piątek, 7 października 2016

Rozdział 24 Mini gierki








Mahriu odłożył właśnie ostatni półmisek na stół i uśmiechnął się do siebie. Tak, jest idealnie. Kiedy nie ma Kuro chociaż nie widać wszędzie tych czarnych kłaków. Odwrócił głowę słysząc głosy od wejścia do salonu. Z przodu szła czerwona Osaka, a za nią Kuro który miał odcisniętą pięść na twarzy. Brazowowłosy wolał nie pytać, ale widząc szeroki uśmiech jego braci mógł tylko się domyślać co się działo podczas ich nieobecności.
— Raimei! — Yoru z uśmiechem pojawiła się przed swoim stworzycielem. Wreszcie nazwała ją po imieniu fascynujące! Białe włosy rozwiały się lekko na strony przez szybki ruch, za to usta wygięły w zboczonym uśmiechu — problemy natury samczej?
Shirota pacnął się w głowie. Niektóre osoby nie mają jakichkolwiek hamulców i właśnie Shihoin była jedną z nich. Nie wiedział czy niebieskowłosa ma stalowe nerwy dlatego, że musiała ogarniać swoją rodzinę czy dobrze udaje. Ale musiał przyznać robiła to perfekcyjne.
— Yoru mam prośbę.. Może nie zadawać głupich pytań. Zwłaszcza zboczonych?
— A więc to jednak coś zboczonego? — Usta białowłosej rozszerzyły się szeroko i wampirzyca mogła przysiąc, że jeszcze chwila, a zapadnie się pod ziemię.

________

Tsubaki właśnie siedział przy stole obserwując grę swoich podwładnych. Sam także grał, ale jakoś dzisiaj nie miał na to ochoty. Sakuya siedział na oknie czując nieprzyjemny ucisk w żołądku. Od tamtego ataku Mutsuko ma zakaz wychodzenia z budynku i właściwie jest więźniem tego miejsca. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet nie mógł ostrzec Osaki przed tym co planowała jej wyrafinowana siostra.
Drzwi otworzyły się przez które weszła wcześniej wspomniana osoba i jak zwykle miała pokerową twarz. Patrząc na podobieństwo pomiędzy Tsubakim, a tą kobietą to można ich spokojnie uznać za dwa odbicia w lustrze. Mutsuko spojrzała pierw z pod byka na Watanukiego, który przełknął przerażony ślinę. Dobrze, że chociaż nie czyta gad w myślach inaczej juz dawno skończyłby jako przystawka. Dotąd na samą myśl wyrywania duszy boli go ciało. Czy tego właśnie doświadczają jej ofiary?
— Ten dzień nie może być lepszy! — Poznał ten błysk w jej oczach. Jak nic wróciła dopiero z żeru. Czy to znaczy, że kolejni ludzie skończyli i bez krwi jak i bez duszy? — a zapowiada się na jeszcze ciekawszy.
Berukia spojrzał z nad kart na kobietę i uśmiechnął się pod nosem. Lubił te babkę tak samo jak swojego szefa. Kobita miała jaja i idealnie wpasowała się w ich rodzinę zresztą tamta dwójka także nie była gorsza. Claudia stanęła w progu trzymając ulotkę w ręce.
— Prawdziwe Halloween się dopiero zacznie — Melancholia spojrzała na swojego wampirzego odpowiednika, który oparty o stół obserwował kobietę.
— Widzę dzisiaj tryskamy humorem.
Po czym wybuchł niekontrolowanym śmiechem i zaraz zaczął się krztusić. Za to czarnowłosa całkowicie to zignorowała będąc w sferze swoich marzeń.
— Pierwszy z ośmiu oręży będzie mój — Na pierwszy ogień pójdzie niebieskowłosa. Ona jako jedyna z nich wszystkich nie potrafiła się odnaleźć w tej roli jaka została jej przydzielona. Jeśli zniszczy przedmiot, który wampirzyca nieświadomie ze sobą nosi to ten cholerny Servamp straci status strażnika. Co za tym idzie straci swój oręż. Jej siła drastycznie spadnie i będzie tak samo słaba jak Servampy pierwszej generacji.
— Ja tu czegoś nie rozumiem — Shamrock podniósł się z siedzenia — z czego dokładnie bierze się wasza magia?
Czarnowłosa przekrzywiła głowę w bok. Bardzo proste! Nie bez powodu kula wymiarów została zniszczona. A Chared nieświadomie tylko jej pomógł zyskać na czasie. Gdyby tylko głupia dziewczyna wiedziała z czym to się równa. Może jeszcze próbowała by znaleźć okruchy?
— Z tego — Wyciągnęła rękę przed siebie na którym leżał zbitek odruchów kuli i reszta wampirów zaczęła się mu przyglądać. Mała cząstka wesoło połyskiwała w białej jak śnieg dłoni — nasza magia została stworzona przy pomocy tego błyszczącego cuda. Nie bez powodu była wbita właśnie w portal.
— Jednym słowem zebranie kuli równa się ze zdobyciem wszystkich mocy strażników? — Tsubaki z zainteresowaniem przesłuchiwał się Mutsuko. Pojawienie się w C3 tamtej nocy było bardzo dobrym posunięciem. Znaleźli dobry punkt by zdobyć więcej siły.
— Dokładnie — Usta Servampa rozszerzyły się szeroko — kiedy zniknie miotła mojej rozdartej siostry nie będę miała najmniejszego problemu by zrobić sobie czapkę z kotka.
— Czapka z kotka? — Berukia kątem ust szepnął w stronę Higana. Wiedział, że kobiety mają dziwnie marzenia, ale żeby kolekcjonować czapki z kotków to nawet on nie jest taki szalony.

______________________

Lizzy szła przez ulice mrucząc do siebie coś pod nosem. Kiedy ona dała się wrobić w te całą imprezę? Jedyny dzień w roku, gdzie mogłaby w świętym spokoju usiąść przed telewizorem to co robi? Pałęta się jak ta ruda pizda w stronę budynku pełnego krwiopijców i ich Panów. Według Hugha jeśli chce zostać w przyszłości Panią Inaby musi potrafić nad nią zapanować. I to jest śmieszne… ONA NIE UMIE PANOWAĆ NAD TYM KOLCZATYM SZCZUREM?! Pizdnie dwa razy kijem i wampirzyca będzie tańczyć jak ona jej zagra. Przecież to nie jest przemoc. Po prostu niektóre rzeczy trzeba sobie ułożyć, a ta blondynka jest jedną z tych rzeczy. Rozmyślając nad swoimi głupimi problemami doszła do drzwi onsenu i wzięła trochę powietrza w płuca. Kiedy chciała już uderzyć w drzwi one otworzyły się na oścież, a pięść wylądowała prosto na twarzy Lawlessa.
— Za co?! — Servamp złapał się za krwawiący nos. Co on im wszystkim dzisiaj zrobił? Pierw oberwał od Osaki drzwiami, potem jego Eve wbił go w ziemię butem, a na sam koniec dostał z pięści od tego rudego diabła.
— Za krzywy ryj…
No co za bezczelne babsko! Zdenerwowany blondyn zaczął tupać nogą. Foster tylko machnęła zrezygnowana ręką i minęła chłopaka w drzwiach by zaraz znaleźć się w salonie widząc całą grupę pochyloną nad jakąś planszówką.
— Wy tak poważnie?
Obydwa Lenistwa spojrzały w jej stronę trzymając w rękach sztuczne pieniądze. Od razu było wiadomo kto z kim jest w drużynie. Nim zdążyła coś jeszcze powiedzieć męska Chciwość popchnęła dziewczynę usadzając ją obok siebie i Lichta. Czarnowłosy spojrzał zdziwiony na rudaskę, a potem na swojego Servampa. On tak serio? Poważnie chce by był w grupie z tą kobietą?
— Zanim zaczniemy czas rozdzielić kolejne drużyny! — Zadowolony Pycha wskoczyła na środek monopoly wyciągając laskę przed siebie i złapał pierwszy los — tak.. Więc pierwsza: Raimei i Kuro!
Lizzy dopiero teraz przyjrzała się niebieskowłosemu, który na twarzy miał ślad po pięści. Do tego Osaka zrobiła się czerwona jak koło niego usiadła, a Lawless chichotał pod nosem. Hugh także się złośliwie uśmiechnął. Bracia mu wszystko wyśpiewali, więc teraz na pewno im nie odpuści. Potem laską wskazał na Shirotę i Misono, którzy prędzej by się pozabijali niż porządnie wzięli się za grę. Podobno takie drużyny są najlepsze.
— Dobra… następna grupa to.. Yuki i … Lawless?
Servampy spojrzały się na siebie i uśmiechnęły bezczelnie.
— Ogołocimy was do łysego!
— Chyba śnicie kolczate szczury! — Todoroki jak i Foster podnieśli się z siedzeń rycząc tak głośno, że jedna ze szklanek poszła.
— To się nazywa baryton — Mahiru wstał szybko chcąc posprzątać szkło, jednak został z powrotem pociągnięty do stołu za spodnie przez Aliceina. Nie będzie brązowowłosy pacan sprzątał kiedy mają zdania do wykonania.
— Lily i Layla! — Nieczystości zachichotały usadawiając się obok Lenistw. Przy czym Storm cicho szepnęła coś swojej siostrze na ucho i dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej czerwona o ile się jeszcze dało. Biedna Raimei. Wszyscy się nad nią dzisiaj pastwią nawet Lizzy zrobiło się jej żal. Mimo, że sama nie wiedziała co się wydarzyło, ale widząc jej twarz to musiało być bardzo krępujące.
Czarnowłosy wampir losował dalej i tak jego Eve wylądował w parze z Yoru, a on z Elisie co się zabawnie złożyło. Wszystkie Servampy były w takich samych parach. Zbieg okoliczności? Nie sądzę! Ostatnie dwie kartki leżały na dnie i Licht jak i Foster wiedzieli co za biedne imiona muszą tam leżeć. Pycha zachowywał się jakby delektował tym losowaniem. To się dopiero nazywa fetysz!
— Lizzy i Licht! — Dwójka osób na siebie spojrzała po czym ich spojrzenia wylądowały na ich Servampach, którym miny zrzedły. Rywalizacja śmierdziała tak z daleka, że Mahiru który siedział z drugiej strony rudowłosej wolał przytulić się bardziej do fioletowowłosego by się nie spalić
— Shirota co ty odwalasz?
— A teraz czas byście się dowiedzieli na co było to całe losowanie — Elise stanęła obok Hugha i wyglądało to jakby dwójka dzieci zaczęła się już bawić w przebieranki — jak wiecie halloween to święto dzieci mroku.
— Jasne tak se wmawiaj — Osaka oparła rękę  na policzku kręcąc już słomką w swoim soku z dyni. Teraz się zacznie przemowa taka sama jak co roku. Tyle nie musi słuchać jednej postaci, a dwóch rozgadanych Pych. A mogła zostać w domu i ominęło by ją tyle krępujących sytuacji tego dnia. Byłaby tylko ona i jej kaloryfer.
— Skoro tak cię to nudzi siostrzyczko to … losowanie polega na tym, że ten partner co ci przypadł zostaje z tobą w każdej konkurencji, które zaplanowaliśmy — Mina Raimei zrzedła. Miała z Kuro spędzić całą noc? Do tego w jakiś dziwnych konkurencjach? SŁODKI BOŻE! Gdzie jest jakaś broń!? — a na następną grę idzie twister… więc radziłabym na serio się przyłożyć, bo tam się jest bardzo.. ekhem blisko.
To nie jest siostra… TO JEST JEBANY SZATAN NA KRÓTKICH NOŻKACH! Miała nadzieję, że chociaż ten leniwy wampir zaprzeczy czy coś. A ten tylko patrzył na swojego brata znudzonym wzrokiem. On poważnie się tym nie przejmuje?!
— A konkurs rozbierany będzie…?
— LILY!
— Dobrze już o nic nie pytam…


~~*~~

Lizzy siedziała nad planszą podgryzając swoją słomkę. Jeśli ta blondwłosa cholera wyrzuci cztery oczka to wtedy pójdzie do więzienia. Stracą dwie kolejki i spokojnie będą mogli wygrać. Z gry odpadła już para Lenistw. Właściwie oni odpali na samym początku, bo Kuro stwierdził, że woli udawać kota i oddał walkę. Za to Raimei widząc zażartą walkę między dwoma grupami wolała na to patrzeć niż brać udział w tej masakrze. Tak na poważnie to została tylko ta czwórka przy grze, a reszta grup się im przyglądała przy czym porozdzielali się na głosowania kto wygra.
Mahiru z Misono uważali, że Foster i Todoroki po prostu zmiotą wampiry z planszy. Za to Lily z Laylą stali za swoją wampirzą rodziną. Yuki potrząsnęła kostkami w dłoni i wyrzuciła je na plansze.
— Tak! — Rudowłosa podskoczyła widząc piękne cztery oczka na kostce — idziecie do pierdla moi drodzy!
— Phi.. tchórzysz — Inaba zachichotała złośliwie czując jak aura jej „ niby Pani” zaczyna ją przygniatać. Chuj nie boi się ludzi! Jest jebanym krwiopijcą i prędzej przestraszy się pająka niż tego stwora w dresie. Swoją drogą, kto przychodzi na imprezy w dresach?
— Ja?! — Poderwała się z siedzenia i prawie wywaliła domki rozstawione na planszy. Dwójka chłopców patrzyła na dziewczyny nie do końca pewnych czy powinni im przeszkadzać.
— Bardzo temperamentne kobiety nie aniołku?
— No sama zobacz — Yuki uśmiechnęła się złośliwie i zaraz na planszy zamiast wampirzycy leżał mały uroczy jeżyk. Foster wrzasnęła jakby zobaczyła wielkiego obrzydliwego pająka i niewiele myśląc złapała za swój kij i pizdnęła nim prosto w planszę rozbijając stół na pół. Dobrze, że Lawless miał refleks i złapał kolczatego zwierzaka zanim skończył jako plama na stole.
— Chyba już po grze.. — Osaka zamarła ze swoim drinkiem w ręce podnosząc jedną brew do góry. Niby Lizzy miała dbać o jej siostrę, a jak tak dalej pójdzie to ona będzie dla niej zagrożeniem.
— Po stole także.. — Yoru pokręciła głową niepocieszona. A tak się starała go wyczyścić by błyszczał na dzisiejszy wieczór.
— Skoro tak! To czas na twister! — Stevens czekała na to od tygodnia zeskakując ze stołu. Jak się bawić to bawić na całego.
— O kurwa.. ona mówiła poważnie….


~~*~~

                Raimei stanęła na środku Sali i westchnęła niezadowolona jak ona dała się w to wciągnąć. Wyciągnęła dłoń przed siebie i skierowała ją na ziemię przez co pojawił się na całej powierzchni biały kwadrat, a zaraz na nim różnego koloru plamy. Sama sobie kopie nagrobek. Spojrzała do tyłu, gdzie stał już Tetsu z Yoru, bo byli pierwszą parą, która miała wejść na grę. Niebieskowłosa klasnęła jeszcze dwa razy w dłonie przez co pojawił się mały ekranik z kolorami.
                — Tak, więc wszystko gotowe i możemy zaczynać — Sama nie była pewna czy to jej głos. Shirota z Aliceinem już mruczeli do siebie pod nosem i raczej to nie były miłe słowa. W sumie już chyba jednak woli być w grupie z Kuro, bo jakby jej wypadł na przykład taki Lawless to jak nic skończył by dzisiaj w trumnie Hugha. A niech tylko zobaczy jego łapsko na Inabie to zastanowi się czy nie zrobić z niego grzanki — kto kręci?
— Ja! Ja! — Blondyn zadowolony zaczął podskakiwać z wyciągniętą ręką. Zabawne, żeby najwięcej entuzjazmu było właśnie w Chciwości. Chłopak musi brać jakieś narkotyki. Nikt.. powtarzam nikt nie ma w dupie takiego Adhd jak on.
— Dobra.. kręć Lawless — Oczy wampira zaświeciły się jak u dziecka i podbiegł do maszyny. Zaczyna mu się ten wieczór coraz bardziej podobać. Złapał za butelkę i z całej siły nią zakręcił. Oczy wszystkich w Sali zaczęły kręcić się za przedmiotem jakby było to jakąś Buddą.
— Czy powinno być nam już żal Yoru i Tetsu ? — Mahriu cicho szepnął w stronę żeńskiego Lenistwa, które obserwowało jak butelka niczym bąk kręciło się dookoła własnej osi i w ogóle nie miało ochoty się zatrzymać. Jak ten Blondyn tym zakręcił?
W pewnej chwili zielony przedmiot wreszcie stanął na polu i każdy spojrzał na dwójkę uczestników.
— No życzę wam powodzenia moi drodzy — Hugh zagwizdał widząc położenie jakie dwójka osób musi wykonać. Shihoin spojrzała na plansze i uśmiechnęła się szeroko. Przecież to banał!
Stanęła szybko prawą nogą na zielonym polu co także zrobił Tetsu. Najlepiej się gra w grupach.
— Rai, Kuro wasza kolei.
— Co?! Ale my?! — Niebieskowłosemu została wyrwana konsola i zostali popchnięci przed plansze.
— Lily teraz ty kręć — Obydwa wampiry popatrzyły na zadowolonego z siebie blondyna, który popychał do butelki już najmłodszego brata. Mówiłam wam jak marzę o tym by głowa Lawlessa zawisła nad moim kominkiem?
— Tak właściwie tak gra powinna mieć jednego sędzię… — Lizzy kręciła głową niedowierzając, że naprawdę też chce to robić. I wraz z aniołkiem popatrzyli na siebie. Tak on jak widać też rozmyśla nad tym co on tutaj robi.
— To potem ja będę sędzią! — Zadowolony Kranz podniósł się od stołu.
Elegancko ubrany chłopak złapał za butelkę i zakręcił nią delikatnie przez co przedmiot zatrzymał się po paru chwilach, a ubawiony Chciwość zagwizdał.
— Zawsze możemy oddać walkę walkowerem — Sleepy Ash popatrzył na swoją towarzyszkę i mógł przysiąc, że teraz to ona pali się niczym pochodnia ze złości. Czy wszystkie kobiety są takie waleczne dzisiaj czy maja grupowy okres?
— Nie przegram z tym kolczatym dupkiem. Po moim trupie — Złapała wampira za fraki i pociągnęła ze sobą na plansze. Chłopak prawie się wywalił jak puściła jego ubranie. Mieli dość łatwe ułożenie, bo tylko po nodze na niebieskim kole.
— To będzie upierdliwy wieczór..
Zabawa trwała w najlepsze, a Rosen jako sędzia chyba bawił się najlepiej. Zresztą Guildenstern także uważał, że się dobrze bawi. Wypił większą ilość sake, która sobie stała na jednym ze stołów obserwując zmagania swojego szefa i reszty wampirze ferajny. Misono potknął się na podłodze i runął na Shirotę oraz Lilyego, a Inaba w ostatniej dosłownie chwili odchyliła się na nodze do tyłu. Tak o to odpadły dwie grupy z zabawy. Potem Hugh z Elise stwierdzili, ze się poddają i są za niscy więc nie sięgnął koloru, który był dobry kawałek od nich. Tak, więc na polu bitwy została Raimei z Kuro, Inaba z Lawlessem, Lizzy z Lichtem i Tetsu z Yoru.
— Lawless mogę wiedzieć, co ty odpierdalasz? — Niebieskowłosa obserwowała jak brat Lenistwa udając potknięcie położył rękę na Yuki tyłku. Żeńska Chciwość nawet na to nie zareagowała w końcu to gra.
— No potknąłem się..
— A chcesz się potknąć mając wybite kły?
— Przepraszam obrońco cudzych cnót…
— Yoru musisz postawić rękę na zielonym polu — Białowłosa pokiwała głową i chciała sięgnąć kółka, gdy straciła równowagę i wpadła na Tetsu, którego notabene przycisnęła cyckami oraz lądując z nim na podłodze.
— Ulala… twister łączy ludzi — Blondynka zachichotała pod nosem.
— Została nas tylko szóstka i bardzo dobrze — Chciwość spojrzała w stronę swojego Eve i rudowłosej. Teraz wyeliminuje te dwójkę to zostanie mu tylko jego leniwy brat i Osaka, a zważając na ich dzisiejsze spotkanie w łaźni raczej to będzie dziecinnie łatwe.
Yoru szybko poderwała się z chłopaka przepraszając go, co Sendagaya skwitował z niewzruszonym wyrazem twarzy „ zdarza się” No cóż.. Tetsu to człowiek, którego by chyba nie ruszyło nic.. oczywiście nie licząc wywalonych drzwi, tak wtedy mu było przykro. Foster właśnie stanęła na żółtym polu i poczuła jak ktoś ją złapał za biodra, więc odwróciła głowę gotowa odstrzelić tej gadzinie nawet oczami gębę. Dla jej nieszczęścia to był właśnie Todoroki, którego lekko popchnął Lawless chcąc sprawdzić czy przegrają i dla jego pecha właśnie załatwił sobie wpierdziel za pomocą kija. Lizzy całkowicie ignorując zasady po prostu przeskoczyła nad Lichtem zamachując się już swoim kijem i łupnęła prosto w podłogę przez co Inaba wylądowała tyłkiem na podłodze, a blondyn w ostatniej chwili uskoczył. Na planszy została tylko Raimei i Kuro, bo chłopak złapał ją w pasie inaczej by skończyła twarzą w podłodze.
— Patrzcie… wygrali Osaka i Kuro — Brew Misono po0szybowała do góry, bo dalej nie mógł uwierzyć w to co widzi. Para największych wampirzych darmozjadów wygrała grę zespołową.
— Skoro wygrałem mogę wrócić do gry? — Niebieskowłosy puścił Raimei i szybko ruszył do swojej konsoli siadając przy stole. Niech go już dzisiaj nikt nie rusza.
— Czy ty wygrałeś tylko dlatego, bo chciałeś sobie pograć leniu pieprzony!? — Brązowowłosy złapał się za głowę niedowierzając, że ktoś może być tak leniwy. Za to Osaka uśmiechnęła się lekko pod nosem. Wygrała, więc według zasad już nie musi w nic głupiego grać dzisiejszego wieczora. Normalnie by go ucałowała, ale za dzisiejszy dzień to powinna mu jeszcze raz przywalić w twarz.

______________________

Zielonowłosy wampir biegł przez miasto z kapturem narzuconym na głowę. Musi się pośpieszyć zanim reszta jego zgrai pojawi się w onsenie. Jeśli to co mówiła Mutsuko jest prawdą to Raimei ma kłopoty i to duże. Był tak pochłonięty myślami, że całą siłą w kogoś uderzył i druga postać poleciała z nim na ziemię wysypując zakupy.
— Ja..eee przepraszam!
— Sakuya? — Z pod pomarańczowego kaptura wysunęła się twarz z czerwonymi okularami.
— Yuki?
— Mam już wszystko możemy i… — Zadowolony Lawless wyszedł właśnie ze sklepu z dwoma siatkami zakupów i zatrzymał się w półkroku patrząc na dwójkę lezących wampirów. Spojrzał na Watanukiego mrużąc niezadowolony oczy — złaz z Yuki zielonowłosy gagatku.
Pewnie w innej sytuacji by się zaczął kłócić z chłopakiem, ale teraz nie miał na to czasu. Poderwał się szybko z ziemi podnosząc przy okazji dziewczynę i podbiegł szybko do męskiej Chciwości łapiąc go za ręce.
— Musimy jak najszybciej dostać się do onsenu twojego brata!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz