niedziela, 4 grudnia 2016

Rozdział 29 Nie trać głowy



Yuki dopadła się drzwi i zaczęła w nie nerwowo pukać modląc się w duchu, że chłopak oraz jego dwa Servampy są w domu. Jeśli dalej by tak waliła w mebel to by nie wytrzymał, a drzwi otworzył starszy mężczyzna. Blondynka zamarła z ręką w powietrzu kalkulując czy pomyliła domy albo czy znowu ma jakieś chore wizję. Ciemno brązowowłosy uśmiechnął się lekko.
— Dobry wieczór — Pierwszy raz widziała go na oczy, ale była stuprocentowo pewna, że to dom Shiroty. Już poznała po kolorze ścian w przedpokoju.
— Do..dobry wieczór? — Nagle zza ręki  mężczyzny wyjrzała znajoma brązowa czupryna.
— Emm.. wujku to moja koleżanka — Odpowiedział widząc ubawione, a zarazem pytające spojrzenie mężczyzny — Yuki to mój wujek Toru Shirota, wujku to Yuki Inaba.
— Ach tak — Uśmiechnął się dość dwuznacznie, co nie umknęło uwadze chłopaka i zrezygnowany czując jak go pieką policzki pokręcił głową. Złapał szybko blondynkę za nadgarstek wciągając do mieszkania — będziemy w moim pokoju!
Ruszyli prędko w tamtą stronę odprowadzani wzrokiem starszego Shiroty i zniknęli w pokoju Mahiru, który szybko zamknął drzwi. Yuki machinalnie ruszyła w stronę łóżka i usiadła na nim wlepiając spojrzenie w chłopaka.
— Jest tu gdzieś moja siostra?
— Tyś ślepa mając okulary Inaba? — Odwróciła się w prawo widząc dwa koty siedzące na parapecie. Mina kocicy od razu zrzedła, gdy zobaczyła jej przerażone spojrzenie — Co się stało?
Chciwość spuściła wzrok i zacisnęła dłonie na sukience. To było dość głupie, że tutaj przyszła, ale to co zobaczyła jakiś czas temu nie mogło wyjść z jej głowy. Wyciągnęła z kieszeni małą kostkę do gitary i zaczęła nią obracać w dłoni.
— Rai...ja.. Ja go widziałam.. — Źrenice wampirzycy zrobiły się małe doskonale rozumiejąc o czym mówi jej młodsza siostra.
— Yuki, ale on nie żyje — Nie powinna tak od razu mówić, bo blondynka skrzywiła się jakby zjadła coś niesmacznego.
— Widziałam go! Niedaleko baru! Mało tego była tam także agencja!
Raimei przybrała swoją wampirza postać zdając sobie sprawę, że Inaba juz ledwo się opanowuje. Pokręciła zdenerwowana głową i podeszła do siostry zaczynając nią potrząsać.
— Opanuj się Yuki!
— O kim wy mówicie? — Nastolatek stał cały czas przy drzwiach nasłuchując czy jego wujek nie wybiera się w te stronę. Niby telewizor był bardzo głośno ustawiony, ale kto wie czy nie podsłuchuje.
Dwa Servampy zamarły spoglądając na Shirotę. Czy są gotowe uchylić chłopcom rąbka swojej przeszłości o której chciały zapomnieć? Blondynka zacisnęła kły na wargach i jej wzrok posunął się na siostrę, która lekko zbladla. Zabawne, to on powinna rozpaczać!  To w końcu z nią był bliżej niż z Osaką. Owszem byli przyjaciółmi i to właśnie Raimei ich zapoznała, ale to był jej ukochany do którego wzdychała po cichu, gdy on nie był świadomy iż ta mała urocza blondynka, która miała zostać krwiopijcą zauroczyła się nim.
— On.. Nie ważne Mahiru — Kuro od razu zobaczył ten wymuszony uśmiech na ustach niebieskowłosej. Była tak łatwa do przejrzenia jak się spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Wystarczyło, że na nią spojrzał to już widział jaką walkę ze sobą prowadzi. Żeński Servamp Lenistwa popatrzyła na zdenerwowaną Inabę — gdzie dokładnie to widziałaś?
Nastolatek nerwowo zacisnął pięść. Powinien się spodziewać takiej odpowiedzi. W końcu na zaufanie Kuro także musiał sobie zapracować. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Raimei nawet tyle ich znając miała przed nimi tajemnice. To chyba taki charakter, ale on zapracuje na jej zaufanie. Tak samo jak zapracował na zaufanie Sleepy Asha. Nagle coś mu wpadło do głowy.
— Tsurugi..
— Słucham? — Trzy pary czerwonych oczu zatrzymało się na chłopaku, który teraz gorączkowo drapał się po brodzie. Czemu nie wpadł na to kiedy Yuki pojawiła się przed ich domem? Przecież to było logiczne. Spojrzał na nich — Tsurugi powiedział, że odczujemy skutki zniszczenia twoich okularów Raimei. I to właśnie to.
Oczy wampirzycy otworzyły się szeroko. Jej Pan miał rację! Przecież chłopak nie żył, a jednak Inaba zobaczyła go i agencje. Której notabene też tutaj być nie powinno, a na pewno nie przy barze karaoke.
— Mahiru wiem, że wujek nie pozwoli ci wyjść z domu o tej godzinie, a wolałabym byś nie dostał szlabanu tak nagle — Złapała siostrę za nadgarstek — pozwolisz byśmy się w trójkę rozejrzeli po tamtym miejscu?
Rozejrzeć? Cholera jasna. On nigdy nie rozstawał się z Lenistwem, a odkąd dołączyła do nich Osaka jej także nie puszczał samej. Ale to było pewne, że wujek zauważy zniknięcie chłopaka z domu. Potarł obolałe skronie i pokiwał głową. Czarny kot na te hasło przybrał także swoją wampirzą postać i stając już na oknie. Wolałby się polenić w domu, lecz świadomość, że dziewczyny miałyby samotnie grzebać przy skutkach ubocznych magii dziewczyny nie pozwalały mu puścić je same. Wampirzyce dołączyły do Servampa na parapecie i mieli już zeskoczyć z okna, kiedy Mahiru złapał Raimei za ramię.
— Uważajcie na siebie dobrze?
— No chyba nie myślisz, że władujemy się w jakieś kłopoty Shirota co? — Kły Osaki zabłysły w ciemnym pokoju i Mahiru uśmiechnął się lekko. Wystarczył jej jeden szczery uśmiech i czuł się o wiele lepiej. Dziwna sprawa, bo odnosił wrażenie, że także Kuro się zmienił odkąd dziewczyny pojawiły się w ich życiu. A czy na lepsze? To na pewno.
Servampy zeskoczyły bezszelestnie na ziemię i ruszyły za Inabą w miejsce z którego dopiero co wróciła. Yuki czuła jak w żołądku przewala się jej wszystko co jadła. O czym mówili Raimei i Mahiru? Co się wydarzyło w momencie, gdy jej okulary zostały zniszczone? Zacisnęła mocnej kostkę w ręce. Po jakiś dobrych dziesięciu minutach znaleźli się przed przejściem z którego jak strzała wybiegła wcześniej blondynka.
— Jesteście pewni, że powinniśmy tam iść? — Chciwość spojrzała na dwójkę Lenistw, a Raimei pewnie patrzyła przed siebie. Jeśli rzeczywiście jest tam coś.. to powinni się tym zająć jak najszybciej. Schowała ręce do kieszeni i ruszyła przed siebie.
— Ładujemy się w problemy na własne życzenie — Kuro pokręcił zrezygnowany głową. Kobiety. Nic dodać, nic ująć — to będzie cholernie upierdliwe.
— Nie narzekaj Kuro.. jak będziesz grzeczny postawie ci ramen.
Czemu ona doskonale wie jak go podejść? Dołączył do swojej towarzyszki w niedoli i jej siostry by zniknąć w ciemnym korytarzu. Chociaż po tej całej nieprzyjemnej historii zje porządną zupę z proszku.

________

Shirota nie mógł sobie znaleźć miejsca czując, że powinien pójść ze swoimi Servampami. Coś wyczuwał w powietrzu i na pewno było to większe niebezpieczeństwo niż podwładni Tsubakiego i Daisaki. Złapał za telefon swojej wampirzycy, który grzecznie leżał na biurku. Musiała go zapomnieć, gdy z taką szybkością wyszli oknem. Zawahał się przez chwilę, czy powinien ruszać nie swoją własność? Jednak był tam numer kogoś, kto pomogłby im w rozwiązaniu problemu. Tak przynajmniej myślał. Przełknął ślinę naciskając zielona słuchawkę. Jak to możliwe, że wszystko tak gna do przodu? Sygnał zajęty. Westchnął zły i odłożył telefon na biurko.
— Może Ci pomóc Mahiru Shirota? — Nastolatek zamarł słysząc głos z okna i odwrócił tam głowę. Fioletowe włosy wesoło poruszały się na wietrze, a chytry uśmieszek pojawił się na twarzy obcej postaci. Tylko jedna osoba mogła tak wyglądać tylko skąd ma jego adres?
— Co tu robisz Chared? — Mahiru rozglądał się po pokoju gotowy cisnąć czymkolwiek w wampira. Musiał się pojawić akurat teraz jak jego wampiry zniknęły.
Willmon całkowicie zignorował niemiły ton chłopaka i wskoczył do pokoju. Wyprostował się dumnie nie zmieniając nawet mimiki twarzy.
— Okulary twojego Servampa strasznie namieszaly na mieście — Oczy nastolatka otworzyły się szeroko. Jak to na całym mieście? — wszyscy widzą coś czego nie powinni już więcej zobaczyć. Zabawne, niektórzy mają naprawdę niemiłe wspomnienia. Co gorsza one nie tylko się pokazują. Jeśli osoba zbyt się w nich zatraci potrafią zabić. Jak myślisz, gdzie są twoje wampiry?
Nastolatek zbladł, kiedy czerwone oczy zabłysnęły rozbawione. Czyżby to była jakaś pułapka? Ale jeśli to by była prawda to przecież on nie pojawiłby się tutaj.
— Centrum..
 Więc jego przeczucie wcale nie było takie złe. Yuki musiała znaleźć centrum skumulowania energii i on pozwolił swoim wampirom iść samym. Cholera jasna! Nie pomyślał o tym! Dlaczego do cholery nie posłuchał tego dziwnego uczucia?!
— Widzę, że już Ci pomogłem — Odwrócił się chcąc wyjść oknem, jednak został złapany za rękę i dopiero teraz chłopak ujrzał na niej przypalenia oraz siniaki.
— Willmon…?
— Lepiej się pośpiesz — Wyrwał dłoń z jego ręki i szybko wskoczył na okno. Odwrócił się na chwilę i z przerażeniem zdał sobie sprawę, że oczy wampira były puste. Był pewny, że jak się spotykali wcześniej błyszczały tak samo żywo jak jeszcze parę chwil temu — nie spotkałeś mnie. Pamiętaj Shirota!
Zniknął za oknem, a gdy tylko brązowowłosy się ocknął to złapał za telefon wykręcając numer do Misono i Lichta. Miał mało czasu by próbować dodzwonić się do dziewcząt.

_________

Raimei szła z przodu zagłębiając się coraz bardziej w korytarz mrużąc oczy. Ta przeklęta mgła to kara za grzechy po prostu. Jeszcze niech padać zacznie..
— Kuro mogliśmy wziąć parasolkę — Odwróciła głowę w stronę wampirów i zamarła widząc za sobą tylko mgłę — Kuro? Yuki?
Zaczęła się nerwowo rozglądać próbując dojrzeć coś w tym mleku, jednak ani nawoływania Servampów nie przynosiły skutków, ani próba powrotu. W pewnej chwili straciła po prostu orientację w terenie i nie wiedziała czy wraca czy posuwa się do przodu. No kurwa! Zrobiła dwa kroki do tyłu i prawie wrzasnęła, gdy na ziemi zobaczyła białą pacynkę.
— Zgubiłaś się? — Uśmiechnęła się szeroko i dziewczyna od razu poznała ten grymas. Wyglądała zupełnie jak ta przeklęta czarna pacynka z podświadomości Sleepy Asha. Tylko czemu ma inny kolor? — Kim ty jesteś?
— Jak to kim — Zachichotała powodując dreszcze na plecach kobiety. Juz nie podobał jej się ten psychopatyczny śmiech — jestem tobą!
O nie! Ona na pewno nie ma w sobie takiego diabła! Pokręciła szybko głową i ruszyła w odwrotną stronę chcąc zgubić okropną postać. To nie jest część jej mocy.. Tak, ona sama decyduje co ze sobą robi i żadna pieprzona, biała, psychopatyczna pacynka…
— Nie radziłabym tam iść Raimei — Zatrzymała się odwracając spojrzenie w stronę Maskotki. Nawet te dziadostwo musi przerywać jej wywód w głowie. Głos także miała podobny do tamtego czarnego diabła. Już jej się nie podobała jeszcze bardziej o ile to możliwe.
— Skoro jesteś mną to czemu tutaj stoisz? — Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zmrużyła niezadowolona oczy — powinnaś siedzieć we mnie i nawet nie ukazywać się na światło dzienne! Won do mojej podświadomości!
— Och Kuro także swojego potrafi zobaczyć — Co? O czym ona mówi? Pacynka zaczęła skakać wokół Servampa — w momencie, kiedy pojawiłaś się w jego podświadomości narodziłam się ja! A jak jeszcze straciłaś moc strażnika przypieczętowałaś nasza magię!
Wyglądało to coraz bardziej nie dobrze. Nagle postać się zatrzymała, a mgła przerzedzać. Usta postaci wykrzywiły się bardziej o ile to jeszcze było możliwe przy takiej ilości nitek.
— Radziłabym nie tracić głowy w tym miejscu Raimei — W tej samej chwili postać rozpłynęła się wśród resztek mgły — to może troszkę zaboleć!
— Nienawidzę pacynek...
Jak tylko biała warstwa zniknęła Osaka od razu poznała to miejsce. Co jak co, ale miejsce w którym spędziło się prawie 4 lata ciężko wyrzucić z pamięci. Spojrzała to w lewo to w prawo zastanawiając się w którą stronę ruszyć. Powinna znaleźć Inabę i Kuro, bo na pewno muszą być gdzieś tutaj. Usłyszała głosy przed sobą, jeśli to są wspomnienia to może jak je przejdzie wszystko wróci do normy i znajdzie brakująca dwójkę? W końcu blondynka jak tylko minęło wspomnienie przybiegła do nich do domu. Ruszyła pędem w stronę rozmowy doskonale pamiętając ten dzień.
__________

— Raimei? Yuki? — Niebieskowłosy przebijał się przez mgłę szukając wampirzyc. Jak to możliwe, że je zgubił? Szedł obok Yuki słuchając rozmów między nimi, a gdy tylko pojawiła się uporczywa mgła i rozmowa ucichła Servamp zdał sobie sprawę, że je zgubił — ale to wszystko upierdliwe..
Czuł już pismo nosem, gdy stanęli przed tą dziwna uliczką, że powinni zawrócić. Sami wepchali się w ten problem. To prawda, że kobiety zapędza facetów do grobu. Zwłaszcza te dwie.. Jakby wiedział skąd przyszedł zawrócił by się po Mahiru. Może we dwóch by je znaleźli.
— Jakiś problem Kuro? — Lenistwo przewróciło oczami poznając głos czarnej pacynki. Niech da mu spokój chociaż teraz.
— Odwal się — Machnął ręką do tyłu jakby odganiał uproczywą muchę idąc dalej przed siebie. Juz miał dość tego upierdliwego dnia. Co on komuś w życiu zrobił, że go tak męczą?
— Szukasz koleżanki? — Zamarł z jedną nogą w powietrzu i odwrócił głowę w stronę czarnej pacynki. Irytowała go bardziej niż można to sobie wyobrazić, ale może wie gdzie jest Raimei?
— Nie trać głowy Kuro, bo będą problemy! — Pacynka tak samo jak poprzednia rozpłynęła się we mgle, która powoli znikała. Nielubił takich sytuacji. Zawsze, gdy działy się takie rzeczy to było stuprocentowe, że stanie się coś upierdliwego i znowu będzie musiał nadwyrężyć swój biedny kręgosłup.
Kiedy mgła opadła wampir ujrzał długi korytarz i warknął nerwowo. Gdzie on do cholery się znalazł? Jak znajdzie tylko te wampirzyce i jej siostrę to uwiąże je do swojego nadgarstka. Wtedy już na pewno nie narobią więcej problemów. Z końca prawej strony usłyszał głosy, a nie mając innego pomysłu po prostu ruszył w ich stronę. Przy dobrym szczęściu może znajdzie zagubioną dwójkę. Po paru minutach znalazł się przy wejściu i zobaczył wesoło połyskującą klamkę. Nie zastanawiając się złapał za przedmiot i nacisnął mocniej otwierając mebel. Jego mina od razu zrzedła jak tylko zobaczył dobrze mu znajomy stół. Cholera jasna.. naprawdę nie mogło być to coś innego?
— Trzy głosy na TAK — Blondyn siedzący przy stole obserwował swojego niebieskowłosego brata z niezbyt zadowoloną miną. No tak to był ten moment, kiedy pogorszyły się jego relacje z Lawlessem. Jakby wtedy wiedział jak się sytuacja potoczy podjął by inną decyzję, ale no cóż. Gdyby człowiek wiedział, że się wyjebie to by nawet nie wstawał. Drzwi za Servampem zniknęły, więc nawet jeśli by chciał nie wróciłby do domu — trzy na NIE. Jaka jest twoja odpowiedz bracie?
Kuro zacisnął wargi patrząc na swoje odbicie. Proszę powiedz nie.. Proszę powiedz nie..
— Tak.
— Kurwa.. — Chłopak zobaczył szarpaninę między swoim bratem, a sobą. Zabawne, nawet nigdy się nie zastanawiał jak to musiało z boku wyglądać i teraz mógł wreszcie zrozumieć jak wyglądało to w oczach Osaki. Może mógłby odwrócić bieg wydarzeń? Kiedy tylko zobaczył siebie, który oddalał się od swoich braci chciał pobiec za sobą, jednak drogę zagrodził mu kolejny Kuro.
Zaraz obok jednego pojawił się kolejny i kolejny otaczając wampira z każdej strony. Właściwie nie różniły się niczym oprócz błyszczących złowieszczo okularów.
— Zrobiłeś dobrze czy też źle? — Podskoczył w miejscu jak jedna z postaci wyrosła dosłownie przed jego nosem. Usta klona uśmiechnęły się wrednie ukazując rząd kłów z których zaczęła buchać szkarłatna ciecz — co o tobie pomyśli Mahiru?
Cofnął się kawałek do tyłu wywalając się o własne buty. Postacie zaczęły zanikać zamieniając się w długie cienie i przerażony Servamp złapał się za głowę zamykając oczy. Szepty, które powtarzały tylko te dwa pytania wżerały się w jego głowę. Zaczął wrzeszczeć na całe gardło chcąc się pozbyć tego podłego uczucia, które zaczęło trząsać całym ciałem. Jak w ogóle może siedzieć ze swoim Panem skoro nawet nie podzielił się z nim tą tajemnicą? Chciwość chciała wszystko wyśpiewać, a on tylko przerwał to co nie uniknione. Przecież Shirota, kiedyś dowie się prawdy, a wtedy na pewno zacznie uważać go za prawdziwego potwora. Nagle w ciemności mignęła mu postać Osaki.
 Ty skończony imbecylu.. Ja przeżyłam najgorsze katusze życia. Spadając z różnych rzeczy do tego widziałam pacynkę z piekła rodem, a ty mi tutaj chcesz odstawić płaczliwą scenę rodem z Harlequina?! „

Otworzył szeroko o oczy. Raimei.. tak się skupił na tym, co działo się kiedyś aż zapomniał o tym co się dzieje teraz! Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest otoczony czymś dziwnym, a jego ciało jest całe porozcinane. Zupełnie jakby ktoś wżerał się w niego od środka. Spojrzał przed siebie i zamarł. Owszem tylu postaci już nie było, bo stała jednym wielkim cieniem warczącym w jego stronę. A to co właśnie uważał za coś dziwnego musiało być pazurami. Czy właśnie tak wygląda nasz strach?
— Nie trać głowy Kuro, bo będą problemy!”

Ta pieprzona podświadomość mogła się lepiej wyrazić. Niebieskowłosa miała rację. Te pacynki to prawdziwe cholery! Kolejny warkot wyszedł z gardła cienia i wampir dosłownie w ostatniej chwili przeturlał się na prawo ratując się przed pazurami. Chyba cień źle wymierzył, bo jego ostre dodatki wbiły się w ziemię blokując podniesienie się. Sleepy Ash podniósł się szukając drogi ucieczki. Nie wiedział co to do cholery dalej jest, a bez krwi Mahiru to zbyt dużo nie zdziała. Czerwone oczy zatrzymały się na drzwiach, których wcześniej nawet nie zauważył i rzucił się na mebel naciskając klamkę oraz wylatując na ciemny korytarz uderzając twarzą prosto o jakąś kolumnę. No cóż.. lepsze to niż skończenie jako obiad dla cienia.
— Kuro? — Podniósł szybko głowę widząc Raimei, która wcale lepiej nie wyglądała niż on. Chyba, jednak miał rację. Wjebali się w prawdziwe szambo. Wampirzyca szybko upadła obok niego na kolana i złapała go za zakrwawioną rękę — nic ci nie jest?
— Mówiłem, że to będzie upierdliwe.. ale nie.. — Nie dokończył, bo Osaka szybko przyłożyła mu rękę do ust. Servamp usłyszał głośniejszy ryk i włosy stanęły mu dęba. Gdzie oni do cholery jasnej są?
— Chodź szybko — Poczuł jak zostaje pociągnięty za rękę do pozycji stojącej i zaczął biec za dziewczyną, która nawet nie puszczała jego dłoni. Ona wie co tutaj się wyprawia, że jest taka pewna gdzie biegną? Próbował zapamiętać drogę. Skręcali raz w lewo, raz w prawo. Potem znowu prosto, aż nie pojawił się kolejny zakręt w prawo. Nie chuj nie chce mu się i tak nie zapamięta. Niebieskowłosa otworzyła z kopniaka jakieś drzwi i wepchnęła tam wampira zamykając je szybko za sobą jak tylko weszła. Przyłożyła ucho do metalu nasłuchując, za to chłopak obserwował całe pomieszczenie.
Nigdy nie był w tym miejscu, a nie przypominało to nawet w kawałku C3. Tamto miejsce było sterylnie białe, za to tutaj ciemne ściany powodowały iż miało się wrażenie tonięcia w ciemności. Jedynie kolorowe Ledy wbite w ścianach dawały jakiś obraz jakbyś był na statku kosmicznym. Spojrzał znowu na wampirzycę, która nagle wypuściła powietrze z ulgą i zjechała na drzwiach. Wyglądała na strasznie zmęczoną.
— W co ja nas władowałam.. — Złapała się za głowę na której także zobaczył te same rozcięcia co miał on. Może ten ryk to był ten sam stwór, którego spotkał on?
— Umm.. no wiesz.. mówią, że gdzie diabeł nie może tam babę pośle..
— Kuro nie obraz się, ale jesteś chujowym pocieszycielem..
Servamp przewrócił oczami i usiadł po turecku naprzeciwko dziewczyny podpierając brodę na dłoni.
— To nie miało być pocieszenie.. ale za ten cały cyrk masz przez tydzień stawiać mi ramen.
— Ty tylko o żarciu! — Osaka zaśmiała się, a kąciki ust Sleepy Asha uniosły się do góry. Lubił, kiedy się śmiała. Chociaż wtedy miało się wrażenie, że mają wszystko pod kontrolą. — czy ty się właśnie próbujesz uśmiechnąć?
— Emm.. nie — Na twarzy wampira mignęły lekkie rumieńce, które starał się zakryć dłoniami — gdzie my jesteśmy?
— Naprawdę? Pewnie w tamtej uliczce — Wzruszyła ramionami i spojrzała na drzwi — we wspomnieniach w agencji. Jakimś sposobem znalazłeś się w moim wspomnieniu. Jak to zrobiłeś Kuro?
Niebieskowłosy podrapał się po głowie próbując zrozumieć co dziewczyna w ogóle do niego mówi. Skąd ma to wiedzieć? Po prostu nacisnął klamkę i…
— Drzwi.. Przeszedłem przez drzwi.
— Może, jeśli się postaramy znajdziemy drzwi do Inaby — Dopiero teraz Osaka zobaczyła wielką dziurę na spodniach wampira. Może i by to olała, gdyby nie fakt, że było to centralnie na jego kroczu oraz widać było jego gacie — ładne bokserki Kuro naprawdę.
Chłopak otworzył szeroko oczy i spojrzał w dół na spodnie widząc wielką dziurę. Jak?! Kiedy?! Szybko złapał za tamto miejsce zakrywając je ręką i czując jak jego twarz płonie.
— Nie patrz!
— Nie zachowuj się jak dziewica i ściągaj te spodnie.
— No nie mów mi, że zachciało ci się striptizu w takim miejscu…
— Chce ci to zszyć debilu.. przecież z taką dziurą nie będziesz tutaj chodził. Ja twoje bokserki widziałam już nie raz, w końcu oprócz Shiroty w tym domu także ja robię pranie..




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz