sobota, 15 października 2016

Rozdział 25 Pakt





Drzwi w C3 otworzyły się szeroko i stanęło w nich dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich trzymał w dłoni gruby plik papierów. Zaś drugi nerwowo rozglądał się po korytarzu jakby ktoś miał ich nakryć.
— Wreszcie jesteście — Głos z końca przyciemnionego korytarza rozbił się po pomieszczeniu i dwójka postaci spojrzała w tamtą stronę. Czarnowłosy chłopak powoli zaczął wyłaniać się z mroku i skrzyżował dłonie mrużąc oczy — ile trzeba było się na was naczekać.
— Musieliśmy znaleźć sposób by przejść przez portal Tsurugi — Trzeci głos odezwał się z windy i dwójka mężczyzn od razu się odsunęła dając przejść ostatniemu z nich. Mężczyzna miał długie czarne włosy z czego część przednia była uwiązana w dwa warkocze. Czekoladowe oczy przyglądały się Kamiye z nutką rozbawienia. Wreszcie pozna świat swojego mistrza! A zarazem postaci, która pomogła stworzyć ósemkę najsilniejszych postaci tamtego wymiaru.
— Miło spotkać wreszcie pierwszy filar waszej agencji — Złote oczy zaczęły lustrować mężczyznę od góry do dołu. Nie mógł mieć więcej niż 29 lat. A w porównaniu do dwóch towarzyszy ubranych w garnitury to wyglądał jak zbuntowana nastolatka. Jak oni mieli wyjściowe stroje, tak on czarne obdarte spodnie oraz długie glany. Na wysportowanej sylwetce opinała się czarna koszulka oraz skórzana kurtka. Co ciekawe jego ręce były obwieszone różnego rodzaju błyskotkami, a przez plecy miał przerzuconą gitarę.
— Tobias Willmon — Tsurugi otworzył szerzej oczy. Willmon? Jednym z trzech szefów agencji jest Willmonem?! Może to jakaś zbieżność nazwisk? Mężczyzna zawinął sobie odrobinę tytoniu i wrzucił do buzi rzując niczym gumę — z tego co wiem mój stuknięty młodszy brat także pojawił się w tym wymiarze. Widziałeś go gdzieś ?

___________________________


Chared leżał w trumnie przeklinając sam na siebie. Jak mógł dać się tak prosto złapać? Prawie miał Osakę w swoich sidłach  i gdyby nie ten obrzydliwy ork jak nic by wygrał. Przeklęty oręż Stevens! Kopnął nogą w wieko trumny, jednak przedmiot nawet nie drgnął. Ile czasu mają zamiar go jeszcze trzymać w tym pudle? Z tego co słyszał z rozmów sióstr jest w pracowni Elise inaczej mówiąc w teatrze. Stoi w budynku trumna obwiązana łańcuchami i nawet nikt się kurwa tym nie zainteresuje? Co to za pojebany kraj!
Nagle jego ciało drgnęło słysząc uchylanie drzwi. Ktoś wszedł do pokoju? Poruszył się niespokojne, bo wiedział iż to nie jest ta mała czarna zarozumiała zołza. Wysłuchał się w rytm butów, które ciężko uderzały o posadzkę i zbladł. Zbyt dobrze znał ten styl chodzenia by go zapomnieć nawet na końcu świata. Czego ten obrzydliwy kutafon tutaj szuka?
— Jesteś tam Charedzie? — Słysząc znany głos poczuł jak jego wnętrzności podeszły do góry. Nie pomylił się kurwa! Boże dlaczego?!
— Wynoś się.. — Syk, który wyszedł z jego gardła spowodował chichot po drugiej stronie. Może spędzić całe życie w tej trumnie niż być wyciągniętym przez tego dupka. GDZIE TE SERVAMPY, KIEDY SĄ NAJBARDZIEJ POTRZEBNE?!
Tobias zacmokał wesoło. Mały jest strasznie charakterny. Powinien doprowadzić go do pionu, bo tylko przynosi wstyd jego rodzinie. Złapał dłonią za łańcuch i zacisnął go mocniej. Przedmiot dosłownie pęk znikając z oręża i starszy Willmon uśmiechnął się triumfalnie. Przyjechał palcem po wierzchu trumny. Oręż Pychy. No cóż normalne, że taki slabeusz jak jego brat nie potrafi tego przebić. Jak można mu przynosić taki wstyd? Zacisnął dłoń na przedmiocie i przód trumny zaskrzeczał otwierając się szeroko. Czerwone oczy fioletowowłosego pierw zmrużyły się od nadmiaru światła. Tyle czasu siedział w tym małym więzieniu, że nawet nie zwracał uwagi na dzień. Z jego gardła wyszedł jęk zawodu, gdy ujrzał uśmiechniętego bezczelnie czarnowłosego mężczyznę. Miał nadzieję go nie spotkać. Nie dopóki nie zbierze całej kuli wymiarów.
— Witaj braciszku.
— Zostaw mnie! — Sam widok Tobiasa powodował u Chareda odruchy wymiotne. Według teori najlepiej wychodzi się z rodziną na zdjęciach i tutaj jest tego najlepszy przykład. Kruczowłosy westchnął i zamachnął się dłonią uderzając fioletowowłosego w policzek.
— Przynosisz wstyd rodzinę Chared — Wampir złapał się za rażący policzek zaciskając wściekle wargi. Jak zwykle nic się nie zmienił od tych wielu lat. Został w agencji tylko dlatego, bo go zmuszono. Ale obiecali mu, ze nigdy nie spotka nikogo ze swojej “ rodziny “ w końcu jest czarną owcą prawda? — nasze servampy się zbuntowały.. Wiesz coś na ten temat?
Młodszy Willmon udawał, że go nie słucha. Doskonale wiedział o czym mowa. W końcu Mutsuko Przycisnęła go do muru. Jakby wtedy nie wyśpiewał chociaż kawałka historii to już dawno jadłby ziemię.
— Pytałem o coś rozwydrzony bachorze! — Złapał fioletowowłosego za skrawek koszuli i przyciągnął do swojej twarzy. Jak działał mu na nerwy ten bezczelny wzrok. Najchętniej wyłupał by mu te jego czerwone gałska. Pieprzona zakała rodziny.
— Pali się grunt pod nogami, co Tobias? — Bawił go widok brata wprowadzonego z równowagi. Chociaż do tego przydała się Osaka. Właściwie jego własna rodzina pomogła mu przytrzymać się przy planie.
Potrząsł parę razy wampirem po czym uderzył jego ciałem o ziemię. Fioletowowłosy zacisnął zęby odrobinę się podnosząc, jednak zaraz został przygnieciony butem starszego wampira.
— Zamieniam się w słuch — Przycisnął jego głowę mocniej do podłoża.
— Mutsuko mnie zmusiła — Co mu to za różnica jak nagnie trochę, prawdę?
— Melancholia.. — Odsunął but. Powinien się spodziewać, że ta czarnowłosa cholera postanowi się zemścić. Musi się pospieszyć. Z tego co mówił Tsurugi Lenistwo nie da się tak łatwo. Czas na polowanie. Zmusi ją do podpisania kontraktu tak jak kiedyś do walki z Daisaki. Ale zanim to zrobi.. — wstawaj. Wracamy do C3.
— Nie mam zamiaru nigdzie z tobą iść — Poczuł jak dłoń zaciska się na jego karku i został siła wręcz podniesiony do pozycji stojącej. Ta miłość braterska nie zna granic. Może dlatego tak bardzo go nienawidzi.
— A mi się wydaje, że w podskokach ze mną pójdziesz lecz zanim wyjdziemy spalimy te budę.
— Co?! — Źrenice wampira zmniejszyły się. Przecież w budynku mogą być ludzie! Owszem on nimi gardzi, ale prawdziwym celem agencji jak i C3 była ochrona ludzi. Dlaczego? — przecież to dorobek cudzego życia! Nie możesz tak…
— Mogę wszystko braciszku — Złapał swojego brata za podbródek zmuszając go do spojrzenia na siebie — a jak myślisz. Na kogo spadnie wina?
Młodszy Willmon przełknął ślinę. Przecież to naturalne, że on będzie tym jedynym podejrzanym. Przecież jego trzymali w zamknięciu.
— Przecież wasza agencja.. ona.. miała chronić ludzi..
— Ludzie lubią żyć złudzeniami, ale żebyś ty też?

_________________

— Co to jest? — Raimei podniosła jedno z ciasteczek mrużąc oczy. Nie wyglądały na słodycze, które typowo zasługują by leżeć na stole. Takie małe rogaliki tylko były bardzo kruche jakby zrobione z tektury.
— Ciasteczko z wróżbą! — Zadowolony Hugh widząc niepewne spojrzenie dziewczyny na ciastko uśmiechnął się zachęcająco. Kuro, który miał pełną buzię zupy dyniowej także spojrzał w jej stronę. Dziwne, siedzą obok siebie, a on wcześniej nawet nie zauważył tych ciasteczek — śmiało sprawdź!
— Z całym szacunkiem Hugh, ale ja nie wierze w takie rzeczy.
— Oj spróbuj będzie fajnie! — Mahiru także z uśmiechem spojrzał w ich stronę łapiąc ciasteczko w ręce — jak chcesz ja pierwszy sprawdzę! „ Twój dom zacznie być bardziej żywy niż dotychczas”. Kuro wiesz coś na ten temat?
— Co? — Wampir miał już w buzi ciasteczko przy czym z jego ust wystawał kawałek papieru.
— Na litość Boską! Kuro żresz papier! — Osaka wyrwała mu z ust kawałek obślinionej kartki — „ Dzisiaj masz powód do zmartwień” no cóż Marysiu chyba Kuro rzeczywiście coś zmalował. Albo naszemu leniuchowi popsuje się PSP.
— Albo dostanie sraczki od papieru — Stevens wzruszyła rękami jakby to było coś normalnego.
Żeńskie Lenistwo przewróciło oczami i wreszcie złapała za swoje ciastko też wyciągając z niego kawałek papieru.
— „Twój dzisiejszy dzień będzie całkowitym nieszczęściem” — Wszyscy spojrzeli w stronę małego Servampa — Hugh.. tak szczerze.. skąd ty masz te ciasteczka?
— Przyszły z dzisiejszą ranną dostawą — Podrapał się po głowie zakłopotany. Może każde z tych ciasteczek ma wypisane jakieś nieszczęście? Wziął swój wypiek i też otworzył — ,, twój kolejny dzień będzie bardzo pracowity” i to ma być wróżba?
— Chociaż nie brzmi jak zabójstwo.. bo jak na razie ja i Kuro mamy wróżby godne pomysłu Lawlessa.
— „ Stracisz to co jest dla ciebie ważne” — Teraz głowy poszybowały w stronę Elise. Wampirzyca zmrużyła groźnie oczy na kartkę. Co jest niby dla niej ważne?
Każda kolejna wróżba, którą otwierali nie była lepsza od poprzedniej i koniec, końców to tylko wróżba Pychy i Tetsu była mało katastroficzna w skutkach. Yoru trzęsącymi dłoniami otwierała swoje ciasteczko z nadzieją, że może chociaż ona będzie miała dobrą spokojną wróżbę. Wcisnęła zawstydzona papier w rękę niebieskowłosej by przeczytała jej te straszną historię.
„ Jutro przeżyjesz koszmar chyba, że weźmiesz się do nauki” — Shihoin przerażona schowała twarz w dłoniach.
— Wiedziałam, że chodzi o ten przeklęty test!
— Nie no żartuje — Dziewczyna zachichotała i zobaczyła wściekły wzrok Misono. Chyba chłopak nie zna się na żartach — ,, Pewnego dnia będziesz stała przed ważnym dylematem”
— No cóż wróżby nie są bardzo dokładne, prawda? — Lily zachichotał patrząc na niezbyt pewne miny — no już rozchmurzcie się! Mieliśmy mieć udany wieczór. Zaraz wrócą Yuki z Lawlessem to wreszcie obejrzymy fajny film.
— O ile moje marzenie się spełni i rozjedzie ich samochód — Rudowłosa rozsiadła się wygodniej w siedzeniu. Jej wróżba nie była dla niej zbytnim zaskoczeniem, bo kto by się tym przejął? Oszukała wszystkich siedzących w Sali racząc inną wróżbą, a prawdziwą schowała do kieszeni. Jeśli ma w sobie jakąkolwiek prawdę to ona się wcale jej nie boi.
Todoroki obserwował dziewczynę mrużąc podejrzanie oczy. Foster była całkiem sympatyczna jak ktoś nie nadepnął jej na odcisk. Sarkastyczna, wredna i pewna siebie, ale to właśnie było tym co go w niej zainteresowało. Chciałby wiedzieć co jeszcze skrywa ta burza rudych włosów. W pewnej chwili zielone oczy spotkały się z szarymi i chłopak zawstydzony szybko odwrócił wzrok. Zdecydowanie musiało to bardzo głupio wyglądać jak prześwietlał ją niczym rentgen.
— To jak zanim wrócą Yuki i Lawless może pogramy w karty? — Layla z uśmiechem stanęła na środku próbując zdobyć uwagę reszty zgromadzenia.
— Rozbierany poker?
— Lily!
— Może Misono powinien z nim iść na terapię? — Brew Lizzy poszybowała do góry obserwując blondyna od góry do dołu. Nie no w sumie to by było niezłe. Lily ma całkiem niezłą figurę jakby tak ściągnął górę i pokazał kaloryfer mieliby nawet fajny widok.
— Co się tak patrzysz na tego ekshibicjonistę? — Todorki mruknął pod nosem nie spodziewając się, że powiedział to dość głośno.
— Jak chcesz to ty się rozbierz też chętnie popatrzę. — Twarz chłopaka zrobiła się koloru dorodnego pomidora. Lizzy jest szczera aż do bólu.
Alicein stanął szybko chcąc ściągnąć swojego Servampa z widoku, który już powoli zaczął się rozbierać, gdy łupnęły drzwi w których stanął jakby nigdy nic Tsubaki.
— Słyszałem, że macie zebranie rodzinne — Wampir ściągnął swoją maskę uśmiechając się złośliwie.
— Zamawiał ktoś psychopatę na ten wieczór? — Oczy Osaki spojrzały oskarżająco w stronę dwójki niskich Servampów. Wszystko zrozumie, ale zapraszanie na to Melancholii nie było chyba idealnym pomysłem.
Nim, ktoś coś powiedział usłyszeli huk z drugiej strony onsenu.
— Mutsuko zawsze robi chaos..
Oczy Raimei rozszerzyły się. Cholera jasna jej siostra tutaj? PRZECIEŻ TAM SĄ ŻYWI LUDZIE! Koło Tsubakiego stanęła reszta jego podklas oraz dwójka brakujących Servampów.
— To które chętne na rożen? — Berukia wyciągnął już swój miecz.
Niebieskowłosa odwróciła się szybko w stronę wyjścia drugiego korytarza i pognała tam pędem. Mahiru chciał iść za nią jednak został zatrzymany przez dłoń Layli.
— Ona się nią zajmie — Żeńska Nieczystość odwróciła głowę w stronę grupy wampirów — my mamy inny problem.
_________________

Żeńskie Lenistwo biegło korytarzem w stronę huków. Mijała zdezorientowanych ludzi, którzy wyglądali z pokoi chcąc się dowiedzieć skąd dobiega hałas. Powinien ich ktoś stąd wyprowadzić, chyba, że sami sobie wyjdą. Pewnie zaraz pojawi się tu któryś z chłopców i zajmie się tą sprawą. Przeskoczyła nad barierką i ruszyła szybciej po schodach w stronę piwnicy. Dałaby sobie głowę uciąć, że jej siostra jest właśnie tam.
— Mutsuko! — Uderzyła drzwiami od dużego pokoju, który robił za składzik. Cisza jak makiem zasiał. Co ciekawe wybuchy także się ucichły. Czyżby się pomyliła? Postawiła pierwszy krok wychodząc do pomieszczenia, potem drugi rozglądając się niepewnie. Pomieszczenie nie było naruszone jakby nikogo tutaj nie było. W takim razie skąd ten hałas?
— Szukałaś mnie siostro? — Zatrzymała się w połowie pokoju i powoli odwróciła głowę. Żeńska Melancholia stała przy wyjściu uśmiechając się uroczo. Ktoś z boku nawet by się nie spodziewał, że ta kobieta jest taka brutalna.
— Raczej wołając kogoś imię na pewno nie krzyczy się go bez powodu — Odwróciła się już całkiem w jej stronę obserwując podejrzliwie. Coś jej w tym wszystkim nie pasowało. Bez powodu cała wroga grupa pojawiła się w onsenie. Tylko brakowało jednej osoby w tej całej rodzinie. Gdzie jest Sakuya?
— Już wiem o czym myślisz moja droga — Zachichotała bezczelnie zastawiając całe przejście — wasz zielonowłosy kolega ma mały problem. Ale spokojnie jeszcze żyje. Tylko zadajmy sobie pytanie jak długo? Tydzień.. może rok.. a może dwa?
— Czego tutaj szukasz, co?
— Jak zawsze od razu przechodzisz do konkretów — Wyciągnęła dłoń w bok przywołując odrobinę ciemnego światła — nie mogę mieć chęci spotkać się z moją „ukochaną” siostrzyczką?
— Och.. od kiedy dostałam tak wielki awans? — Osaka także wyciągnęła dłoń w bok przywołując swój oręż. Ostatni raz wyczuwała taką napiętą atmosferę podczas walki w ich wymiarze. Było już wiadomo, że wampirzyca nie przyszła tutaj na małą pogawędkę, a po coś ważniejszego. Tylko po co?
W ostatniej chwili wyciągnęła przed siebie miotłę blokując katanę siostry. Uderzenie było tak duże, że przejechała z nią na butach kawałek robiąc wyrwy w ziemi. Jeśli tak według niej wyglądają rozmowy to chyba bastuje. Zacisnęła mocniej rękę na swojej broni i odbiła się od ziemi uderzając czarnowłosą prosto w bok. Servamp zachwiała się i zniknęła pojawiając niedaleko.
— Jak neandertalczyk — Zacmokała niepocieszona.
— Wypchaj się tym swoim stylem! — Raimei zamachnęła się orężem przyzywając falę błyskawic prosto w kobietę. Daisaki odchyliła część płaszcza i jej ciało wciągnęło magię w siebie — co?
— Musisz się bardziej postarać — Ta walka już z początku była skazana dla niej na porażkę. Poważnie myślała, że uda się jej trafić kogoś takiego? Przeteleportowała się nad siostrą kolejny raz wyciągając katanę, ale niebieskowłosa odbijała ataki swoim płaszczem co jakiś czas zatrzymując broń miotłą. W pewnej chwili czarnowłosa uderzyła nogą o ziemię i tylko szybkie przeteleportowanie wampirzycy uratowało ją przed nadzianiem się na sześć dodatkowych ostrzy wychodzących z ziemi — umówmy się siostro.. tobie daleko do takiej siły jaką mam ja.
— Nie za bardzo się obnosisz? — Naprawdę myśli, że da się tak po prostu zabić? Raimei zaczęła z nadludzką prędkością uderzać w nią miotłą, za to jej siostra z tą samą prędkością odbijała ataki kataną.
— Nie sądzę.. — Powinna powoli kończyć tą błazenadę i zabrać co potrzebuje. W tym momencie poczuła szarpnięcie za nogę i wylądowała na ziemi uderzając w nią plecami. Zamroczyło ją na chwilę, gdy głowa z hukiem odbiła się od podłoża. Cholera jasna rozproszyła się! Osaka siadła na niej okrakiem przykładając swój oręż do jej gardła.
— Więc o co w tym wszystkim biega Daisaki? — Miała już dosyć tych wszystkich niewyjaśnionych spraw. A skoro główny zainteresowany sam do niej przyszedł ona nie ma zamiaru stracić takiej okazji — czego szukałaś w C3?
Kobieta wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem, który z przerażeniem przypominał Tsubakiego. Kurwa.. zaraziła się jego psychozą! Nie jest dobrze. Przycisnęła miotłę mocniej do gardła wampirzycy czując jak prąd przebiega przez cały przedmiot. Może ich to bawi, ale ona ma już dosyć bycia pionkiem w tej całej grze.
— Może tego samego co wy — Skupiła swoje spojrzenie na oczach siostry widząc w nich swoje własne odbicie. Nienawidziła tego jak teraz wygląda i obiecała sobie, że każdy człowiek za to zapłaci. I na pewno nie powstrzyma jej ta niebieskowłosa dziecinka, która nie potrafi zrozumieć, że życie to nie bajka. — Koniec lekcji.
— Co? — Stała zbyt długo w jednym miejscu i to był jej błąd. Ciało żeńskiego Lenistwa po prostu zesztywniało i mogła ruszać jedynie głową. Całkiem zapomniała o magii kobiety! Usłyszała szybkie kroki i pierwsza katana wbiła się w jej brzuch. Z tą samą szybkością wyciągnęła broń z Servampa i uderzyła ją nogą odrzucając na szafkę z rzeczami. Przedmiot rozpadł się, a wszystkie buble co na niej leżały spadły prosto na wampirzycę.
— Czas nas nagli siostro — Zlizała odrobinę krwi ze swojej broni.

_________________

Shirota uchylił się nad lecącą kataną i spojrzał na swojego Servampa. Niebieskowłosy zatrzymał bronią ostrze brata. Ta walka strasznie się przeciągała i nie wyglądało na to by miała się szybko skończyć. Nastolatek niewiele się zastanawiając odbił się od ziemi chcąc uderzyć czarnowłosego wampira. Nie chciał walczyć, jednak nie miał wyboru. Na pewno tamte wampiry nie myślą o ugodzie. W tym samym momencie nad nastolatkiem wyskoczyła wściekła Foster przyciskając w dłoni kij.
— Ja.. nie.. mam całkowicie ochoty się z wami pieprzyć! — Warkot, który wyszedł z jej ust spowodował, że Takuda zatrzymał się zdziwiony i to był jego błąd. Rudowłosa uderzając go swoim dziwnym kijem dosłownie wbiła go w ziemię. Berukia, który stał obok zamarł z mieczem ręce. Co to kurwa jest?
— A co ona jest kurwa.. robocop?
Odwróciła się w stronę głosu i zmrużyła wściekle oczy w stronę Beruki. Na Boga! To nie jest człowiek! Machnęła swoim sprzętem uderzając wampira prosto w brzuch. Krew trysnęła z ust różowowłosego po czym został wbity w ścianę przez kopnięcie Licht’a.
Layla stanęła przed Otogiri uśmiechając się przepraszająco. Nie lubiła walczyć, ale kiedy już musiała to niestety. Nie lubiła zostawiać ofiar przy życiu. Przywołała swoją kosę.
— To co wybierasz moja droga? — Krzesło pojawiło się za zdziwioną wampirzycą — szyja, noga czy serce?
— Ona to mówi z takim uśmiechem na ustach? — Tetsu obserwował jak koło blondynki pojawił się Lily także ze swoją kosą, a koło nastolatka stanął zdeterminowany Misono.
— Dla mnie tam zawsze jest urocza — Kiedy zdał sobie sprawę z tego co powiedział jego twarz spłonęła soczystym rumieńcem i zaczął nerwowo machać rękami. — NIE BYŁO TEGO!
Yoru obserwowała z zainteresowaniem Shamrocka i Higana, którzy stali naprzeciwko niej wyraźnie patrząc na siebie. To tak na poważnie? Mają walczyć z jakąś cherlawą dzierlatką? Przecież to dziecko ma jeszcze mleko pod nosem.
— Panowie brudzą posadzkę — Dzisiaj tyle czasu myła podłogę, więc ton jej głosu był bardzo niezadowolony. Nim, któryś się ruszył pojawiła się przed nimi — nie lubię, kiedy ktoś nie docenia mojej PRACY!
Przed nosem chłopców przeleciał Shamrock, więc dwójka spojrzała w tamtą stronę. Białowłosa trzymała już katanę przy gardle zdziwionego Higana. To było nawet zabawne. Kobieta była bliska załatwienia dwóch wampirów, a sama była takim może tydzień.
Mahiru został odrzucony przez Melancholię i tylko szybkość Kuro, który złapał go w locie spowodował, że dzieciak nie skończył jako plama na ścianie. Leniwy wampir miał dzisiaj ręce pełne roboty, ponieważ nie dość, że musiał trzymać swojego Pana to jeszcze odbijać ataki brata. Wreszcie i wampir oberwał puszczając Shirotę uderzając przy okazji w stolik z jedzeniem. Wtedy walnęły drzwi od wejścia przez, które wpadła Yuki i dwójka przemoczonych chłopców. Gdy tylko czarnowłosy zobaczył Sakuye zrozumiał już co wie tamta dwójka.
— Za późno Sakuya.. — Usta Servampa wykrzywiły się w uśmiechu — Osaka pobiegła już na dół.
— Co? — Kuro podniósł się zdezorientowany z rozwalonego stołu. Co ma z tym wspólnego Raimei?
— Szlag by to.. — Żeńska Chciwość zamachnęła się swoją szpadą chcąc przymrozić Tsubakiego, jednak wampir był szybszy pojawiając się przed nią. Zostałaby przebita, gdyby nie Lawless, który stanął między nimi blokując atak szpadą.
— Mahiru oni chcą dorwać magię Raimei! — Że co? Jak?! Sleepy Ash drgnął spoglądając na najmłodszego brata. Reszta także zatrzymała się w miejscu patrząc na zielonowłosego.
— Ech Sakuya..ty zawsze musisz wszystko popsuć — Berukia zacmokał niezadowolony. Watanuki zadrżał. Właśnie zdradził swojego szefa i wiedział o tym, że prędzej czy później za to zapłaci. Jednak nie mógł pozwolić by niebieskowłosa zapłaciła za jego błędy. Nie może się teraz wycofać.
— Niestety nie możemy was puścić na dół — Blau pstryknęła palcem, a Foster jak i Todoroki polecieli na pobliską ścianę przebijając ją na wylot.
— Kuro zatrzymaj ich z resztą na trochę — Jego Servamp odwrócił spojrzenie w stronę swojego Pana — idę po Raimei..
Mahiru poderwał się z ziemi i odwrócił w stronę korytarza przez który jeszcze jakiś czas temu ruszyła wampirzyca. Tsubaki chciał już rzucić się w stronę chłopaka, jednak Sleepy Ash pojawił się nad młodszym bratem wyciągając swoje pazury. Nie pozwoli Melancholii ruszyć za brązowowłosym.
~~*~~
Nastolatek biegł przez opustoszałe korytarze ile miał sił w nogach. Pychy musiały wyprowadzić gości, więc teraz nawet jeśli któryś z wampirów rozbije ścianę nie zapłacą za to ludzie. Z piskiem butów zakręcił w lewo biegnąc już przez kolejne drzwi. Gdzie jest tamta dwójka Servampów. Usłyszał głośny trzask z pod podłogi. Piwnica! Jak dobrze pamiętał zejście tam było od strony damskiej łaźni. Otworzył kopnięciem prawe drzwi i biegiem puścił się w tamto miejsce, jeśli dobrze pamięta to niedługo będzie mógł znaleźć się na dole.
~~*~~
Raimei podnosiła się z ziemi czując jak zbiera jej się na wymioty. Wykaszlała krew, która nagromadziła się w ustach i skrzywiła się lekko. Ile czasu siostra już nią poniewiera i co z resztą? Nie miała zbyt dużo czasu by się nad tym zastanawiać, bo Mutsuko pojawiła się nad nią dosłownie przyciskając butem do podłoża.
— Mówiłam, że wygram — Wampirzyca poczuła jak łańcuchy siostry oplotły ją wgniatając jeszcze mocniej w ziemię. Teraz już wiedziała co czują sardynki w puszce — a teraz kończmy te wygłupy.
Wygłupy? Nie wiem co ona sobie myśli, ale jak na razie to ja walczę by przeżyć, a nie skaczę jak małpa na scenie. Łańcuchy przygniotły wampirzycę jeszcze bardziej, aż lekko syknęła. Gówno musiało naruszyć rozcięty bok. Bez słowa została okręcona na plecy i czarnowłosa złapała za jej kurtkę rozpinając ją szybko.
— Ej co ty robisz?! — Twarz dziewczyny zrobiła się czerwona. Wszystkiego się spodziewała, ale dobierającej się do niej siostry to kurwa nawet Tsubaki w stroju Borata był bardziej wiarygodny.
— Przymknij się.. — Poczuła pod ręką coś małego i uśmiechnęła się pod nosem. Znalazła. Pociągnęła mocniej dłonią i wyciągnęła z pod ubrania wampirzycy małe podłużne pudełeczko — wiesz co to, prawda?
— No właśnie męczysz moje okulary.. — To zaczyna być coraz bardziej pojebane. Cały szum był o jej okulary? Jak chciała własne trzeba było zapierdalać do sklepu — jak miałaś chęć na takie. Wystarczyło iść do optyka.
— Och, ale twoje są bardziej intersujące — Wyciągnęła je z pudełka oglądając z każdej strony. Przedmiot nie wyróżniał się niczym szczególnym, ale to właśnie o to chodzi by nie przyciągać uwagi. — chyba czas na krótkie wyjaśnienia. Jak pamiętasz nasza przemiana zaczynała się po godzinie osiemnastej.
Raimei obserwowała ją nie mogąc nawet drgnąć. Nagle teraz się jej zebrało na wyznania? Zajebiście! Wręcz kurwa cudownie. Ale aktualnie ciśnie ją łańcuch.
— To także nie jest przypadek. Wypadek wtedy także wydarzył się o tej godzinie — W sumie nigdy nad tym tak nie myślała. Zawsze była bardziej skupiona nad tym dlaczego skończyły jako krwiopijcy niż tym o której godzinie straciła wszystko co człowiecze — każdy z nas strażników otrzymał dodatkową moc, która potęgowała się za pomocą oręża. Jak myślisz w czym drzemie taka siła?
— Jak masz zamiar ciągnąć ten monolog to się sprężaj.. mi jest naprawdę nie wygodnie.
— Dzieci.. — Westchnęła podirytowana. Nigdy nie lubiła tej niebieskowłosej smarkuli — dla twojej wiadomości. Twoja dodatkowa magia drzemie w przedmiocie, który ceniłaś wtedy najbardziej. A w tej sytuacji są to okulary. Wiesz co się stanie, gdy je zniszczę?
Osaka zamarła zdając sobie właśnie sprawę z tego co usłyszała. W tych starych zniszczonych szkiełkach drzemie jej moc? Jasna cholera! Zaczęła się szarpać chcąc wyrwać z więzów, które zaciskały się coraz mocniej.
— Nie martw się siostrzyczko. Przyzwyczaisz się do bycia zwykłym Servampem, ale tak zawczasu radziłabym by nikt nie wołał do ciebie po imieniu jak będziesz w ludzkiej formie.
Po tych słowach ścisnęła mocniej dłoń i okulary tak po prostu rozpadły się w jej dłoniach. Przez chwilę nic się nie działo po czym żeńskie Lenistwo poczuło dziwne mrowienie w ciele. Łańcuchy puściły, a dziewczyna czuła się gorzej niż przy wysysaniu duszy. To tak jakby ktoś rozciął cię na pół i jeszcze wlewał tam kwas cytrynowy.
— Mogę skrócić twoje cierpienie chcesz? — Okulary zniknęły w dłoni kobiety. Pierwsza z magii strażników właśnie jest w jej rękach. Kolejnym celem będzie Zazdrość. Wyciągnęła swoją katanę podchodząc powoli do leżącej wampirzycy — to jak przebić cię paręnaście razy czy wystarczy jak odetnę ci główkę?
— Raimei! — We framudze stanął zmachany brązowowłosy. Kiedy tylko padło imię z ust chłopaka przy niebieskowłosej jak i Mahiru pojawiło się jasne niebieskie światło, a nastolatek kolejny raz zobaczył ten sam rodzaj paktu co przy Kuro. Jak to się do cholery stało?!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz