Zaczęła się przeklęta jesień i
jak zwykle słońce zniknęło za chmurami. Może i Osaka nic by do tego nie miała,
gdy nie fakt, że oprócz deszczu było w cholerę zimno! Naciąganęła kaptur
mocniej na głowę modląc się o ciepły kaloryfer i herbatkę. O tak rozłoży się w
swojej kociej formie na przedmiocie i będzie patrzeć na zalewane ulice. Lubiła
mało nasłonecznioną pogodę, bo chociaż nie musiała się bać, że nagle na środku
ulicy zamieni się w kota, ale w taki mróz deszcz nie jest dobry duetem.
— Halo? — Słysząc wibracje w
telefonie zatrzymała się i wyciągnęła zmarzniętymi dłoniami komórkę. Jak to
możliwe by przez tydzień tak się zmieniła pogoda?! Dopiero było lato, a już
mają jesień i ulewę z mrozem stulecia.
— Rajczel...
— Raimei.. No ale już bliżej
niż dalej Yoru.
Wampirzyca po drugiej stronie
słuchawki zachichotała. Lenistwo doskonale sobie zdawała sprawę, że dziewczyna
umie wypowiedzieć jej imię. Ale po prostu lubi podenetwować ich oraz chłopców.
Najbardziej szkoda jej w sumie było Lawlessa. Chłopak został ochrzczony jako
Lewatywa — to się zwie gówniana przyszłość.
— Więc co tam? — Modliła się by jak najszybciej jej powiedziała o
co chodzi, bo dłonie kobiety zamarzały. Jak może pogoda z plusowej nagle stać
się w chuj minusowa? Ktokolwiek się nią bawi ma zajebiste poczucie humoru. Boki
kurwa zrywać. Tutaj październik i już można uważać za zimę normalnie..
— Pamiętasz, że dzisiaj je.... — Wy tym momencie wampirzyca
usłyszała pikanie i zapadła cisza. No tak, zapomniała naładować telefon. Biedak
padł śmiercią naturalną. No cóż czasami jak się jest za bardzo zajętym tak
bywa. Odsunęła sprzęt do ucha i spojrzała w ciemny ekran na którym leżały już
krople deszczu. O czym miała pamiętać?
— Wesołego Haloween! — Zza rogu wyskoczyła gęba klauna i Raimei
wrzasnęła wywalając się do tyłu prosto w kałużę.
Usłyszała głośny śmiech i zza obrzydliwej pacynki wyjrzał ubawiony
po pachy piąty z braci. Zaczął się szczerzyć pokazując swoje równe zęby jak z
reklamy past. No tak tylko jedna osoba może być tak pojebana by wyskakiwać do
biednych ludzi z klaunami. Szukasz debila? Wynajmij Lawlessa!
— Ale miałaś minę! — Nie potrafił się opanować wskazując na nią
zabawką, która była rodem z piekła. Zapłaci jej za to. Szybciej czy później
jego głowa skończy nad jej kominkiem.
— Zabije cie.. — Syk z ust dziewczyny spowodował, że wampir
zrozumiał od razu przekaz o haśle “
Spierdalaj dopóki masz jeszcze obie nogi “
Servamp zacmokał wesoło i podszedł do niej wyciągając drugą rękę w
której nie dzierżył tego diabelstwa uśmiechając się łobuzersko.
— Oj nie dąsaj się! Mamy dzień duchów! — Że co kurwa mamy?
— Lawless nie kojarzę byśmy dzisiaj mieli październik, a tym
bardziej trzydziesty pierwszy — Złapała za jego dłoń i wampir podniósł ja do
pozycji stojącej okręcając niczym w tańcu.
— To sprawdź swój kalendarz koleżanko.. Widzisz taniec w deszczu
też jest fajny!
— Dobra blond włosy bakcylu co ty kombinujesz?
— Nic — Zachichotał niczym psychopata co jeszcze bardziej
niepokoiło kobietę. Kiedy”ten jeż zaczyna się śmiać mógłby spokojnie zebrać
rolę w „Sucide Squad: jako Joker w
roli głównej. Jak nic jest tutaj jakiś haczyk — dziś starszy brat urządza
przyjęcie w onsenie!
— Przyjęcie? — Brew dziewczyny podeszła do góry. Przyjęcie kurwa z
okazji czego? Że debile biegają w strojach mar i udają, że ich mordy to
stratoskopy?
— Nie mów, że zapomniałaś! — Pokręcił zniesmaczony głową. No
właśnie zapomniała i pewnie o tym mówiła Yoru. Wampirzyca już czuła jak jej
ukochaną wyobraźnia ciepłego kaloryferu odfruwa niczym anioł mówiąc po drodze “
a taki chuj”. I jak ona ma dojść do
siebie, kiedy każdy jej dupę zawraca? Rozmyślając nad tym jak się wymigać nie
zdawała sobie sprawy, że Servamp uśmiechał się złośliwe obserwując ją.
— Robię ostatnie zakupy by zanieść je do Onsenu. Wiem pójdziesz ze
mną!
Że kurwa wężu rzeczny co do mnie chrzanisz? Pokręciła szybko
przecząco głową chcąc juz go wyminąć. Niech idzie po Inabę! Aktualnie ona jest
zmarznięta, mokra i brudna. Więc osobiście woli iść chociaż ogrzać się przez
godzinę w domu. Nim zdążyła postawić krok została złapana w tali i przerzucona
niczym worek ziemniaków i ubawiony blondyn ruszył w drugą stronę niż chciała
iść.
— Ej! Postaw mnie! — Próbowała się wyszarpać — jestem brudna,
mokra i jest zimno! Znęcasz się nad biednymi kotami!
— Mówiłem moje plany są genialne siostrzyczko!
— Jeśli kiedykolwiek będziemy rodziną to chyba popełnię harakiri!
___________________
Hugh zadowolony poruszał się między stolikami. Wampirza brać jest
bardzo rada na myśl o zabawie. O tak! Zrobią sobie taki rodzinny wieczór. One,
bracia i ich Eve! Spojrzał w bok na drzemiącego Kuro na meblu i lekko się
skrzywił. Ten jego brat jak będzie tak wiecznie spał to mu babę ukradną z przed
nosa! Podszedł do stołu i swoją laska uderzył prosto w blat. Kot podskoczył od
huku zamieniając się w swoją ludzką formę, przeciążył stół i razem ze
wszystkimi dodatkami poleciał do tyłu.
— Za co....
— Zamiast rzucać kłaki na stół byś pomógł starszy bracie.. — Niski
Servamp wskoczył na stół wymierzając laską w jego stronę — żadnej kobiety nie
będziesz miał jak będziesz wiecznie się lenił!
— Kobiety kochają futrzaste leniwe kulki — Młodzieniec zniknął, a
jego miejsce zajął czarny kotek kładąc się między bajzlem z powrotem.
— Daj spokój Hugh i tak mu nie przemówisz do rozumu — Mahriu w
fartuszku pomagał Yoru układać przekąski na stole.
Dzisiaj wracając ze szkoły obiecał pomoc dziewczynie w
przygotowaniach. Dalej się martwił jak Shihoin sobie radzi jako wampir. Niby
Osaka ma na nią oko, ale taka z niej opiekunka, że strach się bać. Jak się
zapytała dlaczego przy ludziach piecze ją w gardle to ta niebieskowlosa menda
odpowiedziała jej, że pewnie gardło się barszczu domaga. Barszczu! Ja nie wiem
jakie te wampiry mają slangi, ale im bardziej ich słucha tym bardziej go to
przeraża.
Drzwi walnęły i każdy spojrzał w tamtą stronę. We framudze stał
uśmiechnięty i przemoczony Lawless z siatką zakupów. Za to przez plecy miał
przerzuconą wściekłą Raimei. Wyglądała jak siedem nieszczęść i była cała w
błocie. Cokolwiek się stało to już było wiadomo, że gdy tylko piąty z braci
postawi ją na ziemi nie przeżyje dłużej niż pięć sekund.
— Przyniosłem prezent dla naszego najstarszego brata!
— Postaw mnie na ziemi wampirza amebo!
Kuro także z zainteresowaniem patrzył jak żeńskie Lenistwo fuka
niczym rozjuszona kocica. Czyżby przyniósł mu ramen o który prosił? Nagle rozbłysło
światło i porażony blondyn padł na ziemię. Za to niebieskowłosa stojąc z boku
otrzepywała się z błota i była bliska płaczu. Czemu ich brat jest takim idiota?!
— Mmm Rai może herbatki? — Osaka spojrzała na białowłosą z takim
błyskiem w oku jakby mówiła „bez kija nie
podchodź” Złapała leżącego wampira za tył koszuli i podniosła do góry.
— Zabije cię gnoju…
Chyba blondyn wyczuł, że żarty się skończyły, bo nim wampirzyca
zdążyła coś zrobić dostała kopnięciem w brzuch i wypuściła chłopaka, który
zamienił się w jeża z piskiem wybiegając w któryś z pokoi.
— Wracaj tutaj zarazo!
Raimei przeskoczyła nad Shirotą i biegiem ruszyła za jeżem
przywołując już swój oręż. Usmaży gnoja i jedną z pierwszych przystawek będzie
smażony kolczaty dupek.
— OSAKA CHOCIAŻ ŚCIĄGNIJ BUTY!
— Olej buty łap ich! Tam dalej są zwykli goście!
___________________________
Wampir przybrał swoją ludzką
postać i zaczął biec korytarzem. Tego się kurwa nie spodziewał, chyba pierwszy
raz ma pełne gacie. Nawet Licht, gdy się do końca wścieknie nie wyzwala z
siebie takiej aury jak ta kobieta. Musi jak najszybciej ją zgubić zanim skończy
jako wampirza przystawka na stole. Parę osób właśnie wychodziło z łaźni robiąc
już za przeszkodę.
— Z drogi!
Zdziwiona grupa zatrzymała się
kiedy blondyn koło nich czmychnął.
— Wracaj tu pierdolony
tchórzu! — Niebieskowłosa wypadła zza zakrętu także mijając tę samą grupę.
— Mamo co to znaczy
pierdolony?
No cóż z ich strony musiało to
naprawdę dziwnie wyglądać. Pierw wypada szalony blondyn drąc się na całe
gardło, a zaraz za nim umorusana w błocie i mokra kobieta ściskając w dłoni
miotłę. Za kobietą za to wypadł jak reszta zauważyła jeden z właścicieli onsenu
także drąc się na całe gardło. Może to jakaś rodzina?
Chciwość wpadła do męskiej
łaźni zamykając za sobą drzwi i zjechał po nich. Może nie będzie go tutaj
szukać. Za jakie grzechy zachciało mu się drażnić tego smoka? Jednak
przypomnienie sobie miny reszty kiedy wspomniał o prezencie dla Kuro
zachichotał. Chyba tylko on do końca nie zrozumiał, że nie chodziło tutaj o
żarcie. No i Osaka, bo ona była zbyt zajęta swoją wściekłością. Nagle wampir
został dosłownie przygnieciony drzwiami.
— Ślepa uliczka kolczaty
szczurze.. — Wzdrygnął się słysząc ten syk. Ona była naprawdę wściekła skoro go
tak nazwała. Pewnie oberwał by miotłą gdyby nie Kuro, który wleciał w formie
kota na dziewczynę i obydwoje wylądowali w wodzie.
— Uratowany… — Spojrzał w bok
gdzie dalej stał ciężko oddychający brązowowłosy nastolatek. Co ciekawe w
pozycji wydającej rzut. No musiał przyznać, że teraz musi podziękować niebiosom
za to, że chłopak ma cela. Tylko ani niebieskowłosa ani jego brat nie ucieszą
się z dodatkowej kąpieli.
— Co to za hałasy? — Tetsu
wyjrzał z prawej strony w samym ręczniku, chyba nie zdając sobie do końca
sprawy, że mógł być świadkiem śmierci jednego z Servampów — dobra, które z was
wywaliło drzwi..? Mogliście poprosić o klucz…
Mahiru jak i Lawless spojrzeli
na siebie przy czym wampir dalej miał na sobie tę część mebla. No tak teraz on
będzie musiał płacić za naprawę jak sam ich nie wstawi. Hugh także dobiegł do
reszty opierając się jedną ręką o ścianę.
— Wampirza brać uważa, że
powinniśmy zacząć więcej biegać..
___________________________
Elise stała już właśnie przed
teatrem patrząc na zegarek. Zaraz powinni przyjechać. Impreza! Lubiła
halloween, a pomysł Hugha bardzo jej pasował. Przyda im się trochę rozrywki
zwłaszcza po ostatnim nieudanym festynie. Spojrzała w okno swojej pracowni i
westchnęła niepocieszona. Może nie powinna zostawiać Chareda tak pod opieką
zwykłych ludzi? Jeśli gnojek ucieknie będą problemy, ale chyba jedna noc nie
zaszkodzi prawda? Poprawiła płaszcz wzdychając. Z tego co słyszała od tego
fioletowowłosego pacana on jest tym co ma ich zabić jak skończą co mają zrobić.
Tylko co jest ich zadaniem według tego miejsca? Usłyszała trąbnięcie wyglądając w tamtą stronę. Limuzyna Aliceinów stała już
na miejscu parkingowym i wesoła Inaba machała jej z szyby. No cóż…. Plebs
zawsze zostanie plebsem…
___________________________
Raimei siedziała w wodzie
zawinięta w ręcznik. Dzisiejszy dzień mogła uważać spokojnie za poniedziałek.
Jak nic tylko kurwa poniedziałki są tak przeklęte. Jej ubrania skończyły
wywieszone w suszarni i teraz musi czekać, aż wyschną, więc cieszyła się gorącą
kąpielą. Lawless ma szczęście, że nie zabiła go miotłą, bo przez chwilę miała
przebłysk jak jego głowa kończy dalej od tułowia i pewnie, gdyby nie precyzyjny
rzut Mahiru mieliby dzisiaj stypę. Odchyliła głowę do tyłu na drzwi i z
przymrużonych powiek obserwowała jak przez światło widziała krzątających ludzi.
Cóż chociaż nie musi nic dzisiaj robić i po prostu pójdzie na gotowe. Całkiem
przyjemna wizja. Nagle zobaczyła, że drzwi się uchylają i przez nie wszedł Kuro
w samym ręczniku. Bez słowa minął całą dróżkę i wszedł do wody siadając sobie
obok niej i założył mokrą szmatkę na głowę.
— Kuro… ile razy mam ci
powtarzać, że to jest damska część?
— Tutaj chociaż jest cisza i
święty spokój.
Wampir nawet nie otworzył oczu
tylko dalej sobie siedział z odchyloną głową. I co ona mogła w takim wypadku
zrobić? Pewnie wcześniej by się wydzierała i zasłaniała, ale on tyle razy jej
się już ładował do tej łaźni, że zaczęło być to dla niej rutyną. Tylko gorzej
jak jakaś jeszcze inna kobieta tu przyjdzie. Wtedy raczej żadne wytłumaczenia
mu nie pomogą. O ile on w ogóle będzie chciał się z czegokolwiek tłumaczyć.
— Nie patrz się na mnie takim
wzrokiem. Przecież cię nie zjem..
— Wiesz gdybym była
człowiekiem bym mogła się o to martwić. Raczej byś dużo ze mnie posiłku nie
miał.
— Nie no tu i tam coś masz…
— Sugerujesz, że jestem
gruba?!
— Baby… wszystkie są
upierdliwe nie ważne co im powiesz…
Niebieskowłosa obrażona
skrzyżowała dłonie i mruczała sobie pod nosem przekleństwa. Niech się chuj na
siebie popatrzy! Jest płaski jak decha! Zapadła cisza i pewnie Servamp by
usnął, ale w pewnej chwili dostał większą ilością wody. Wypluł gorącą część i
popatrzył na wampirzycę siedzącą naprzeciwko niego. No tak.. jak się baby
obrażają to wtedy nie daj Boże je olej.. Zeżrą cię żywcem. Dlatego kobiety to
są upierdliwe stworzenia. Gdzie się pojawiają one.. to pojawia się problem..
Może Mahiru też ma coś z baby?
— Co się tak na mnie gapisz?
— Czemu się żeś się mnie tak
czepnęła?
— Bo jesteś rozbestwiony,
leniwy i rozlazły..
Męskie Lenistwo westchnęło
przewracając oczami. Oparł łokieć o podłogę za sobą, a na niej policzek dalej
nie ściągając spojrzenia z zrzędzącej na niego dziewczyny. Ciekawe czy są
jakieś poradniki jak zamknąć takiemu stworzeniu jadaczkę? Z jej twarzy zjechał
odrobinę niżej na ręcznik i wpadł na iście szatański pomysł. Chyba udzieliły mu
się głupie żarty od blondyna, ale może lepiej się nie przemęczać.
— A co uważasz, że gruba
jesteś?
— Coś się do mojej wagi
doczepił? Spójrz na siebie!
— W sumie nie muszę. Jesteś
podobna do mnie, więc patrzę na swoje odbicie.
— Sugerujesz, że jestem gruba
i płaska?!
— Sama sobie dodajesz
odpowiedzi — Wampir zniknął w dymie zamieniając się w czarnego kotka i położył
się przy wyjściu z wody na plecach. Wszyscy dzisiaj się go czepiają. Przylazł
tutaj to Raimei się piekli, ale w sumie jej zrzędy mu nie przeszkadzają. Nawet
go to w pewnej mierze bawi.
No co za … Osaka zamachnęła
się dłonią i zmiotła część wody prosto na zdziwionego kota. Słychać było głośne
„miau” i czarny kot zniknął pod toną wody. Mimo, że dziewczyna była wściekła
widząc minę mokrego kota od razu jej przeszło i zaczęła się głośno śmiać. Kto
by pomyślał, że ten leń poprawi jej humor kończąc jako zmokła kura. Czarny kot
pokręcił łebkiem chcąc się pozbyć niechcianej wody i spojrzał z pod byka na
śmiejące się żeńskie Lenistwo. Skoro tak się bawią proszę bardzo!
Wampir wrócił do swojej
ludzkiej formy dalej będąc poza basenem i wyszczerzył się złośliwie. Raimei
przestała się śmiać widząc dziwny uśmiech u wampira. Kuro rzadko się uśmiecha,
więc widząc tak dziwnie wykrzywione u niego usta można się spodziewać
wszystkiego. Niebieskowłosa była gotowa szybko się podnieść, jednak Servamp był
szybszy i dziewczyna wylądowała złapana za dłonie, a Sleepy Ash przygniótł ją
swoim ciałem.
— Takaś cwana? — Nie mógł
opanować swojego złośliwego uśmiechu widząc jak twarz kobiety robi się jeszcze
bardziej czerwona i to wcale nie od wody. Drzwi otworzyły się i obydwa Servampy
spojrzały na drzwi w których stanął Lily z Lawlessem.
Zapadła krępująca cisza i cała
czwórka patrzyła na siebie.
— Jak słodko! — Najmłodszy z
braci uroczo zapiszczał jak rozemocjowana kobieta i złożył ręce.
— Już wam nie przeszkadzamy —
Chciwość zaśmiała się pod nosem łapiąc już Nieczystość za z tył garnituru.
Lenistwo ruszył się trochę i ręcznik
Osaki zjechał niżej odsłaniając cycki. Kuro nie spodziewając się takiej
sytuacji zamarł w miejscu. A duma wampirzycy właśnie została splamiona przez
tego… leniwego .. przeklętego… rozlazłego…
— Kuro….ty….ZBOCZEŃCU
PIEPRZONY! — Chłopcy słysząc krzyk odwrócili się szybko do wejścia damskiej
łaźni i zdążyli zobaczyć jak ich najstarszy brat obrywa pięścią prosto w
szczękę i ląduje w wodzie. Za to czerwona Osaka stoi w wodzie z wymierzoną
pięścią. Spojrzała na drzwi, gdzie dwójka braci jeszcze się im przyglądała —
ILE RAZY MAM KURWA POWTARZAĆ, ŻE TO DAMSKA ŁAŻNIA PRZEKLĘTE ZBOCZEŃCE! CAŁA
WASZA RODZINA TO GROMADA ZBOCZEŃCÓW Z TYM LENIEM NA CZELE!
Chcesz mieć podeptaną dumę?
Zadzwoń do rodziny Servampów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz