niedziela, 25 września 2016

Rozdział 23 Zdeptana duma





Zaczęła się przeklęta jesień i jak zwykle słońce zniknęło za chmurami. Może i Osaka nic by do tego nie miała, gdy nie fakt, że oprócz deszczu było w cholerę zimno! Naciąganęła kaptur mocniej na głowę modląc się o ciepły kaloryfer i herbatkę. O tak rozłoży się w swojej kociej formie na przedmiocie i będzie patrzeć na zalewane ulice. Lubiła mało nasłonecznioną pogodę, bo chociaż nie musiała się bać, że nagle na środku ulicy zamieni się w kota, ale w taki mróz deszcz nie jest dobry duetem.
— Halo? — Słysząc wibracje w telefonie zatrzymała się i wyciągnęła zmarzniętymi dłoniami komórkę. Jak to możliwe by przez tydzień tak się zmieniła pogoda?! Dopiero było lato, a już mają jesień i ulewę z mrozem stulecia.
— Rajczel...
— Raimei.. No ale już bliżej niż dalej Yoru.
Wampirzyca po drugiej stronie słuchawki zachichotała. Lenistwo doskonale sobie zdawała sprawę, że dziewczyna umie wypowiedzieć jej imię. Ale po prostu lubi podenetwować ich oraz chłopców. Najbardziej szkoda jej w sumie było Lawlessa. Chłopak został ochrzczony jako Lewatywa — to się zwie gówniana przyszłość.
— Więc co tam? — Modliła się by jak najszybciej jej powiedziała o co chodzi, bo dłonie kobiety zamarzały. Jak może pogoda z plusowej nagle stać się w chuj minusowa? Ktokolwiek się nią bawi ma zajebiste poczucie humoru. Boki kurwa zrywać. Tutaj październik i już można uważać za zimę normalnie..
— Pamiętasz, że dzisiaj je.... — Wy tym momencie wampirzyca usłyszała pikanie i zapadła cisza. No tak, zapomniała naładować telefon. Biedak padł śmiercią naturalną. No cóż czasami jak się jest za bardzo zajętym tak bywa. Odsunęła sprzęt do ucha i spojrzała w ciemny ekran na którym leżały już krople deszczu. O czym miała pamiętać?
— Wesołego Haloween! — Zza rogu wyskoczyła gęba klauna i Raimei wrzasnęła wywalając się do tyłu prosto w kałużę.
Usłyszała głośny śmiech i zza obrzydliwej pacynki wyjrzał ubawiony po pachy piąty z braci. Zaczął się szczerzyć pokazując swoje równe zęby jak z reklamy past. No tak tylko jedna osoba może być tak pojebana by wyskakiwać do biednych ludzi z klaunami. Szukasz debila? Wynajmij Lawlessa!
— Ale miałaś minę! — Nie potrafił się opanować wskazując na nią zabawką, która była rodem z piekła. Zapłaci jej za to. Szybciej czy później jego głowa skończy nad jej kominkiem.
— Zabije cie.. — Syk z ust dziewczyny spowodował, że wampir zrozumiał od razu przekaz o haśle “ Spierdalaj dopóki masz jeszcze obie nogi “
Servamp zacmokał wesoło i podszedł do niej wyciągając drugą rękę w której nie dzierżył tego diabelstwa uśmiechając się łobuzersko.
— Oj nie dąsaj się! Mamy dzień duchów! — Że co kurwa mamy?
— Lawless nie kojarzę byśmy dzisiaj mieli październik, a tym bardziej trzydziesty pierwszy — Złapała za jego dłoń i wampir podniósł ja do pozycji stojącej okręcając niczym w tańcu.
— To sprawdź swój kalendarz koleżanko.. Widzisz taniec w deszczu też jest fajny!
— Dobra blond włosy bakcylu co ty kombinujesz?
— Nic — Zachichotał niczym psychopata co jeszcze bardziej niepokoiło kobietę. Kiedy”ten jeż zaczyna się śmiać mógłby spokojnie zebrać rolę w „Sucide Squad: jako Joker w roli głównej. Jak nic jest tutaj jakiś haczyk — dziś starszy brat urządza przyjęcie w onsenie!
— Przyjęcie? — Brew dziewczyny podeszła do góry. Przyjęcie kurwa z okazji czego? Że debile biegają w strojach mar i udają, że ich mordy to stratoskopy?
— Nie mów, że zapomniałaś! — Pokręcił zniesmaczony głową. No właśnie zapomniała i pewnie o tym mówiła Yoru. Wampirzyca już czuła jak jej ukochaną wyobraźnia ciepłego kaloryferu odfruwa niczym anioł mówiąc po drodze “ a taki chuj”. I jak ona ma dojść do siebie, kiedy każdy jej dupę zawraca? Rozmyślając nad tym jak się wymigać nie zdawała sobie sprawy, że Servamp uśmiechał się złośliwe obserwując ją.
— Robię ostatnie zakupy by zanieść je do Onsenu. Wiem pójdziesz ze mną!
Że kurwa wężu rzeczny co do mnie chrzanisz? Pokręciła szybko przecząco głową chcąc juz go wyminąć. Niech idzie po Inabę! Aktualnie ona jest zmarznięta, mokra i brudna. Więc osobiście woli iść chociaż ogrzać się przez godzinę w domu. Nim zdążyła postawić krok została złapana w tali i przerzucona niczym worek ziemniaków i ubawiony blondyn ruszył w drugą stronę niż chciała iść.
— Ej! Postaw mnie! — Próbowała się wyszarpać — jestem brudna, mokra i jest zimno! Znęcasz się nad biednymi kotami!
— Mówiłem moje plany są genialne siostrzyczko!
— Jeśli kiedykolwiek będziemy rodziną to chyba popełnię harakiri!

___________________


Hugh zadowolony poruszał się między stolikami. Wampirza brać jest bardzo rada na myśl o zabawie. O tak! Zrobią sobie taki rodzinny wieczór. One, bracia i ich Eve! Spojrzał w bok na drzemiącego Kuro na meblu i lekko się skrzywił. Ten jego brat jak będzie tak wiecznie spał to mu babę ukradną z przed nosa! Podszedł do stołu i swoją laska uderzył prosto w blat. Kot podskoczył od huku zamieniając się w swoją ludzką formę, przeciążył stół i razem ze wszystkimi dodatkami poleciał do tyłu.
— Za co....
— Zamiast rzucać kłaki na stół byś pomógł starszy bracie.. — Niski Servamp wskoczył na stół wymierzając laską w jego stronę — żadnej kobiety nie będziesz miał jak będziesz wiecznie się lenił!
— Kobiety kochają futrzaste leniwe kulki — Młodzieniec zniknął, a jego miejsce zajął czarny kotek kładąc się między bajzlem z powrotem.
— Daj spokój Hugh i tak mu nie przemówisz do rozumu — Mahriu w fartuszku pomagał Yoru układać przekąski na stole.
Dzisiaj wracając ze szkoły obiecał pomoc dziewczynie w przygotowaniach. Dalej się martwił jak Shihoin sobie radzi jako wampir. Niby Osaka ma na nią oko, ale taka z niej opiekunka, że strach się bać. Jak się zapytała dlaczego przy ludziach piecze ją w gardle to ta niebieskowlosa menda odpowiedziała jej, że pewnie gardło się barszczu domaga. Barszczu! Ja nie wiem jakie te wampiry mają slangi, ale im bardziej ich słucha tym bardziej go to przeraża.
Drzwi walnęły i każdy spojrzał w tamtą stronę. We framudze stał uśmiechnięty i przemoczony Lawless z siatką zakupów. Za to przez plecy miał przerzuconą wściekłą Raimei. Wyglądała jak siedem nieszczęść i była cała w błocie. Cokolwiek się stało to już było wiadomo, że gdy tylko piąty z braci postawi ją na ziemi nie przeżyje dłużej niż pięć sekund.
— Przyniosłem prezent dla naszego najstarszego brata!
— Postaw mnie na ziemi wampirza amebo!
Kuro także z zainteresowaniem patrzył jak żeńskie Lenistwo fuka niczym rozjuszona kocica. Czyżby przyniósł mu ramen o który prosił? Nagle rozbłysło światło i porażony blondyn padł na ziemię. Za to niebieskowłosa stojąc z boku otrzepywała się z błota i była bliska płaczu. Czemu ich brat jest takim idiota?!
— Mmm Rai może herbatki? — Osaka spojrzała na białowłosą z takim błyskiem w oku jakby mówiła „bez kija nie podchodź” Złapała leżącego wampira za tył koszuli i podniosła do góry.
— Zabije cię gnoju…
Chyba blondyn wyczuł, że żarty się skończyły, bo nim wampirzyca zdążyła coś zrobić dostała kopnięciem w brzuch i wypuściła chłopaka, który zamienił się w jeża z piskiem wybiegając w któryś z pokoi.
— Wracaj tutaj zarazo!
Raimei przeskoczyła nad Shirotą i biegiem ruszyła za jeżem przywołując już swój oręż. Usmaży gnoja i jedną z pierwszych przystawek będzie smażony kolczaty dupek.
— OSAKA CHOCIAŻ ŚCIĄGNIJ BUTY!
— Olej buty łap ich! Tam dalej są zwykli goście!

___________________________

Wampir przybrał swoją ludzką postać i zaczął biec korytarzem. Tego się kurwa nie spodziewał, chyba pierwszy raz ma pełne gacie. Nawet Licht, gdy się do końca wścieknie nie wyzwala z siebie takiej aury jak ta kobieta. Musi jak najszybciej ją zgubić zanim skończy jako wampirza przystawka na stole. Parę osób właśnie wychodziło z łaźni robiąc już za przeszkodę.
— Z drogi!
Zdziwiona grupa zatrzymała się kiedy blondyn koło nich czmychnął.
— Wracaj tu pierdolony tchórzu! — Niebieskowłosa wypadła zza zakrętu także mijając tę samą grupę.
— Mamo co to znaczy pierdolony?
No cóż z ich strony musiało to naprawdę dziwnie wyglądać. Pierw wypada szalony blondyn drąc się na całe gardło, a zaraz za nim umorusana w błocie i mokra kobieta ściskając w dłoni miotłę. Za kobietą za to wypadł jak reszta zauważyła jeden z właścicieli onsenu także drąc się na całe gardło. Może to jakaś rodzina?
Chciwość wpadła do męskiej łaźni zamykając za sobą drzwi i zjechał po nich. Może nie będzie go tutaj szukać. Za jakie grzechy zachciało mu się drażnić tego smoka? Jednak przypomnienie sobie miny reszty kiedy wspomniał o prezencie dla Kuro zachichotał. Chyba tylko on do końca nie zrozumiał, że nie chodziło tutaj o żarcie. No i Osaka, bo ona była zbyt zajęta swoją wściekłością. Nagle wampir został dosłownie przygnieciony drzwiami.
— Ślepa uliczka kolczaty szczurze.. — Wzdrygnął się słysząc ten syk. Ona była naprawdę wściekła skoro go tak nazwała. Pewnie oberwał by miotłą gdyby nie Kuro, który wleciał w formie kota na dziewczynę i obydwoje wylądowali w wodzie.
— Uratowany… — Spojrzał w bok gdzie dalej stał ciężko oddychający brązowowłosy nastolatek. Co ciekawe w pozycji wydającej rzut. No musiał przyznać, że teraz musi podziękować niebiosom za to, że chłopak ma cela. Tylko ani niebieskowłosa ani jego brat nie ucieszą się z dodatkowej kąpieli.
— Co to za hałasy? — Tetsu wyjrzał z prawej strony w samym ręczniku, chyba nie zdając sobie do końca sprawy, że mógł być świadkiem śmierci jednego z Servampów — dobra, które z was wywaliło drzwi..? Mogliście poprosić o klucz…
Mahiru jak i Lawless spojrzeli na siebie przy czym wampir dalej miał na sobie tę część mebla. No tak teraz on będzie musiał płacić za naprawę jak sam ich nie wstawi. Hugh także dobiegł do reszty opierając się jedną ręką o ścianę.
— Wampirza brać uważa, że powinniśmy zacząć więcej biegać..

___________________________

Elise stała już właśnie przed teatrem patrząc na zegarek. Zaraz powinni przyjechać. Impreza! Lubiła halloween, a pomysł Hugha bardzo jej pasował. Przyda im się trochę rozrywki zwłaszcza po ostatnim nieudanym festynie. Spojrzała w okno swojej pracowni i westchnęła niepocieszona. Może nie powinna zostawiać Chareda tak pod opieką zwykłych ludzi? Jeśli gnojek ucieknie będą problemy, ale chyba jedna noc nie zaszkodzi prawda? Poprawiła płaszcz wzdychając. Z tego co słyszała od tego fioletowowłosego pacana on jest tym co ma ich zabić jak skończą co mają zrobić. Tylko co jest ich zadaniem według tego miejsca? Usłyszała  trąbnięcie wyglądając  w tamtą stronę. Limuzyna Aliceinów stała już na miejscu parkingowym i wesoła Inaba machała jej z szyby. No cóż…. Plebs zawsze zostanie plebsem…

___________________________

Raimei siedziała w wodzie zawinięta w ręcznik. Dzisiejszy dzień mogła uważać spokojnie za poniedziałek. Jak nic tylko kurwa poniedziałki są tak przeklęte. Jej ubrania skończyły wywieszone w suszarni i teraz musi czekać, aż wyschną, więc cieszyła się gorącą kąpielą. Lawless ma szczęście, że nie zabiła go miotłą, bo przez chwilę miała przebłysk jak jego głowa kończy dalej od tułowia i pewnie, gdyby nie precyzyjny rzut Mahiru mieliby dzisiaj stypę. Odchyliła głowę do tyłu na drzwi i z przymrużonych powiek obserwowała jak przez światło widziała krzątających ludzi. Cóż chociaż nie musi nic dzisiaj robić i po prostu pójdzie na gotowe. Całkiem przyjemna wizja. Nagle zobaczyła, że drzwi się uchylają i przez nie wszedł Kuro w samym ręczniku. Bez słowa minął całą dróżkę i wszedł do wody siadając sobie obok niej i założył mokrą szmatkę na głowę.
— Kuro… ile razy mam ci powtarzać, że to jest damska część?
— Tutaj chociaż jest cisza i święty spokój.
Wampir nawet nie otworzył oczu tylko dalej sobie siedział z odchyloną głową. I co ona mogła w takim wypadku zrobić? Pewnie wcześniej by się wydzierała i zasłaniała, ale on tyle razy jej się już ładował do tej łaźni, że zaczęło być to dla niej rutyną. Tylko gorzej jak jakaś jeszcze inna kobieta tu przyjdzie. Wtedy raczej żadne wytłumaczenia mu nie pomogą. O ile on w ogóle będzie chciał się z czegokolwiek tłumaczyć.
— Nie patrz się na mnie takim wzrokiem. Przecież cię nie zjem..
— Wiesz gdybym była człowiekiem bym mogła się o to martwić. Raczej byś dużo ze mnie posiłku nie miał.
— Nie no tu i tam coś masz…
— Sugerujesz, że jestem gruba?!
— Baby… wszystkie są upierdliwe nie ważne co im powiesz…
Niebieskowłosa obrażona skrzyżowała dłonie i mruczała sobie pod nosem przekleństwa. Niech się chuj na siebie popatrzy! Jest płaski jak decha! Zapadła cisza i pewnie Servamp by usnął, ale w pewnej chwili dostał większą ilością wody. Wypluł gorącą część i popatrzył na wampirzycę siedzącą naprzeciwko niego. No tak.. jak się baby obrażają to wtedy nie daj Boże je olej.. Zeżrą cię żywcem. Dlatego kobiety to są upierdliwe stworzenia. Gdzie się pojawiają one.. to pojawia się problem.. Może Mahiru też ma coś z baby?
— Co się tak na mnie gapisz?
— Czemu się żeś się mnie tak czepnęła?
— Bo jesteś rozbestwiony, leniwy i rozlazły..
Męskie Lenistwo westchnęło przewracając oczami. Oparł łokieć o podłogę za sobą, a na niej policzek dalej nie ściągając spojrzenia z zrzędzącej na niego dziewczyny. Ciekawe czy są jakieś poradniki jak zamknąć takiemu stworzeniu jadaczkę? Z jej twarzy zjechał odrobinę niżej na ręcznik i wpadł na iście szatański pomysł. Chyba udzieliły mu się głupie żarty od blondyna, ale może lepiej się nie przemęczać.
— A co uważasz, że gruba jesteś?
— Coś się do mojej wagi doczepił? Spójrz na siebie!
— W sumie nie muszę. Jesteś podobna do mnie, więc patrzę na swoje odbicie.
— Sugerujesz, że jestem gruba i płaska?!
— Sama sobie dodajesz odpowiedzi — Wampir zniknął w dymie zamieniając się w czarnego kotka i położył się przy wyjściu z wody na plecach. Wszyscy dzisiaj się go czepiają. Przylazł tutaj to Raimei się piekli, ale w sumie jej zrzędy mu nie przeszkadzają. Nawet go to w pewnej mierze bawi.
No co za … Osaka zamachnęła się dłonią i zmiotła część wody prosto na zdziwionego kota. Słychać było głośne „miau” i czarny kot zniknął pod toną wody. Mimo, że dziewczyna była wściekła widząc minę mokrego kota od razu jej przeszło i zaczęła się głośno śmiać. Kto by pomyślał, że ten leń poprawi jej humor kończąc jako zmokła kura. Czarny kot pokręcił łebkiem chcąc się pozbyć niechcianej wody i spojrzał z pod byka na śmiejące się żeńskie Lenistwo. Skoro tak się bawią proszę bardzo!
Wampir wrócił do swojej ludzkiej formy dalej będąc poza basenem i wyszczerzył się złośliwie. Raimei przestała się śmiać widząc dziwny uśmiech u wampira. Kuro rzadko się uśmiecha, więc widząc tak dziwnie wykrzywione u niego usta można się spodziewać wszystkiego. Niebieskowłosa była gotowa szybko się podnieść, jednak Servamp był szybszy i dziewczyna wylądowała złapana za dłonie, a Sleepy Ash przygniótł ją swoim ciałem.
— Takaś cwana? — Nie mógł opanować swojego złośliwego uśmiechu widząc jak twarz kobiety robi się jeszcze bardziej czerwona i to wcale nie od wody. Drzwi otworzyły się i obydwa Servampy spojrzały na drzwi w których stanął Lily z Lawlessem.
Zapadła krępująca cisza i cała czwórka patrzyła na siebie.
— Jak słodko! — Najmłodszy z braci uroczo zapiszczał jak rozemocjowana kobieta i złożył ręce.
— Już wam nie przeszkadzamy — Chciwość zaśmiała się pod nosem łapiąc już Nieczystość za z tył garnituru.
Lenistwo ruszył się trochę i ręcznik Osaki zjechał niżej odsłaniając cycki. Kuro nie spodziewając się takiej sytuacji zamarł w miejscu. A duma wampirzycy właśnie została splamiona przez tego… leniwego .. przeklętego… rozlazłego…
— Kuro….ty….ZBOCZEŃCU PIEPRZONY! — Chłopcy słysząc krzyk odwrócili się szybko do wejścia damskiej łaźni i zdążyli zobaczyć jak ich najstarszy brat obrywa pięścią prosto w szczękę i ląduje w wodzie. Za to czerwona Osaka stoi w wodzie z wymierzoną pięścią. Spojrzała na drzwi, gdzie dwójka braci jeszcze się im przyglądała — ILE RAZY MAM KURWA POWTARZAĆ, ŻE TO DAMSKA ŁAŻNIA PRZEKLĘTE ZBOCZEŃCE! CAŁA WASZA RODZINA TO GROMADA ZBOCZEŃCÓW Z TYM LENIEM NA CZELE!


Chcesz mieć podeptaną dumę? Zadzwoń do rodziny Servampów!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz