środa, 14 grudnia 2016

Rozdział 32 Jeden z planów




Inaba mrużyła groźnie oczy i przy każdym ruchu zamrażała obok siebie miejsce coraz bardziej. Miała już dosyć tych wszystkich przykrych rzeczy, które ją spotykały. Zawsze była brana za tą najmniejszą, za tą biedną, za tą najmniej ogarniętą. Rzuciła pogardliwe spojrzenie do tyłu, gdzie dalej siedziała jej starsza siostra patrząca tempo w ziemię. I to właśnie ta osoba, której bezgranicznie ufała zniszczyła wszystko jednym uderzeniem. Tak po prostu postanowiła zabić mężczyznę, który nic im w życiu nie zrobił. Z którym spędzały właściwie cały swój czas. Z którym jej siostra wiecznie się śmiała, kłóciła i który zaakceptował je takie jakie są. A wystarczył jeden ruch bronią by to wszystko odebrać i ona nawet przez chwilę nie mrugnęła okiem, gdy kłamała. Tak po prostu kłamała jej w żywe oczy! Przez cały ten pieprzony czas!
                — Raimei może mówić sobie, co chce — Pogardliwy głos z przodu zmusił ją by jej zainteresowanie z pierwszej siostry kolejny raz zagościło na drugiej. Stevens stała wyprostowana zaciskając drobne ręce w pięści i patrząc z wyższością na siostrę. Może i była mniejsza, ale nawet ona czując, że może wszystko teraz czuła pewien respekt wobec tej mniejszej — jesteś najbardziej rozbestwionym Servampem na ziemi Inaba.
                Nim Chciwość coś zrobiła kobieta zamachnęła się dłońmi i wyciągając je przed siebie wypuściła falę wiatru, która zatopiła w sobie blondynkę.
                — STEVENS DO CHOLERY! MASZ JEJ NIE ZABIĆ! — Przez wiatr słychać było zdenerwowany krzyk Yody. Jak miał być kiedyś wyprowadzony z równowagi to właśnie nadchodzi ten jebany moment. Pieprzone baby.. Nie zauważył, że skupiony na walce tak mocno pociągnął za figurę wyrywając palec przez co Kuro w ostatniej chwili został złapany przez Hugha — BO JAK TAM ZEJDĘ TO OBYDWU WPIERDOLE!
                Dobra takiego Hoshiego to wampirza brać na pewno nie widziała. Ogólnie to co się teraz dzieje jest tak inne od tego co widział i może się spokojnie jak w horrorze. Jak tylko wiatr opadł twarz Elise drgnęła. Blondynka przed nią stała w lodowej kopule, która robiła za barierę i uśmiechnęła się wyzywająco. Pierwszy raz czuła się tak cudownie. Wreszcie może pokazać tej małej gnidzie, kto tu rządzi. Rozłożyła uśmiechnięta dłonie i w powietrzu pojawiło się paręnaście lodowych igieł, które posłała w stronę starszej siostry. O nie tak się nie będą bawić.. Złapała za końcówkę swojego płaszcza i mocno pociągnęła w swoją stronę wytwarzając przy tym kolejną falę wiatru przez co ostrza zniknęły.
                — Chyba panowie właśnie widzimy walkę gladiatorów.. — Hugh obserwował każdą z dziewcząt nie wiedzieć czy mają się włączyć, czy stać jak głupi.
— Musimy dostać się do Raimei — Co z tego jakby się teraz w to włączył. Kiedy Pycha zaczyna się wściekać to i on może dostać po ryju. Trójka chłopców spojrzeniem szukała niebieskowłosej co było nie lada wyzwaniem. Lód zderzający się z wiatrem powodował zamglenie całej ziemi i nawet wampirzy wzrok miał problem ze znalezieniem tego jednego małego obiektu.
Sleepy Ash leciał najniżej co jakiś czas unikając zderzających się ataków mrucząc pod nosem jak kobiety są kłopotliwe. W pewnej chwili mignęło mu przy twarzy coś czarnego i zamarł w miejscu.
— Witaj bracie. — Właśnie tego bał się najbardziej odkąd wrócili z przeszłości. To było zbyt podejrzanie by łap w tym nie maczał jego najmłodszy brat — czyżbyś coś zgubił?

_________
Raimei siedziała cały czas patrząc w podłogę ignorując zimne powietrze i co jakiś czas gryzący wiatr w jej stronę. W pewnej chwili zaczęła słyszeć stukot dobrze jej znany stukot japonek i zrezygnowanie podniosła głowę. Wśród mgły powoli zaczęła się ukazywać postać jakiej nie widziała odkąd straciła swoje moce strażnika i ostatnia jaką chciała zobaczyć po tym wszystkim.
— Jak się podobało przedstawienie siostro? — Wyzywający uśmiech kobiety spowodował, że niebieskowłosa zacisnęła mocniej pięści, ale jej ciało nie chciało się nawet ruszyć. Trzymała ją w garści to było jasne — jak to jest zabić człowieka?
Cz..człowieka? Podniosła głowę, którą jako jedyną miała jeszcze na swoje zawołanie i zobaczyła twarz Daisaki prawie przy sobie. Nawet nie zadawała sobie sprawy, że kobieta się tak szybko porusza, albo po prostu ona straciła po tym wszystkim poczucie czasu.
— Nawet nie wiesz jak teraz żałośnie wyglądasz.. — Zacmokała wesoło podnosząc palcem jej podbródek — jak to jest czuć to co ja?
Jak uwielbiała, gdy widziała to zagubienie i przerażenie wśród swoich ofiar. A kiedy to była jeszcze jej siostra to tym lepiej. Tyle czasu czekała na ten moment, że teraz musi się rozkoszować tą chwilą. Oczywiście do momentu jak nie dorwie Chciwości i nie zabierze kostki.
— Zabrakło języka w gębie, co? Przecież zawsze masz tyle do powiedzenia. No pokaż Osaka co potrafisz. W końcu niszczenie więzi rodzinnych to twoja działka. Popatrz.
Złapała obiema dłońmi za jej głowę i zmusiła do patrzenia w pustą przestrzeń. Stevens używając swojej laski zablokowała szpadę Inaby.
— Przyjemny widok, prawda? — Oczy Żeńskiego Lenistwa bacznie obserwowały, gdy któraś z sióstr atakowała drugą całkowicie ignorując to jaka naprawdę powinna łączyć ich więź — czy nasza rodzina nie powinna być pełna..? Czy czasem nie powinniśmy się ze sobą zgadzać..? Czy powinniśmy mieć przed sobą sekrety..? Odpowiedz mi moja droga.. Po co nas pozostawiono przy życiu? Przecież jesteśmy wampirami. Potworami, które żywią się krwią innych, a by ją pozyskać muszą zabić swoje ofiary.
Niebieskowłosa nie chciała.. nie potrafiła jej odpowiedzieć teraz na żadne z jej pytań. Czy ich rodzina powinna być pełna? Oczywiście, że tak! A ona sama pozwoliła by zamknięto Mutsuko w wymiarze i nawet nie zastanawiała się co stanie się z wampirzycą. To był pierwszy błąd. Czy powinniśmy się ze sobą zgadzać? Oczywiście, że tak. Nigdy nie potrafiła się dogadać z Daisaki tak jak Inaba nigdy nie porozumiała się z Elise. Były jak ogień i woda, a żadne z nich nawet nie potrafiło im w tym pomóc wkoło się włączając. A jeśli by ich zostawiły by załatwiły to między sobą? To był drugi błąd. Czy powinniśmy mieć przed sobą sekrety? Zdecydowanie nie. Ukryła prawdę przed Yuki. Prawdę, która zżerała ją od środka kawałek po kawałeczku. Właśnie wtedy straciła ostatnie resztki człowieczeństwa jakie pokazał im właśnie Noguchi. Nigdy nie chciała by Yuki musiała kogoś zabijać. Zawsze wolała zwalić tą winę na siebie. Nigdy nie pozwoliła żadnemu z reszty jej rodziny powiedzieć prawdy o Shikio. Prawdy, którą całą słyszała tylko Layla i Kuro. To był jej trzeci i największy błąd. Sekrety.. sekrety i kłamstwa niszczą wszystko. A po co pozostawiono nas przy życiu..?
Chcieli znaleźć idealne istoty, które będą na ich zawołanie. Ich ósemka była najsilniejsza i zarazem obiektem obserwacji od wielu, wielu lat. Robili sobie z nich eksperymenty, które potem miały zostać ich służącymi, ale nie wszyscy byli tacy. Noguchi wiedział kim ma być i starał się przyjaźnić z nimi wszystkimi. Mahiru nie ważne jak na nich wrzeszczy zawsze im powtarza kim dla niego są.
— Nie jesteśmy potworami.. — Nieświadomie uśmiechnęła się szeroko czując jak łzy jej spływają po policzkach — wcale nie musimy zabijać.
Jej siostry aktualnie walczą niszcząc uliczkę, a tam gdzieś musi być Kuro.. Kuro! Całkowicie o nim zapomniała w tym wszystkim! Do tego gdzieś tam musi być Shirota. Teraz jest jego Servampem i musi się wziąć w garść.
— Ten twój dzieciak troszkę się zagubił we wspomnieniach, wiesz? — Drgnęła słysząc ubawiony ton Daisaki — co zrobisz mając kolejnych ludzi na sumieniu?
„ Zrobiłaś to co uważałaś za słuszne.”
— Zniszczę ciebie i nasze siostry.
Z ust wampirzycy wyszedł cichy wściekły warkot. Dokładnie tak. Zrobiła to co uważała za słuszne. Zdziwiona Mutsuko puściła jej twarz cofając się odrobinę do tyłu. Tego się w ogóle nie spodziewała. Osaka chyba pierwszy raz odkąd pamięta przerwała blokującą magię Melancholii. Poderwała się z ziemi uderzając w szczękę ósmą siostrę butem wyrzucając w powietrze.
___________
Yoda próbował coś dojrzeć w tej dziwnej zamieci mrucząc do siebie wściekle pod nosem. Obok niego nerwowo rozglądał się Hugh próbując znaleźć Kuro, albo Raimei. O Elise i Yuki nie miał zbytnio co się martwić, bo je było słychać z każdej strony. Byleby się tylko nie pozabijały. Nagle przed nosem Hoshiego przeleciało ostrze ucinając mu kawałek grzywki.
— WITAMY, WITAMY NA PRZEDSTAWIENIU DRAMATU! — Zdezorientowani zaczęli oglądać się na każdą stronę próbując uchwycić nerwowo dziwny śmiech.
Z prawej strony wyłonił się różowowłosy uśmiechnięty wampir trzymając w dłoni kolejny miecz. Pycha skrzywił się lekko. Nigdy nie lubił subclass swojego brata i teraz także się to nie zmieni. Zazdrość obejrzała go od stóp do głów czując jak pulsuje mu żyłka. Owszem może bawiły by go takiego typu rzeczy, gdyby nie jeden mały szkopuł.
— Zjeżdżaj! Nie mam humoru.
— Denerwujemy się czyż nie? — Okulary wampira zalśniły szalenie i uśmiechnął się szeroko oblizując swoją broń — a to dopiero początek!
Hugh obserwował ze zdziwieniem jak jego towarzysz jak gdyby nigdy nic uderzył mocniej nogą w ziemię i zdziwionego Berukie z ziemi zjadło coś na rodzaj głowy wodnego smoka. Przez zimno jakie panowało w mgle podwładny Tsubakiego po prostu zamarzł w zszokowanej pozycji.
— Mówiłem kurwa, że nie mam humoru.

___________

Kuro dalej stał naprzeciwko swojego brata, co jakiś czas patrząc w dół. Nie miał czasu bawić się w jego gierki dopóki Raimei siedziała w tej zamieci. Teraz są partnerami i musi ją znaleźć zanim dosłownie tam zamarznie. Przez swoje rozmyślania rozproszył się i czarnowłosy przebił go mieczem na wylot.
— Radziłbym ci się skupić na tym, co się dzieje tutaj bracie — Tak jak przewidziała Mutsuko i tak przewidziała agencja. Stworzenie nowej ósemki równało się z tym, że osłabiają ich rodzinę. Zabawne, iż potem chciano zgładzić ich cała szesnastkę.
Sleepy Ash wypluł trochę krwi łapiąc za broń chcąc już go kopnąć, kiedy śnieżyca opadła i dwójka chłopców odwróciła głowę. Yuki jak i Elise stały przed sobą ciężko oddychając przy czym młodsza miała popękane całe okulary. Kawałek dalej stał Yoda z Hughiem i zamrożonym Berukią próbując zrozumieć co się właśnie wydarzyło oraz czemu walka została przerwana. Wtedy dopiero do nich coś dotarło, gdy wszystkie wampiry spojrzały bardziej do tyłu.
Daisaki stała mrużąc groźnie oczy i zaciskając pięści z których zaczęła wypływać czarna maź. To już był skandal. Nigdy nikt nie kopnął jej tak bezceremonialnie w twarz. Niebieskowłosa stała trzymając ręce w kieszeniach i ciężko oddychając. Jej prawa stopa świeciła dziwnym blaskiem. Skupiła cała swoją magię jaka jej pozostała właśnie w tej nodze i Melancholia powinna być wdzięczna, że jej szczęka po prostu nie została roztrzaskana na kawałeczki. Mutsuko zniknęła z pola widzenia i to samo zrobiła Osaka.
— Siostry się zdenerwowały.. — Elise już ignorowała Inabę, która chyba zmarnowała całą swoją magię, albo siła Lenistwa i Melancholii ją zablokowała. Blondynka nie miała zamiaru przerwać walki i jeśli tamta chce patrzeć jak jej nic nie znacząca siostra oraz czarnowłosa małpa chcą się zabijać proszę bardzo. Każdy, kto włączył się w to kłamstwo jest wrogiem. Wyciągnęła dłoń przed siebie przyzywając szablę i powolnym krokiem ruszyła w stronę nic nie świadomej Pychy.
Wywaliła się w momencie, gdy pojawił się pierwszy huk i za trzęsła się ziemia. Zdezorientowana podniosła się z ziemi próbując znaleźć źródło huku.  Jej wzrok zatrzymał się na dwójce dziewcząt przy której to Raimei kolejny raz przywaliła Melancholii w twarz wbijając ją w ziemię. Pierwsza siostra dzisiaj naprawdę czuła się źle i tylko malutki kawałek zdrowego rozsądku trzyma ją w rydzach, ale i to powoli zaczyna zanikać. Czarnowłosa wypluła krew i uśmiechnęła się wyzywająco. Dokładnie tak siostrzyczko. Denerwuj się dalej. Tsubaki przeczuwając, co planuje jego towarzyszka odsunął się kawałek puszczając najstarszego brata. Teraz był zainteresowany walką tych dwóch Servampów, która planowała zginąć właśnie teraz. Więc jednak pierwszy plan o którym rozmawiali jakiś czas temu zaczął działać. Trochę szkoda, bo polubił czarnowłosą. Hoshi przeczuwając co się ma wydarzyć chciał już ruszyć w stronę Osaki chcąc ją zatrzymać, jednak jego ciało zesztywniało i doskonale poznał kogo to zasługa. Na pewno później będzie żałowała tego co się wydarzy. Rzucił wściekłe spojrzenie w stronę Daisaki i teraz zrozumiał, że to wszystko było zaplanowane od początku.
— Twoja partnerka chyba zapłaci za to co się wydarzy.. prawda, bracie? — Niebieskowłosy zdrętwiał teraz dopiero zaczynając rozumieć o czym mowa. Oczy Raimei były inne niż zazwyczaj i ostatnim razem taki dziki błysk widział właśnie podczas wtargnięcia do wspomnień. Te same oczy ma teraz Inaba i tylko lekkie mętne kawałki w spojrzeniu Osaki ukazują, że jeszcze odrobinę nad sobą panuje. Ale to nie potrwa długo jak tak dalej pójdzie. Chciał się ruszyć jednak jego ciało było jak sparaliżowane doskonale poznając magię żeńskiej Melancholii. Kolejny raz coś go zatrzymuje. Jedynymi osobami, które mogą się poruszać w tym całym cyrku jest Yuki, Raimei i towarzysze Mutsuko. No jasna cholera!
Żeńskie Lenistwo uniknęło łańcuchów Daisaki, która uśmiechnęła się złośliwie. Jeszcze jedno słowo. Jeden kawałeczek, a dziewczyna stanie się rządnej jej krwi potworem i o to właśnie jej chodziło. Zacisnęła mocniej pięść i wymierzyła siostrze prosto w brzuch, a niebieskowłosa wylądowała wbita w lodową rzeźbę w której zamrożony był Berukia. Ignorowała wołania chłopców czy zdenerwowanej Stevens, która dalej była nieświadoma tego jak Inaba szybko się do niej zbliżała, co jakiś czas potykając o lodowe kawałki. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu najniższa z nich bała się o pierwszą jak i piątą siostrę. Nie interesowała ją ósma. Najważniejsze było dla niej dobro Raimei i Yuki. Czarnowłosa pojawiła się nad Osaką i jej oczy zabłysły wściekłą czerwienią.
— Zabijam ich z twojego powodu siostro.
Niebieskowłosa zacisnęła kły czując, że właśnie jej zdrowy rozsądek zniknął i wszystko nad czym pracowała od początku przemiany poszło się jebać. Teraz w głowie miała tylko jedno: Zabić Daisaki. Znowu skupiła magię w nodze i uderzyła kobietę prosto w brzuch przez co odleciała do góry jak szmaciana lalka, a Raimei wyciągnęła swoje szpony wzbijając się w powietrze chcąc ją nabić niczym szaszłyk. Dziesięć metrów, pięć metrów była coraz bliżej szykując się już na nabicie siostry, kiedy poczuła mocne szarpnięcie do tyłu i zdezorientowana odwróciła głowę. Kuro trzymał ją kurczowo bojąc się jakkolwiek zwolnić uścisk by i jemu nie oberwało się w tym całym chaosie. Nie wiedział jak to się stało, że złamał magię kobiety, ale był pewny, że to chyba był jedynie cud. Osaka zaczęła się wściekle szarpać próbując wyrwać z uścisku chłopaka, który mruczał już wściekle pod nosem czując jak pazury dziewczyny rozwalają mu kurtkę.
— Raimei! Kuro — Obydwa wampiry zesztywniały słysząc z dołu głos swojego Pana i spojrzały w tamtą stronę. Mahiru Shirota stał na dole trzymając w dłoni swoją miotłę i zdenerwowany patrząc na to co się dzieje w powietrzu.
— Ma..Mahiru.. — Niebieskowłosa przestała się szarpać patrząc na chłopaka i nie do końca wiedząc, co ma robić. Powoli czuła jak zdrowy rozsądek do niej wraca i nie wiedziała czy to z powodu ich kontraktu czy po prostu ta dwójka chłopców ratuje jej tyłek jak zwykle.
Mutsuko zacmokała niezadowolona. Plan się popsuł i to znowu wina tej przeklętej dwójki. Jednak ma jeszcze jeden plan w zanadrzu i tym razem jej się uda. Zniknęła pojawiając się przy dwójce Lenistw i cicho szepnęła w ich stronę.
— Popatrzcie na Inabę — Dwójka szybko odwróciła głowę w jej stronę, ale Servamp już zniknął pojawiając tym razem centralnie nad Yuki.

Lawless zbladł widząc co się właśnie dzieje i przyszykował się już do ataku, kiedy jego ciało po prostu zatrzymało się w powietrzu. Co się dzieje do cholery? To były ułamki sekund jak wszyscy zobaczyli jak Daisaki przeszywa na wylot ciało najmłodszej z nich i każdy usłyszał dźwięk czegoś pękającego. Blondynka upadła nieprzytomna na ziemię, a jej kostka rozpadła się na ziemi wydając z ciebie ciche syczenie. Krew bryznęła w każdą stronę mieszając się z rozmrożonym lodem. Właśnie tak został zniszczony piąty ze strażników.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz