Zniecierpliwiona
fioletowo-szaro włosa dziewczyna podskakiwała na krześle. Nie lubiła czekać,a
teraz czas ciągnął się jej w nieskończoność. Gdzie jest jej siostra? Czemu ona
nie mogła iść na te wampirze urodziny? Westchnęła wściekła przewijając kolejny kanał.
Zbliżała sie dwudziesta trzecia, a Raimei wyszła o dwunastej w południe
ciągnięta przez rudowłosą zjawiskową kobietę i zabawnego czarnowłosego chłopaka
w garniturze. Chyba nie stało jej się coś złego?
Jej rozmyślania
przerwał przekręcający się zamek w drzwiach i Inaba odwróciła głowę w stronę korytarza.
Czy to Osaka? Zeskoczyła szybko z krzesła prawie je łamiąc i ruszyła pędem do
wejścia. Byla tak zaaferowana, że prawie wpadła w starszą siostrę, która
zdziwiona podniosła brew.
—
Jeszcze nie śpisz Yuki?
Czujne
oczy obejrzały ją od góry do dołu, co musiało wyglądać idiotycznie w oczach
brązowowłosej. Nie widziała żadnej różnicy pomiędzy starą, a nową siostrą. Może
to jednak nie one?
— Nie
mogłam spać — Wzruszyła ramionami i zaraz podekscytowana dodała — i jak było?
—
Norma...
— A
masz kły?!
—
Gdzie jesteś siostrzyczko? — Odpowiedz brązowowłosej przerwało wołanie z klatki
i zaraz w drzwiach wejściowych pojawiła się głowa tego samego chłopaka, co
porwał dziewczynę rano — zapomniałaś prezentu z samochodu.
Czerwone
oczy zatrzymały się na młodszej i uśmiechnął się jakby dostał cukierka. Wszedł do
mieszkania zamykając za soba drzwi by nie robic rabanu i zainteresowaniem dalej
patrzył na Inabe. Więc to jest przyszła Chciwość. Osaka przewróciła oczami
widząc jak dwójka osób patrzyła na siebie w milczeniu.
— Em..
Yuki poznaj swojego starszego brata.. Hoshiego Yode.
—
Jestem Servampem Zazdrości — Zachichotał podlatując do nastolatki i łapiąc ją
za dłonie — więc ty jesteś moja drugą młodszą siostrą! Miło cię poznać!
Yuki
uśmiechnęła się promiennie. Ten chłopak był bardzo żywy i jak się na niego
patrzyło od razu miało się poprawiony humor. Yoda odwrócił głowę do tyłu
patrząc na starszą siostre.
—
Może czas ściągnąć te iluzje? — Inaba patrzyła to na czarnowłosego to na Osakę
— wiesz, że ona przemęcza. A musisz mieć siłę by jutro zacząć pracę, rozumiesz?
Dziewczyna
westchnęła załamana. Znalazła się matka pod postacią faceta. Zielone oczy
otworzyły się ze zdziwienia, gdy po chwili zamiast jej brązowowłosej
siostrzyczki stała przed nią niebieskowłosa kobieta z krwistoczerwonymi oczami
i śmiesznej kurtce, której kaptur przypominał kocie uszy. NO TERAZ WRESZCIE
WYGLĄDAŁA TAK JAK MYŚLAŁA!
________________
Raimei
poderwała się na łóżku słysząc ciche pukanie do drzwi. Znowu śniła? O co w tym
wszystkim chodzi? Dlaczego śni jej się przeszłość? Niechętnie spojrzała w ich
stronę mając nadzieję, że to nie to co myśli. Mebel uchylił się przez który
wszedł Kuro, który w dłoni trzymał pada, a zębami podgryzał od niego kabel.
—
Masz zamiar, kiedyś stąd wyjść?
— Ale
tu jest bardzo przyjemnie — Położyła się z powrotem na poduszki patrząc w
sufit, gdzie zobaczyła mała plamkę poruszającą się po nim. Chyba, ktoś na
podwórku bawi się w Jamesa Bonda.
—
Jasne.. — Poczuła jak łóżko się ugina i po chwili obok niej położył się Servamp
wyciągając mała przenośnią konsole. Jak tak dalej pójdzie to się nie zdziwi jak
chłopak wyciągnie świerszczyka 3D.
— Co
ty w sumie robisz?
—
Gram, nie widać?
—
Ale, że musisz na moim łóżku?
— Na
naszym łóżku.
— Od
kiedy zarekwirowałeś sobie moje łóżko do cholery?!
— Od
tej chwili będę tu siedział, aż stąd wyjdziesz. Mam dużo gier i wierz mi na
jakiś miesiąc mi starczy — Od pieprzonego tygodnia dziewczyna nie opuszczała
pokoju. Dokładnie tak od dnia, kiedy został zniszczony piąty strażnik. Chowanie
się przed innymi na pewno jej nie pomoże.
— Ty
nic nie rozumiesz Kuro.. — On naprawdę chce tutaj siedzieć? W sumie to by było
prawdopodobne zważywszy na to, że Mahiru musi chodzić do szkoły i ktoś ją musi
pilnować. Wolał zostawić widać tego leniwego wampira. Ale to fakt, woli jego
towarzystwo niż kogokolwiek ze swojej rodziny ostatniego czasu.
— No
właśnie nie rozumiem — Odłożył konsole na szafkę nocną i przekręcił się na
brzuch machając nogami w powietrzu i wbijając spojrzenie w niebieskowłosą —
Yuki żyje, więc nie wiem o co ta cała afera. Wytłumacz mi do cholery.. dlaczego
ty jej nie powiedziałaś prawdy?
Raimei
zacisnęła usta i położyła się z powrotem na poduszki. Chłopak miał rację. Mogli
wiele uniknąć, gdyby powiedziała siostrze prawdę. Ale..
—
Wyobraź sobie jakbym jej powiedziała, że mogłam go uratować — Popatrzyła na
Servampa kątem oka — jak myślisz, co by powiedziała?
— Że
dlaczego tego nie zrobiłaś? — Sam się zdziwił tonem jakim to wypowiedział.
—
Dokładnie — Westchnęła przykładając dłonie do skroni —wyobrażasz sobie by
usłyszeć, że nie było innego wyjścia? Że osoba, którą kochałeś jakby przeżyła i
tak by była rośliną?
Osaka
była zmęczona to widać nawet na kilometr. Dziewczyna siedząc w pokoju od tego
przeklętego tygodnia nawet nie przesypiała kawałka tego co powinna, więc nawet
będąc wampirem wyglądała jak śmierć na chorągwi. Spojrzał na zegarek wiszący
nad biurkiem. Mają jeszcze trochę czasu zanim zebranie się zacznie.
—
Pewnie nie bym był zadowolony — Skrzywił się lekko. Mógłby jej teraz prawić
kazania o ile by musi się chciało. Złapał za swój dzwonek kręcąc nim na palcu i
przyglądając się sufitowi — uważasz, że to w porządku, co robisz?
— Nie
wiem — Jej źrenice poruszały się za dzwonkiem — naprawdę nie wiem Kuro. Jak mam
wrażenie, że robię krok do przodu to coraz bardziej cofa mnie w tył. Zamiast
pomóc to bardziej szkodzę. Cały czas myślę i nic nie przychodzi mi do głowy.
— Nie
mi to oceniać — Złapał dzwonek w rękę i zacisnął mocno w pięści. Jego wzrok
kolejny raz zatrzymał się na Raimei i uśmiechnął się lekko — ale radziłbym ci
się trochę wreszcie przespać, bo wyglądasz naprawdę źle.
—
Spec od wizerunku się znalazł..
—
Raczej partner w niedoli — Wolałby by niebieskowłosa nie wyzionęła ducha teraz,
kiedy we dwoje są skazani na szalone pomysły Mahiru. Podciągnął się trochę po
czym pociągnął zdezorientowaną dziewczynę za talie sadzając jej głowę na swoim
torsie i wyciągając konsole — i chyba jako taka osoba powinienem ci dotrzymywać
towarzystwa, prawda?
Wampirzyca
parę razy pomrugała oczami i pierwszy raz od tygodnia Servamp zobaczył na jej
ustach szczery uśmiech. Nawet dla tego uśmiechu wystarczyło się trochę
nadwyrężyć.
___________
Mahiru
wychodził właśnie ze szkoły patrząc na kartę, którą dostał na zajęciach i
westchnął zrezygnowany. Nie miał problemów w nauce, ale nie potrafił się skupić
jak jeden z jego wampirów miał kolejny napad depresji. W głowie tliła mu się
nadzieja, że Kuro zmobilizował swój tyłek i spróbował jakoś dotrzeć do
dziewczyny. Shirota nie potrafił sobie tego wytłumaczyć, ale odnosił wrażenie
iż jego drugi Servamp wiedział, co się dokładnie wydarzyło tamtego dnia. Coś
czego nie powiedział ani mu, ani Layli, która o dziwo zaakceptowała dziwne
zachowanie swojej siostry. Dlaczego cała rodzina akceptuje wszystkie tajemnice
Osaki? Co ukrywa przed nimi jeszcze ta niebieskowłosa kobieta? Dla tych
tajemnic potrafiła nawet zginąć z rąk własnej siostry. Pokręcił głową chcąc
wyrzucić z siebie wszystkie nieprzyjemne myśli i spojrzał na komórkę. Dzisiaj
mieli zebranie w ich ulubionym barze. Powinien zmuszać do tego Raimei?
Wampirzyca na pewno by poszła, jeśli zmusiłby ją siłą. Ale czy warto, kiedy ma
się tam także pojawić Foster w towarzystwie Inaby? Nastolatek znów westchnął
wchodząc w uliczkę. Znowu tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Podczas,
gdy Mutsuko zniszczyła kolejny przedmiot należący do piątego strażnika ostatnią
osobą, której się spodziewał była Lizzy. Rudowłosa niczym huragan pojawiła się
przed czarnowłosą uderzając swoim kijem prosto w jej głowę. Sam nie wiedział,
czy miałby tyle odwagi by zaatakować Melancholię wiedząc na czym polega jej
magia. Wtedy zrozumiał, że kobieta naprawdę była szkolona jako jeden z
żołnierzy. Ale dlaczego odeszła? Czemu postanowiła wrócić do zwykłego ludzkiego
życia? Yuki poderwała się z ziemi całkowicie ignorując Foster i chcąc po prostu
zabić jego Servampa. Raimei nawet się nie broniła.
„ Zrobiłam to co uważałam za słuszne”
Nawet
wtedy, kiedy blondynka chciała ją zabić jego Servamp nawet nie mrugnął okiem.
Po prostu patrzyła się na nią obcym wzrokiem. Jakby nie czuła między nimi
żadnej więzi. Gdyby nie Kuro, który zasłonił Osakę własnym ciałem i Lizzy,
która siłą podpisała kontrakt mogłoby się to skończyć tragicznie. Ale czemu
inne Servampy nie zareagowały? Czemu druga generacja zachowywała się jakby
wszystko działo się po ich myśli?
—
Znowu się spotykamy, Mahiru Shirota — Brązowowłosy zatrzymał się i odwrócił
głowę w prawo widząc Tsurugiego siedzącego na pobliskim murze — czyżbyś zaczął
rozumieć wagę sytuacji?
Nastolatek
prychnął zniesmaczony i ruszył przed siebie by zgubić upierdliwego
dwudziestoparolatka. Ostatnią osobą jaką miał ochotę dzisiaj spotkać był
właśnie Kamiya. To do niego wszystko się zaczęło. To on zrobił krzywdę jego
przyjaciołom i chorze pożąda Lenistwa, które skończyło jako jego wampir. Nie
pozwoli by Raimei trafiła w jego łapy. Jakiekolwiek tajemnice skrywa na pewno
nie zgodzi się by wylądowała w łapskach osób, które zadbały o jej nieszczęście.
—
Mahiru.. — Poczuł dłoń na ramieniu, którą strząchnął szybko i wściekły odwrócił
się do tyłu.
—
Czego chcesz Kamiya?!
—
Tracimy grunt pod nogami, co? — Bystre złote oczy patrzyły wprost na niego i
spokojnie chłopak mógł się zobaczyć w odbiciu — czyżbyś nie radził sobie z
Servampem?
Mahiru
zaklął w myślach. On już wiedział. Zresztą czemu on się dziwi. Przecież całe C3
ich śledziło. To normalne, że jeśli został zniszczony kolejny z przedmiotów
dojdzie to do nich niczym grom z jasnego nieba.
— Nie
twoja sprawa Tsurugi — Aż sam nie poznawał swojego tonu. Był lodowaty. Obcy. I
co najważniejsze wściekły.
Czarnowłosy
wybuchł niekontrolowanym śmiechem trzymając się za brzuch. Te dzisiejsze
dzieciaki. Są takie głupie. Jak może nie zauważyć, że wszystko co robi zmierza
w odwrotną stronę niż planuje?
—
Raczej moja. W końcu Osaka to mój twór —Uśmiechnął się przebiegle pokazując
śnieżnobiałe zęby — sam ją wybrałem.
—
Raimei nie jest waszą własnością — Nastolatek zmrużył oczy wreszcie widząc
różnicę pomiędzy chęcią pomocy agencji, a ich własnymi kaprysami — tak jak
wszystkie inne Servampy.
— Ech
Mahiru — Kamiya pokręcił głową — jak ty mało jeszcze wiesz. Posiadanie Sleepy
Asha nic cię nie nauczyło? Servamp nie mówi ci najważniejszych rzeczy. Drugi
ukrywa wszystko przed światem. Przed własną rodziną, która jak ślepe ćmy do
niej lgnie. Wiesz, że ta wampirzyca jest tą, która może zniszczyć wszystko
własnymi kaprysami? Wiesz, że wystarczy jej jeden zły ruch by zniszczyć to co
było budowane wiele setek lat? Jesteś gotowy by udźwignąć takie brzemię?
Shirota
zacisnął pięści. Takie brzemię? On uważa, że coś takiego może go zniechęcić?
Przed oczami chłopaka pojawiły się obrazy jak Raimei postawiła pierwszy raz
stopę w jego mieszkaniu. Jak wraz z nim i Kuro uczyła się gotować coś bardziej
skomplikowanego niż zupki z torebek. Jej błysk w oku, kiedy Trangle biegła do
niej wołając siostrzyczko z rezydencji Aliceinów i to szczęście jak z Yuki
piekły ciasto. Nie, tego nie da się tak po prostu wymazać i uważać ją za
zagrożenie. Ona jest tak samo zagubiona jak wszyscy inni na tej planecie i
trzeba jej pomóc. I to właśnie zrozumiał jego pierwszy Servamp i teraz właśnie
zrozumiał to także i on. Są od tego by pomóc dziewczynie uporać się z własnymi
demonami. By śmiać się razem i by płakać razem. Wyprostował się mierząc
zdeterminowanym wzrokiem osobnika przed sobą. Czym prezentował się Tsurugi?
Mężczyzna
przed nim był pewny siebie, ale w jego oczach nie czaiło się nic oprócz rządzy.
Dokładnie tak. Jego jedynym celem życia było wybić wszystkie wampiry na ziemi
nie zważając na cenę. Był gotowy zabić wszystkich bliskich innych Servampów by
dostać żeńskie Lenistwo, co zresztą skrzętnie ukrywali. Przez obrzydliwe parę
lat. Chciałby ich bronić, ale nie potrafił znaleźć nawet krzty dobra w tym
miejscu. Przez wiele lat widywali te osoby. Widywali Servampy, które straciły
bliskich. Odtrącali ich traktując jak maszyny do łapania innych magicznych
stworzeń. Zabrali im rodziny.
—
Dlaczego wy..? — Oczy Kamiyi obserwowały właśnie drgającą pieść chłopaka —
dlaczego wy nie liczyliście się z innymi ludźmi? Dlaczego nie liczyliście się z
ich uczuciami?
—
Ach.. Shirota.. — Tsurugi pokręcił głową jakby miał tłumaczyć pięciolatkowi ile
to jest pięć dodać pięć — wojna musi ponieść ofiary. Tymi ofiarami są właśnie
oni.
I to
tak łatwo do niego doszło? Trzeba było znaleźć ofiary i nimi byli właśnie oni?
Nastolatek już nawet nie panował nad swoim ciałem. Dłonią przywołał swój oręż i
bez najmniejszych skrupułów uderzył czarnowłosego miotłą w twarz. Zdzwiony
cofnął się trochę trzymając dłonią swój policzek z którego zaczęła kapać krew i
spojrzał na ciężko dyszącego nastolatka. Wiele w życiu widział, ale ten obraz
na pewno zapamięta do końca życia. Mahiru stał dumnie wyprostowany zaciskając
swój oręż w dłoni. Na jego twarzy widniały już łzy, które powoli spływały po
policzkach. Ciężko mu było określić czy to łzy wściekłości czy bezradności.
— Nie
oddam ci Raimei — Jego pięść zacisnęła się mocniej na miotle jakby chciał w nią
teraz przelać cały żal jaki zbierał się w nim od początku, kiedy poznał
wampiry. Ich ukradkowe uśmiechy. Zwykłe proste gesty i poszukiwania akceptacji
wśród innych — ja i Kuro jesteśmy jej partnerami. I jeśli chciałbyś
kiedykolwiek ją dostać to pierw byś musiał zabić mnie.
Mężczyzna
stał kawałek dalej odpalając swojego papierosa. No, no nie spodziewał się
takiej mobilizacji po tym dzieciaku. Będzie trudniej niż myślał. Właśnie tego
brakuje tego rozszczekanemu dwudziestosześcioletniemu dzieciakowi. Zrozumienia
na czym polega prawdziwe partnerstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz