Inaba
mrużyła groźnie oczy i przy każdym ruchu zamrażała obok siebie miejsce coraz
bardziej. Miała już dosyć tych wszystkich przykrych rzeczy, które ją spotykały.
Zawsze była brana za tą najmniejszą, za tą biedną, za tą najmniej ogarniętą.
Rzuciła pogardliwe spojrzenie do tyłu, gdzie dalej siedziała jej starsza
siostra patrząca tempo w ziemię. I to właśnie ta osoba, której bezgranicznie
ufała zniszczyła wszystko jednym uderzeniem. Tak po prostu postanowiła zabić
mężczyznę, który nic im w życiu nie zrobił. Z którym spędzały właściwie cały
swój czas. Z którym jej siostra wiecznie się śmiała, kłóciła i który
zaakceptował je takie jakie są. A wystarczył jeden ruch bronią by to wszystko
odebrać i ona nawet przez chwilę nie mrugnęła okiem, gdy kłamała. Tak po prostu
kłamała jej w żywe oczy! Przez cały ten pieprzony czas!
— Raimei może mówić sobie, co chce — Pogardliwy głos
z przodu zmusił ją by jej zainteresowanie z pierwszej siostry kolejny raz
zagościło na drugiej. Stevens stała wyprostowana zaciskając drobne ręce w
pięści i patrząc z wyższością na siostrę. Może i była mniejsza, ale nawet ona
czując, że może wszystko teraz czuła pewien respekt wobec tej mniejszej —
jesteś najbardziej rozbestwionym Servampem na ziemi Inaba.
Nim Chciwość coś zrobiła kobieta zamachnęła się
dłońmi i wyciągając je przed siebie wypuściła falę wiatru, która zatopiła w
sobie blondynkę.
— STEVENS DO CHOLERY! MASZ JEJ NIE ZABIĆ! — Przez
wiatr słychać było zdenerwowany krzyk Yody. Jak miał być kiedyś wyprowadzony z
równowagi to właśnie nadchodzi ten jebany moment. Pieprzone baby.. Nie
zauważył, że skupiony na walce tak mocno pociągnął za figurę wyrywając palec
przez co Kuro w ostatniej chwili został złapany przez Hugha — BO JAK TAM ZEJDĘ
TO OBYDWU WPIERDOLE!
Dobra takiego Hoshiego to wampirza brać na pewno nie
widziała. Ogólnie to co się teraz dzieje jest tak inne od tego co widział i
może się spokojnie jak w horrorze. Jak tylko wiatr opadł twarz Elise drgnęła.
Blondynka przed nią stała w lodowej kopule, która robiła za barierę i uśmiechnęła
się wyzywająco. Pierwszy raz czuła się tak cudownie. Wreszcie może pokazać tej
małej gnidzie, kto tu rządzi. Rozłożyła uśmiechnięta dłonie i w powietrzu
pojawiło się paręnaście lodowych igieł, które posłała w stronę starszej
siostry. O nie tak się nie będą bawić.. Złapała za końcówkę swojego płaszcza i
mocno pociągnęła w swoją stronę wytwarzając przy tym kolejną falę wiatru przez
co ostrza zniknęły.
— Chyba panowie właśnie widzimy walkę gladiatorów.. —
Hugh obserwował każdą z dziewcząt nie wiedzieć czy mają się włączyć, czy stać
jak głupi.
—
Musimy dostać się do Raimei — Co z tego jakby się teraz w to włączył. Kiedy
Pycha zaczyna się wściekać to i on może dostać po ryju. Trójka chłopców
spojrzeniem szukała niebieskowłosej co było nie lada wyzwaniem. Lód zderzający
się z wiatrem powodował zamglenie całej ziemi i nawet wampirzy wzrok miał
problem ze znalezieniem tego jednego małego obiektu.
Sleepy
Ash leciał najniżej co jakiś czas unikając zderzających się ataków mrucząc pod
nosem jak kobiety są kłopotliwe. W pewnej chwili mignęło mu przy twarzy coś
czarnego i zamarł w miejscu.
— Witaj
bracie. — Właśnie tego bał się najbardziej odkąd wrócili z przeszłości. To było
zbyt podejrzanie by łap w tym nie maczał jego najmłodszy brat — czyżbyś coś
zgubił?
_________
Raimei
siedziała cały czas patrząc w podłogę ignorując zimne powietrze i co jakiś czas
gryzący wiatr w jej stronę. W pewnej chwili zaczęła słyszeć stukot dobrze jej
znany stukot japonek i zrezygnowanie podniosła głowę. Wśród mgły powoli zaczęła
się ukazywać postać jakiej nie widziała odkąd straciła swoje moce strażnika i
ostatnia jaką chciała zobaczyć po tym wszystkim.
— Jak
się podobało przedstawienie siostro? — Wyzywający uśmiech kobiety spowodował,
że niebieskowłosa zacisnęła mocniej pięści, ale jej ciało nie chciało się nawet
ruszyć. Trzymała ją w garści to było jasne — jak to jest zabić człowieka?
Cz..człowieka?
Podniosła głowę, którą jako jedyną miała jeszcze na swoje zawołanie i zobaczyła
twarz Daisaki prawie przy sobie. Nawet nie zadawała sobie sprawy, że kobieta
się tak szybko porusza, albo po prostu ona straciła po tym wszystkim poczucie
czasu.
— Nawet
nie wiesz jak teraz żałośnie wyglądasz.. — Zacmokała wesoło podnosząc palcem
jej podbródek — jak to jest czuć to co ja?
Jak
uwielbiała, gdy widziała to zagubienie i przerażenie wśród swoich ofiar. A
kiedy to była jeszcze jej siostra to tym lepiej. Tyle czasu czekała na ten
moment, że teraz musi się rozkoszować tą chwilą. Oczywiście do momentu jak nie
dorwie Chciwości i nie zabierze kostki.
— Zabrakło
języka w gębie, co? Przecież zawsze masz tyle do powiedzenia. No pokaż Osaka co
potrafisz. W końcu niszczenie więzi rodzinnych to twoja działka. Popatrz.
Złapała
obiema dłońmi za jej głowę i zmusiła do patrzenia w pustą przestrzeń. Stevens
używając swojej laski zablokowała szpadę Inaby.
—
Przyjemny widok, prawda? — Oczy Żeńskiego Lenistwa bacznie obserwowały, gdy
któraś z sióstr atakowała drugą całkowicie ignorując to jaka naprawdę powinna
łączyć ich więź — czy nasza rodzina nie powinna być pełna..? Czy czasem nie
powinniśmy się ze sobą zgadzać..? Czy powinniśmy mieć przed sobą sekrety..?
Odpowiedz mi moja droga.. Po co nas pozostawiono przy życiu? Przecież jesteśmy
wampirami. Potworami, które żywią się krwią innych, a by ją pozyskać muszą
zabić swoje ofiary.
Niebieskowłosa
nie chciała.. nie potrafiła jej odpowiedzieć teraz na żadne z jej pytań. Czy
ich rodzina powinna być pełna? Oczywiście, że tak! A ona sama pozwoliła by
zamknięto Mutsuko w wymiarze i nawet nie zastanawiała się co stanie się z
wampirzycą. To był pierwszy błąd. Czy powinniśmy się ze sobą zgadzać?
Oczywiście, że tak. Nigdy nie potrafiła się dogadać z Daisaki tak jak Inaba
nigdy nie porozumiała się z Elise. Były jak ogień i woda, a żadne z nich nawet
nie potrafiło im w tym pomóc wkoło się włączając. A jeśli by ich zostawiły by
załatwiły to między sobą? To był drugi błąd. Czy powinniśmy mieć przed sobą
sekrety? Zdecydowanie nie. Ukryła prawdę przed Yuki. Prawdę, która zżerała ją
od środka kawałek po kawałeczku. Właśnie wtedy straciła ostatnie resztki
człowieczeństwa jakie pokazał im właśnie Noguchi. Nigdy nie chciała by Yuki
musiała kogoś zabijać. Zawsze wolała zwalić tą winę na siebie. Nigdy nie
pozwoliła żadnemu z reszty jej rodziny powiedzieć prawdy o Shikio. Prawdy,
którą całą słyszała tylko Layla i Kuro. To był jej trzeci i największy błąd.
Sekrety.. sekrety i kłamstwa niszczą wszystko. A po co pozostawiono nas przy
życiu..?
Chcieli
znaleźć idealne istoty, które będą na ich zawołanie. Ich ósemka była
najsilniejsza i zarazem obiektem obserwacji od wielu, wielu lat. Robili sobie z
nich eksperymenty, które potem miały zostać ich służącymi, ale nie wszyscy byli
tacy. Noguchi wiedział kim ma być i starał się przyjaźnić z nimi wszystkimi.
Mahiru nie ważne jak na nich wrzeszczy zawsze im powtarza kim dla niego są.
— Nie
jesteśmy potworami.. — Nieświadomie uśmiechnęła się szeroko czując jak łzy jej
spływają po policzkach — wcale nie musimy zabijać.
Jej
siostry aktualnie walczą niszcząc uliczkę, a tam gdzieś musi być Kuro.. Kuro!
Całkowicie o nim zapomniała w tym wszystkim! Do tego gdzieś tam musi być
Shirota. Teraz jest jego Servampem i musi się wziąć w garść.
— Ten
twój dzieciak troszkę się zagubił we wspomnieniach, wiesz? — Drgnęła słysząc
ubawiony ton Daisaki — co zrobisz mając kolejnych ludzi na sumieniu?
„ Zrobiłaś to co uważałaś za słuszne.”
—
Zniszczę ciebie i nasze siostry.
Z ust
wampirzycy wyszedł cichy wściekły warkot. Dokładnie tak. Zrobiła to co uważała
za słuszne. Zdziwiona Mutsuko puściła jej twarz cofając się odrobinę do tyłu.
Tego się w ogóle nie spodziewała. Osaka chyba pierwszy raz odkąd pamięta
przerwała blokującą magię Melancholii. Poderwała się z ziemi uderzając w
szczękę ósmą siostrę butem wyrzucając w powietrze.
___________
Yoda
próbował coś dojrzeć w tej dziwnej zamieci mrucząc do siebie wściekle pod
nosem. Obok niego nerwowo rozglądał się Hugh próbując znaleźć Kuro, albo
Raimei. O Elise i Yuki nie miał zbytnio co się martwić, bo je było słychać z
każdej strony. Byleby się tylko nie pozabijały. Nagle przed nosem Hoshiego przeleciało
ostrze ucinając mu kawałek grzywki.
—
WITAMY, WITAMY NA PRZEDSTAWIENIU DRAMATU! — Zdezorientowani zaczęli oglądać się
na każdą stronę próbując uchwycić nerwowo dziwny śmiech.
Z
prawej strony wyłonił się różowowłosy uśmiechnięty wampir trzymając w dłoni
kolejny miecz. Pycha skrzywił się lekko. Nigdy nie lubił subclass swojego brata
i teraz także się to nie zmieni. Zazdrość obejrzała go od stóp do głów czując
jak pulsuje mu żyłka. Owszem może bawiły by go takiego typu rzeczy, gdyby nie
jeden mały szkopuł.
—
Zjeżdżaj! Nie mam humoru.
—
Denerwujemy się czyż nie? — Okulary wampira zalśniły szalenie i uśmiechnął się
szeroko oblizując swoją broń — a to dopiero początek!
Hugh
obserwował ze zdziwieniem jak jego towarzysz jak gdyby nigdy nic uderzył
mocniej nogą w ziemię i zdziwionego Berukie z ziemi zjadło coś na rodzaj głowy wodnego
smoka. Przez zimno jakie panowało w mgle podwładny Tsubakiego po prostu zamarzł
w zszokowanej pozycji.
—
Mówiłem kurwa, że nie mam humoru.
___________
Kuro
dalej stał naprzeciwko swojego brata, co jakiś czas patrząc w dół. Nie miał
czasu bawić się w jego gierki dopóki Raimei siedziała w tej zamieci. Teraz są
partnerami i musi ją znaleźć zanim dosłownie tam zamarznie. Przez swoje
rozmyślania rozproszył się i czarnowłosy przebił go mieczem na wylot.
—
Radziłbym ci się skupić na tym, co się dzieje tutaj bracie — Tak jak
przewidziała Mutsuko i tak przewidziała agencja. Stworzenie nowej ósemki
równało się z tym, że osłabiają ich rodzinę. Zabawne, iż potem chciano zgładzić
ich cała szesnastkę.
Sleepy
Ash wypluł trochę krwi łapiąc za broń chcąc już go kopnąć, kiedy śnieżyca
opadła i dwójka chłopców odwróciła głowę. Yuki jak i Elise stały przed sobą
ciężko oddychając przy czym młodsza miała popękane całe okulary. Kawałek dalej
stał Yoda z Hughiem i zamrożonym Berukią próbując zrozumieć co się właśnie
wydarzyło oraz czemu walka została przerwana. Wtedy dopiero do nich coś
dotarło, gdy wszystkie wampiry spojrzały bardziej do tyłu.
Daisaki
stała mrużąc groźnie oczy i zaciskając pięści z których zaczęła wypływać czarna
maź. To już był skandal. Nigdy nikt nie kopnął jej tak bezceremonialnie w
twarz. Niebieskowłosa stała trzymając ręce w kieszeniach i ciężko oddychając.
Jej prawa stopa świeciła dziwnym blaskiem. Skupiła cała swoją magię jaka jej pozostała
właśnie w tej nodze i Melancholia powinna być wdzięczna, że jej szczęka po
prostu nie została roztrzaskana na kawałeczki. Mutsuko zniknęła z pola widzenia
i to samo zrobiła Osaka.
—
Siostry się zdenerwowały.. — Elise już ignorowała Inabę, która chyba zmarnowała
całą swoją magię, albo siła Lenistwa i Melancholii ją zablokowała. Blondynka
nie miała zamiaru przerwać walki i jeśli tamta chce patrzeć jak jej nic nie
znacząca siostra oraz czarnowłosa małpa chcą się zabijać proszę bardzo. Każdy,
kto włączył się w to kłamstwo jest wrogiem. Wyciągnęła dłoń przed siebie
przyzywając szablę i powolnym krokiem ruszyła w stronę nic nie świadomej Pychy.
Wywaliła
się w momencie, gdy pojawił się pierwszy huk i za trzęsła się ziemia.
Zdezorientowana podniosła się z ziemi próbując znaleźć źródło huku. Jej wzrok zatrzymał się na dwójce dziewcząt
przy której to Raimei kolejny raz przywaliła Melancholii w twarz wbijając ją w
ziemię. Pierwsza siostra dzisiaj naprawdę czuła się źle i tylko malutki kawałek
zdrowego rozsądku trzyma ją w rydzach, ale i to powoli zaczyna zanikać.
Czarnowłosa wypluła krew i uśmiechnęła się wyzywająco. Dokładnie tak
siostrzyczko. Denerwuj się dalej. Tsubaki przeczuwając, co planuje jego
towarzyszka odsunął się kawałek puszczając najstarszego brata. Teraz był
zainteresowany walką tych dwóch Servampów, która planowała zginąć właśnie
teraz. Więc jednak pierwszy plan o którym rozmawiali jakiś czas temu zaczął
działać. Trochę szkoda, bo polubił czarnowłosą. Hoshi przeczuwając co się ma
wydarzyć chciał już ruszyć w stronę Osaki chcąc ją zatrzymać, jednak jego ciało
zesztywniało i doskonale poznał kogo to zasługa. Na pewno później będzie
żałowała tego co się wydarzy. Rzucił wściekłe spojrzenie w stronę Daisaki i
teraz zrozumiał, że to wszystko było zaplanowane od początku.
— Twoja
partnerka chyba zapłaci za to co się wydarzy.. prawda, bracie? — Niebieskowłosy
zdrętwiał teraz dopiero zaczynając rozumieć o czym mowa. Oczy Raimei były inne
niż zazwyczaj i ostatnim razem taki dziki błysk widział właśnie podczas
wtargnięcia do wspomnień. Te same oczy ma teraz Inaba i tylko lekkie mętne
kawałki w spojrzeniu Osaki ukazują, że jeszcze odrobinę nad sobą panuje. Ale to
nie potrwa długo jak tak dalej pójdzie. Chciał się ruszyć jednak jego ciało
było jak sparaliżowane doskonale poznając magię żeńskiej Melancholii. Kolejny
raz coś go zatrzymuje. Jedynymi osobami, które mogą się poruszać w tym całym
cyrku jest Yuki, Raimei i towarzysze Mutsuko. No jasna cholera!
Żeńskie
Lenistwo uniknęło łańcuchów Daisaki, która uśmiechnęła się złośliwie. Jeszcze
jedno słowo. Jeden kawałeczek, a dziewczyna stanie się rządnej jej krwi
potworem i o to właśnie jej chodziło. Zacisnęła mocniej pięść i wymierzyła
siostrze prosto w brzuch, a niebieskowłosa wylądowała wbita w lodową rzeźbę w
której zamrożony był Berukia. Ignorowała wołania chłopców czy zdenerwowanej
Stevens, która dalej była nieświadoma tego jak Inaba szybko się do niej
zbliżała, co jakiś czas potykając o lodowe kawałki. Chyba pierwszy raz od
dłuższego czasu najniższa z nich bała się o pierwszą jak i piątą siostrę. Nie
interesowała ją ósma. Najważniejsze było dla niej dobro Raimei i Yuki.
Czarnowłosa pojawiła się nad Osaką i jej oczy zabłysły wściekłą czerwienią.
—
Zabijam ich z twojego powodu siostro.
Niebieskowłosa
zacisnęła kły czując, że właśnie jej zdrowy rozsądek zniknął i wszystko nad
czym pracowała od początku przemiany poszło się jebać. Teraz w głowie miała
tylko jedno: Zabić Daisaki. Znowu skupiła magię w nodze i uderzyła kobietę
prosto w brzuch przez co odleciała do góry jak szmaciana lalka, a Raimei
wyciągnęła swoje szpony wzbijając się w powietrze chcąc ją nabić niczym
szaszłyk. Dziesięć metrów, pięć metrów była coraz bliżej szykując się już na
nabicie siostry, kiedy poczuła mocne szarpnięcie do tyłu i zdezorientowana odwróciła
głowę. Kuro trzymał ją kurczowo bojąc się jakkolwiek zwolnić uścisk by i jemu
nie oberwało się w tym całym chaosie. Nie wiedział jak to się stało, że złamał
magię kobiety, ale był pewny, że to chyba był jedynie cud. Osaka zaczęła się
wściekle szarpać próbując wyrwać z uścisku chłopaka, który mruczał już wściekle
pod nosem czując jak pazury dziewczyny rozwalają mu kurtkę.
—
Raimei! Kuro — Obydwa wampiry zesztywniały słysząc z dołu głos swojego Pana i
spojrzały w tamtą stronę. Mahiru Shirota stał na dole trzymając w dłoni swoją
miotłę i zdenerwowany patrząc na to co się dzieje w powietrzu.
—
Ma..Mahiru.. — Niebieskowłosa przestała się szarpać patrząc na chłopaka i nie
do końca wiedząc, co ma robić. Powoli czuła jak zdrowy rozsądek do niej wraca i
nie wiedziała czy to z powodu ich kontraktu czy po prostu ta dwójka chłopców
ratuje jej tyłek jak zwykle.
Mutsuko
zacmokała niezadowolona. Plan się popsuł i to znowu wina tej przeklętej dwójki.
Jednak ma jeszcze jeden plan w zanadrzu i tym razem jej się uda. Zniknęła
pojawiając się przy dwójce Lenistw i cicho szepnęła w ich stronę.
—
Popatrzcie na Inabę — Dwójka szybko odwróciła głowę w jej stronę, ale Servamp
już zniknął pojawiając tym razem centralnie nad Yuki.
Lawless
zbladł widząc co się właśnie dzieje i przyszykował się już do ataku, kiedy jego
ciało po prostu zatrzymało się w powietrzu. Co się dzieje do cholery? To były
ułamki sekund jak wszyscy zobaczyli jak Daisaki przeszywa na wylot ciało
najmłodszej z nich i każdy usłyszał dźwięk czegoś pękającego. Blondynka upadła
nieprzytomna na ziemię, a jej kostka rozpadła się na ziemi wydając z ciebie
ciche syczenie. Krew bryznęła w każdą stronę mieszając się z rozmrożonym lodem.
Właśnie tak został zniszczony piąty ze strażników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz