olać. Za to Raimei obserwowała go podejrzanym wzrokiem, więc mógł mieć cichą nadzieję, że może chociaż ona go poznała.
— Alicjo jak miło — Uśmiech dziewczyny go przeraził. Jednak ona też go nie poznała. Spojrzał z rozpaczą na Sleepy Asha, który prawie spał na stojąco — obudź się leniu patentowany! Przyszła brakująca osoba na zabawę!
Stuknęła mocniej wampira, który prawie się wyglebał do tyłu. Miał o tyle szczęścia, że żeńskie Lenistwo złapało go za krawat.
— Wybacz on jest trochę opóźniony...
— Wcale nie...
— To ja ją/go z wami zostawiam, bo to samo nie wie jaką chce być płcią — Yoru odwróciła się napięcie i pomachała im łyżeczką ruszając z powrotem w stronę palarni.
Mahiru poczuł jak dwie pary dłoni łapiąc go za ramiona i zaczynają ciągnąc przez las. Zabawa? Kuro go nie pamięta. Aż ma ochotę naprawdę zawyć do księżyca. Miał nadzieję, że chociaż ta dwójka go uratuje przed strasznym losem udawania Alicji. Zrezygnowany opuścił ręce dając się po prostu ciągnąć po drodze, aż usłyszał huki zbijanych talerzy, krzyki i głośne śmiechy. Dźwięki były coraz wyraźniejsze, więc chłopak był już pewien, że to właśnie jest ta zabawa o której mówiła Osaka.
— GDZIE JEST TEN PIEPRZONY WYLINIAŁY KOCUR?! — Shirocie opadła szczęka, kiedy przed bliźniakami wyrósł Licht z mysimi uszami z wyraźnie wściekła mina. Zdecydowanie do Disneylandu to on się nie nadaje.
— Chesire? — Kuro szarpnął mocniej swojego Pana i chłopak został przeciągnięty przez nich w prosty przed lice zdenerwowanego Todorkiego — może Alicja wie..
— Ja... um... ja...
— Królewska rodzina przyszła ze swoją służbą.
— Pierdolisz?! — Teraz nawet wampir się ożywił. Bliźniacy spojrzeli po sobie. Czyżby wyczuli Alicję tak szybko?
— Kim.. jest królewska rodzina? — Mahiru przełknął ślinę czując jak mu się robi ciepło na żołądku.
— Zaraz ją poznasz — Raimei zachichotała nerwowo co się mu już stuprocentowo nie spodobało, ale pchany przez tyle postaci nie miał wyboru jak iść do przodu.
Gdy tylko wyszli z ostatnich drzew zobaczył wielki stół przy którym w skrócie można było nazwać „ chaosem" i „ koszmarem kur domowych" Talerze i szklanki latały dosłownie wszędzie nie raz trafiając jakiś przechodniów. Za to na samym środku w tronie siedział nie kto inny, a Misono co jakiś czas poprawiając swoją koronę.
— Błagam was... obudźcie mnie.. — Brązowowłosy złapał się w szoku za twarz nie mogąc już prawie wytrzymać tego co widzi.
— Co to za brzydka niska dziewczynka? — Berło fioletowowłosego zostało wysunięte w stronę Mahiru.
— Ja brzydki?! Spójrz na siebie kurwa!
— To Alicja królowo — Spojrzał w prawą stronę widząc tego zdradzieckiego Liliego, który był już w pół rozebrany przy stole. Matko Boska! Czy on robił striptiz na stole?! Obok niego usłyszał pijany chichot i zobaczył Inabę także mającą królicze uszy oraz tego przeklętego kota z początku podróży.
— Witaj nasza słodka Alicjo.. jak się masz? Czy już masz dla nas czas?
Przysięgam jak wstanę.. Dam w twarz Lawlessowi. Po chwili zza Shiroty wyskoczył Licht drąc się w stronę kota ty draniu i obydwoje wylądowali za stołem.
— Jeden zero dla uszatego! — Yuki podrzuciła kielszkiem z którego wyleciała odrobina płynu. Kto tu jest uszaty lepiej nie pytajcie.
Usłyszał śmiech i zobaczył Hugha siedzącego obok Elisie także z koronami. Teraz zrozumiał to oni są tą rodziną królewską, a strażnik który obok nich stał to był Tetsu. Suseł jak i Lily siedzieli także przy stole rozprawiając ze sobą na temat pogody. Jak to możliwe, że doszły tutaj szybciej niż oni?! Poczuł klepnięcie na ramieniu i zobaczył zadowolony uśmiech Osaki, a z jego drugiej strony stanął Kuro.
— Szukałeś kapelusznika czyż nie? — Puściła mu oczko unikając jednego z talerzy. Nim się spostrzegł siedział przy stole z pustą filiżanką pomiędzy Misono, a Hughiem. Naprzeciwko nich usiedli bliźniacy przy czym Kuro od razu wziął się za jedzenie. Za to niebieskowłosa podparła dłonią policzek i uśmiechnęła się uroczo — jak się masz? Czy już masz dla nas czas?
Nie podobał się mu się ten uśmiech. Huknęło coś z prawej strony i zobaczył jak z domku obok, którego o dziwo wcześniej nie widział wyszedł nie kto inny tylko Lizzy w kapeluszu, który mógłby robić za jej sukienkę. Jak to możliwe, że kapelusz był wielkości jej samej?! Filiżanki fruwały obok niej, a sama gwizdała sobie w rytmie nieznanej muzyki całkowicie nie zgrywając się z chaosem dziejącym się w tym miejscu. Jeśli kiedykolwiek chcieliście wiedzieć jak wygląda koszmar kury domowej trafiliście pod dobry adres. Rudowłosa doszła do stołu nachylając się pomiędzy bliźniakami przy czym niebieskowłosy podejrzanie zaczął szybko wcinać swój deser.
— Nie martw się Dyluduldi! Nie martw się! Nie wleje ci tutaj cyjanku — Zachichotała tak przerażająco, że chłopakowi wszystkie włosy zaczęły stawać dęba. Zielone oczy zwróciły się w stronę Mahiru — jak się masz? Czy już masz dla nas czas?
— Ch...chyba tak.. — Nie był pewny czy wie co robi. Ale chyba powiedzenie, że ma jest tutaj kluczowe. Foster uśmiechnęła się drapieżnie i klasnęła dwa razy w dłonie przez co na stole wylądowały trzy talię kart i deser chłopaka znikł. No cóż... biedny Kuro...
— Wybierz jedną z nich...
Spojrzał na karty i znowu na postacie, które wyglądały jakby wyczekiwały od niego jak najszybszego wyboru.
— A co tutaj może być?
— Czajnik! — Yuki podskoczyła na siedzeniu.
— Ciasteczko! — Lawless zaśmiał się głośno.
— Alkohol! — Raimei zachichotała trzymając w dłoni butelkę wina.
— I ścięcie głowy — Misono uśmiechnął się na ostatnie.
Przełknął kolejny raz głośniej ślinę i usilnie zaczął patrzeć na przedmioty. Musi wybrać mądrze i rozważnie zanim...
— Ale zanim się zdecydujesz świętujmy! — Lizzy klasnęła dwa razy w dłonie i przed gośćmi pojawiło się tysiące alkoholi — co lubisz Alicjo? DZIŃ? A może Whisky? Chyba, że jak ja czystą!
Pierw prawie został namówiony do palenia trawy za to teraz ma skończyć upity przy stole z grupą rozklekotanych ludzi. To jest straszne.. Nim coś odpowiedział pojawiła się przed nim pierwsza szklanka.
— Pij, pij Alicjo będziesz łatwiejsza — Błysk w oczach Foster mógłby każdy zobaczyć z odległości dwudziestu metrów.
— Słucham? — Mahiru spojrzał na dziewczynę.
— Nic, nic pij, pij będzie milej..
Nastolatek niepewnie przechylił pierwszy z kieliszków i poczuł palenie w gardle. W sumie.. nawet nie było złe. Zaraz dostał kolejny i kolejny i kolejny. Nim się obejrzał zaczął pić ze wszystkimi całkiem się dobrze bawiąc. Mógłby tu zostać na stałe... zaraz nie czekaj..! Spojrzał przed siebie widząc ubawioną Osakę, która zaczęła grać na skrzypcach. Moment.. od kiedy Osaka gra na skrzypcach? Dobrze, że wie co to struna... Pokręcił szybko głową próbując pozbyć się dzwonienia w głowie.
— Gdzie.. gdzie te karty!? — Rudowłosa kolejny raz rzuciła mu je na stół uśmiechając się złowrogo.
— Wybieraj Alicjo, Wybieraj — Niebieskowłosa z uśmiechem pojawiła się na barkach Kuro prawie wywalając go z krzesłem.
Mahiru nie wiedząc co robić wybrał kartę numer dwa. Skoro mleko nie było zatrute to może to nie będzie takie złe, prawda? Karta odkręciła się zadowolona pokazując czajnik.
— GRATULACJE WYGRAŁEŚ CZAJNIK BIMBRU!
Że co kurwa? Kapelusznik z uśmiechem pstryknął palcem i w jego dłoni pojawił się wielki zielony czajnik w którym wesoło pluskał sobie alkohol. Czyli nie wróci do domu? Nie chce tu do końca życia pić z nimi bimbru!
— Ja nie chce bimbru! — Poderwał się z miejsca uderzając krzesłem o podłogę — ja chcę do domu!
— Nie naciągaj naszej gościnności Alicjo — Głos Misono spowodował, że zapadła cisza. Dwójka nastolatków zaczęła mierzyć się wzrokiem. Może sobie być królową, ale to dalej ten pochrzaniony Alicein.
— Daruj sobie niski gnojku! — Brązowowłosy wycelował w niego palcem.— jak chcesz siedź tutaj i żłób bimber może urośniesz!
— Słucham?!
— Spokojnie dziewczęta — Hugh próbował załagodzić sytuację jednak skończyło się na tym, że dostał spodkiem od herbaty, którym notabene rzuciła Inaba. Chciała trafić w Elisie. Nie udało się.
— Ściąć jej głowę!
— Słucham?
— Pierw ją rozbierzmy potem zetnijmy głowę!
— Słucham?!
— Tniemy, tniemy! — Foster z uśmiechem wyciągnęła piłę włączając ją z głośnym warkotem — Alicja zostanie z nami na zawsze! Na zawsze! Będziemy pić bimber do końca świata!
— I jeszcze dzień dłużej!
Shirota zaczął wrzeszczeć dopóki nie trafił go pierwszy lepszy czajnik, który kolejny raz poleciał z nie wiadomo skąd.
Poderwał się trzymając za bolące miejsce ciężko oddychając. Był w swoim pokoju i spadł na niego obraz. Musiał się mocno wiercić, aż ściana nie wtrzymała. Odetchnął z ulgą ciesząc się, że to był tylko sen. Nigdy więcej... Usłyszał uchylanie drzwi w których stanęła Osaka obserwując chłopaka.
— Co się tak drzesz w środku nocy? — Wampirzyca podniosła brew do góry widząc jak nastolatek trzyma się za bolące miejsce.
— A wiesz... miałem koszmar..
— Jak chlacie tyle bimbru to i ja bym miała.
— Zaraz.. jaki bimber?
— Myślisz, że jak go schowasz w czajniku to ja nie poczuje? — Wyciągnęła ten sam czajnik co miał w śnie i chłopak zbladł — ja wiem, że udajesz świętego, ale nie przesadzajmy Shirota. Takie zagrywki to w podstawówce możesz robić. Ten bimber to pamięta czasy Bolesława Chrobrego chyba..
— Bierz go ode mnie! — Schował się pod pościel mocniej ją na siebie naciągając — bierz to diabelstwo ode mnie!
— I to jest pierwszy stopień walki z alkoholizmem! — Raimei zachichotała i odwróciła się do drzwi — gratuluje Shirota!
Mahiru mógłby przysiąc, że gdy niebieskowłosa zamykała drzwi słyszał jak nuci te samą melodię, którą nuciła Lizzy podczas wychodzenia z domku.
Jaki z tego morał? Uważajcie moi drodzy jaki bimber pijecie ..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz