Brązowowłosa
szła przez Tokio próbując zrozumieć cokolwiek z broszurki dostanej od miłej
sąsiadki mieszkającej obok nich. Jej japoński nawet jakoś szedł. Starsza
kobieta ją zrozumiała, ale nie uprzedziła, że broszurka jej dużo nie powie.
Westchnęła niepocieszona modląc się w duchu, że dobrze idzie. Były tutaj już
dwa tygodnie i tak za każdym razem ta mała broszurka z mapą robiła za jej mapę
do pracy. Co jeszcze dziwniejsze. Ostatnimi czasy czuła się kiepsko. Jakby
miała paść na ulice i już nie wstać. Pewnie przesilenie. Przysunęła przedmiot
bardziej do twarzy i nie minęła nawet chwila, kiedy uderzyła w kogoś całym
impetem. Broszurka wyleciała Raimei z rąk, a sama gruchnęła tyłkiem o ziemie.
To już nie jest jej dzień. Naprawdę.
—
Przepraszam zaczytałam się.. — Zobaczyła przed sobą rudowłosą kobietę także
siedzącą na chodniku. Jak nic musiały w siebie mocno uderzyć i ona też
wylądowała na tyłku. Dziewczyna wyglądała na może odrobinę od niej starszą i do
tego bardzo ładną. Gdzieś już widziała tą twarz, ale nie potrafiła sobie tego
przypomnieć — nic ci nie jest?
Rudaska
otworzyła oczy i Osaka zamilkła. Znała tylko jedną osobę z tak niebieskimi
tęczówkami, które kontrastowały z jej włosami, jednak nie widziała tej
dziewczyny od wypadku.
—
Layla..?
—
Raimei! — Usta Storm uniosły się do góry jakby w jej stronę ruszył multum
komplementu i podniosła się z ziemi łapiąc za rozłożoną parasolkę — dawno się
nie widziałyśmy. Ile to już lat?
— No
cóż.. troszkę — Brązowowłosa nie lubiła zbytnio wspominać ich pierwszego spotkania
zważywszy na to, że ich kolejne spotkanie było w szpitalu — co u ciebie?
—
Dobrze — Jako dobrze wychowana wiedziała, że nie powinna przerywać kontaktu
wzrokowego z rozmówcą, lecz broszurka którą trzymała dziewczyna wydawała się
interesująca — zostałaś z Yuki?
— Tak —
Dziewczyna wypuściła powietrze jakby wspominała o czymś trudnym — wiesz jak to
jest kiedy spada na ciebie opieka nad nastolatką. Na szczęście udało mi się
załapać z nią wspólny język by nie wyprowadziła nas na manowce.
Rudowłosa
zaśmiała się cicho przykładając rękę do ust. No tak Osaka całkiem zapomniała,
że Layla wychowywała się jak jej wspominała po śmierci rodziców w dość dziwnym
domu. Kiedyś nawet słyszała, że ma przyszywaną siostrę, jednak nie dopytywała
kobiety o to myśląc, ze tamta zginęła podczas wypadku. W końcu z tego, co
zrozumiała od reszty przeżyła tylko ich ósemka.
—
Kierujesz się do wieżowca w zachodniej części miasta? — Rozmyślania Raimei
przerwało krótkie pytanie kobiety i spojrzała na nią. Dziewczyna spoglądała na
jej kartkę, co jakiś czas rzucając także spojrzenie na nią.
— Tak..
zostałam tu przeniesiona na stanowisko — Uśmiechnęła się lekko.
— To
pewnie się niedługo spotkamy — Storm minęła Osakę i odwróciła jeszcze na chwilę
głowę — może, kiedyś razem wyjdziemy na kawę?
— Emmm…
jasne.. — Nie miała żadnej przyjaciółki w tym miejscu. Może dzięki temu
znalazła by kogoś innego niż tylko męczyła młodszą siostrę? Tylko jedna rzecz
zaprzątała jej głowę. Czy powinna się martwić iż kobieta jest lesbijką?
Spojrzała na zegarek i złapała się za głowę — CO?! PIĘĆ MINUT?!
Layla
zachichotała jeszcze pod nosem widząc jak dziewczyna ruszyła pędem przez ulicę
blokując samochody i prawie taranując przechodniów. To wcale nie jest tak iż
ona nie wiedziała o pojawieniu się dziewcząt w mieście. Obserwuje je odkąd
samolot wylądował w Tokio. Tylko, kto zobaczył by małego uroczego motylka w
takim zgiełku ludzi? Agencja także
wzięła ją pod swoje skrzyła. Tak, więc to właśnie ona. Raimei Osaka
będzie tą co będzie nimi przewodzić, a ona Layla Storm wprowadzi ją do tego
świata. Świata do którego żaden śmiertelnik nie powinien postawić swojej stopy.
Świata pełnego magii.
_____________
Raimei
leżała dalej na brzuchu Kuro tyle przenieśli się do salonu, jednak Servamp nie
potrafił siedzieć z wyciągniętymi rękami by grać w konsole. Do tego lubił grać
i oglądać jednocześnie. Tak, więc by mu było miło Osaka zdecydowała się
przenieść z nim tam. Właśnie kolejny raz przysypiała słysząc jak wampir stuka w
klawisze, gdy otworzyły się drzwi mieszkania i ciche „ Jestem” poniosło się po
mieszkaniu.
—
Nareszcie już zaczęliśmy się.. Mahiru, co ci się stało? — Widząc zdziwione
spojrzenie drugiego Lenistwa niebieskowłosa podniosła się do pozycji siedzącej
i popatrzyła w to samo miejsce, co Sleepy Ash.
— Nic
takiego.. — Shirota uśmiechnął się sztucznie wiedząc, że jego wampir i tak mu
nie wierzy. Zresztą kto by uwierzył? Wyglądał jak po spotkaniu z co najmniej
samochodem osobowym. Ubrania nadawały się już tylko do pralni jak i do zszycia.
Był cały poobdzierany i brudny, a włos był każdy w inną stronę.
—
Raczej nie wyglądasz jak po bijatyce w szkole… — Jak tylko usłyszał dobrze
znajomy głos otworzył szerzej oczy. Dopiero teraz do niego dotarło, że obok
Kuro patrzyła na niego Raimei. Poczuł jak przyjemne ciepło rozlewa się po całym
jego ciele. Udało mu się. Udało mu się wyciągnąć ją z pokoju. Osaka patrzyła
teraz na niego zmartwionym wzrokiem. Chłopak z uśmiechem podszedł do nich
bliżej planując zaraz dłuższą kąpiel i wymyć się z tego całego syfu jakim
został uraczony.
— Powiedzmy,
że teraz wiem iż warto było się dla tego poświęcić — Zdziwione wampiry
popatrzyły po sobie jakby ich Pan właśnie oszalał. Nucąc pod nosem brązowowłosy
ruszył już do pokoju po rzeczy by iść do łazienki. Zatrzymał się jeszcze przy
wejściu po czym odwrócił do nich lekko głowę — zaraz zrobię dla nas pyszny
obiad!
Zniknął
w pokoju w poszukiwaniu swoich rzeczy.
— On
oszalał, prawda?
—
Raczej myślę, że tak jak ja po prostu się cieszy, że jesteś Raimei — Zdziwiona
wampirzyca spojrzała w jego stronę czując jak jej policzki robią się czerwone.
Niebieskowłosy dalej obserwował miejsce, gdzie zniknął nastolatek. Nawet, jeśli
by go interesowało, co się wydarzyło jak Mahiru był w szkole to ważne, że się
sobie poradził. Nadchodzi moment by chłopak sam sobie potrafił poradzić z
trudnościami niż tylko na nich liczyć, bo jak pokazał dzisiejszy przykład nie
zawsze są w pobliżu.
_____________
Blondynka
szła przez miasto czując jak powoli opadają ją siły. Nic nie idzie tak jak
powinno. Do tego tajemnica Raimei wyszła w najgorszym momencie jakim mogła.
Powinna być jej podporą.. Doradcą.. A ona? Nie pojawiła się u Mahiru nawet
razu. Co z niej za siostra.. Sama ją wprowadziła do magicznego świata.
Obiecała, że zawsze przyjdzie z pomocą, radą.. Spojrzała w niebo, gdzie zaczęły
się zbierać chmury. Będzie padać. Czyżby niebo czuło to co ona?
Pierwsza
kropla spadła jej na nos rozbryzgując się po całej twarzy. Zaraz po niej
uderzyła kolejna, a ona uśmiechnęła się smutno chcąc wchłonąć jej jak
najwięcej. Chociaż teraz nie musi ukrywać swoich emocji. Nikt nie zobaczy łez
wymieszanych z deszczem.
—
Laylo..? — Otworzyła oczy i odwróciła głowę do tyłu widząc zziajanego
fioletowowłosego nastolatka.
—
Misono.. — Nie spodziewała się go tutaj spotkać i dopiero po chwili zdała sobie
sprawę, że nogi same poniosły ją pod rezydencję Aliceinów. Chłopak musiał
zobaczyć ją z budynku i tutaj przybiec. On i bieganie? Przy takim zdrowiu to on
ma problem przejść parę kroków, bo się męczy. A tutaj taka zmiana.
— Ty
płaczesz? — Nawet nie trzeba było pytać. Od razu poznał te zaczerwienienia przy
oczach. Zresztą czego on się ma dziwić? Ich rodzina się rozpada, którą byli
tyle lat — chodź ogrzejesz się. Zaczyna coraz bardziej padać przeziębisz się.
Nieczystość
nawet nie drgnęła, kiedy poczuła jak została złapana za dłoń i po prostu
ciągnięta przed siebie do budynku. Jeśli Alicein czegoś chciał to nawet nie
miał zamiaru z tego rezygnować. Powiedział jej kiedyś, że jeśli będzie
potrzebowała pomocy u niego zawsze ją znajdzie. W głowie wampirzycy walczyły
dwie rzeczy. Powinna powiedzieć prawdę czy nie? Właśnie stała się tym kim nigdy
nie powinna się stać. Ciągłe tajemnice zaczęły ją zżerać od środka. Ryzykowała
życie swoje, swojej rodziny. Dosyć tego! Musi ratować swoją rodzinę! Pociągnęła
mocniej rękę wyrywając ją z uścisku i zdziwiony Misono odwrócił głowę ponieważ
stał już na drugim schodku. Layla odfrunęła kawałek wisząc parę kroków nad
ziemia.
—
Kiedyś powiedziałeś mi, ze jeśli będę potrzebowała znaleźć sobie Eve jesteś
gotów nim zostać. Mam rację, Misono Alicenie?
—
Dokładnie tak powiedziałem — Oficjalny ton kobiety spowodował, że nastolatek
się wyprostował.
—
Jestem inna niż moje siostry — Na jej usta wkradł się tajemniczy uśmieszek.
Pierwszy raz widział taką Storm — jeśli ze mną wygrasz stanę się twoim
Servampem i wyznam ci wszystkie tajemnice jakimi nie podzieliłam się nawet ze
swoimi siostrami.
Tajemnice?
Czy ona skrywa ich więcej niż niebieskowłosa? Czy właśnie dlatego była ona
doradczynią Lenistwa?
— W
porządku przyjmuje wyzwanie — Wypuścił trochę powietrza po czym zszedł po
schodach czując jak deszcz spływa mu po włosach wprost pod mundurek, ale nie
przejmował się tym. Teraz jego celem było pokonanie blondynki i tym sposobem
zdobędzie drugiego Servampa. Tak jak Shirota chce je chronić i zrobi wszystko
by nic im się nie stało. — LILY!
Jego
Servamp jak na zawołanie zleciał z balkonu pod postacią motylka. Musiał
obserwować cale wydarzenie. Gdy tylko był na poziomie szyi chłopaka wgryzł się
w nią by po chwili stać już obok niego połączony łańcuchem. Layla zachichotała
stając na ziemi przez co wyrosło na niej coś na postać szachownicy.
— Grę
czas zacząć chłopcy.
___________
— Hm? —
Raimei wpadł widelec z dłoni i przeturlał się po stole zatrzymując przy talerzu
Hugha, który przyszedł z Sendagaya oraz Elise do nich do domu.
—
Raimei musisz pójść z nami na to zebranie! — Czarnowłosa poprawiła się odrobinę
na siedzeniu nie spuszczając wzroku z siostry. Czemu jej rodzina to same uparte
stworzenia? — reszta naszej rodziny na pewno tam będzie. Yuki te..
— Tym
bardziej nie powinno mnie tam być Ellie — Żeńska Pycha skrzywiła się na swoje
zdrobnienie. Żadna nie rozumie, że ją to wkurwia i wtedy czuje się jak mały
smark wśród wysokich kobiet. Wstyd się przyznać, ale nawet Inaba wygląda
starzej od niej. CZEMU BÓG POSKĄPIŁ JEJ WZROSTU?!
— Jako
pierwsza siostra powinnaś się tam pojawić — Zmusiła swoje usta do krzywego
uśmiechu układając palcem szkiełko, które przekrzywiło się podczas jedzenia —
Hoshi na to liczy.
— Hoshi
liczy, że porozmawiam z Yuki. A wiemy obydwie, że to by wyglądało tak jak jej
odchudzanie.
—
Nędzne i bezsensu?
— Jak
ty mnie doskonale rozumiesz.. — Niebieskowłosa wzniosła oczy do nieba
rozkładając ręce. Czy kiedykolwiek ta dwójka się dogada? — proszę cię Ellie.
Jeśli ja teraz nie mogę o nią dbać. Zajmijcie się nią z Laylą.
— A
propos Layli też mam ci coś do powiedzenia..
Czwórka
chłopców siedziała na kanapie, co jakiś czas odwracając głowy by zobaczyć jak
idzie przebieg rozmowy pomiędzy siostrami. Stevens uparła się, że ona namówi
Osakę do zmiany zdania i chociażby miała ruszyć niebo i ziemię sprowadzi ją na
zebranie. Jak tylko usłyszeli o Storm trójka postaci odwróciła głowy w stronę
stołu i tylko Kuro zajmował się tym czym zwykle — graniem w swoją konsolę.
— Odkąd
nasza „Rozpłakana blondynka” dołączyła do rodziny „Panny z morderczym kijem”
Layla jakby zamknęła się w sobie. Rozumiesz.. — Brew Raimei uniosła się do
góry. Rozpłakana baba? Panna z morderczym kijem? Na litość Boską! Elise skąd w
twojej głowie takie nazwy?! — właściwie wychodziła tylko do pracy, a kiedy
wracała nawet ze mną nie rozmawiała. Co jakiś czas po prostu półgębkiem coś mi
odpowiadała i kładła się spać.
— Też
to zauważyłem. — Dziewczyny spojrzały w stronę Hugh’a — ostatnio mijałem ją na
ulicy i prawie mnie staranowała. Wyglądała na bardzo zamyśloną i co dziwniejsze
dość jak na nią zaniedbaną.
— Mamy
ciężki okres. — Osaka wzruszyła ramionami próbując jakoś wytłumaczyć sobie tą
całą sytuacje. Była zmęczona ciągłą chęcią zniszczenia przez Melancholię.
Kobieta powoli po prostu próbowała ją zeżreć od środka i co najgorsze bez
użycia magii. Czasami żałowała, że tamta jej po prostu nie zabiła w tej
pieprzonej piwnicy Onsenu.
—
Siostro nie wychodzisz z domu od sytuacji z Inabą — Osobiście miała w dupie, co
się dzieje ze Chciwością. Przynajmniej tak myślała i tłumaczyła się chęcią
pomocy Raimei, którą darzyła szacunkiem. Doskonale rozumiała, co musiała
przeżywać niebieskowłosa musząc zabić Shikio i nie miała jej tego za złe. Tak
jak większa część wampirzego rodzeństwa. — więc pewnie nie zdałaś sobie sprawy,
że nawet Layla ani razu tu nie przyszła. Zamknęłaś się tutaj jak w wieży.
—
Jasne, a Kuro robi za rycerza, który mnie wyciągnął z pokoju, tak? — Rzuciła od
niechcenia do tyłu ręką pokazując na Servampa, który słysząc swoje imię
spojrzał z nad konsoli. Jego też chcą wmieszać w te beznadziejną kłótnię? Jak
nie będą musieli iść chociaż się wyśpi.
— Nie
rób sobie teraz ze mnie żartów, dobrze? — Głowy chłopców zaczęły teraz latać od
rozmówczyni do rozmówczyni — myślę, że Storm wie więcej niż raczyła nam
objaśnić.
— Czyżby?
— Raimei podniosła się z krzesła prawie je wywalając — z tego, co wiem ty także
wiedziałaś o „Paktach” a do mnie nie pisnęłaś o tym nawet słowem.
—
Chcesz się teraz kłócić? — Czarnowłosa wskoczyła na stół mrużąc wściekła oczy —
Jeśli chcesz się wyładować proszę bardzo! Ale później nie płacz jak trumna
pizdnie cię po tym durnym niebieskim łbie.
— Elise
przeklina? — Pycha uniósł brew do góry jakby pierwszy raz usłyszał od
dziewczyny takie niecenzuralne słowo.
—
Codziennie dowiadujemy się czegoś nowego — Nawet Sleepy Ash odłożył swoją
konsole patrząc na obydwie kobiety, które jeszcze trochę, a rzucą się sobie do
gardeł.
— Ona
nawet na trumnie ma wypisaną nazwę Onsenu — Sendagaya stał oparty o kanapę
także obserwując kobiety — jak stała w teatrze robiła dobrą reklamę dla naszego
ośrodka.
— One
się zaraz tu będą biły, a wy o takich bzdetach gadacie!? — Brązowowłosy złapał
się za głowę i już chciał włączyć się pomiędzy dziewczyny, kiedy został złapany
za koszulkę przez blondyna — co ty robisz?
—
Chcesz się rzucić pomiędzy dwa lwy? Życie ci niemiłe?
Osaka
schowała ręce do kieszeni i odwróciła się napięcie chcąc wrócić do swojego
pokoju. Nic tu po niej. Tylko niepotrzebnie pokłóci się z czarnowłosą, która
zresztą jako jedyna przyszła sprawdzić czy w ogóle żyje. Ominęła zgrabnie stół
czując jak reszta obserwuje każdy jej ruch. Podeszła już do drzwi od pokoju
łapiąc za klamkę.
— Jeśli
naprawdę zależy ci na nas zjaw się na zebraniu. Proszę. — W mieszkaniu mimo
włączonego telewizora każdy słyszał cichy dźwięk zamykanych drzwi.
— Może
to było zbyt ostro?
Zmęczona
Stevens odwróciła się do reszty wzdychając. Zrobiła, co mogła i tylko jej
siostra sama może sobie pomóc.
— Nasza
rodzina się łamie.. znowu..
___________
— Wieża
na B5 — Blondynka wyciągnęła kosę przed siebie i pionek stworzony za pomocą jej
magii poruszył się przesuwając na wyznaczone miejsce, a zdenerwowany Misono
zacisnął wargi. Ta gra była inna od tej jaką zawsze prowadził z ojcem.
Dziewczyna naprawdę znała się na grze i czuł się jakbym naprzeciwko niego stał
Mikuni z którym zawsze przegrywał. Nie wiedział ile stali w tym deszczu
zbijając swoich podwładnych raz za razem. Z tego co się dowiedział to dopiero
połowa gry i druga część jest dla niego nieznana dopóki nie pojawi się
tajemniczy gracz. Kim on jest i o co w tym w ogóle chodzi? Zagapił się i tym
sposobem jego król został zbity zostawiając na pastwę losu królową — musisz się
skupić Alicein, jeśli chcesz wygrać. To nie jest zabawa.
Fioletowowłosy
zacisnął pięść wściekle mrużąc oczy. Zabawa? Ona myśli, że on to uważa za
zabawę? Czy to jest Layla, którą zna? Skupił się by wyłapać spojrzenie kobiety
i w tym momencie ujrzał cień czający się w jej tęczówkach.
— Coś
jest nie tak.. Chyba, że.. — Słysząc głos Misono jego Servamp spojrzał na niego
trzymając kosę cały czas w gotowości. By stworzyć jakąś nawet słabą magię
potrzebował krwi swojego Pana. Natomiast Storm bez najmniejszego problemu
wytworzyła plansze i wskrzesiła ducha w pionkach. Jak to możliwe? — Hetman na
F4 szach Laylo.
— Co? —
Wampirzyca była tak skupiona na nastolatku, że nie zwróciła uwagi, kiedy król
został zagrożony i nie cofnęła go w momencie jak miała okazję. Przegrała
pierwsze z dwóch zadań. Na twarz kobiety wkradł się szyderczy uśmieszek.
Klasnęła w dłonie i szachy ponownie stanęły na szachownicy jednak w innym
ułożeniu niż wcześniej.
— Co
jest? — Lily zmrużył oczy próbując zrozumieć tok rozumowania kobiety. Alicein
wygrał, więc w takiej sytuacji powinni zmienić zadanie. Czyżby, jednak polegało
to na pokonaniu kobiety w dwóch rundach?
—
Gratuluje sprytu Panie Alicein — Layla teleportowała chłopaka i jego wampira na
środek planszy zaciskając mocniej w dłoni kosę — czas na drugie, a zarazem
ostatnie zadanie. Ma sprawdzić twój spryt, wytrzymałość, a także jak duża więź
jest między tobą, a twoim Servampem. Do zobaczenia na końcu podróży!
Dół
kosy został wbity w glebę, a ziemią zaczęły rzucać wstrząsy. Misono wywalił się
na tyłek próbując nie spuścić wzroku z kobiety. Pionki rosły coraz wyżej i
kiedy osiągnęły jakieś dziesięć bądź dwanaście metrów ziemia przestała się
trząść, a chłopak mógł spokojnie stanąć. Lily już chciał coś powiedzieć, gdy z
pionków ruszyły pierwsze gałęzie łącząc się z innymi tworząc coś na kształt
płotu. Storm także zniknęła za nimi i Alicein zdążył zobaczyć jej smutne oczy
oraz powoli poruszające się usta z których wyczytał krótkie „Przepraszam”.
Wampirzyca
zniknęła za wielkim zielonym płotem, a dwójka chłopców podniosła głowę widząc
jak także góra zaczyna się zamykać nie przepuszczając deszczu i zapadła
ciemność. Czy właśnie zostali uwięzieni? Jedyne źródło światła jakie mieli to
kosa blondyna imitująca różowe światło.
—
Takiego testu się nie spodziewałem — Fioletowowłosy popatrzył na swojego
Servampa — czy właśnie zostaliśmy uwięzieni w żywopłocie?
— Tak
myślę.. — Lily podszedł do liści chcąc chociaż przez nie wyciągnąć rękę.
Rośliny jak na złość oplątały mu się wokół dłoni odgryzając ją. Zdenerwowany
oderwał kikut zmuszając swój organizm by pojawiła się nowa kończyna — skrótem
stąd nie wyjdziemy Misono.
— Więc…
musimy przejść test by przeżyć? — Alicein ruszył kawałek do przodu by zatrzymać
się przy trzech drogach.
— Na to
wygląda. Zostaliśmy uwięzieni w labiryncie.
— Na
samym końcu będzie czekała na nas Layla — Zacisnął mocniej pięść — Mahiru i
jego wampirowi się udało, Foster się udało. Nam także się uda. Ruszajmy Lily!
Musimy ratować Laylę dopóki nie jest za późno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz