Drzwi w C3 otworzyły się szeroko i stanęło
w nich dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich trzymał w dłoni gruby plik papierów. Zaś
drugi nerwowo rozglądał się po korytarzu jakby ktoś miał ich nakryć.
— Wreszcie jesteście — Głos z końca przyciemnionego
korytarza rozbił się po pomieszczeniu i dwójka postaci spojrzała w tamtą
stronę. Czarnowłosy chłopak powoli zaczął wyłaniać się z mroku i skrzyżował
dłonie mrużąc oczy — ile trzeba było się na was naczekać.
— Musieliśmy znaleźć sposób by przejść
przez portal Tsurugi — Trzeci głos odezwał się z windy i dwójka mężczyzn od
razu się odsunęła dając przejść ostatniemu z nich. Mężczyzna miał długie czarne
włosy z czego część przednia była uwiązana w dwa warkocze. Czekoladowe oczy przyglądały
się Kamiye z nutką rozbawienia. Wreszcie pozna świat swojego mistrza! A zarazem
postaci, która pomogła stworzyć ósemkę najsilniejszych postaci tamtego wymiaru.
— Miło spotkać wreszcie pierwszy filar
waszej agencji — Złote oczy zaczęły lustrować mężczyznę od góry do dołu. Nie
mógł mieć więcej niż 29 lat. A w porównaniu do dwóch towarzyszy ubranych w
garnitury to wyglądał jak zbuntowana nastolatka. Jak oni mieli wyjściowe
stroje, tak on czarne obdarte spodnie oraz długie glany. Na wysportowanej sylwetce
opinała się czarna koszulka oraz skórzana kurtka. Co ciekawe jego ręce były
obwieszone różnego rodzaju błyskotkami, a przez plecy miał przerzuconą gitarę.
— Tobias Willmon — Tsurugi otworzył
szerzej oczy. Willmon? Jednym z trzech szefów agencji jest Willmonem?! Może to
jakaś zbieżność nazwisk? Mężczyzna zawinął sobie odrobinę tytoniu i wrzucił do
buzi rzując niczym gumę — z tego co wiem mój stuknięty młodszy brat także
pojawił się w tym wymiarze. Widziałeś go gdzieś ?
___________________________
Chared leżał w trumnie przeklinając sam na
siebie. Jak mógł dać się tak prosto złapać? Prawie miał Osakę w swoich
sidłach i gdyby nie ten obrzydliwy ork
jak nic by wygrał. Przeklęty oręż Stevens! Kopnął nogą w wieko trumny, jednak
przedmiot nawet nie drgnął. Ile czasu mają zamiar go jeszcze trzymać w tym
pudle? Z tego co słyszał z rozmów sióstr jest w pracowni Elise inaczej mówiąc w
teatrze. Stoi w budynku trumna obwiązana łańcuchami i nawet nikt się kurwa tym
nie zainteresuje? Co to za pojebany kraj!
Nagle jego ciało drgnęło słysząc uchylanie
drzwi. Ktoś wszedł do pokoju? Poruszył się niespokojne, bo wiedział iż to nie
jest ta mała czarna zarozumiała zołza. Wysłuchał się w rytm butów, które ciężko
uderzały o posadzkę i zbladł. Zbyt dobrze znał ten styl chodzenia by go
zapomnieć nawet na końcu świata. Czego ten obrzydliwy kutafon tutaj szuka?
— Jesteś tam Charedzie? — Słysząc znany
głos poczuł jak jego wnętrzności podeszły do góry. Nie pomylił się kurwa! Boże
dlaczego?!
— Wynoś się.. — Syk, który wyszedł z jego
gardła spowodował chichot po drugiej stronie. Może spędzić całe życie w tej
trumnie niż być wyciągniętym przez tego dupka. GDZIE TE SERVAMPY, KIEDY SĄ
NAJBARDZIEJ POTRZEBNE?!
Tobias zacmokał wesoło. Mały jest
strasznie charakterny. Powinien doprowadzić go do pionu, bo tylko przynosi
wstyd jego rodzinie. Złapał dłonią za łańcuch i zacisnął go mocniej. Przedmiot
dosłownie pęk znikając z oręża i starszy Willmon uśmiechnął się triumfalnie.
Przyjechał palcem po wierzchu trumny. Oręż Pychy. No cóż normalne, że taki
slabeusz jak jego brat nie potrafi tego przebić. Jak można mu przynosić taki
wstyd? Zacisnął dłoń na przedmiocie i przód trumny zaskrzeczał otwierając się
szeroko. Czerwone oczy fioletowowłosego pierw zmrużyły się od nadmiaru światła.
Tyle czasu siedział w tym małym więzieniu, że nawet nie zwracał uwagi na dzień.
Z jego gardła wyszedł jęk zawodu, gdy ujrzał uśmiechniętego bezczelnie
czarnowłosego mężczyznę. Miał nadzieję go nie spotkać. Nie dopóki nie zbierze
całej kuli wymiarów.
— Witaj braciszku.
— Zostaw mnie! — Sam widok Tobiasa
powodował u Chareda odruchy wymiotne. Według teori najlepiej wychodzi się z rodziną
na zdjęciach i tutaj jest tego najlepszy przykład. Kruczowłosy westchnął i
zamachnął się dłonią uderzając fioletowowłosego w policzek.
— Przynosisz wstyd rodzinę Chared — Wampir
złapał się za rażący policzek zaciskając wściekle wargi. Jak zwykle nic się nie
zmienił od tych wielu lat. Został w agencji tylko dlatego, bo go zmuszono. Ale
obiecali mu, ze nigdy nie spotka nikogo ze swojej “ rodziny “ w końcu jest czarną owcą prawda? — nasze servampy się
zbuntowały.. Wiesz coś na ten temat?
Młodszy Willmon udawał, że go nie słucha.
Doskonale wiedział o czym mowa. W końcu Mutsuko Przycisnęła go do muru. Jakby
wtedy nie wyśpiewał chociaż kawałka historii to już dawno jadłby ziemię.
— Pytałem o coś rozwydrzony bachorze! —
Złapał fioletowowłosego za skrawek koszuli i przyciągnął do swojej twarzy. Jak
działał mu na nerwy ten bezczelny wzrok. Najchętniej wyłupał by mu te jego
czerwone gałska. Pieprzona zakała rodziny.
— Pali się grunt pod nogami, co Tobias? —
Bawił go widok brata wprowadzonego z równowagi. Chociaż do tego przydała się
Osaka. Właściwie jego własna rodzina pomogła mu przytrzymać się przy planie.
Potrząsł parę razy wampirem po czym
uderzył jego ciałem o ziemię. Fioletowowłosy zacisnął zęby odrobinę się
podnosząc, jednak zaraz został przygnieciony butem starszego wampira.
— Zamieniam się w słuch — Przycisnął jego
głowę mocniej do podłoża.
— Mutsuko mnie zmusiła — Co mu to za
różnica jak nagnie trochę, prawdę?
— Melancholia.. — Odsunął but. Powinien
się spodziewać, że ta czarnowłosa cholera postanowi się zemścić. Musi się
pospieszyć. Z tego co mówił Tsurugi Lenistwo nie da się tak łatwo. Czas na
polowanie. Zmusi ją do podpisania kontraktu tak jak kiedyś do walki z Daisaki.
Ale zanim to zrobi.. — wstawaj. Wracamy do C3.
— Nie mam zamiaru nigdzie z tobą iść —
Poczuł jak dłoń zaciska się na jego karku i został siła wręcz podniesiony do
pozycji stojącej. Ta miłość braterska nie zna granic. Może dlatego tak bardzo
go nienawidzi.
— A mi się wydaje, że w podskokach ze mną
pójdziesz lecz zanim wyjdziemy spalimy te budę.
— Co?! — Źrenice wampira zmniejszyły się.
Przecież w budynku mogą być ludzie! Owszem on nimi gardzi, ale prawdziwym celem
agencji jak i C3 była ochrona ludzi. Dlaczego? — przecież to dorobek cudzego
życia! Nie możesz tak…
— Mogę wszystko braciszku — Złapał swojego
brata za podbródek zmuszając go do spojrzenia na siebie — a jak myślisz. Na
kogo spadnie wina?
Młodszy Willmon przełknął ślinę. Przecież
to naturalne, że on będzie tym jedynym podejrzanym. Przecież jego trzymali w
zamknięciu.
— Przecież wasza agencja.. ona.. miała
chronić ludzi..
— Ludzie lubią żyć złudzeniami, ale żebyś
ty też?
_________________
— Co
to jest? — Raimei podniosła jedno z ciasteczek mrużąc oczy. Nie wyglądały na
słodycze, które typowo zasługują by leżeć na stole. Takie małe rogaliki tylko
były bardzo kruche jakby zrobione z tektury.
—
Ciasteczko z wróżbą! — Zadowolony Hugh widząc niepewne spojrzenie dziewczyny na
ciastko uśmiechnął się zachęcająco. Kuro, który miał pełną buzię zupy dyniowej
także spojrzał w jej stronę. Dziwne, siedzą obok siebie, a on wcześniej nawet
nie zauważył tych ciasteczek — śmiało sprawdź!
— Z
całym szacunkiem Hugh, ale ja nie wierze w takie rzeczy.
— Oj
spróbuj będzie fajnie! — Mahiru także z uśmiechem spojrzał w ich stronę łapiąc
ciasteczko w ręce — jak chcesz ja pierwszy sprawdzę! „ Twój dom zacznie być bardziej żywy niż dotychczas”. Kuro wiesz
coś na ten temat?
— Co?
— Wampir miał już w buzi ciasteczko przy czym z jego ust wystawał kawałek
papieru.
— Na
litość Boską! Kuro żresz papier! — Osaka wyrwała mu z ust kawałek obślinionej
kartki — „ Dzisiaj masz powód do
zmartwień” no cóż Marysiu chyba Kuro rzeczywiście coś zmalował. Albo
naszemu leniuchowi popsuje się PSP.
—
Albo dostanie sraczki od papieru — Stevens wzruszyła rękami jakby to było coś
normalnego.
Żeńskie
Lenistwo przewróciło oczami i wreszcie złapała za swoje ciastko też wyciągając
z niego kawałek papieru.
— „Twój dzisiejszy dzień będzie całkowitym
nieszczęściem” — Wszyscy spojrzeli w stronę małego Servampa — Hugh.. tak
szczerze.. skąd ty masz te ciasteczka?
—
Przyszły z dzisiejszą ranną dostawą — Podrapał się po głowie zakłopotany. Może
każde z tych ciasteczek ma wypisane jakieś nieszczęście? Wziął swój wypiek i
też otworzył — ,, twój kolejny dzień
będzie bardzo pracowity” i to ma być wróżba?
—
Chociaż nie brzmi jak zabójstwo.. bo jak na razie ja i Kuro mamy wróżby godne
pomysłu Lawlessa.
— „ Stracisz to co jest dla ciebie ważne” —
Teraz głowy poszybowały w stronę Elise. Wampirzyca zmrużyła groźnie oczy na
kartkę. Co jest niby dla niej ważne?
Każda
kolejna wróżba, którą otwierali nie była lepsza od poprzedniej i koniec, końców
to tylko wróżba Pychy i Tetsu była mało katastroficzna w skutkach. Yoru
trzęsącymi dłoniami otwierała swoje ciasteczko z nadzieją, że może chociaż ona
będzie miała dobrą spokojną wróżbę. Wcisnęła zawstydzona papier w rękę
niebieskowłosej by przeczytała jej te straszną historię.
— „ Jutro przeżyjesz koszmar chyba, że
weźmiesz się do nauki” — Shihoin przerażona schowała twarz w dłoniach.
—
Wiedziałam, że chodzi o ten przeklęty test!
— Nie
no żartuje — Dziewczyna zachichotała i zobaczyła wściekły wzrok Misono. Chyba chłopak
nie zna się na żartach — ,, Pewnego dnia
będziesz stała przed ważnym dylematem”
— No
cóż wróżby nie są bardzo dokładne, prawda? — Lily zachichotał patrząc na
niezbyt pewne miny — no już rozchmurzcie się! Mieliśmy mieć udany wieczór.
Zaraz wrócą Yuki z Lawlessem to wreszcie obejrzymy fajny film.
— O
ile moje marzenie się spełni i rozjedzie ich samochód — Rudowłosa rozsiadła się
wygodniej w siedzeniu. Jej wróżba nie była dla niej zbytnim zaskoczeniem, bo
kto by się tym przejął? Oszukała wszystkich siedzących w Sali racząc inną
wróżbą, a prawdziwą schowała do kieszeni. Jeśli ma w sobie jakąkolwiek prawdę
to ona się wcale jej nie boi.
Todoroki
obserwował dziewczynę mrużąc podejrzanie oczy. Foster była całkiem sympatyczna
jak ktoś nie nadepnął jej na odcisk. Sarkastyczna, wredna i pewna siebie, ale
to właśnie było tym co go w niej zainteresowało. Chciałby wiedzieć co jeszcze
skrywa ta burza rudych włosów. W pewnej chwili zielone oczy spotkały się z
szarymi i chłopak zawstydzony szybko odwrócił wzrok. Zdecydowanie musiało to
bardzo głupio wyglądać jak prześwietlał ją niczym rentgen.
— To
jak zanim wrócą Yuki i Lawless może pogramy w karty? — Layla z uśmiechem
stanęła na środku próbując zdobyć uwagę reszty zgromadzenia.
—
Rozbierany poker?
—
Lily!
—
Może Misono powinien z nim iść na terapię? — Brew Lizzy poszybowała do góry
obserwując blondyna od góry do dołu. Nie no w sumie to by było niezłe. Lily ma
całkiem niezłą figurę jakby tak ściągnął górę i pokazał kaloryfer mieliby nawet
fajny widok.
— Co
się tak patrzysz na tego ekshibicjonistę? — Todorki mruknął pod nosem nie
spodziewając się, że powiedział to dość głośno.
— Jak
chcesz to ty się rozbierz też chętnie popatrzę. — Twarz chłopaka zrobiła się
koloru dorodnego pomidora. Lizzy jest szczera aż do bólu.
Alicein
stanął szybko chcąc ściągnąć swojego Servampa z widoku, który już powoli zaczął
się rozbierać, gdy łupnęły drzwi w których stanął jakby nigdy nic Tsubaki.
—
Słyszałem, że macie zebranie rodzinne — Wampir ściągnął swoją maskę uśmiechając
się złośliwie.
—
Zamawiał ktoś psychopatę na ten wieczór? — Oczy Osaki spojrzały oskarżająco w
stronę dwójki niskich Servampów. Wszystko zrozumie, ale zapraszanie na to
Melancholii nie było chyba idealnym pomysłem.
Nim,
ktoś coś powiedział usłyszeli huk z drugiej strony onsenu.
—
Mutsuko zawsze robi chaos..
Oczy
Raimei rozszerzyły się. Cholera jasna jej siostra tutaj? PRZECIEŻ TAM SĄ ŻYWI
LUDZIE! Koło Tsubakiego stanęła reszta jego podklas oraz dwójka brakujących
Servampów.
— To
które chętne na rożen? — Berukia wyciągnął już swój miecz.
Niebieskowłosa
odwróciła się szybko w stronę wyjścia drugiego korytarza i pognała tam pędem.
Mahiru chciał iść za nią jednak został zatrzymany przez dłoń Layli.
— Ona
się nią zajmie — Żeńska Nieczystość odwróciła głowę w stronę grupy wampirów —
my mamy inny problem.
_________________
Żeńskie
Lenistwo biegło korytarzem w stronę huków. Mijała zdezorientowanych ludzi,
którzy wyglądali z pokoi chcąc się dowiedzieć skąd dobiega hałas. Powinien ich
ktoś stąd wyprowadzić, chyba, że sami sobie wyjdą. Pewnie zaraz pojawi się tu
któryś z chłopców i zajmie się tą sprawą. Przeskoczyła nad barierką i ruszyła
szybciej po schodach w stronę piwnicy. Dałaby sobie głowę uciąć, że jej siostra
jest właśnie tam.
—
Mutsuko! — Uderzyła drzwiami od dużego pokoju, który robił za składzik. Cisza
jak makiem zasiał. Co ciekawe wybuchy także się ucichły. Czyżby się pomyliła?
Postawiła pierwszy krok wychodząc do pomieszczenia, potem drugi rozglądając się
niepewnie. Pomieszczenie nie było naruszone jakby nikogo tutaj nie było. W
takim razie skąd ten hałas?
—
Szukałaś mnie siostro? — Zatrzymała się w połowie pokoju i powoli odwróciła
głowę. Żeńska Melancholia stała przy wyjściu uśmiechając się uroczo. Ktoś z
boku nawet by się nie spodziewał, że ta kobieta jest taka brutalna.
—
Raczej wołając kogoś imię na pewno nie krzyczy się go bez powodu — Odwróciła
się już całkiem w jej stronę obserwując podejrzliwie. Coś jej w tym wszystkim
nie pasowało. Bez powodu cała wroga grupa pojawiła się w onsenie. Tylko
brakowało jednej osoby w tej całej rodzinie. Gdzie jest Sakuya?
— Już
wiem o czym myślisz moja droga — Zachichotała bezczelnie zastawiając całe
przejście — wasz zielonowłosy kolega ma mały problem. Ale spokojnie jeszcze
żyje. Tylko zadajmy sobie pytanie jak długo? Tydzień.. może rok.. a może dwa?
—
Czego tutaj szukasz, co?
— Jak
zawsze od razu przechodzisz do konkretów — Wyciągnęła dłoń w bok przywołując
odrobinę ciemnego światła — nie mogę mieć chęci spotkać się z moją „ukochaną”
siostrzyczką?
—
Och.. od kiedy dostałam tak wielki awans? — Osaka także wyciągnęła dłoń w bok
przywołując swój oręż. Ostatni raz wyczuwała taką napiętą atmosferę podczas
walki w ich wymiarze. Było już wiadomo, że wampirzyca nie przyszła tutaj na
małą pogawędkę, a po coś ważniejszego. Tylko po co?
W
ostatniej chwili wyciągnęła przed siebie miotłę blokując katanę siostry.
Uderzenie było tak duże, że przejechała z nią na butach kawałek robiąc wyrwy w
ziemi. Jeśli tak według niej wyglądają rozmowy to chyba bastuje. Zacisnęła
mocniej rękę na swojej broni i odbiła się od ziemi uderzając czarnowłosą prosto
w bok. Servamp zachwiała się i zniknęła pojawiając niedaleko.
— Jak
neandertalczyk — Zacmokała niepocieszona.
—
Wypchaj się tym swoim stylem! — Raimei zamachnęła się orężem przyzywając falę
błyskawic prosto w kobietę. Daisaki odchyliła część płaszcza i jej ciało
wciągnęło magię w siebie — co?
— Musisz
się bardziej postarać — Ta walka już z początku była skazana dla niej na
porażkę. Poważnie myślała, że uda się jej trafić kogoś takiego?
Przeteleportowała się nad siostrą kolejny raz wyciągając katanę, ale
niebieskowłosa odbijała ataki swoim płaszczem co jakiś czas zatrzymując broń
miotłą. W pewnej chwili czarnowłosa uderzyła nogą o ziemię i tylko szybkie
przeteleportowanie wampirzycy uratowało ją przed nadzianiem się na sześć
dodatkowych ostrzy wychodzących z ziemi — umówmy się siostro.. tobie daleko do
takiej siły jaką mam ja.
— Nie
za bardzo się obnosisz? — Naprawdę myśli, że da się tak po prostu zabić? Raimei
zaczęła z nadludzką prędkością uderzać w nią miotłą, za to jej siostra z tą
samą prędkością odbijała ataki kataną.
— Nie
sądzę.. — Powinna powoli kończyć tą błazenadę i zabrać co potrzebuje. W tym
momencie poczuła szarpnięcie za nogę i wylądowała na ziemi uderzając w nią
plecami. Zamroczyło ją na chwilę, gdy głowa z hukiem odbiła się od podłoża.
Cholera jasna rozproszyła się! Osaka siadła na niej okrakiem przykładając swój
oręż do jej gardła.
—
Więc o co w tym wszystkim biega Daisaki? — Miała już dosyć tych wszystkich
niewyjaśnionych spraw. A skoro główny zainteresowany sam do niej przyszedł ona
nie ma zamiaru stracić takiej okazji — czego szukałaś w C3?
Kobieta
wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem, który z przerażeniem przypominał
Tsubakiego. Kurwa.. zaraziła się jego psychozą! Nie jest dobrze. Przycisnęła
miotłę mocniej do gardła wampirzycy czując jak prąd przebiega przez cały
przedmiot. Może ich to bawi, ale ona ma już dosyć bycia pionkiem w tej całej
grze.
—
Może tego samego co wy — Skupiła swoje spojrzenie na oczach siostry widząc w
nich swoje własne odbicie. Nienawidziła tego jak teraz wygląda i obiecała
sobie, że każdy człowiek za to zapłaci. I na pewno nie powstrzyma jej ta
niebieskowłosa dziecinka, która nie potrafi zrozumieć, że życie to nie bajka. —
Koniec lekcji.
— Co?
— Stała zbyt długo w jednym miejscu i to był jej błąd. Ciało żeńskiego Lenistwa
po prostu zesztywniało i mogła ruszać jedynie głową. Całkiem zapomniała o magii
kobiety! Usłyszała szybkie kroki i pierwsza katana wbiła się w jej brzuch. Z tą
samą szybkością wyciągnęła broń z Servampa i uderzyła ją nogą odrzucając na
szafkę z rzeczami. Przedmiot rozpadł się, a wszystkie buble co na niej leżały
spadły prosto na wampirzycę.
—
Czas nas nagli siostro — Zlizała odrobinę krwi ze swojej broni.
_________________
Shirota
uchylił się nad lecącą kataną i spojrzał na swojego Servampa. Niebieskowłosy
zatrzymał bronią ostrze brata. Ta walka strasznie się przeciągała i nie
wyglądało na to by miała się szybko skończyć. Nastolatek niewiele się
zastanawiając odbił się od ziemi chcąc uderzyć czarnowłosego wampira. Nie
chciał walczyć, jednak nie miał wyboru. Na pewno tamte wampiry nie myślą o
ugodzie. W tym samym momencie nad nastolatkiem wyskoczyła wściekła Foster
przyciskając w dłoni kij.
—
Ja.. nie.. mam całkowicie ochoty się z wami pieprzyć! — Warkot, który wyszedł z
jej ust spowodował, że Takuda zatrzymał się zdziwiony i to był jego błąd.
Rudowłosa uderzając go swoim dziwnym kijem dosłownie wbiła go w ziemię.
Berukia, który stał obok zamarł z mieczem ręce. Co to kurwa jest?
— A
co ona jest kurwa.. robocop?
Odwróciła
się w stronę głosu i zmrużyła wściekle oczy w stronę Beruki. Na Boga! To nie
jest człowiek! Machnęła swoim sprzętem uderzając wampira prosto w brzuch. Krew
trysnęła z ust różowowłosego po czym został wbity w ścianę przez kopnięcie Licht’a.
Layla
stanęła przed Otogiri uśmiechając się przepraszająco. Nie lubiła walczyć, ale
kiedy już musiała to niestety. Nie lubiła zostawiać ofiar przy życiu.
Przywołała swoją kosę.
— To
co wybierasz moja droga? — Krzesło pojawiło się za zdziwioną wampirzycą —
szyja, noga czy serce?
— Ona
to mówi z takim uśmiechem na ustach? — Tetsu obserwował jak koło blondynki
pojawił się Lily także ze swoją kosą, a koło nastolatka stanął zdeterminowany
Misono.
— Dla
mnie tam zawsze jest urocza — Kiedy zdał sobie sprawę z tego co powiedział jego
twarz spłonęła soczystym rumieńcem i zaczął nerwowo machać rękami. — NIE BYŁO
TEGO!
Yoru
obserwowała z zainteresowaniem Shamrocka i Higana, którzy stali naprzeciwko
niej wyraźnie patrząc na siebie. To tak na poważnie? Mają walczyć z jakąś
cherlawą dzierlatką? Przecież to dziecko ma jeszcze mleko pod nosem.
—
Panowie brudzą posadzkę — Dzisiaj tyle czasu myła podłogę, więc ton jej głosu
był bardzo niezadowolony. Nim, któryś się ruszył pojawiła się przed nimi — nie
lubię, kiedy ktoś nie docenia mojej PRACY!
Przed
nosem chłopców przeleciał Shamrock, więc dwójka spojrzała w tamtą stronę.
Białowłosa trzymała już katanę przy gardle zdziwionego Higana. To było nawet
zabawne. Kobieta była bliska załatwienia dwóch wampirów, a sama była takim może
tydzień.
Mahiru
został odrzucony przez Melancholię i tylko szybkość Kuro, który złapał go w
locie spowodował, że dzieciak nie skończył jako plama na ścianie. Leniwy wampir
miał dzisiaj ręce pełne roboty, ponieważ nie dość, że musiał trzymać swojego
Pana to jeszcze odbijać ataki brata. Wreszcie i wampir oberwał puszczając
Shirotę uderzając przy okazji w stolik z jedzeniem. Wtedy walnęły drzwi od
wejścia przez, które wpadła Yuki i dwójka przemoczonych chłopców. Gdy tylko
czarnowłosy zobaczył Sakuye zrozumiał już co wie tamta dwójka.
— Za
późno Sakuya.. — Usta Servampa wykrzywiły się w uśmiechu — Osaka pobiegła już
na dół.
— Co?
— Kuro podniósł się zdezorientowany z rozwalonego stołu. Co ma z tym wspólnego
Raimei?
—
Szlag by to.. — Żeńska Chciwość zamachnęła się swoją szpadą chcąc przymrozić
Tsubakiego, jednak wampir był szybszy pojawiając się przed nią. Zostałaby
przebita, gdyby nie Lawless, który stanął między nimi blokując atak szpadą.
—
Mahiru oni chcą dorwać magię Raimei! — Że co? Jak?! Sleepy Ash drgnął
spoglądając na najmłodszego brata. Reszta także zatrzymała się w miejscu
patrząc na zielonowłosego.
— Ech
Sakuya..ty zawsze musisz wszystko popsuć — Berukia zacmokał niezadowolony.
Watanuki zadrżał. Właśnie zdradził swojego szefa i wiedział o tym, że prędzej
czy później za to zapłaci. Jednak nie mógł pozwolić by niebieskowłosa zapłaciła
za jego błędy. Nie może się teraz wycofać.
—
Niestety nie możemy was puścić na dół — Blau pstryknęła palcem, a Foster jak i
Todoroki polecieli na pobliską ścianę przebijając ją na wylot.
—
Kuro zatrzymaj ich z resztą na trochę — Jego Servamp odwrócił spojrzenie w
stronę swojego Pana — idę po Raimei..
Mahiru
poderwał się z ziemi i odwrócił w stronę korytarza przez który jeszcze jakiś
czas temu ruszyła wampirzyca. Tsubaki chciał już rzucić się w stronę chłopaka,
jednak Sleepy Ash pojawił się nad młodszym bratem wyciągając swoje pazury. Nie
pozwoli Melancholii ruszyć za brązowowłosym.
~~*~~
Nastolatek
biegł przez opustoszałe korytarze ile miał sił w nogach. Pychy musiały wyprowadzić
gości, więc teraz nawet jeśli któryś z wampirów rozbije ścianę nie zapłacą za
to ludzie. Z piskiem butów zakręcił w lewo biegnąc już przez kolejne drzwi.
Gdzie jest tamta dwójka Servampów. Usłyszał głośny trzask z pod podłogi.
Piwnica! Jak dobrze pamiętał zejście tam było od strony damskiej łaźni.
Otworzył kopnięciem prawe drzwi i biegiem puścił się w tamto miejsce, jeśli
dobrze pamięta to niedługo będzie mógł znaleźć się na dole.
~~*~~
Raimei
podnosiła się z ziemi czując jak zbiera jej się na wymioty. Wykaszlała krew,
która nagromadziła się w ustach i skrzywiła się lekko. Ile czasu siostra już
nią poniewiera i co z resztą? Nie miała zbyt dużo czasu by się nad tym
zastanawiać, bo Mutsuko pojawiła się nad nią dosłownie przyciskając butem do
podłoża.
—
Mówiłam, że wygram — Wampirzyca poczuła jak łańcuchy siostry oplotły ją
wgniatając jeszcze mocniej w ziemię. Teraz już wiedziała co czują sardynki w
puszce — a teraz kończmy te wygłupy.
Wygłupy?
Nie wiem co ona sobie myśli, ale jak na razie to ja walczę by przeżyć, a nie
skaczę jak małpa na scenie. Łańcuchy przygniotły wampirzycę jeszcze bardziej,
aż lekko syknęła. Gówno musiało naruszyć rozcięty bok. Bez słowa została
okręcona na plecy i czarnowłosa złapała za jej kurtkę rozpinając ją szybko.
— Ej
co ty robisz?! — Twarz dziewczyny zrobiła się czerwona. Wszystkiego się
spodziewała, ale dobierającej się do niej siostry to kurwa nawet Tsubaki w
stroju Borata był bardziej wiarygodny.
—
Przymknij się.. — Poczuła pod ręką coś małego i uśmiechnęła się pod nosem.
Znalazła. Pociągnęła mocniej dłonią i wyciągnęła z pod ubrania wampirzycy małe
podłużne pudełeczko — wiesz co to, prawda?
— No
właśnie męczysz moje okulary.. — To zaczyna być coraz bardziej pojebane. Cały
szum był o jej okulary? Jak chciała własne trzeba było zapierdalać do sklepu —
jak miałaś chęć na takie. Wystarczyło iść do optyka.
—
Och, ale twoje są bardziej intersujące — Wyciągnęła je z pudełka oglądając z
każdej strony. Przedmiot nie wyróżniał się niczym szczególnym, ale to właśnie o
to chodzi by nie przyciągać uwagi. — chyba czas na krótkie wyjaśnienia. Jak
pamiętasz nasza przemiana zaczynała się po godzinie osiemnastej.
Raimei
obserwowała ją nie mogąc nawet drgnąć. Nagle teraz się jej zebrało na wyznania?
Zajebiście! Wręcz kurwa cudownie. Ale aktualnie ciśnie ją łańcuch.
— To
także nie jest przypadek. Wypadek wtedy także wydarzył się o tej godzinie — W
sumie nigdy nad tym tak nie myślała. Zawsze była bardziej skupiona nad tym
dlaczego skończyły jako krwiopijcy niż tym o której godzinie straciła wszystko
co człowiecze — każdy z nas strażników otrzymał dodatkową moc, która potęgowała
się za pomocą oręża. Jak myślisz w czym drzemie taka siła?
— Jak
masz zamiar ciągnąć ten monolog to się sprężaj.. mi jest naprawdę nie wygodnie.
—
Dzieci.. — Westchnęła podirytowana. Nigdy nie lubiła tej niebieskowłosej
smarkuli — dla twojej wiadomości. Twoja dodatkowa magia drzemie w przedmiocie,
który ceniłaś wtedy najbardziej. A w tej sytuacji są to okulary. Wiesz co się
stanie, gdy je zniszczę?
Osaka
zamarła zdając sobie właśnie sprawę z tego co usłyszała. W tych starych
zniszczonych szkiełkach drzemie jej moc? Jasna cholera! Zaczęła się szarpać
chcąc wyrwać z więzów, które zaciskały się coraz mocniej.
— Nie
martw się siostrzyczko. Przyzwyczaisz się do bycia zwykłym Servampem, ale tak
zawczasu radziłabym by nikt nie wołał do ciebie po imieniu jak będziesz w
ludzkiej formie.
Po
tych słowach ścisnęła mocniej dłoń i okulary tak po prostu rozpadły się w jej
dłoniach. Przez chwilę nic się nie działo po czym żeńskie Lenistwo poczuło
dziwne mrowienie w ciele. Łańcuchy puściły, a dziewczyna czuła się gorzej niż
przy wysysaniu duszy. To tak jakby ktoś rozciął cię na pół i jeszcze wlewał tam
kwas cytrynowy.
—
Mogę skrócić twoje cierpienie chcesz? — Okulary zniknęły w dłoni kobiety.
Pierwsza z magii strażników właśnie jest w jej rękach. Kolejnym celem będzie
Zazdrość. Wyciągnęła swoją katanę podchodząc powoli do leżącej wampirzycy — to
jak przebić cię paręnaście razy czy wystarczy jak odetnę ci główkę?
—
Raimei! — We framudze stanął zmachany brązowowłosy. Kiedy tylko padło imię z
ust chłopaka przy niebieskowłosej jak i Mahiru pojawiło się jasne niebieskie
światło, a nastolatek kolejny raz zobaczył ten sam rodzaj paktu co przy Kuro.
Jak to się do cholery stało?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz