wtorek, 1 listopada 2016

Rozdział 26 We dwoje


Raimei położyła się na łóżku patrząc tępo w sufit. Jeszcze zdarzenia z trzech godzin temu nie doszły do jej głowy. Cały czas miała wrażenie, że śni jej się jeden z tych koszmarów i obudzi się zaraz z wrzaskiem. To było wręcz do pomyślenia. Okręciła się na bok patrząc tęskno w okno. Właściwie tylko zapach środków czystości, który niemiłosiernie wdrapywał się do jej nosa dawał oznaki tego, że nie jest w swojej stancji. Usłyszała ciche uchylenie drzwi, ale nie miała nawet ochoty odwrócić się w tamtą stronę. Niech jej każdy da teraz święty spokój.
— Raimei? — Głos Kuro odbił się po pokoju, więc wampirzyca odwróciła się w jego stronę by nie wyjść na chama. Tylko kto w jej sytuacji by się przejmował takimi błachostkami. Servamp stał przy wejściu opierając o framugę. — może pograsz ze mną na konsoli ?
— Zostaw mnie w spokoju — Założyła poduszkę na głowę. Nie lubiła jak się tak na nią dziwnie patrzył, bo kojarzyło jej się to z litością. Najlepiej niech dadzą jej spokój do rana. Po walce z Mutsuko i tak się nie czuje za dobrze, a dodając do tego jeszcze zniszczenie magii to już w ogóle — nie potrzebuje litości.
Servamp miał trochę problem zrozumieć co wymruczała na końcu, bo była już przygnieciona przedmiotem. Baby nic dodać nic ująć. Westchnął rozkładając ręce.
— Jak zmienisz zdanie jestem tam, gdzie zwykle — Niebieskowłosa jeszcze słyszała jak zamyka drzwi i jego kroki zmierzają do salonu. Zabawne, tyle się znają, że dziewczyna już potrafi rozpoznać, kiedy idzie ten leniwy wampir. To na pewno choroba. Choroba kroczna inaczej tego nie nazwie.

Parę godzin wcześniej

Shirota stał jak słup soli niedowierzając w to co się właśnie wydarzyło. On miał chyba jakieś przewidzenia prawda? Daisaki odwróciła się w stronę nastolatka uśmiechając szeroko.
— Proszę, proszę Mahiru Shirota — Osaka zaczęła się podnosić czując ból w całym ciele. Musi się pospieszyć zanim tamta psychiczna kobieta postanowi dorwać chłopaka — przyszedłeś podziwiać swojego nowego Servampa? A może otwierasz schronisko dla kotów?
Raimei zamarła w pół podniesionej pozycji. Nowego Servampa? Te niebieskie światło, którego dopiero była świadkiem. Czy to było podpisanie paktu o którym wspominali przy stole? Spojrzała na Shirotę, który tak jak ona miał przerażenie w oczach. Co to wszystko oznacza? Mutsuko szybkim ruchem złapała swoją siostrę za przód koszuli podnosząc do góry.
— Mahiru uciekaj stąd !
— To jak? Głowa? — Ona tak na poważnie? Każe mu uciec? Chłopak zacisnął pięści i dosłownie rzucił się z rozpędu na wampirzycę zanim ona zakończyła żywot niebieskowłosej. Servamp Lenistwa wylądowała na ziemi patrząc przed siebie jak czarnowłosa próbuje zrzucić z siebie chłopaka, który w pewnej chwili wylądował tyłkiem na ziemi.
— Co ty wyrabiasz Shirota?! — Mimo bólu poderwała się do pozycji stojącej w ostatniej chwili blokując katanę płaszczem. Nastolatek widział, że dziewczyna długo nie wytrzyma. Więc niewiele się zastanawiając poderwał się z ziemi i przycisnął prawą rękę dziewczynie do ust. Jeśli rzeczywiście podpisał z nią pakt to teraz go przypieczętował.
Daisaki odskoczyła kawałek patrząc na to co się wydarzy. Zdziwiona tak nagłym napływem krwi Osaka także spojrzała na Mahiru widząc jak z jego dłoni wystaje łańcuch. Co gorsze poczuła coś dziwnego na karku zdając sobie sprawę, że on stamtąd wychodzi. Jasna cholera! Jest na łańcuchu jak Kuro.
— Shirota coś ty narobił...
Mutsuko wybuchnęła głośnym śmiechem. Tak jak myślała cały plan idzie po jej myśli. Właściwie teraz może zabić i Servampa i jego nowego Pana. Raimei nie wygląda na osobę co chętnie będzie słuchać jakiegoś smarkacza. Jednak nie zdążyła nawet zrobić kroku, gdy na dół zbiegła Layla z Lilym i Misono. Zamarli widząc łańcuch łączący brązowowłosego z niebieskowłosą.
— Chyba już mam wszystko co chciałam — Uroczo się uśmiechnęła odchylajac odrobinę głowę w prawo — pozdrów brata ode mnie!
Zniknęła pozostawiając po sobie mały cień. Łańcuch pomiędzy dwójka zniknął i na ziemi leżał teraz mały biały kotek. Jej siostra naprawdę chce im uprzykrzyć życie jak najbardziej potrafi. Nastolatek podszedł do zwierzęcia biorąc je na ręce.
— Co się stało? — Misono dalej niedowierzał w to co przed chwilą widział. Przecież to nie możliwe by człowiek mógł sprawować pieczę nad dwoma Servampami. Nawet jeśli mówiła to Foster nie wierzył w to ani trochę, a teraz przed nim stał żywy dowód.
— Ja...podpisałem kontrakt z Osaka..
— Czyli nie tylko ja będę teraz znosił twoje humory? — Shirota spojrzał na ramię blondynki. Nawet wcześniej nie zwrócił uwagi, że Kuro tam był.
Storm podeszła szybko do nich patrząc na kotkę. Zwierzę miało cały czas otwarte oczy szeroko z szoku. Nie docierało chyba do niej co tak naprawdę się wydarzyło.

~~*~~

Mahiru otwierał drzwi od domu co jakiś czas zerkając na niebieskowłosą. Dziewczyna patrzyła do tyłu na padający deszcz, za to Kuro znudzony bawił się troczkiem, który miała przy walizce. Otworzył drzwi od mieszkania i Servamp lekko stuknął wampirzycę, która obok niego stała. Raimei jak wyrwana z transu spojrzała na wejście domu chłopaka.
— Wiem, że wolałabyś dalej mieszkać na stancji — Weszli przez próg mijając pokoje — ale teraz jak podpisaliśmy pakt to lepiej dla nas byś siedziała z nami.
— Mahriu.. Lawless i Licht często siedzą oddzielnie i żyją — Starała się naprawdę by jej ton był jak zwykle spokojny, jednak sama także w nim wyczuwała drżenie. Wszystko poszło nie tak. Nawet nie może już przywołać swojego oręża. Czuła się tak jakby, ktoś pozbawił ją części duszy.
Chłopcy spojrzeli po sobie. I właśnie dlatego raz prawie zginęli. On nie chce popełnić tego samego błędu. Dodatkowo wiedział, że zgodziła się tylko dlatego, bo dalej była rozbita. Do tego wszystkiego teatr w którym pracowała Elise został spalony i uciekł Chared. Chciał iść z nimi, jednak Layla zadecydowała by zajęli się niebieskowłosą.
— To będzie twój pokój — Zatrzymali się przy wejściu i dziewczyna zajrzała do pomieszczenia. Było średniej wielkości z biurkiem i szafą, ale dla niej w sam raz — tylko czasami wraca mój wujek i....
— Mam wtedy udawać zwykłego kota — Powiedziała to machinalnie i bez emocji, aż chłopców przeszły dreszcze. Teraz to z niej jest prawdziwa Melancholia.
— Tak.. rozgość się — No cóż to chyba całkiem normalne, że dziewczyna źle się czuje prawda? — jakby coś zawołaj mnie albo Kuro.
Kiwnęła powoli głową i weszła do pokoju od razu padając na łóżko.
— Myślisz, że ktoś leczy wampirzą depresje? — Brazowowłosy spojrzał na swojego drugiego Servampa, który wzruszył tylko ramionami.
— Święty spokój — Kuro odwrócił się kierując już do salonu. Skoro dziewczyna nie ma ochoty rozmawiać to po co mają ją męczyć? Chłopak jeszcze się zawahał, ale wreszcie zamknął po cichu jej drzwi i ruszył za swoim Servampem.
— Chce umrzeć — Wampirzyca odwróciła się w stronę okna.

_________

Raimei leżała dalej na łóżku obserwując sufit. To wszystko naprawdę idzie w złym kierunku. Popatrzyła na drzwi w których jakiś czas temu zniknął Kuro. Może jednak powinna przyjąć jego propozycje? W końcu to nie wampira wina. Właściwie, gdyby nie Shirota Mutsuko by ją zabiła. Podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia zaciskając pięść. Dobra zachowujmy się jakby nic się nie stało... Stevens ma większy problem, bo spalono teatr jej przyjaciela. Tak to na pewno jest gorszy problem niż stracenie oręża. Kiedy stąd wyjdzie musi się zachowywać tak by nikomu nie nadrabiać więcej problemów.
Wymusiła na swoich ustach lekki uśmiech i pociągnęła za klamkę.
~~*~~
Niebieskieskowłosy siedział wygodnie na kanapie i wlepiał wzrok w telewizor. Teoretycznie to te ciasteczka zaczęły się zgadzać. Osaka miała zły dzień, a Shirota ma żywszy dom. Jego zmartwienie też się zgadza, bo przez to ,że wampirzyca nie daje zbytnio znaku życia to i jego zaczyna denerwować. Kto by pomyślał, że zacznie mu to ciążyć? Kobieta zawsze była upierdliwa i wredna, wiec jak teraz leży jak kłoda.. Nie pasowało mu to ani trochę. Właściwie mógłby obudzić brązowowłosego i namówić go by tam wszedł z odkurzaczem. Raimei jak nic też się boi tego dźwięku. Już miał wstać i wcielić plan w życie, gdy drzwi od pokoju otworzyły się i wyszła przez nie niebieskowłosa.
— Dobra rozmyśliłam się. Daj tego pada — Właśnie to jest jeden z największych plusów u bab. Są tak niezdecydowane, że nie wiesz na co trafisz. Usiedli we dwoje na kanapie i kobieta załapała za czerwony pad.
— Ej!
— Ja tu jestem poszkodowana — Spójrzała na niego wzywająco — do tego jestem kobietą, więc główny pad jest mój.
— Mieszkasz tu od dwóch godzin i juz się rządzisz — Kuro obserwował cały czas ten czerwony sprzęt — oddawaj!
— Nie — Dzisiejszy dzień to całkowita klapa, więc niech nawet jej nie zmusza. Wampir nie miał zamiaru już jej drugi raz prosić, więc po prostu się na nią rzucił i zaczęli sobie wyrywać pada. Przypadkiem Raimei nadziała się na pilota przełączając programy, które zaczęły piszczeć na cały dom. Sleepy Ash szybko wyciągnął rękę po mały czarny przedmiot przyciszając telewizor i wtedy stracił czujność. Osaka się na niego rzuciła i we dwoje zlecieli z kanapy — wygrałam!
— Co Kuro ty wyprawiasz? — Brązowowłosy wszedł do salonu chcąc sprawdzić czemu jego Servamp odgłasza tak telewizję w środku nocy. Zamarł stając w miejscu jak zobaczył leżącego Kuro na ziemi, a na nim siedząca okrakiem niebieskowłosą. Pomrugał parę razy sprawdzając czy na pewno nie ma przewidzeń. Dwójka wampirów odwróciła się w stronę chłopaka.
— Co masz taką minę Mahriu?
— Co wasza dwójka wyprawia?!
— Walczymy o pada — Nastolatek uderzył się otwartą ręką w czoło. Przecież dziewczyna ma w dłoni przedmiot, a on głupi myślał, że oni... Dobra Mahiru nie myśl za dużo. Pewnie zaczął by się na nich wydzierać, ale widząc, że wampirzyca nie siedzi w pokoju poczuł lekki przypływ nadziei. Zdziwione wampiry obserwowały jak ich Eve wybuchł głośnym śmiechem po czym skierował się do kuchni wstawiając wodę.
— Chyba posiedzę trochę z wami — Nawet nie zdawał sobie sprawy jak mu ulżyło.
— Niech ci będzie.. — Niebieskowłosy mruknął z pod dziewczyny — wygrałaś, a teraz.. ze mnie zejdź.
— Ja zawsze będę wygrywać!
Kuro przewrócił oczami za to wampirzyca zachichotała pod nosem. Właściwie może być z nimi całkiem fajnie. Już miała z niego wstać, gdy Servamp złapał ją za biodra i wylądowała tym razem pod nim. Pokazał jej złośliwie język i wyrwał pada z ręki. Shirota obserwował ich kątem oka i uśmiechał się sam do siebie.
— Jakbym miał dwójkę dzieci w domu — Brązowowłosy zalał trzy herbaty, wziął pod pachę chrupki i usiadł na kanapie rozstawiając przy okazji wszystko na stoliku. Po czym dostał czerwonego pada. Zdziwiony spojrzał na swoje dwa servampy, które trzymały czarne.
— Nie biliście się czasem o niego?
— Może — Niebieskowłosy wzruszył ramionami. W sumie teraźniejszy podział mu teraz pasował. Zobaczy jak Mahiru sobie poradzi podczas gry.
— Zasuwaj szefie.
— Dokładnie tylko nas nie zabij.
— Zawsze mogę na was liczyć złośliwe pijawki…

_____________

Elise przeszukiwała zgliszcza w nadziei, że coś jednak przetrwało ten pożar. Starszy człowiek do którego należał teatr kręcił niedowierzająco głową. Był pewny, że jego ulubione miejsce pracy nie skończy jako żywa pochodnia co niestety nijak się miało do prawdy. Tetsu podnosił właśnie jeden ze stołów. Ich onsen także ucierpiał, ale tam wystarczy parę desek i zabiją zniszczenia, które spowodowały wampiry. Pod meblem leżała mała koperta, która ku zdziwieniu blondyna przetrwała jedzące języki ognia.
— Coś znalazłeś Tetsu? — Hugh spojrzał w stronę swojego Eve widząc jak chłopak wbija swoje spojrzenie w mały biały przedmiot. Zainteresowany ruszył w miejsce, gdzie stał blondyn nie spuszczając wzroku z koperty.
— Koperta? — Inaba, która stała najbliżej także przyglądała się przedmiotowi. Jak coś takiego mogło przetrwać te ognisko?!
Lizzy pokręciła głową wzdychając. Te wampiry to grupa półgłówków! Przecież na pierwszy rzut oka widać, że jest to naszprykowane magią na kilometr. Do tego nie byle jaką magią. Czuła już ją kiedyś i wcale nie miała z tego powodu pozytywnych odczuć.
— Lepiej ją odłoż Tetsu — Wzrok wszystkich zebranych zatrzymał się na rudowłosej, która nerwowo ściągnęła brwi. Nie lubiła być w centrum uwagi. Zwłaszcza jak rozmówcy gapią się na nią jak ciele w wymalowane wrota.
— Czemu? — Yuki zaczęła świdrować spojrzeniem kobietę niczym wiertło. Zna ją dopiero jakiś czas, a już potrafi rozpoznać kiedy dziewczyna się denerwuje.
— Nie twoja sprawa kolczata gadzino..
— Ty ruda k....
— Hej ona jest adresowana do Raimei! — Elise przyjrzała się malutkiemu zapisowi, który na pierwszy rzut oka nawet nikt by nie zauważył.
— Raimei? — Layla niczym duch pojawiła się przy Stevens wyrywając kopertę. Niebieskowłosa teraz raczej nie nadaje się na osobę, która jest w stanie przeczytać tę dziwna wiadomość. Komuś musiało bardzo zależeć by przetrwała języki ognia.
— Tym bardziej to wywalcie — Foster poczuła strużki potu na plecach. Czemu wzięli sobie na cel wampira? Przecież tamtą i tak już nie żyje, a jeśli..
— Co to jest panienko Foster? — Hugh spojrzał z koperty na rudowłosą, która wyglądała jakby się biła z własnymi myślami. Co ta kobieta w sobie skrywa?
— Wolałabym to zatrzymać dla siebie — Zdążyła tylko dokończyć, gdy ostrze szabli zatrzymało się przy jej gardle obcinając odrobinę włosów z przodu. Zdziwione zielone oczy zatrzymały się na wściekłych szkarłatnych. Pierwszy raz tak się rozproszyła, ale nawet w najśmielszych snach nie spodziewała się, że żeńska Chciwość potrafi się tak szybko poruszać. Jakby zaginała czas. Proszę, proszę.. Może jednak z tego wampira coś będzie.
— Gadaj — Yuki już miała dosyć tych popieprzonych gierek. Tym bardziej, że teraz jej siostra jest naprawdę w ciemnej dupie. Wszyscy robią sobie z nich żarty i wysługują jak pionkami. Nie pozwoli by ta rudowłosa łajza także była kimś takim. Przycisnęła mocniej szable przez co rozcięła odrobinę szyję kobiety.
— Yuki przestań! — Storm już chciała ruszyć w stronę kobiet, kiedy zatrzymała ją dłoń Elise. Wampirzyca spojrzała w stronę niższej siostry, która patrzyła się na te scenę jak zakleta. Chyba taka reakcja Inaby wreszcie zmieniła odrobinę stosunek kobiecej Pychy.
— Lepiej gadaj zanim nasza siostra rozpłata ci gardło niczym dziki zwierz.
— Elise..
— Nie mieszaj się w to Laylo.
Dziewczyny mierzyły się wściekłymi spojrzeniami niczym dwa drapieżniki. Miała dwa wyjścia: Powie im to co wie i przeżyje albo nie powie nic i Inaba odetnie jej łeb. Chociaż znając ją i tak odetnie jej łeb. Wzięła trochę powietrza w płuca.
— Ja... Już kiedyś czułam te energię bijącą od koperty.
— Energię? — Dziwna sprawa Stevens nic nie czuła i patrząc po reszcie zebranych oni też nie mieli zbytnio pojęcia o czym mówi ta kobieta. Nagle coś przyszło rudowłosej do głowy.
— Odsuń te szable Inaba — Blondynka zdziwioną zrobiła to co kazała kobieta. Foster sięgnęła po swój kij i znów spojrzała na kopertę. Tak jak myślała. Ta sama magia — przeklęte gnojki..
— O co chodzi Lizzy? — Dziewczyna z tak samym zdziwionym spojrzeniem jaki dopiero co uraczyła ją Inaba spojrzała na wampirzycę. Lizzy? Nie rudzielcu, małpo, cholero? Chciwość zobaczyła, że kobieta na nią patrzy i spaliła soczystego rumieńca odwracając głowę w bok.
Lily zachichotał pod nosem. Te kobiety są urocze. Lizzy także uśmiechnęła pod nosem zakrywajac przy okazji twarz by nikt tego nie widział. Nie lubiła się obnosić uczuciami wśród ludzi. Bycie rudą wszą jej bardzo pasowało.
— Taką samą energię wyczuwałam przy ciele człowieka, który miał zostać Panem Zazdrości. Dokładnie wtedy, kiedy znalazłam jego ciało zrzucone ze skarpy.
Oczy wszystkich osób będących przy rozmowie otworzyły się szeroko. Foster nigdy nie wspominała, że była odkrywcą mordu. Zacisnęła usta w wąską linijkę. Czemu Osaka ma dostać taki list?
— Proponowałbym to wyrzucić albo spotkać się rano z Mahiru i jego Servampami — W porównaniu do innych od razu przyzwyczaiła się do nowego stanu rzeczy. Ta niebieskowłosa rozdarta wampirzyca tez się przyzwyczai — więc jaka jest wasza decyzja?
Reszta popatrzyła po sobie szukając odpowiedzi u drugiego. Lizzy wie dużo. Czasami odnosi się wrażenie, że aż za dużo.
— Wampirza brać zgadza się z Tobą panienko Lizzy — Czarnowłosy nigdy jakoś nie potrafił się przemóc by mówić do niej po prostu Lizzy. Dziewczyna miała w sobie coś takiego co go blokowało.
— W porządku — Popatrzyła po wszystkich czy aby na pewno się zgadzają i poczuła się pierwszy raz od dłuższego czasu strasznie zmęczona. Właściwie pół nocy szukali czegoś w zgliszczach, a teraz ma coraz więcej wiadomości do przyswojenia — Jeśli nie macie nic przeciwko. Ja.. wrócę do domu.
Nim ktokolwiek odpowiedział kobieta odwróciła się idąc juz przed siebie ulica. C3.. Co oni jeszcze ukrywają przed nimi? Czy ktoś czyha na ich życie? Jeśli tak dlaczego zabił tylko tamtych dwoje? Wyciągnęła wróżbę masując dłonią obolałą skroń. Niby wróżba nic takiego złego nie mówiła, ale podświadomie była gotowa na najgorsze.
— Co robisz? — Przeszedł ją zimny dreszcz i odwróciła szybko głowę.
Za dziewczyną stała Yuki z zainteresowaną miną. Musiała przyznać, że pierwszy raz widziała by z taką upartością się komuś przyglądała. Zawsze brała ją za najgłupszą z rodziny.
— Wracam do domu przecież mówiłam — O co jej do cholery chodzi?! Przecież powiedziała wszystko co wie — A ty czemu tutaj jesteś?
— Ja... — Twarz wampirzycy zrobiła się czerwona i odwróciła szybko głowę przez co Lizzy ciężko było zrozumieć co powiedziała — pomyślałam... że samemu ciężko wracać do domu, prawda?
Rudowłosa pomrugała parę razy po czym na jej twarzy także pojawiły się rumieńce. Nie miała nigdy przyjaciółki oprócz zboczonej Alice, a ta miała niestety wysoką cenę. Kobieta była biseksualna, więc różne rzeczy słyszała z jej ust.
— Może tak — Nie może się rozkleić. To wampir do cholery!  Co gorsza zamienia się w najgorsze zwierzę tych czasów. Jednak.. To było całkiem miłe, że za nią poszła — może chcesz wpaść do mnie? Mam popcorn i cole. Możemy coś obejrzeć w telewizji.
Nim pomyślała te słowa wyszły z jej ust. Poczuła się zażenowana tym co powiedziała. I gdzie ta twarda cholera Lizzy Foster co? Twarz wampirzycy przystroił szeroki uśmiech odsłaniając rząd kłów.
— Jasne!
Skoro, kiedyś może ją czekać to co Shirotę czas zakopać topór wojenny. Ale nie zmienia to faktu, że będzie czujna. Wampiry to podejrzane stworzenia i każdy zły ruch można przypłacić życiem. Ruszyły we dwie ulicą i rudowłosa rzuciła za siebie kartkę.
— Co to..
— Nie ważne chodź.
Kartka uczepiła się ziemi.
“ Jeśli się z kimś zmierzyć to we dwoje zawsze raźniej “
Po czym zniknęła pod kroplami deszczu.

______________

Hoshi z zainteresowaniem patrzył na morze w którym odbijał się księżyc. Uwielbiał się bawić taflą zmuszając ją do wzburzenia, a nocami raczej ciężko by pojawił się jakiś gap.
— Kropelka — Pierwsza fala ruszyła w stronę brzegu.
Rozbiła się o pobliskie skały wydając przyjemny szum dla ucha.
— Kropelka — Druga z fal dognila pierwsza także rozbijając się o skały.
— Co robisz? — Odwrócił głowę patrząc na wampira, który właśnie zakładał pierwszy z worków na głowę.
— A oddaje się swojemu hobby — Uśmiechnął się do siebie pod nosem. Lubił towarzystwo swojego odpowiednika z tego świata. Właściwie jego Eve także. W pewnym sensie byli uroczy, kiedy Mikuni drażnił Jeje.
— Hmpf — Servamp rzucił na siebie ostatni worek i dosiadł się do towarzysza obserwując jak zmusza wodę do ruchu.
— Mam złe przeczucia.
— Odnośnie?
— Layla mi przekazała, że moja pierwsza siostra straciła swój oręż, a co za tym idzie moc strażnika — Spojrzał na Zazdrość takim wzrokiem, że aż samego wampira przeszły dreszcze. Kojarzył Yode z jego beztroskiego trybu życia, ale kiedy przychodzi co do czego wampir był bardzo poważny — jak wstanie Mikuni chciałbym odwiedzić tego całego Shirotę.

___________

Raimei chciała się przekręcić na łóżku, gdy poczuła coś ciężkiego i ciepłego na sobie. Westchnęła niezadowolona. Za każdym razem, gdy to czuła to najczęściej Inaba koło niej spała, bo twierdziła iż miała zły sen. Ale tu blondynki nie ma, więc to było dziwne. Zmuszając swoje powieki do ruchu otworzyła je i zamarła. Przy twarzy wampirzycy spał sobie smacznie Kuro.
— Kuro... — Twarz dziewczyny zrobiła się czerwona — CO TY ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU?!
Servamp słysząc jej głos otworzył jedno oko.
— Bo jest wygodne — Jak gdyby nigdy nic zamknął z powrotem oko i wtulił się bardziej w poduszkę, a Osaka zacisnęła usta. Jak nie Inaba napastuje jej łóżko to teraz ten niebieskowłosy leń. Ona to ma ciężkie życie.
Mogłaby go stąd wykopać, ale w sumie niech już sobie śpi. Ona i tak zaraz wstaje. Złapała za komórkę leżącą na szafce i zobaczyła migającą kopertę. Kliknęła ją czytając wiadomość:

,, Pojawię się z chłopakami u was z rana.“

Hoshi? Co go nagle napadło? On już wie o wypadku z wczoraj? Spojrzała na zegarek widząc już ósmą i westchnęła. Mogą się pojawić w każdej chwili. Podniosła się z łóżka i wyszła z pokoju całkowicie ignorując zasady cichego poruszania. Kuro by nawet bomba nie obudziła, więc czym ma się przejmować?
Ruszyła w stronę salonu zatrzymując przy konsoli i trzech kubkach po herbacie. Dzisiaj dość późno się położyli, więc Mahriu pewnie śpi jak zabity. Ona nie musi zbytnio spać w porównaniu do jeszcze żywego chłopaka. Wzięła ze stolika kubki wkładając je do umywalki. Więc od teraz jest Servampem brązowowłosego. Niby już wcześniej zdawała sobie sprawę, że może do tego dojść. Ale była pewna, że ten etap ominą. Nie powinna martwić reszty rodziny. Uśmiechnęła się sama do siebie pod nosem.
— W sumie może być to ciekawe.
Nie mieszkała nigdy z facetami i zawsze spodziewała się, że tam będzie panował istny burdel. I może jakby Sleepy Ash mieszkał sam to by tak to wyglądało. Jednak Shirota robi za prawdziwą panią domu i tutaj nawet kanapa śmierdzi domestosem na kilometr. Kichnęła czując jak część zapachu wpłynęła jej do nosa.
Odwróciła się odkładając kubki na suszarkę i poszła do łazienki zamykając za sobą drzwi. Najlepiej zamknie je na zamek zanim tamten leniwy wampir zapomni, że ona tutaj jest i jeszcze jej wejdzie do kibla. Jak już potrafi nachodzić ją w łaźni i łóżku to łazienka jak nic nie będzie dla niego problemem.
Właśnie wychodziła z toalety ze szczoteczką w buzi, gdy jej wzrok zatrzymał się na balkonie i zobaczyła swojego brata. Yoda z zadowoleniem do niej machał.
— Zdajesz sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak drzwi prawda? Gdzie dwójka twoich kompanów? — Otworzyła balkon pozwalając bratu przejść i kręciła zrezygnowana głową. On nigdy nie nauczy się normalnych wejść.
— Niedługo przyjdą. Mikuni zatrzymał się przy jakimś sklepie — Chłopak usiadł przy stole z zainteresowaniem obserwując salon połączony z kuchnią. Cokolwiek chodzi w głowie Zazdrości Raimei na pewno się tego zaraz dowie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz