Yuki dopadła się drzwi i zaczęła w nie
nerwowo pukać modląc się w duchu, że chłopak oraz jego dwa Servampy są w domu.
Jeśli dalej by tak waliła w mebel to by nie wytrzymał, a drzwi otworzył starszy
mężczyzna. Blondynka zamarła z ręką w powietrzu kalkulując czy pomyliła domy
albo czy znowu ma jakieś chore wizję. Ciemno brązowowłosy uśmiechnął się lekko.
— Dobry wieczór — Pierwszy raz widziała go
na oczy, ale była stuprocentowo pewna, że to dom Shiroty. Już poznała po
kolorze ścian w przedpokoju.
— Do..dobry wieczór? — Nagle zza ręki mężczyzny wyjrzała znajoma brązowa czupryna.
— Emm.. wujku to moja koleżanka —
Odpowiedział widząc ubawione, a zarazem pytające spojrzenie mężczyzny — Yuki to
mój wujek Toru Shirota, wujku to Yuki Inaba.
— Ach tak — Uśmiechnął się dość
dwuznacznie, co nie umknęło uwadze chłopaka i zrezygnowany czując jak go pieką
policzki pokręcił głową. Złapał szybko blondynkę za nadgarstek wciągając do
mieszkania — będziemy w moim pokoju!
Ruszyli prędko w tamtą stronę odprowadzani
wzrokiem starszego Shiroty i zniknęli w pokoju Mahiru, który szybko zamknął
drzwi. Yuki machinalnie ruszyła w stronę łóżka i usiadła na nim wlepiając
spojrzenie w chłopaka.
— Jest tu gdzieś moja siostra?
— Tyś ślepa mając okulary Inaba? —
Odwróciła się w prawo widząc dwa koty siedzące na parapecie. Mina kocicy od
razu zrzedła, gdy zobaczyła jej przerażone spojrzenie — Co się stało?
Chciwość spuściła wzrok i zacisnęła dłonie
na sukience. To było dość głupie, że tutaj przyszła, ale to co zobaczyła jakiś
czas temu nie mogło wyjść z jej głowy. Wyciągnęła z kieszeni małą kostkę do
gitary i zaczęła nią obracać w dłoni.
— Rai...ja.. Ja go widziałam.. — Źrenice
wampirzycy zrobiły się małe doskonale rozumiejąc o czym mówi jej młodsza
siostra.
— Yuki, ale on nie żyje — Nie powinna tak
od razu mówić, bo blondynka skrzywiła się jakby zjadła coś niesmacznego.
— Widziałam go! Niedaleko baru! Mało tego
była tam także agencja!
Raimei przybrała swoją wampirza postać
zdając sobie sprawę, że Inaba juz ledwo się opanowuje. Pokręciła zdenerwowana
głową i podeszła do siostry zaczynając nią potrząsać.
— Opanuj się Yuki!
— O kim wy mówicie? — Nastolatek stał cały
czas przy drzwiach nasłuchując czy jego wujek nie wybiera się w te stronę. Niby
telewizor był bardzo głośno ustawiony, ale kto wie czy nie podsłuchuje.
Dwa Servampy zamarły spoglądając na
Shirotę. Czy są gotowe uchylić chłopcom rąbka swojej przeszłości o której
chciały zapomnieć? Blondynka zacisnęła kły na wargach i jej wzrok posunął się
na siostrę, która lekko zbladla. Zabawne, to on powinna rozpaczać! To w końcu z nią był bliżej niż z Osaką.
Owszem byli przyjaciółmi i to właśnie Raimei ich zapoznała, ale to był jej
ukochany do którego wzdychała po cichu, gdy on nie był świadomy iż ta mała
urocza blondynka, która miała zostać krwiopijcą zauroczyła się nim.
— On.. Nie ważne Mahiru — Kuro od razu
zobaczył ten wymuszony uśmiech na ustach niebieskowłosej. Była tak łatwa do
przejrzenia jak się spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Wystarczyło, że na nią
spojrzał to już widział jaką walkę ze sobą prowadzi. Żeński Servamp Lenistwa popatrzyła
na zdenerwowaną Inabę — gdzie dokładnie to widziałaś?
Nastolatek nerwowo zacisnął pięść.
Powinien się spodziewać takiej odpowiedzi. W końcu na zaufanie Kuro także
musiał sobie zapracować. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Raimei nawet tyle
ich znając miała przed nimi tajemnice. To chyba taki charakter, ale on
zapracuje na jej zaufanie. Tak samo jak zapracował na zaufanie Sleepy Asha.
Nagle coś mu wpadło do głowy.
— Tsurugi..
— Słucham? — Trzy pary czerwonych oczu
zatrzymało się na chłopaku, który teraz gorączkowo drapał się po brodzie. Czemu
nie wpadł na to kiedy Yuki pojawiła się przed ich domem? Przecież to było
logiczne. Spojrzał na nich — Tsurugi powiedział, że odczujemy skutki
zniszczenia twoich okularów Raimei. I to właśnie to.
Oczy wampirzycy otworzyły się szeroko. Jej
Pan miał rację! Przecież chłopak nie żył, a jednak Inaba zobaczyła go i
agencje. Której notabene też tutaj być nie powinno, a na pewno nie przy barze
karaoke.
— Mahiru wiem, że wujek nie pozwoli ci
wyjść z domu o tej godzinie, a wolałabym byś nie dostał szlabanu tak nagle —
Złapała siostrę za nadgarstek — pozwolisz byśmy się w trójkę rozejrzeli po
tamtym miejscu?
Rozejrzeć? Cholera jasna. On nigdy nie
rozstawał się z Lenistwem, a odkąd dołączyła do nich Osaka jej także nie
puszczał samej. Ale to było pewne, że wujek zauważy zniknięcie chłopaka z domu.
Potarł obolałe skronie i pokiwał głową. Czarny kot na te hasło przybrał także swoją
wampirzą postać i stając już na oknie. Wolałby się polenić w domu, lecz
świadomość, że dziewczyny miałyby samotnie grzebać przy skutkach ubocznych
magii dziewczyny nie pozwalały mu puścić je same. Wampirzyce dołączyły do Servampa
na parapecie i mieli już zeskoczyć z okna, kiedy Mahiru złapał Raimei za ramię.
— Uważajcie na siebie dobrze?
— No chyba nie myślisz, że władujemy się w
jakieś kłopoty Shirota co? — Kły Osaki zabłysły w ciemnym pokoju i Mahiru
uśmiechnął się lekko. Wystarczył jej jeden szczery uśmiech i czuł się o wiele
lepiej. Dziwna sprawa, bo odnosił wrażenie, że także Kuro się zmienił odkąd
dziewczyny pojawiły się w ich życiu. A czy na lepsze? To na pewno.
Servampy zeskoczyły bezszelestnie na
ziemię i ruszyły za Inabą w miejsce z którego dopiero co wróciła. Yuki czuła
jak w żołądku przewala się jej wszystko co jadła. O czym mówili Raimei i
Mahiru? Co się wydarzyło w momencie, gdy jej okulary zostały zniszczone?
Zacisnęła mocnej kostkę w ręce. Po jakiś dobrych dziesięciu minutach znaleźli
się przed przejściem z którego jak strzała wybiegła wcześniej blondynka.
— Jesteście pewni, że powinniśmy tam iść?
— Chciwość spojrzała na dwójkę Lenistw, a Raimei pewnie patrzyła przed siebie.
Jeśli rzeczywiście jest tam coś.. to powinni się tym zająć jak najszybciej.
Schowała ręce do kieszeni i ruszyła przed siebie.
— Ładujemy się w problemy na własne
życzenie — Kuro pokręcił zrezygnowany głową. Kobiety. Nic dodać, nic ująć — to
będzie cholernie upierdliwe.
— Nie narzekaj Kuro.. jak będziesz
grzeczny postawie ci ramen.
Czemu ona doskonale wie jak go podejść? Dołączył
do swojej towarzyszki w niedoli i jej siostry by zniknąć w ciemnym korytarzu.
Chociaż po tej całej nieprzyjemnej historii zje porządną zupę z proszku.
________
Shirota nie mógł sobie znaleźć miejsca
czując, że powinien pójść ze swoimi Servampami. Coś wyczuwał w powietrzu i na
pewno było to większe niebezpieczeństwo niż podwładni Tsubakiego i Daisaki.
Złapał za telefon swojej wampirzycy, który grzecznie leżał na biurku. Musiała
go zapomnieć, gdy z taką szybkością wyszli oknem. Zawahał się przez chwilę, czy
powinien ruszać nie swoją własność? Jednak był tam numer kogoś, kto pomogłby im
w rozwiązaniu problemu. Tak przynajmniej myślał. Przełknął ślinę naciskając
zielona słuchawkę. Jak to możliwe, że wszystko tak gna do przodu? Sygnał
zajęty. Westchnął zły i odłożył telefon na biurko.
— Może Ci pomóc Mahiru Shirota? —
Nastolatek zamarł słysząc głos z okna i odwrócił tam głowę. Fioletowe włosy
wesoło poruszały się na wietrze, a chytry uśmieszek pojawił się na twarzy obcej
postaci. Tylko jedna osoba mogła tak wyglądać tylko skąd ma jego adres?
— Co tu robisz Chared? — Mahiru rozglądał
się po pokoju gotowy cisnąć czymkolwiek w wampira. Musiał się pojawić akurat
teraz jak jego wampiry zniknęły.
Willmon całkowicie zignorował niemiły ton
chłopaka i wskoczył do pokoju. Wyprostował się dumnie nie zmieniając nawet
mimiki twarzy.
— Okulary twojego Servampa strasznie
namieszaly na mieście — Oczy nastolatka otworzyły się szeroko. Jak to na całym
mieście? — wszyscy widzą coś czego nie powinni już więcej zobaczyć. Zabawne,
niektórzy mają naprawdę niemiłe wspomnienia. Co gorsza one nie tylko się
pokazują. Jeśli osoba zbyt się w nich zatraci potrafią zabić. Jak myślisz,
gdzie są twoje wampiry?
Nastolatek zbladł, kiedy czerwone oczy
zabłysnęły rozbawione. Czyżby to była jakaś pułapka? Ale jeśli to by była
prawda to przecież on nie pojawiłby się tutaj.
— Centrum..
Więc
jego przeczucie wcale nie było takie złe. Yuki musiała znaleźć centrum skumulowania
energii i on pozwolił swoim wampirom iść samym. Cholera jasna! Nie pomyślał o
tym! Dlaczego do cholery nie posłuchał tego dziwnego uczucia?!
— Widzę, że już Ci pomogłem — Odwrócił się
chcąc wyjść oknem, jednak został złapany za rękę i dopiero teraz chłopak ujrzał
na niej przypalenia oraz siniaki.
— Willmon…?
— Lepiej się pośpiesz — Wyrwał dłoń z jego
ręki i szybko wskoczył na okno. Odwrócił się na chwilę i z przerażeniem zdał
sobie sprawę, że oczy wampira były puste. Był pewny, że jak się spotykali
wcześniej błyszczały tak samo żywo jak jeszcze parę chwil temu — nie spotkałeś
mnie. Pamiętaj Shirota!
Zniknął za oknem, a gdy tylko brązowowłosy
się ocknął to złapał za telefon wykręcając numer do Misono i Lichta. Miał mało
czasu by próbować dodzwonić się do dziewcząt.
_________
Raimei szła z przodu zagłębiając się coraz
bardziej w korytarz mrużąc oczy. Ta przeklęta mgła to kara za grzechy po
prostu. Jeszcze niech padać zacznie..
— Kuro mogliśmy wziąć parasolkę —
Odwróciła głowę w stronę wampirów i zamarła widząc za sobą tylko mgłę — Kuro?
Yuki?
Zaczęła się nerwowo rozglądać próbując
dojrzeć coś w tym mleku, jednak ani nawoływania Servampów nie przynosiły
skutków, ani próba powrotu. W pewnej chwili straciła po prostu orientację w
terenie i nie wiedziała czy wraca czy posuwa się do przodu. No kurwa! Zrobiła
dwa kroki do tyłu i prawie wrzasnęła, gdy na ziemi zobaczyła białą pacynkę.
— Zgubiłaś się? — Uśmiechnęła się szeroko
i dziewczyna od razu poznała ten grymas. Wyglądała zupełnie jak ta przeklęta
czarna pacynka z podświadomości Sleepy Asha. Tylko czemu ma inny kolor? — Kim
ty jesteś?
— Jak to kim — Zachichotała powodując
dreszcze na plecach kobiety. Juz nie podobał jej się ten psychopatyczny śmiech
— jestem tobą!
O nie! Ona na pewno nie ma w sobie takiego
diabła! Pokręciła szybko głową i ruszyła w odwrotną stronę chcąc zgubić okropną
postać. To nie jest część jej mocy.. Tak, ona sama decyduje co ze sobą robi i
żadna pieprzona, biała, psychopatyczna pacynka…
— Nie radziłabym tam iść Raimei —
Zatrzymała się odwracając spojrzenie w stronę Maskotki. Nawet te dziadostwo
musi przerywać jej wywód w głowie. Głos także miała podobny do tamtego czarnego
diabła. Już jej się nie podobała jeszcze bardziej o ile to możliwe.
— Skoro jesteś mną to czemu tutaj stoisz?
— Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zmrużyła niezadowolona oczy —
powinnaś siedzieć we mnie i nawet nie ukazywać się na światło dzienne! Won do
mojej podświadomości!
— Och Kuro także swojego potrafi zobaczyć
— Co? O czym ona mówi? Pacynka zaczęła skakać wokół Servampa — w momencie,
kiedy pojawiłaś się w jego podświadomości narodziłam się ja! A jak jeszcze
straciłaś moc strażnika przypieczętowałaś nasza magię!
Wyglądało to coraz bardziej nie dobrze.
Nagle postać się zatrzymała, a mgła przerzedzać. Usta postaci wykrzywiły się
bardziej o ile to jeszcze było możliwe przy takiej ilości nitek.
— Radziłabym nie tracić głowy w tym
miejscu Raimei — W tej samej chwili postać rozpłynęła się wśród resztek mgły —
to może troszkę zaboleć!
— Nienawidzę pacynek...
Jak tylko biała warstwa zniknęła Osaka od
razu poznała to miejsce. Co jak co, ale miejsce w którym spędziło się prawie 4
lata ciężko wyrzucić z pamięci. Spojrzała to w lewo to w prawo zastanawiając
się w którą stronę ruszyć. Powinna znaleźć Inabę i Kuro, bo na pewno muszą być
gdzieś tutaj. Usłyszała głosy przed sobą, jeśli to są wspomnienia to może jak
je przejdzie wszystko wróci do normy i znajdzie brakująca dwójkę? W końcu
blondynka jak tylko minęło wspomnienie przybiegła do nich do domu. Ruszyła
pędem w stronę rozmowy doskonale pamiętając ten dzień.
__________
— Raimei? Yuki? — Niebieskowłosy przebijał
się przez mgłę szukając wampirzyc. Jak to możliwe, że je zgubił? Szedł obok
Yuki słuchając rozmów między nimi, a gdy tylko pojawiła się uporczywa mgła i
rozmowa ucichła Servamp zdał sobie sprawę, że je zgubił — ale to wszystko
upierdliwe..
Czuł już pismo nosem, gdy stanęli przed tą
dziwna uliczką, że powinni zawrócić. Sami wepchali się w ten problem. To
prawda, że kobiety zapędza facetów do grobu. Zwłaszcza te dwie.. Jakby wiedział
skąd przyszedł zawrócił by się po Mahiru. Może we dwóch by je znaleźli.
— Jakiś problem Kuro? — Lenistwo
przewróciło oczami poznając głos czarnej pacynki. Niech da mu spokój chociaż
teraz.
— Odwal się — Machnął ręką do tyłu jakby
odganiał uproczywą muchę idąc dalej przed siebie. Juz miał dość tego
upierdliwego dnia. Co on komuś w życiu zrobił, że go tak męczą?
— Szukasz koleżanki? — Zamarł z jedną nogą
w powietrzu i odwrócił głowę w stronę czarnej pacynki. Irytowała go bardziej
niż można to sobie wyobrazić, ale może wie gdzie jest Raimei?
— Nie trać głowy Kuro, bo będą problemy! —
Pacynka tak samo jak poprzednia rozpłynęła się we mgle, która powoli znikała.
Nielubił takich sytuacji. Zawsze, gdy działy się takie rzeczy to było
stuprocentowe, że stanie się coś upierdliwego i znowu będzie musiał nadwyrężyć
swój biedny kręgosłup.
Kiedy mgła opadła wampir ujrzał długi
korytarz i warknął nerwowo. Gdzie on do cholery się znalazł? Jak znajdzie tylko
te wampirzyce i jej siostrę to uwiąże je do swojego nadgarstka. Wtedy już na pewno
nie narobią więcej problemów. Z końca prawej strony usłyszał głosy, a nie mając
innego pomysłu po prostu ruszył w ich stronę. Przy dobrym szczęściu może
znajdzie zagubioną dwójkę. Po paru minutach znalazł się przy wejściu i zobaczył
wesoło połyskującą klamkę. Nie zastanawiając się złapał za przedmiot i nacisnął
mocniej otwierając mebel. Jego mina od razu zrzedła jak tylko zobaczył dobrze
mu znajomy stół. Cholera jasna.. naprawdę nie mogło być to coś innego?
— Trzy głosy na TAK — Blondyn siedzący
przy stole obserwował swojego niebieskowłosego brata z niezbyt zadowoloną miną.
No tak to był ten moment, kiedy pogorszyły się jego relacje z Lawlessem. Jakby
wtedy wiedział jak się sytuacja potoczy podjął by inną decyzję, ale no cóż.
Gdyby człowiek wiedział, że się wyjebie to by nawet nie wstawał. Drzwi za
Servampem zniknęły, więc nawet jeśli by chciał nie wróciłby do domu — trzy na NIE.
Jaka jest twoja odpowiedz bracie?
Kuro zacisnął wargi patrząc na swoje
odbicie. Proszę powiedz nie.. Proszę powiedz nie..
— Tak.
— Kurwa.. — Chłopak zobaczył szarpaninę
między swoim bratem, a sobą. Zabawne, nawet nigdy się nie zastanawiał jak to
musiało z boku wyglądać i teraz mógł wreszcie zrozumieć jak wyglądało to w
oczach Osaki. Może mógłby odwrócić bieg wydarzeń? Kiedy tylko zobaczył siebie,
który oddalał się od swoich braci chciał pobiec za sobą, jednak drogę zagrodził
mu kolejny Kuro.
Zaraz obok jednego pojawił się kolejny i
kolejny otaczając wampira z każdej strony. Właściwie nie różniły się niczym
oprócz błyszczących złowieszczo okularów.
— Zrobiłeś dobrze czy też źle? —
Podskoczył w miejscu jak jedna z postaci wyrosła dosłownie przed jego nosem.
Usta klona uśmiechnęły się wrednie ukazując rząd kłów z których zaczęła buchać
szkarłatna ciecz — co o tobie pomyśli Mahiru?
Cofnął się kawałek do tyłu wywalając się o
własne buty. Postacie zaczęły zanikać zamieniając się w długie cienie i
przerażony Servamp złapał się za głowę zamykając oczy. Szepty, które powtarzały
tylko te dwa pytania wżerały się w jego głowę. Zaczął wrzeszczeć na całe gardło
chcąc się pozbyć tego podłego uczucia, które zaczęło trząsać całym ciałem. Jak
w ogóle może siedzieć ze swoim Panem skoro nawet nie podzielił się z nim tą
tajemnicą? Chciwość chciała wszystko wyśpiewać, a on tylko przerwał to co nie
uniknione. Przecież Shirota, kiedyś dowie się prawdy, a wtedy na pewno zacznie
uważać go za prawdziwego potwora. Nagle w ciemności mignęła mu postać Osaki.
„
Ty skończony imbecylu.. Ja przeżyłam najgorsze
katusze życia. Spadając z różnych rzeczy do tego widziałam pacynkę z piekła
rodem, a ty mi tutaj chcesz odstawić płaczliwą scenę rodem z Harlequina?! „
Otworzył szeroko o oczy. Raimei.. tak się
skupił na tym, co działo się kiedyś aż zapomniał o tym co się dzieje teraz!
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest otoczony czymś dziwnym, a jego ciało
jest całe porozcinane. Zupełnie jakby ktoś wżerał się w niego od środka.
Spojrzał przed siebie i zamarł. Owszem tylu postaci już nie było, bo stała
jednym wielkim cieniem warczącym w jego stronę. A to co właśnie uważał za coś
dziwnego musiało być pazurami. Czy właśnie tak wygląda nasz strach?
„
— Nie
trać głowy Kuro, bo będą problemy!”
Ta pieprzona podświadomość mogła się
lepiej wyrazić. Niebieskowłosa miała rację. Te pacynki to prawdziwe cholery!
Kolejny warkot wyszedł z gardła cienia i wampir dosłownie w ostatniej chwili
przeturlał się na prawo ratując się przed pazurami. Chyba cień źle wymierzył,
bo jego ostre dodatki wbiły się w ziemię blokując podniesienie się. Sleepy Ash
podniósł się szukając drogi ucieczki. Nie wiedział co to do cholery dalej jest,
a bez krwi Mahiru to zbyt dużo nie zdziała. Czerwone oczy zatrzymały się na
drzwiach, których wcześniej nawet nie zauważył i rzucił się na mebel naciskając
klamkę oraz wylatując na ciemny korytarz uderzając twarzą prosto o jakąś
kolumnę. No cóż.. lepsze to niż skończenie jako obiad dla cienia.
— Kuro? — Podniósł szybko głowę widząc
Raimei, która wcale lepiej nie wyglądała niż on. Chyba, jednak miał rację.
Wjebali się w prawdziwe szambo. Wampirzyca szybko upadła obok niego na kolana i
złapała go za zakrwawioną rękę — nic ci nie jest?
— Mówiłem, że to będzie upierdliwe.. ale
nie.. — Nie dokończył, bo Osaka szybko przyłożyła mu rękę do ust. Servamp
usłyszał głośniejszy ryk i włosy stanęły mu dęba. Gdzie oni do cholery jasnej
są?
— Chodź szybko — Poczuł jak zostaje
pociągnięty za rękę do pozycji stojącej i zaczął biec za dziewczyną, która
nawet nie puszczała jego dłoni. Ona wie co tutaj się wyprawia, że jest taka
pewna gdzie biegną? Próbował zapamiętać drogę. Skręcali raz w lewo, raz w
prawo. Potem znowu prosto, aż nie pojawił się kolejny zakręt w prawo. Nie chuj
nie chce mu się i tak nie zapamięta. Niebieskowłosa otworzyła z kopniaka jakieś
drzwi i wepchnęła tam wampira zamykając je szybko za sobą jak tylko weszła.
Przyłożyła ucho do metalu nasłuchując, za to chłopak obserwował całe
pomieszczenie.
Nigdy nie był w tym miejscu, a nie
przypominało to nawet w kawałku C3. Tamto miejsce było sterylnie białe, za to
tutaj ciemne ściany powodowały iż miało się wrażenie tonięcia w ciemności.
Jedynie kolorowe Ledy wbite w ścianach dawały jakiś obraz jakbyś był na statku
kosmicznym. Spojrzał znowu na wampirzycę, która nagle wypuściła powietrze z
ulgą i zjechała na drzwiach. Wyglądała na strasznie zmęczoną.
— W co ja nas władowałam.. — Złapała się
za głowę na której także zobaczył te same rozcięcia co miał on. Może ten ryk to
był ten sam stwór, którego spotkał on?
— Umm.. no wiesz.. mówią, że gdzie diabeł
nie może tam babę pośle..
— Kuro nie obraz się, ale jesteś chujowym
pocieszycielem..
Servamp przewrócił oczami i usiadł po
turecku naprzeciwko dziewczyny podpierając brodę na dłoni.
— To nie miało być pocieszenie.. ale za
ten cały cyrk masz przez tydzień stawiać mi ramen.
— Ty tylko o żarciu! — Osaka zaśmiała się,
a kąciki ust Sleepy Asha uniosły się do góry. Lubił, kiedy się śmiała. Chociaż
wtedy miało się wrażenie, że mają wszystko pod kontrolą. — czy ty się właśnie
próbujesz uśmiechnąć?
— Emm.. nie — Na twarzy wampira mignęły
lekkie rumieńce, które starał się zakryć dłoniami — gdzie my jesteśmy?
— Naprawdę? Pewnie w tamtej uliczce —
Wzruszyła ramionami i spojrzała na drzwi — we wspomnieniach w agencji. Jakimś
sposobem znalazłeś się w moim wspomnieniu. Jak to zrobiłeś Kuro?
Niebieskowłosy podrapał się po głowie
próbując zrozumieć co dziewczyna w ogóle do niego mówi. Skąd ma to wiedzieć? Po
prostu nacisnął klamkę i…
— Drzwi.. Przeszedłem przez drzwi.
— Może, jeśli się postaramy znajdziemy
drzwi do Inaby — Dopiero teraz Osaka zobaczyła wielką dziurę na spodniach
wampira. Może i by to olała, gdyby nie fakt, że było to centralnie na jego
kroczu oraz widać było jego gacie — ładne bokserki Kuro naprawdę.
Chłopak otworzył szeroko oczy i spojrzał w
dół na spodnie widząc wielką dziurę. Jak?! Kiedy?! Szybko złapał za tamto
miejsce zakrywając je ręką i czując jak jego twarz płonie.
— Nie patrz!
— Nie zachowuj się jak dziewica i ściągaj
te spodnie.
— No nie mów mi, że zachciało ci się
striptizu w takim miejscu…
— Chce ci to zszyć debilu.. przecież z
taką dziurą nie będziesz tutaj chodził. Ja twoje bokserki widziałam już nie
raz, w końcu oprócz Shiroty w tym domu także ja robię pranie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz