Dzwonek
rozbrzmiał oznajmiając koniec lekcji i uczniowie zaczęli podnosić się z ławek.
Szykował się pracowity weekend. Zwłaszcza, że zbliża się festiwal. Każda z klas
miała przygotować swój stragan i pochwalić się nim ludziom. Mahiru westchnął
opierając dłoń o policzek. No tak, zawsze on się wszystkim zajmował, ale teraz
brakowało mu towarzystwa rozkrzyczanego Sakuyi. Ile by dał żeby chłopak się
tutaj pojawił. Odkąd Takuda powiedział mu, że został zjedzony przez Mutsuko
naprawdę zaczął się martwić. Niby Raimei mówi mu by przestał się zadręczać, bo
na pewno by o tym słyszeli. Ale sama wygląda na zamyśloną. Właściwe nie
powinien się jej dziwić. Okazało się, że jej byli pracodawcy wcale nie byli
tacy święci, a do tego ostatnio Tsurugi prawie ją miał w swoich łapskach.
—
Wszystko dobrze Mahiru? — Chłopak drgnął i spojrzał w stronę wychowawcy. Zdał
sobie właśnie sprawę, że cała klasa się na niego patrzy. Aż tak chciał pomóc
przyjaciołom, że w tym wszystkim zapomniał o sobie?
—
Tak, tak! — Poderwał się z siedzenia wśród cichego podśmiewywania klasy.
—
Prosiłem byś zszedł piętro niżej do klasy 1a — Ton mężczyzny był dość spokojny.
Pewnie i on czasami zamyślał się nad własnymi problemami — a i weź ze sobą
plecak, bo dzisiaj już raczej na lekcje nie wrócisz.
Nastolatek
pokiwał głową i złapał za swój tornister by szybko zejść na dół. Jak zawsze to
on się zgłosił by wszystko zorganizować. W tym roku chyba pierwszy raz mają
współpracować z jakąś młodszą klasą. Głowa Kuro wyjrzała z plecaka, który
wesoło się bujał to w lewo to w prawo, kiedy Shirota energicznie zbiegał po
schodach.
—
Jestem głodny Mahiruu.. — Spojrzał smętnie na pustą paczkę chrupek, która już
od dłuższego czasu czekała na napełnienie. Od dwóch przerw Servamp spał
znudzony w plecaku, bo cały zapas zjadł przez pierwsze parę godzin.
—
Mówiłem, że dzisiaj dziewczyny będą u nas na obiedzie — Chłopak westchnął
spoglądał co jakiś czas na swojego wampira uważając na każdy stopień — dlatego
miałeś taki zapas jedzenie by wytrzymać do tej przeklętej szesnastej. Zacznij
wreszcie mniej jeść, bo mnie zjesz z dudami!
Kot
westchnął chowając się z powrotem do swojego azylu. Skoro musi wytrzymać na
głodzie jeszcze dobrą godzinę to potrzebuje więcej snu.
_______________________
Nastolatka
oparła głowę o biurko w klasie obserwując jak grupa chłopców rzuca piórnikiem z
jednego końca Sali na drugi. Ta dzieciarnia potrafi każdego doprowadzić do
zawału serca, a już na pewno ich wychowawcę. Jej niebieskie oczy zwróciły się w
stronę mężczyzny za biurkiem, który zaznaczał obecności całkowicie ignorując
latający przedmiot. Pewnie stwierdził, że nie będzie zawracał sobie głowy
głupotami pierwszoroczniaków. Yoru Rin Shihoin była białowłosą dziewczyną,
które sięgały jej prawie że do tyłka. Każda z końcówek zaś była zakończona
wściekle niebieskim ombre idealnie zgrywającymi się z jej oczami. Ubierała się
w szerokie bluzy, które zakrywały właściwie te części ciała, których nie miała
ochoty pokazywać na światło dzienne. Więc posiadając przy tym rurki wyglądała
jak lodzik na dwóch patyczkach. Złapała na za telefon wkręcając się w wężyka,
gdy na ekranie mignęła jej para krwistoczerwonych oczu. Zdziwiona odwróciła
szybko oczy w stronę okna próbując zrozumieć co się właściwie stało.
—
Shihoin coś ciekawego zobaczyłaś za oknem? — Chłopak siedzący kawałek od niej
także spojrzał w tamtą stronę próbując dojrzeć to co zaintrygowało nastolatkę.
Może jakieś dzikie zwierzątko?
—
N..nie — Wydukała nieśmiało czując jak jej twarz robi się czerwona. Nie lubiła
jak inni ludzie zwracali się do niej. Miała wtedy wrażenie, że ją widzą co ani
trochę nie było jej na rękę. Wolała być niewidzialna.
Drzwi
rozsunęły się szybko w których stanął brązowowłosy nastolatek ciężko
oddychając. Jego brązowe kosmyki co jakiś czas wesoło merdały wpadając do oczy,
a na policzkach pojawiły się rumieńce. Było widać, że chłopak musiał biec.
—
Witamy pana Shirotę — Wzrok nauczyciela zatrzymał się na drobnym nastolatku,
który nie zmienił dalej swojej pozycji obserwując latający piórnik. — widzę, że
delegacja w komplecie. Bardzo bym prosił byś usiadł i jako opiekun młodszej
grupy posłuchał z nami o ich pomysłach.
Twarze
nastolatków zmarniały na te słowa i było widać, że tylko Yoru ubawiła ta uwaga.
No teraz może zacząć być interesująco. Zwłaszcza, że czekoladowe włosy
nastolatka spojrzały w jej stronę.
__________________
—
Rai.. jesteś pewna, że tak bez słowa mogliśmy wejść do mieszkania Mahiru? —
Blondynka siedząc do góry nogami na kanapie z paczką chipsów i obserwowała
telewizję. Skończyły swoją zmianę jakieś pół godziny temu i nie mając co robić
po prostu przyszły pod budynek, a widząc uchylone okno balkonu nie mogły się
powstrzymać.
— Oj
przestań Yuki — Niebieskowłosa zachichotała kręcąc w ręce lampką wina — Marysia
sama mi powiedziała żebym się czuła jak u siebie w domu. Zresztą mam zapasowe
klucze, które mi dał. A dzisiaj ich po prostu zapomniałam.
— I
dlatego musieliśmy wejść balkonem tak?
—
Dokładnie tak Sherlocku.
Chciwość
zjechała powoli na podłogę odbijając się od ziemi i wstając wcale nie
wypuszczając paczki z której wypadło parę okruszków. Jak nic brązowowłosy
fanatyk sprzątania ich zabije. Na jej szyi wesoło bujał się nieśmiertelnik z
napisem „Hyde”. Pamiątka po ostatniej
wycieczce w podświadomość Lawlessa. Na myśl o pocałunku na jej twarzy pojawiły
się rumieńce większe niż miała po alkoholu co nie umknęło uwadze starszej
siostry.
— Hej
Julia! Nie rozczulaj się tak, bo krew ci nosem pójdzie — Ze śmiechem stuknęła
ją lekko palcem przez co na ustach wampirzycy pojawił się niezadowolony grymas.
Gdy nagle sobie coś przypomniała o co miała zapytać Osakę już dawno — powiedz
mi.. We wspomnieniach Kuro.. było coś strasznego?
Twarz
Lenistwa z uśmiechniętej nagle spoważniała i dziewczyna zaczęła obserwować
wampirzycę. Co powinna jej odpowiedzieć? Przecież wiadomo, że skoro była w
podświadomości blondyna wie już jak to działa.
— To…
sprawa między mną, a Kuro — Yuki dawno nie słyszała tego chłodnego tonu. Mogła
przysiąc, że ostatnim razem kiedy miała z nim do czynienia było w momencie jak
kłóciła się na temat przewinień Hoshiego. Wtedy nawet Zazdrość prawie się
posrała słysząc ten grobowy głos. — temat zamknięty.
Teraz
zamiast pić z kieliszka bez zbędnych ceregieli jednym ruchem wypiła całe wino z
gwinta. To musiało być naprawdę coś strasznego albo nie zauważyła kiedy jej
siostra stała się rasowym wampirzym alkoholikiem. Jak nic zrobi dochodzenie.
Jak się nie dowie od Raimei co się wydarzyło to się dowie od kogoś innego.
—
Ale.. nawet nie waż się o czymkolwiek wspominać — Groźny palec mignął przed jej
oczami. Niebieskowłosa poznała wzrok najmłodszej wampirzycy. Postanowiła
chronić Kuro i zrobi to choćby Chciwość miała dostać szlaban — zwłaszcza przy
Mahiru. Rozumiemy się… Inaba?
Pokiwała
zgodnie głową i znowu ułożyła się na kanapie łapiąc za drugą paczkę chipsów.
Nie lubiła tajemnic tym bardziej w rodzinie, a Lenistwo nie wyglądała na chętną
podzielenia się nią. Chyba zacznie częściej obserwować tamtego wampirzego
lenia. Może on był jakimś cichym zabójcą? Starsza z sióstr westchnęła czując,
że nadchodzą problemy i nie mówi tutaj o C3. Na samą myśl przeszedł ją dreszcz.
Oni wszyscy to zaplanowali. Jak można być takim potworem? A niby to wampiry
nimi są. Na cholerę chcąc zabić inne tworzysz sobie nowe?
—
Kuro zostawiłeś włączony telewizor? — Słysząc głos Shiroty dziewczyny odwróciły
się w stronę wejścia do salonu. Blondynka jak na zawołanie usiadła w normalnej
pozycji prawie wysypując jedzenie z paczuszki, za to Raimei dalej wyglądała na
dziwnie zamyśloną.
Niebieskowłosy
pierwszy wszedł do salonu z dwoma siatkami zakupów i zatrzymując się w
przejściu.
—
Cześć! — Inaba uśmiechnęła się szeroko machając
w jego stronę ręką. Nie lubiła się nigdy wpraszać, ale dzisiejsza zmiana
w pracy tak szybko się skończyła. Nowe pracownice na pewno nie puszczą miejsca
z dymem. Tak przynajmniej sądziła, ale Osaka miała co do tego inne zdanie.
Siostra nie do końca rozumiała zachowanie Lenistwa przecież i tak często
urywają się z pracy, a teraz jak ktoś zajmie ich miejsca w razie wypadku to
przecież odciążą Shunt’a.
—
Cześć — Wampir mruknął znudzenie i wampirzyca mogła przysiąc, że zawiesił się
spojrzeniem na Raimei. A dziewczyna zachowywała się jakby była posągiem. Czyżby
to była jej wina jak wspomniała o wspomnieniach Sleepy Asha?
— Rai
tu ziemia. Ziemia do Rai odbiór! Kuro przyszedł!
Lenistwo
pokręciła głową jak pies, który próbował się pozbyć niechcianej wody i
uśmiechnęła się jak obydwa wampiry stwierdziły bardziej wymuszenie.
—
Cześć! Przepraszam Kuro zamyśliłam się.
— No
cóż… Domyśliłem się.
— O
dziewczyny już jesteście — Brązowowłosy zajrzał do salonu widząc całą trójkę
wampirów. Nie spodziewał się, że będzie musiał dzisiaj gościć jedną z uczennic,
więc musiał teraz coś wymyśleć, bo każdy myśli, że on mieszka sam. Co ma
zrobić? Ona na pewno tu idzie — słuchajcie.. więc.. mmm.. dzisiaj przyjdzie tutaj
taka jedna dziewczyna z..ze szkoły..
—
Dziewczyna? — Brew Raimei podniosła się ubawiona do góry — taka z krwi i kości?
Czyżbyś potrzebował naszego błogosławieństwa, dlatego zaprosiłeś nas na obiad?
Twarz
Mahiru zrobiła się czerwona. O tym cholera nie pomyślał. Nie zaprosił ich na
obiad z myślą, że będzie jeszcze jedna dodatkowa osoba. Gdy już otwierał usta
by zaprzeczyć usłyszeli dzwonek do drzwi.
— Ja
otworze!
— Nie
Rai czekaj! — Wampirzyca przeskoczyła nad brązowowłosym nastolatkiem, który
puścił siatki i ruszył biegiem za nią. Jak on wytłumaczy trójkę dodatkowych
osób w domu? Oby Kuro zamienił się w kocura chociaż na czas.
_________________________
Yoru
zapięła swoją torbę i zadowolona miała już wyjść z pracy.
—
Yoru zapomniałaś swój zeszyt — Białowłosa odwróciła głowę w stronę wyjścia z
onsenu i zobaczyła uśmiechniętego niskiego chłopaka trzymającego jej zeszyt.
— A…
dzięk..dziękuje Pani Hugh — Z rumieńcami na twarzy wzięła zeszyt chowając go
zakłopotana do torby — prze..przepraszam, że dzisiaj muszę wcześniej wyjść.
— Nie
ma problemu — Wampir uśmiechnął się jeszcze szerzej — poradzimy sobie z Tetsu.
Na
imię chłopaka twarz Shihoin zrobiła się jeszcze bardziej czerwona niż
wcześniej. Pożegnała się z Servampem i szybko ruszyła w stronę mieszkania
Shiroty mając po cichu nadzieję, że rumieńce zniknął z jej twarzy.
—
Przy takiej powinieneś się zakręcić! — Pycha entuzjastycznie poklepał Tetsu
wyglądającego przez okno z paczką ręczników — ja się znam!
Białowłosa
szła szybko przez uliczki by nie złapał ją deszcz. Zabawne, dopiero co świeciło
słońce przez chwilę miała nawet wrażenie, że zrobiło się dziwnie czerwono i gdy
mijała bar sushi uderzyła całą siłą w jakąś osobę. Zachwiała się i prawie wywaliła do tyłu gdyby ktoś nie
złapał jej za rękę.
—
Um..no.. przepraszam? — Zamarła widząc dwa czerwone ślepia patrzące się na nią
z nad czarnych okularów. Zdecydowanie koleś powinien zmienić soczewki. Bo jeśli
coś takiego zobaczyłaby na ulicy jak nic gacie pełne. Chłopak podciągnął ją do
pozycji stojącej i bez słowa odwrócił się wchodząc do baru sushi. Zaaferowana
spojrzała na zegarek — która godzina?!
Ruszyła
biegiem modląc się tylko by nie spóźnić się na spotkanie. Co za wstyd! Poznała
adres napisany kartce i zatrzymała się przed drzwiami. Poprawiła kosmyki, które
przez deszcz pokręciły się w każdą stronę. Mogła kurwa wziąć te jebaną
szczotkę, ale nie! Zawsze jest mądrzejsza.! Wciągnęła trochę powietrza i
nacisnęła dzwonek do drzwi. Zaraz z drugiej strony usłyszała:
— Ja
otworze!
— Nie
Rai czekaj!
Mebel
otworzył się szybko i Shihoin kolejny raz tego dnia zamarła widząc znowu
czerwone ślepia patrzące w jej stronę. To jakaś nowa moda, a ona o tym nie wie?
Kobieta uśmiechnęła się do niej serdecznie jakby przyniosła co najmniej osiem
kilo mandarynek.
—
Witamy w zakładzie pogrzebowym „ Nowe
życie!” cieszymy się bardzo, że wybrała Pani naszą firmę! — Może pomyliła
adresy? Ale dziewczyna wydawała się dobrze bawić mówiąc do niej — mamy
najlepsze rodzaje trumien w całej Japonii! Sosnowe, dębowe r….
Nie
dokończyła, bo nastolatek, który umówił się z nią w szkole wciągnął kobietę do
środka sam będąc bardziej czerwony niż Yoru uśmiechnął się przepraszająco.
—
Przepraszam za nią — Ukłonił się szybko — Raimei ma czasem dziwne pomysły.
Niebieskie
oczy z Mahiru znowu zatrzymały się na niebieskowłosej, która chichotała pod
nosem. No cóż to było zabawne. Czemu nie wkręcić się w to bardziej.
—
Sosnowa mi pasuje!
— Co?
— No
to witamy w naszym zakładzie — Osaka pociągnęła Shirotę by dziewczyna mogła
przejść i zaraz białowłosa wylądowała w korytarzu widząc już zaciekawioną twarz
także wyglądającą z salonu. Czyżby przyszła nie w porę? Poprowadzona szybko do
pokoju została posadzona obok blondynki, która uśmiechnęła się do niej
przyjacielsko pokazując rząd idealnie równych zębów. Jedynie co było dla niej
podejrzane ona także miała czerwone ślepia.
—
Czy..czyżbym przyszła nie w porę Shierota? — Sama do końca nie wiedziała czy
dobrze wymawia jego nazwisko, ale słysząc duszący się śmiech obydwu kobiet
chyba nie trafiła z nazwiskiem.
—
Shirota — Poprawił ją chłopak.
— Ale
nie martw się Sierotka Marysia też ładnie brzmi — Yuki zaśmiała się wrzucając
kolejnego chipsa do buzi.
—
Raimei szoruj na kanapę! Yuki ty nie krusz, bo dopiero skończyłem odkurzać! —
Oskarżający palec chłopaka lądował to na jedną to na drugą wampirzycę. Czuł się
jak w przedszkolu. Dobrze, że chociaż Kuro zdążył zamienić się w zwierzę — Yoru
chodź do stołu omówimy sprawy festynu.
Niebieskowłosa
westchnęła siadając po drugiej stronie białowłosej i puściła jej oczko. Nawet
śmieszne były obydwie kobiety, ale wolała nie pytać Mahiru skąd je zna. Z tego
co mówili w szkole chłopak mieszkał sam. Sleepy Ash z podłogi wskoczył na
kolana Lenistwa i kobieta machinalnie zaczęła go drapać za uchem. Mają udawać,
że Kuro jest zwykłym kotem to niech zachowuje się jak zwykły kot. Blondynka
obserwowała jak wampir zadowolony mruży oczy przy drapaniu. No cóż. Widać
jednak charakter zobowiązuje.
Czas
leciał i Shihoin w pewnym momencie spojrzała na zegarek otwierając szeroko
oczy.
— Już
dwudziesta pierwsza!? — Wstając prędko wywaliła krzesło i aż obudziła
dziewczyny, które po obiedzie przysypiały na kanapie, a Kuro zleciał z kanapy
zamieniając się w człowieka. Brązowowłosy zamarł modląc się w duchu by
dziewczynie nie zachciało się nagle odwrócić do tyłu — ciotka mnie zabije!
Wybiegła
szybko z pokoju do korytarza przepraszając w biegu i zakładając buty.
—
Poczekaj może cię odprowadzić!? — Shirota stanął obok nastolatki dziękując w
duchu, że była zbyt zaaferowana godziną by zobaczyć wampira, który właśnie
pocierał obolałą głowę.
— Dam
radę dzię….kuje Masziru..
—
Mahiru!
—
Prz…przepraszam Macieju.
Chłopak
westchnął załamany, a Osaka chichotała obok nich czekając na swojej kolej by
założyć buty. Tak, Mahiru miał bardzo mały korytarz jak na tyle osób w jednym
miejscu. Yuki także weszła do przejścia ziewając przeciągle. Zdecydowanie, gdy
wrócą do domu od razu pada na swoje łóżko i idzie spać.
— My
cię odprowadzimy — Niebieskowłosa uśmiechnęła się przyjacielsko — i tak już
wracamy z siostrą do domu.
—
Ale…
—
Jesteśmy we dwie Mahiru — Inaba położyła rękę na ramieniu chłopaka cicho
szepcąc — wątpię by C3 było tak głupie by nas dwie napaść.
—
D..dobrze dziękuje — Yoru uśmiechnęła się zakłopotana drapiąc po głowie. Te
dziewczyny były naprawdę miłe.
Cała
trójka kobiet z uśmiechami wyszła z domu odprowadzana wzrokiem Sleepy Asha,
który przyglądał się im z balkonu rozciągając na nim. Shirota także wszedł do
środka zbierając talerze i podszedł do okna.
— Nie
wiem czy powinniśmy je puszczać same.
Wampir
także wyglądał na nieprzekonanego, ale co mógł zrobić? Wampirzyce by im
nakopały do tyłka jakby nagle za nimi ruszyli.
Im
bardziej szły po ciemnych uliczkach tym mina dziewczyny się krzywiła. A jeśli
one nie zrozumieją? Jej ciotka była typową alkoholiczką i nawet się nią nie
interesowała, dlatego zaciągnęła się do pracy właśnie w białych źródłach.
Dobrze, że Tetsu i Hugh byli tak mili, że zgodzili się jej pozwolić tam na
pracę. Swoją drogą jak to możliwe by człowiek był tak niski? Może on jest takim
karłem jakie pokazują w telewizji.
—
Em.. to już tutaj! — Szybko skłamała pokazując uliczkę — dziękuje za
pomoc…emm.. Rejsztel i Yurka.
—
Właściwie to mamy na imię Raimei i Yuki..
—
Dz..dziękuje!
Nim,
któraś zdążyła coś jeszcze dodać dziewczyna ruszyła biegiem w uliczki modląc
się by te dwie nie pobiegły za nią.
—
Całkiem żywiołowa dziewczynka nie Yurka?
—
Przymknij się… Rejsztel… — Niebieskowłosa zachichotała na odgryz siostry
_______________________________________
Nadszedł
ubłagany dzień festiwalu i Mahiru rwał sobie włosy z głowy by wszystko wyszło
jak należy. Na cholerę dał się wciągnąć w pomoc młodszej klasie? Niby stragany
były dobrze rozstawione i tłum ludzi już między nimi przechodził, ale zawsze
muszą być jakieś problemy, prawda?
Kawałek
obok zdenerwowanego chłopaka stała Raimei, Kuro, Lawless i Yuki przy czym
dwójka chłopców właśnie wyjadała watę cukrową, którą trzymała Osaka.
—
Może sami byście sobie kupili watę pasożyty, co?
— Oj
tam twoja smaczniejsza — Lenistwo sobie właśnie wepchnął kawałek waty do ust
obserwując swojego zdenerwowanego Pana.
— A
co ważniejsze za darmo! — Jego brat zachichotał także wpychając sobie kolejną
partę do buzi całkowicie ignorując westchnięcie Inaby.
Usłyszeli
wołanie za sobą i odwrócili głowy. Z drugiej strony szła reszta osób z Misono
na czele, który zawiesił spojrzenie na poczynaniach nastolatka i uśmiechnął się
złośliwie. Na pewno już myślał jak mu dokopać by poszło w buty. Bezczelny
diabeł z antenką na głowie pewnie zasięg nią łapie. Lizzy spojrzała z pomiędzy
dziewczyn na białowłosą kobietę, która z lekkim zakłopotaniem starała się
przenieść dzbanek z jednej strony na drugą.
—
Cześć Yoru! — Hugh uśmiechnął się z ramienia Tetsu, który nie spodziewał się
tak szybkiego spotkania swojej pracownicy także na święcie. Pewnie jakby
wiedział przyniósłby jej tą rybkę co zostawiła ostatnio w przedpokoju.
—
Cześć Tetsu! Dzień dobry Pani Hugh!
— Pan
Hugh jak już — Lizzy spojrzała na wampira, który nawet się nie przejął jak
dziewczyna przekręciła jego imię. To musiało być normalne widać w tym miejscu.
___________________________________
—
Raimei jesteś pewna, że to tutaj widziałaś jak szła Yoru? — Inaba szła obok
niej rozglądając się po uliczce. Niby festyn dochodził do końca i chłopcy
powoli mieli zbierać się do domu, ale nigdzie nie można było znaleźć właśnie
Shihoin.
Niebieskowłosa
pokiwała głową dalej zagłębiając się w uliczkę. Może to było i dwie godziny
temu, ale od tego czasu nie widziała nastolatki, więc podejrzewała, że to ma
coś z tym wspólnego. Blondynka niezbyt zadowolona szła z nią dalej. Powinny
wziąć ze sobą kogoś, a tak porozdzielali się nie równo i ona ruszyła jak głupia
za starszą siostrą.
—
Czujesz? — Wampirzyce się zatrzymały i spojrzały po sobie. Tego zapachu nie da
się zapomnieć chociażby bardzo chciały. Osaka zacisnęła usta i przyśpieszyła
jeszcze kroku. Krew… od cholery krwi! Do tego jeszcze świeża. Yuki także
przyśpieszyła chcąc dogonić siostrę, która już prawie że biegła przez uliczkę. Zatrzymały
się dopiero dobry kawałek od festynu w miejscu gdzie uliczka się skończyła
pokazując ślepą uliczkę przy wysokich blokach.
—
Widzisz coś? — Chciwość szepnęła cicho rozglądając się czujnie. Zapach był
bardzo intensywny, więc musiały być niedaleko. Do tego dziwnie ją zaciskało w
gardle. Nienawidziła tego. Ludzie wytwarzali z siebie taki zapach poprzez
pompowanie krwi w żyłach. Tyle teraz to było bardziej jakby te żyły wyszły na
wierzch. Przyłożyła rękę do nosa próbując się trochę uspokoić.
Lenistwo
ruszyła w miejsce, gdzie wydawało jej się być epicentrum. Kupa kartonów i
jakiegoś syfu. Niechętnie złapała za pierwszy i zaczęła go zrzucać, gdy
zobaczyła kawałek białych włosów przesiąkniętych krwią zbladła.
—
Yuki… ja… coś znalazłam… — Wampirzyca podbiegła do niej i we dwie zaczęły
przerzucać rzeczy jak najszybciej potrafiły całkowicie ignorując fakt, że może
je ktoś zobaczyć. Jeśli się nie myliły znalazły ciało i co gorsza wolały nawet
nie myśleć kogo. Jak tylko podniosły ostatni karton zobaczyły ciało Shihoin,
której ubranie było całe przesiąknięte krwią. Obydwie wrzasnęły odskakując od
leżącej dziewczyny wywalając na ziemię.
— Ona..
chyba jeszcze żyje.
— Idę
po chłopców!
—
Oszalałaś?! Ona nie dożyje choćbyś jej wstrzyknęła cały karton wódki
wymieszanej z Redbullem!
—
Wtedy na pewno by umarła Rai…
Siedziały
we dwie umorusane we krwi obserwując ciało. Klatka dziewczyny poruszała się
powoli w górę to w dół odliczając czas do jej śmierci. Spojrzały obydwie na
siebie jakby chciały znaleźć odpowiedz w drugiej.
—
P…pamiętasz? Chłopcy też mają podwładnych — Inaba zagryzła wargę wiedząc co
proponuje w ogóle siostrze — podobno.. można to zrobić jak ktoś jest na
pograniczu śmierci..
—
Zgłupiałaś do reszty?!
— A
zostawimy ją tak?!
Osaka
spojrzała na ciało z powrotem prowadząc w głowie wewnętrzną batalię. Nie
powinna zamieniać ludzi w wampiry. To nie humanitarne. Może ona wcale nie chce
żyć?
— Jak
to się robi?
— Z
tego co mi mówił Lawless.. trzeba dać się napić delikwentowi swojej krwi. Ty to
zrób!
—
Czemu ja?! — Raimei poderwała się z miejsca patrząc na siostrę.
—
Jesteś starsza! — Tak to najlepszy argument — chyba nie dasz jej umrzeć, co?
Wampirzyca
westchnęła kręcąc głową. Zaczęła podchodzić do ciała czując się jak saper,
który ma rozbroić bombę. Twarz nastolatki była coraz bledsza, więc jak nic jej
dusza miała zamiar spierdolić tam gdzie pieprz rośnie. Blondynka podeszła do
Yoru klękając za jej głową.
— Ja
jej otworze buzię, a ty lej!
Lenistwo
spojrzała na nią jak na rasowego debila, ale nie miały wyboru. Nie znała
nastolatki, ale raczej nie zna osoby co w tak młodym wieku chciała skończyć na
tamtym świecie. Podwinęła rękaw kimona, a później jedną z dłoni zamieniła w
pazury. Czuje się jak Wiktor, który miał stworzyć Frankesteina. Przejechała
paznokciem po prawej ręce rozcinając ją odrobinę by krew zaczęła skapywać na
podłogę.
—
Robię głupotę, prawda Inaba?
—
Przestań się rozczulać nad życiem i lej kurwa!
Przysunęła
dłoń nad twarz Yoru i krew bardzo powoli zaczęła skapywać do jej ust. Obydwie
przyglądały się co się wydarzy dalej. Miały wrażenie, że to trwa dobre pół
wieku, a nie parę minut. Kiedy większa część wpłynęła do ust kobiety, ta
zaczęła się krztusić i otwierać oczy. Nim Yuki zareagowała została pociągnięta
na ziemię za to Shihoin pojawiła się kawałek dalej stając z gracją baletnicy na
najbliższym śmietniku. Raimei obserwowała nastolatkę z niemym zdziwieniem.
Udało jej się.. Stworzyła swoją pierwszą subklasę.
— Co
ja najlepszego kurwa narobiłam..
Młoda
wampirzyca obserwowała dziewczyny od stóp do głów lustrując je swoimi nowymi
czerwonymi oczami. Wszystkie szczegóły wydały jej się wyraźniejsze niż
wcześniej. Zupełnie jakby dostała nowe lepsze soczewki. Inaba podniosła się z
ziemi starając się utrzymać na nogach. Była cała brudna i umorusana we krwi.
Cudownie kurwa! Nowe kimono poszło się jebać! Spojrzała na siostrę, która dalej
trzymała się za rozcięta dłoń wcale nie ściągając spojrzenia z białowłosej.
— Ja
żyje..?
— No
wiesz.. ja bym tak tego nie nazwała — Yuki podrapała się po głowie czując jak
krew spływa jej po twarzy. Super już jest cała umorusana w tej mazi. Jak
chłopcy je zobaczą to się załamią chyba.
—
Czyli ja żyje… nie żyjąc? Czyli rzeczywiście prowadzicie zakład pogrzebowy?!
Witam, witam!
OdpowiedzUsuńJa na razie tak szybko wpadam, żeby poinformować, że nie zniknęłam.
Przeczytam rozdział jak nadrobię poprzednie (będę teraz czytała 19).
Wybacz proszę, że dawno nie czytałam, ale nadrabiam wszystkie blogi, których nie czytałam przez wakacje...
No i poprzednie rozdziały były oczywiście cudne <3
Pozdrawiam ;3
W porządku :D Miło zobaczyć, że jesteś ;) Skoro miałaś mało czasu na czytanie to jak nic udane wakacje ^^! I wybaczam wybaczam. Doskonale rozumiem brak czasu i nie mówię tutaj o wakacjach :3
UsuńTakże pozdrawiam!