piątek, 16 września 2016

Rozdział 21 Pierwsza subklasa






Dzwonek rozbrzmiał oznajmiając koniec lekcji i uczniowie zaczęli podnosić się z ławek. Szykował się pracowity weekend. Zwłaszcza, że zbliża się festiwal. Każda z klas miała przygotować swój stragan i pochwalić się nim ludziom. Mahiru westchnął opierając dłoń o policzek. No tak, zawsze on się wszystkim zajmował, ale teraz brakowało mu towarzystwa rozkrzyczanego Sakuyi. Ile by dał żeby chłopak się tutaj pojawił. Odkąd Takuda powiedział mu, że został zjedzony przez Mutsuko naprawdę zaczął się martwić. Niby Raimei mówi mu by przestał się zadręczać, bo na pewno by o tym słyszeli. Ale sama wygląda na zamyśloną. Właściwe nie powinien się jej dziwić. Okazało się, że jej byli pracodawcy wcale nie byli tacy święci, a do tego ostatnio Tsurugi prawie ją miał w swoich łapskach.
— Wszystko dobrze Mahiru? — Chłopak drgnął i spojrzał w stronę wychowawcy. Zdał sobie właśnie sprawę, że cała klasa się na niego patrzy. Aż tak chciał pomóc przyjaciołom, że w tym wszystkim zapomniał o sobie?
— Tak, tak! — Poderwał się z siedzenia wśród cichego podśmiewywania klasy.
— Prosiłem byś zszedł piętro niżej do klasy 1a — Ton mężczyzny był dość spokojny. Pewnie i on czasami zamyślał się nad własnymi problemami — a i weź ze sobą plecak, bo dzisiaj już raczej na lekcje nie wrócisz.
Nastolatek pokiwał głową i złapał za swój tornister by szybko zejść na dół. Jak zawsze to on się zgłosił by wszystko zorganizować. W tym roku chyba pierwszy raz mają współpracować z jakąś młodszą klasą. Głowa Kuro wyjrzała z plecaka, który wesoło się bujał to w lewo to w prawo, kiedy Shirota energicznie zbiegał po schodach.
— Jestem głodny Mahiruu.. — Spojrzał smętnie na pustą paczkę chrupek, która już od dłuższego czasu czekała na napełnienie. Od dwóch przerw Servamp spał znudzony w plecaku, bo cały zapas zjadł przez pierwsze parę godzin.
— Mówiłem, że dzisiaj dziewczyny będą u nas na obiedzie — Chłopak westchnął spoglądał co jakiś czas na swojego wampira uważając na każdy stopień — dlatego miałeś taki zapas jedzenie by wytrzymać do tej przeklętej szesnastej. Zacznij wreszcie mniej jeść, bo mnie zjesz z dudami!
Kot westchnął chowając się z powrotem do swojego azylu. Skoro musi wytrzymać na głodzie jeszcze dobrą godzinę to potrzebuje więcej snu.

_______________________

Nastolatka oparła głowę o biurko w klasie obserwując jak grupa chłopców rzuca piórnikiem z jednego końca Sali na drugi. Ta dzieciarnia potrafi każdego doprowadzić do zawału serca, a już na pewno ich wychowawcę. Jej niebieskie oczy zwróciły się w stronę mężczyzny za biurkiem, który zaznaczał obecności całkowicie ignorując latający przedmiot. Pewnie stwierdził, że nie będzie zawracał sobie głowy głupotami pierwszoroczniaków. Yoru Rin Shihoin była białowłosą dziewczyną, które sięgały jej prawie że do tyłka. Każda z końcówek zaś była zakończona wściekle niebieskim ombre idealnie zgrywającymi się z jej oczami. Ubierała się w szerokie bluzy, które zakrywały właściwie te części ciała, których nie miała ochoty pokazywać na światło dzienne. Więc posiadając przy tym rurki wyglądała jak lodzik na dwóch patyczkach. Złapała na za telefon wkręcając się w wężyka, gdy na ekranie mignęła jej para krwistoczerwonych oczu. Zdziwiona odwróciła szybko oczy w stronę okna próbując zrozumieć co się właściwie stało.
— Shihoin coś ciekawego zobaczyłaś za oknem? — Chłopak siedzący kawałek od niej także spojrzał w tamtą stronę próbując dojrzeć to co zaintrygowało nastolatkę. Może jakieś dzikie zwierzątko?
— N..nie — Wydukała nieśmiało czując jak jej twarz robi się czerwona. Nie lubiła jak inni ludzie zwracali się do niej. Miała wtedy wrażenie, że ją widzą co ani trochę nie było jej na rękę. Wolała być niewidzialna.
Drzwi rozsunęły się szybko w których stanął brązowowłosy nastolatek ciężko oddychając. Jego brązowe kosmyki co jakiś czas wesoło merdały wpadając do oczy, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Było widać, że chłopak musiał biec.
— Witamy pana Shirotę — Wzrok nauczyciela zatrzymał się na drobnym nastolatku, który nie zmienił dalej swojej pozycji obserwując latający piórnik. — widzę, że delegacja w komplecie. Bardzo bym prosił byś usiadł i jako opiekun młodszej grupy posłuchał z nami o ich pomysłach.
Twarze nastolatków zmarniały na te słowa i było widać, że tylko Yoru ubawiła ta uwaga. No teraz może zacząć być interesująco. Zwłaszcza, że czekoladowe włosy nastolatka spojrzały w jej stronę.

__________________

— Rai.. jesteś pewna, że tak bez słowa mogliśmy wejść do mieszkania Mahiru? — Blondynka siedząc do góry nogami na kanapie z paczką chipsów i obserwowała telewizję. Skończyły swoją zmianę jakieś pół godziny temu i nie mając co robić po prostu przyszły pod budynek, a widząc uchylone okno balkonu nie mogły się powstrzymać.
— Oj przestań Yuki — Niebieskowłosa zachichotała kręcąc w ręce lampką wina — Marysia sama mi powiedziała żebym się czuła jak u siebie w domu. Zresztą mam zapasowe klucze, które mi dał. A dzisiaj ich po prostu zapomniałam.
— I dlatego musieliśmy wejść balkonem tak?
— Dokładnie tak Sherlocku.
Chciwość zjechała powoli na podłogę odbijając się od ziemi i wstając wcale nie wypuszczając paczki z której wypadło parę okruszków. Jak nic brązowowłosy fanatyk sprzątania ich zabije. Na jej szyi wesoło bujał się nieśmiertelnik z napisem „Hyde”. Pamiątka po ostatniej wycieczce w podświadomość Lawlessa. Na myśl o pocałunku na jej twarzy pojawiły się rumieńce większe niż miała po alkoholu co nie umknęło uwadze starszej siostry.
— Hej Julia! Nie rozczulaj się tak, bo krew ci nosem pójdzie — Ze śmiechem stuknęła ją lekko palcem przez co na ustach wampirzycy pojawił się niezadowolony grymas. Gdy nagle sobie coś przypomniała o co miała zapytać Osakę już dawno — powiedz mi.. We wspomnieniach Kuro.. było coś strasznego?
Twarz Lenistwa z uśmiechniętej nagle spoważniała i dziewczyna zaczęła obserwować wampirzycę. Co powinna jej odpowiedzieć? Przecież wiadomo, że skoro była w podświadomości blondyna wie już jak to działa.
— To… sprawa między mną, a Kuro — Yuki dawno nie słyszała tego chłodnego tonu. Mogła przysiąc, że ostatnim razem kiedy miała z nim do czynienia było w momencie jak kłóciła się na temat przewinień Hoshiego. Wtedy nawet Zazdrość prawie się posrała słysząc ten grobowy głos. — temat zamknięty.
Teraz zamiast pić z kieliszka bez zbędnych ceregieli jednym ruchem wypiła całe wino z gwinta. To musiało być naprawdę coś strasznego albo nie zauważyła kiedy jej siostra stała się rasowym wampirzym alkoholikiem. Jak nic zrobi dochodzenie. Jak się nie dowie od Raimei co się wydarzyło to się dowie od kogoś innego.
— Ale.. nawet nie waż się o czymkolwiek wspominać — Groźny palec mignął przed jej oczami. Niebieskowłosa poznała wzrok najmłodszej wampirzycy. Postanowiła chronić Kuro i zrobi to choćby Chciwość miała dostać szlaban — zwłaszcza przy Mahiru. Rozumiemy się… Inaba?
Pokiwała zgodnie głową i znowu ułożyła się na kanapie łapiąc za drugą paczkę chipsów. Nie lubiła tajemnic tym bardziej w rodzinie, a Lenistwo nie wyglądała na chętną podzielenia się nią. Chyba zacznie częściej obserwować tamtego wampirzego lenia. Może on był jakimś cichym zabójcą? Starsza z sióstr westchnęła czując, że nadchodzą problemy i nie mówi tutaj o C3. Na samą myśl przeszedł ją dreszcz. Oni wszyscy to zaplanowali. Jak można być takim potworem? A niby to wampiry nimi są. Na cholerę chcąc zabić inne tworzysz sobie nowe?
— Kuro zostawiłeś włączony telewizor? — Słysząc głos Shiroty dziewczyny odwróciły się w stronę wejścia do salonu. Blondynka jak na zawołanie usiadła w normalnej pozycji prawie wysypując jedzenie z paczuszki, za to Raimei dalej wyglądała na dziwnie zamyśloną.
Niebieskowłosy pierwszy wszedł do salonu z dwoma siatkami zakupów i zatrzymując się w przejściu.
— Cześć! — Inaba uśmiechnęła się szeroko machając  w jego stronę ręką. Nie lubiła się nigdy wpraszać, ale dzisiejsza zmiana w pracy tak szybko się skończyła. Nowe pracownice na pewno nie puszczą miejsca z dymem. Tak przynajmniej sądziła, ale Osaka miała co do tego inne zdanie. Siostra nie do końca rozumiała zachowanie Lenistwa przecież i tak często urywają się z pracy, a teraz jak ktoś zajmie ich miejsca w razie wypadku to przecież odciążą Shunt’a.
— Cześć — Wampir mruknął znudzenie i wampirzyca mogła przysiąc, że zawiesił się spojrzeniem na Raimei. A dziewczyna zachowywała się jakby była posągiem. Czyżby to była jej wina jak wspomniała o wspomnieniach Sleepy Asha?
— Rai tu ziemia. Ziemia do Rai odbiór! Kuro przyszedł!
Lenistwo pokręciła głową jak pies, który próbował się pozbyć niechcianej wody i uśmiechnęła się jak obydwa wampiry stwierdziły bardziej wymuszenie.
— Cześć! Przepraszam Kuro zamyśliłam się.
— No cóż… Domyśliłem się.
— O dziewczyny już jesteście — Brązowowłosy zajrzał do salonu widząc całą trójkę wampirów. Nie spodziewał się, że będzie musiał dzisiaj gościć jedną z uczennic, więc musiał teraz coś wymyśleć, bo każdy myśli, że on mieszka sam. Co ma zrobić? Ona na pewno tu idzie — słuchajcie.. więc.. mmm.. dzisiaj przyjdzie tutaj taka jedna dziewczyna z..ze szkoły..
— Dziewczyna? — Brew Raimei podniosła się ubawiona do góry — taka z krwi i kości? Czyżbyś potrzebował naszego błogosławieństwa, dlatego zaprosiłeś nas na obiad?
Twarz Mahiru zrobiła się czerwona. O tym cholera nie pomyślał. Nie zaprosił ich na obiad z myślą, że będzie jeszcze jedna dodatkowa osoba. Gdy już otwierał usta by zaprzeczyć usłyszeli dzwonek do drzwi.
— Ja otworze!
— Nie Rai czekaj! — Wampirzyca przeskoczyła nad brązowowłosym nastolatkiem, który puścił siatki i ruszył biegiem za nią. Jak on wytłumaczy trójkę dodatkowych osób w domu? Oby Kuro zamienił się w kocura chociaż na czas.
_________________________
Yoru zapięła swoją torbę i zadowolona miała już wyjść z pracy.
— Yoru zapomniałaś swój zeszyt — Białowłosa odwróciła głowę w stronę wyjścia z onsenu i zobaczyła uśmiechniętego niskiego chłopaka trzymającego jej zeszyt.
— A… dzięk..dziękuje Pani Hugh — Z rumieńcami na twarzy wzięła zeszyt chowając go zakłopotana do torby — prze..przepraszam, że dzisiaj muszę wcześniej wyjść.
— Nie ma problemu — Wampir uśmiechnął się jeszcze szerzej — poradzimy sobie z Tetsu.
Na imię chłopaka twarz Shihoin zrobiła się jeszcze bardziej czerwona niż wcześniej. Pożegnała się z Servampem i szybko ruszyła w stronę mieszkania Shiroty mając po cichu nadzieję, że rumieńce zniknął z jej twarzy.
— Przy takiej powinieneś się zakręcić! — Pycha entuzjastycznie poklepał Tetsu wyglądającego przez okno z paczką ręczników — ja się znam!
Białowłosa szła szybko przez uliczki by nie złapał ją deszcz. Zabawne, dopiero co świeciło słońce przez chwilę miała nawet wrażenie, że zrobiło się dziwnie czerwono i gdy mijała bar sushi uderzyła całą siłą w jakąś osobę. Zachwiała  się i prawie wywaliła do tyłu gdyby ktoś nie złapał jej za rękę.
— Um..no.. przepraszam? — Zamarła widząc dwa czerwone ślepia patrzące się na nią z nad czarnych okularów. Zdecydowanie koleś powinien zmienić soczewki. Bo jeśli coś takiego zobaczyłaby na ulicy jak nic gacie pełne. Chłopak podciągnął ją do pozycji stojącej i bez słowa odwrócił się wchodząc do baru sushi. Zaaferowana spojrzała na zegarek — która godzina?!
Ruszyła biegiem modląc się tylko by nie spóźnić się na spotkanie. Co za wstyd! Poznała adres napisany kartce i zatrzymała się przed drzwiami. Poprawiła kosmyki, które przez deszcz pokręciły się w każdą stronę. Mogła kurwa wziąć te jebaną szczotkę, ale nie! Zawsze jest mądrzejsza.! Wciągnęła trochę powietrza i nacisnęła dzwonek do drzwi. Zaraz z drugiej strony usłyszała:
— Ja otworze!
— Nie Rai czekaj!
Mebel otworzył się szybko i Shihoin kolejny raz tego dnia zamarła widząc znowu czerwone ślepia patrzące w jej stronę. To jakaś nowa moda, a ona o tym nie wie? Kobieta uśmiechnęła się do niej serdecznie jakby przyniosła co najmniej osiem kilo mandarynek.
— Witamy w zakładzie pogrzebowym „ Nowe życie!” cieszymy się bardzo, że wybrała Pani naszą firmę! — Może pomyliła adresy? Ale dziewczyna wydawała się dobrze bawić mówiąc do niej — mamy najlepsze rodzaje trumien w całej Japonii! Sosnowe, dębowe r….
Nie dokończyła, bo nastolatek, który umówił się z nią w szkole wciągnął kobietę do środka sam będąc bardziej czerwony niż Yoru uśmiechnął się przepraszająco.
— Przepraszam za nią — Ukłonił się szybko — Raimei ma czasem dziwne pomysły.
Niebieskie oczy z Mahiru znowu zatrzymały się na niebieskowłosej, która chichotała pod nosem. No cóż to było zabawne. Czemu nie wkręcić się w to bardziej.
— Sosnowa mi pasuje!
— Co?
— No to witamy w naszym zakładzie — Osaka pociągnęła Shirotę by dziewczyna mogła przejść i zaraz białowłosa wylądowała w korytarzu widząc już zaciekawioną twarz także wyglądającą z salonu. Czyżby przyszła nie w porę? Poprowadzona szybko do pokoju została posadzona obok blondynki, która uśmiechnęła się do niej przyjacielsko pokazując rząd idealnie równych zębów. Jedynie co było dla niej podejrzane ona także miała czerwone ślepia.
— Czy..czyżbym przyszła nie w porę Shierota? — Sama do końca nie wiedziała czy dobrze wymawia jego nazwisko, ale słysząc duszący się śmiech obydwu kobiet chyba nie trafiła z nazwiskiem.
— Shirota — Poprawił ją chłopak.
— Ale nie martw się Sierotka Marysia też ładnie brzmi — Yuki zaśmiała się wrzucając kolejnego chipsa do buzi.
— Raimei szoruj na kanapę! Yuki ty nie krusz, bo dopiero skończyłem odkurzać! — Oskarżający palec chłopaka lądował to na jedną to na drugą wampirzycę. Czuł się jak w przedszkolu. Dobrze, że chociaż Kuro zdążył zamienić się w zwierzę — Yoru chodź do stołu omówimy sprawy festynu.
Niebieskowłosa westchnęła siadając po drugiej stronie białowłosej i puściła jej oczko. Nawet śmieszne były obydwie kobiety, ale wolała nie pytać Mahiru skąd je zna. Z tego co mówili w szkole chłopak mieszkał sam. Sleepy Ash z podłogi wskoczył na kolana Lenistwa i kobieta machinalnie zaczęła go drapać za uchem. Mają udawać, że Kuro jest zwykłym kotem to niech zachowuje się jak zwykły kot. Blondynka obserwowała jak wampir zadowolony mruży oczy przy drapaniu. No cóż. Widać jednak charakter zobowiązuje.
Czas leciał i Shihoin w pewnym momencie spojrzała na zegarek otwierając szeroko oczy.
— Już dwudziesta pierwsza!? — Wstając prędko wywaliła krzesło i aż obudziła dziewczyny, które po obiedzie przysypiały na kanapie, a Kuro zleciał z kanapy zamieniając się w człowieka. Brązowowłosy zamarł modląc się w duchu by dziewczynie nie zachciało się nagle odwrócić do tyłu — ciotka mnie zabije!
Wybiegła szybko z pokoju do korytarza przepraszając w biegu i zakładając buty.
— Poczekaj może cię odprowadzić!? — Shirota stanął obok nastolatki dziękując w duchu, że była zbyt zaaferowana godziną by zobaczyć wampira, który właśnie pocierał obolałą głowę.
— Dam radę dzię….kuje Masziru..
— Mahiru!
— Prz…przepraszam Macieju.
Chłopak westchnął załamany, a Osaka chichotała obok nich czekając na swojej kolej by założyć buty. Tak, Mahiru miał bardzo mały korytarz jak na tyle osób w jednym miejscu. Yuki także weszła do przejścia ziewając przeciągle. Zdecydowanie, gdy wrócą do domu od razu pada na swoje łóżko i idzie spać.
— My cię odprowadzimy — Niebieskowłosa uśmiechnęła się przyjacielsko — i tak już wracamy z siostrą do domu.
— Ale…
— Jesteśmy we dwie Mahiru — Inaba położyła rękę na ramieniu chłopaka cicho szepcąc — wątpię by C3 było tak głupie by nas dwie napaść.
— D..dobrze dziękuje — Yoru uśmiechnęła się zakłopotana drapiąc po głowie. Te dziewczyny były naprawdę miłe.
Cała trójka kobiet z uśmiechami wyszła z domu odprowadzana wzrokiem Sleepy Asha, który przyglądał się im z balkonu rozciągając na nim. Shirota także wszedł do środka zbierając talerze i podszedł do okna.
— Nie wiem czy powinniśmy je puszczać same.
Wampir także wyglądał na nieprzekonanego, ale co mógł zrobić? Wampirzyce by im nakopały do tyłka jakby nagle za nimi ruszyli.
Im bardziej szły po ciemnych uliczkach tym mina dziewczyny się krzywiła. A jeśli one nie zrozumieją? Jej ciotka była typową alkoholiczką i nawet się nią nie interesowała, dlatego zaciągnęła się do pracy właśnie w białych źródłach. Dobrze, że Tetsu i Hugh byli tak mili, że zgodzili się jej pozwolić tam na pracę. Swoją drogą jak to możliwe by człowiek był tak niski? Może on jest takim karłem jakie pokazują w telewizji.
— Em.. to już tutaj! — Szybko skłamała pokazując uliczkę — dziękuje za pomoc…emm.. Rejsztel i Yurka.
— Właściwie to mamy na imię Raimei i Yuki..
— Dz..dziękuje!
Nim, któraś zdążyła coś jeszcze dodać dziewczyna ruszyła biegiem w uliczki modląc się by te dwie nie pobiegły za nią.
— Całkiem żywiołowa dziewczynka nie Yurka?
— Przymknij się… Rejsztel… — Niebieskowłosa zachichotała na odgryz siostry

_______________________________________

Nadszedł ubłagany dzień festiwalu i Mahiru rwał sobie włosy z głowy by wszystko wyszło jak należy. Na cholerę dał się wciągnąć w pomoc młodszej klasie? Niby stragany były dobrze rozstawione i tłum ludzi już między nimi przechodził, ale zawsze muszą być jakieś problemy, prawda?
Kawałek obok zdenerwowanego chłopaka stała Raimei, Kuro, Lawless i Yuki przy czym dwójka chłopców właśnie wyjadała watę cukrową, którą trzymała Osaka.
— Może sami byście sobie kupili watę pasożyty, co?
— Oj tam twoja smaczniejsza — Lenistwo sobie właśnie wepchnął kawałek waty do ust obserwując swojego zdenerwowanego Pana.
— A co ważniejsze za darmo! — Jego brat zachichotał także wpychając sobie kolejną partę do buzi całkowicie ignorując westchnięcie Inaby.
Usłyszeli wołanie za sobą i odwrócili głowy. Z drugiej strony szła reszta osób z Misono na czele, który zawiesił spojrzenie na poczynaniach nastolatka i uśmiechnął się złośliwie. Na pewno już myślał jak mu dokopać by poszło w buty. Bezczelny diabeł z antenką na głowie pewnie zasięg nią łapie. Lizzy spojrzała z pomiędzy dziewczyn na białowłosą kobietę, która z lekkim zakłopotaniem starała się przenieść dzbanek z jednej strony na drugą.
— Cześć Yoru! — Hugh uśmiechnął się z ramienia Tetsu, który nie spodziewał się tak szybkiego spotkania swojej pracownicy także na święcie. Pewnie jakby wiedział przyniósłby jej tą rybkę co zostawiła ostatnio w przedpokoju.
— Cześć Tetsu! Dzień dobry Pani Hugh!
— Pan Hugh jak już — Lizzy spojrzała na wampira, który nawet się nie przejął jak dziewczyna przekręciła jego imię. To musiało być normalne widać w tym miejscu.

___________________________________

— Raimei jesteś pewna, że to tutaj widziałaś jak szła Yoru? — Inaba szła obok niej rozglądając się po uliczce. Niby festyn dochodził do końca i chłopcy powoli mieli zbierać się do domu, ale nigdzie nie można było znaleźć właśnie Shihoin.
Niebieskowłosa pokiwała głową dalej zagłębiając się w uliczkę. Może to było i dwie godziny temu, ale od tego czasu nie widziała nastolatki, więc podejrzewała, że to ma coś z tym wspólnego. Blondynka niezbyt zadowolona szła z nią dalej. Powinny wziąć ze sobą kogoś, a tak porozdzielali się nie równo i ona ruszyła jak głupia za starszą siostrą.
— Czujesz? — Wampirzyce się zatrzymały i spojrzały po sobie. Tego zapachu nie da się zapomnieć chociażby bardzo chciały. Osaka zacisnęła usta i przyśpieszyła jeszcze kroku. Krew… od cholery krwi! Do tego jeszcze świeża. Yuki także przyśpieszyła chcąc dogonić siostrę, która już prawie że biegła przez uliczkę. Zatrzymały się dopiero dobry kawałek od festynu w miejscu gdzie uliczka się skończyła pokazując ślepą uliczkę przy wysokich blokach.
— Widzisz coś? — Chciwość szepnęła cicho rozglądając się czujnie. Zapach był bardzo intensywny, więc musiały być niedaleko. Do tego dziwnie ją zaciskało w gardle. Nienawidziła tego. Ludzie wytwarzali z siebie taki zapach poprzez pompowanie krwi w żyłach. Tyle teraz to było bardziej jakby te żyły wyszły na wierzch. Przyłożyła rękę do nosa próbując się trochę uspokoić.
Lenistwo ruszyła w miejsce, gdzie wydawało jej się być epicentrum. Kupa kartonów i jakiegoś syfu. Niechętnie złapała za pierwszy i zaczęła go zrzucać, gdy zobaczyła kawałek białych włosów przesiąkniętych krwią zbladła.
— Yuki… ja… coś znalazłam… — Wampirzyca podbiegła do niej i we dwie zaczęły przerzucać rzeczy jak najszybciej potrafiły całkowicie ignorując fakt, że może je ktoś zobaczyć. Jeśli się nie myliły znalazły ciało i co gorsza wolały nawet nie myśleć kogo. Jak tylko podniosły ostatni karton zobaczyły ciało Shihoin, której ubranie było całe przesiąknięte krwią. Obydwie wrzasnęły odskakując od leżącej dziewczyny wywalając na ziemię.
— Ona.. chyba jeszcze żyje.
— Idę po chłopców!
— Oszalałaś?! Ona nie dożyje choćbyś jej wstrzyknęła cały karton wódki wymieszanej z Redbullem!
— Wtedy na pewno by umarła Rai…
Siedziały we dwie umorusane we krwi obserwując ciało. Klatka dziewczyny poruszała się powoli w górę to w dół odliczając czas do jej śmierci. Spojrzały obydwie na siebie jakby chciały znaleźć odpowiedz w drugiej.
— P…pamiętasz? Chłopcy też mają podwładnych — Inaba zagryzła wargę wiedząc co proponuje w ogóle siostrze — podobno.. można to zrobić jak ktoś jest na pograniczu śmierci..
— Zgłupiałaś do reszty?!
— A zostawimy ją tak?!
Osaka spojrzała na ciało z powrotem prowadząc w głowie wewnętrzną batalię. Nie powinna zamieniać ludzi w wampiry. To nie humanitarne. Może ona wcale nie chce żyć?
— Jak to się robi?
— Z tego co mi mówił Lawless.. trzeba dać się napić delikwentowi swojej krwi. Ty to zrób!
— Czemu ja?! — Raimei poderwała się z miejsca patrząc na siostrę.
— Jesteś starsza! — Tak to najlepszy argument — chyba nie dasz jej umrzeć, co?
Wampirzyca westchnęła kręcąc głową. Zaczęła podchodzić do ciała czując się jak saper, który ma rozbroić bombę. Twarz nastolatki była coraz bledsza, więc jak nic jej dusza miała zamiar spierdolić tam gdzie pieprz rośnie. Blondynka podeszła do Yoru klękając za jej głową.
— Ja jej otworze buzię, a ty lej!
Lenistwo spojrzała na nią jak na rasowego debila, ale nie miały wyboru. Nie znała nastolatki, ale raczej nie zna osoby co w tak młodym wieku chciała skończyć na tamtym świecie. Podwinęła rękaw kimona, a później jedną z dłoni zamieniła w pazury. Czuje się jak Wiktor, który miał stworzyć Frankesteina. Przejechała paznokciem po prawej ręce rozcinając ją odrobinę by krew zaczęła skapywać na podłogę.
— Robię głupotę, prawda Inaba?
— Przestań się rozczulać nad życiem i lej kurwa!
Przysunęła dłoń nad twarz Yoru i krew bardzo powoli zaczęła skapywać do jej ust. Obydwie przyglądały się co się wydarzy dalej. Miały wrażenie, że to trwa dobre pół wieku, a nie parę minut. Kiedy większa część wpłynęła do ust kobiety, ta zaczęła się krztusić i otwierać oczy. Nim Yuki zareagowała została pociągnięta na ziemię za to Shihoin pojawiła się kawałek dalej stając z gracją baletnicy na najbliższym śmietniku. Raimei obserwowała nastolatkę z niemym zdziwieniem. Udało jej się.. Stworzyła swoją pierwszą subklasę.
— Co ja najlepszego kurwa narobiłam..
Młoda wampirzyca obserwowała dziewczyny od stóp do głów lustrując je swoimi nowymi czerwonymi oczami. Wszystkie szczegóły wydały jej się wyraźniejsze niż wcześniej. Zupełnie jakby dostała nowe lepsze soczewki. Inaba podniosła się z ziemi starając się utrzymać na nogach. Była cała brudna i umorusana we krwi. Cudownie kurwa! Nowe kimono poszło się jebać! Spojrzała na siostrę, która dalej trzymała się za rozcięta dłoń wcale nie ściągając spojrzenia z białowłosej.
— Ja żyje..?
— No wiesz.. ja bym tak tego nie nazwała — Yuki podrapała się po głowie czując jak krew spływa jej po twarzy. Super już jest cała umorusana w tej mazi. Jak chłopcy je zobaczą to się załamią chyba.

— Czyli ja żyje… nie żyjąc? Czyli rzeczywiście prowadzicie zakład pogrzebowy?!

2 komentarze:

  1. Witam, witam!
    Ja na razie tak szybko wpadam, żeby poinformować, że nie zniknęłam.
    Przeczytam rozdział jak nadrobię poprzednie (będę teraz czytała 19).
    Wybacz proszę, że dawno nie czytałam, ale nadrabiam wszystkie blogi, których nie czytałam przez wakacje...
    No i poprzednie rozdziały były oczywiście cudne <3
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porządku :D Miło zobaczyć, że jesteś ;) Skoro miałaś mało czasu na czytanie to jak nic udane wakacje ^^! I wybaczam wybaczam. Doskonale rozumiem brak czasu i nie mówię tutaj o wakacjach :3

      Także pozdrawiam!

      Usuń