niedziela, 1 stycznia 2017

Rozdział 36 Debil nie brat





Mikuni z nietęgą miną patrzył na budynek z Białymi Źródłami. Owszem znał to miejsce, ale za cholerę nie miał pojęcia, co oni tutaj robią. Spojrzał na swojego Servampa, który z przejęciem podszedł do drzwi i złapał za klamkę chcąc wejść do środka. Czyżby Hoshiemu brakowało gorących Źródeł? Jeje pod postacią węża zawisł na szyi swojego pana także obserwując poczynania partnera. Czarnowłosy wpadł do pomieszczenia rozglądając się jak za ofiarą. Jego spojrzenie zatrzymało się na wampirzycy, która właśnie układała ręczniki.
— Yoru! — Zdziwiona wampirzyca podniosła wzrok z nad ręczników widząc machającego do niej wampira w białym garniturze. Już go kiedyś widziała. To był ten o którym rozmawiała Yuki z Raimei jeszcze przed wypadkiem. Yoda podszedł do dziewczyny, która nie odezwała się jeszcze nawet słowem zastanawiając się skąd chłopak może znać jej imię — Jesteś Yoru Shihoin, prawda?
Dziewczyna pokiwała głową obserwując czarnowłosego od góry do dołu.
— Jesteś także subclassą mojej siostry — Bardziej stwierdził to niż zapytał, więc kobieta nawet nie musiała kiwać głową. Na ustach Hoshiego pojawił się szeroki uśmiech i złapał białowłosą za rękę ciągnąc już w stronę wyjścia z Onsenu.
— Czekaj ja jestem w pracy..! — Kiedy została wyprowadzona na dwór zbaraniała widząc jeszcze dwie osoby przy czym wysokiego blondyna, który od razu wpadł jej w oko.
— Hoshi.. kto to jest?
— Osoba, która rozwiąże problem Osaki! — Że co proszę? Jak go rozwiąże? — Jeje jak możesz pójdź do mieszkania Mahiru i choćby siłą wyciągnij całą trójkę na plac zabaw. My z Mikunim i tą uroczą panienką będziemy na nich tam czekać.
Jeje poruszył workiem lekko jakby chciał zapytać „Co ty planujesz?” Jednak widząc podekscytowanie w oczach partnera nie chciał się już wtrącać. Po prostu odwrócił się odbijając od ziemi i kierując prosto w stronę mieszkania nastolatka.
— Co ty wykminiłeś Yoda?
— Bardzo proste. Skoro siostra nie chce wyjść z domu sama to my jej pomożemy. Możesz do końca tego nie rozumieć, ponieważ Jeje nie ma podclass — Nim Shihoin zdążyła zaprzeczyć została złapana za nogę i dosłownie przerzucona jak worek ziemniaków przez ramię wampira. Zdążyła tylko wykrzyknąć „EJ”  w momencie, gdy jej sukienka się odrobinę uniosła pokazując szybko majtki. — my Servampy jesteśmy połączeni ze swoimi podwładnymi. Są dla nas jak dzieci. Kiedy dzieje się mu krzywda wyczuwamy to i nie pozwolimy się temu wydarzyć. Coś jak matczyny instynkt. Ruszajmy Mikuni!
— Ale jeśli to czujecie… zaraz ty chyba nie chcesz jej zrobić krzywdy?!
— Yoru chcesz nam pomóc? Nie masz zbytnio wyboru oprócz tak.

______________________
Raimei patrzyła na cyfrowy zegarek przy łóżku, który pokazywał szesnastą. Nie słyszała już głosów za drzwiami, więc pewnie chłopcy w raz z Elise poszli do sklepu. Westchnęła pocierając oczy i usiadła na łóżku omiatając spojrzeniem całe pomieszczenie. Dopiero co z niego wyszła za namową Kuro, a teraz znowu w nim siedzi jak w fortecy, ale co ma do cholery jasnej zrobić? Prawie wrzasnęła, gdy koło niej pojawił się niebieskowłosy Servamp. Chyba wolała jak wchodził drzwiami.
— Nie jesteś z chłopcami i Elise?
— By się przeciskać wśród ludzi? — Jakoś nie potrafiłby się nawet skupić na zakupach gdyby dziewczyna została sama w domu. Wątpił by gdzieś wyszła. Przynajmniej z własnej inicjatywy. Wbił w nią swoje spojrzenie jakby chciał ją przejrzeć na wylot — chcesz tu spędzić resztę swojego żywota?
— Dziwisz mi się? Mutsuko niszczy wszystko na czym mi zależy. Ostatnio prawie zabiła Yuki.
— Ale dzięki Foster tego nie zrobiła — Niebieskowłosy westchnął zrezygnowany i wstał z łóżka — myślisz, że siedząc tutaj na tyłku coś z tym zrobisz?
— A co ty nagle taki waleczny, co? — Osaka poszła w ślad za nim także wstając z przedmiotu — zawsze pierwszy się wykręcałeś z jakiejkolwiek roboty.
— Mógłbym zadać podobne pytanie. Zawsze ty pierwsza się darłaś.
Wampirzyca już miała się odezwać, gdy usłyszeli kroki w salonie. Dwójka Servampów spojrzała na drzwi. Przecież nie słyszeli by ktoś otwierał drzwi z zamka, więc to nie był ich Pan. Czyżby jakiś niechciany gość? Niebieskowłosa bez słowa minęła Sleepy Asha podchodząc do drzwi i otwierając je powoli, jeśli tam ktoś jest bez Mahiru mają małe szanse.
— Co ty robisz do cholery? — Kuro syknął jej do ucha łapiąc za ramię i chcąc pociągnąć do tyłu — zamieniajmy się w koty i znikajmy stąd.
Niebieskowłosa uniosła rękę by zamilkł. Baby… Znowu będzie to samo, co ostatnio tylko tym razem mogą mieć mniej szczęścia. Chłopak także wyjrzał widząc tylko przyciemniony korytarz i lekkie niebieskie światło z salonu, które jak nic emitował telewizor. Oprócz cichego głosu z telewizora, gdzie leciały jakieś reklamy prania w proszku oraz tykania zegara nie było słychać nawet kroków. Servampy spojrzały na siebie i wampir lekko klepnął dziewczynę pokazując głową, że pójdzie pierwszy. Raimei pokiwała głową i ruszyła powoli za nim patrząc, co jakiś czas do tyłu. Cholera wie, może jakaś łajza czai się, gdzieś w ciemnościach. Weszli do salonu i pierwszą rzeczą jaka przykuła oczy niebieskowłosego było wybite okno w salonie.
— Słyszałeś by ktoś wybijał okno? — To było coraz bardziej dziwne. Czy była, aż tak rozkojarzona by nie słyszeć wybitego okna?
— Słyszałem tylko kroki — Co jest do jasnej cholery? Przecież wybicie okna to jest huk na pewno na dwa piętra. A oni będąc w tym samym mieszkaniu nic nie słyszeli. W pewnej chwili po prostu poczuł jak ktoś go podnosi do góry i usłyszał krzyk dziewczyny „ EJ!”. Ona też nikogo nie zauważyła?
Obydwa Servampy spojrzały w górę widząc Jeje. Wampir nic nie mówiąc po prostu ruszył sobie do wybitego okna w balkonie by zaraz z niego wyskoczyć wylatując w ciemną noc.
— Jeje, co ty odwalasz?! — Niebieskowłosa szarpała się i Kuro mógłby przysiąc, że gdyby dalej nie była w szoku tak nagłym złapaniem zżarłaby go z dudami. Tak w tym momencie przypominała mu już starą Raimei. Widząc dziwnie patrzącego na nią chłopaka zmrużyła oczy — nie za dobrze się bawisz Kuro?
— Możesz się nade mną nie pastwić skoro też jestem ofiarą porwania?
Zazdrość potrząsnął lekko wampirzycą jakby chciał by się zamknęła. Strasznie irytująca kobieta. Jak jego brat z nią wytrzymuje? Chociaż on ma jeszcze bardziej rozdartego Pana to może..
— Twój brat kazał mi ciebie przyprowadzić — Hoshi? Co ten idiota znowu zaplanował? — pierw zabrał jakąś dziwną białowłosą dziewczynę z Onsenu Hugha, a potem kazał mi iść po ciebie. Miałem cię przyprowadzić nawet i siłą, a znając mojego brata — Potrząsnął Kuro — nie wyściubilibyście nawet nosa przez okno.
Białowłosą dziewczynę z Białych Źródeł.. Zaraz?!
— Ten idiota porwał Yoru?! — Czerwone oczy Sleepy Asha otworzyły się szeroko jak zobaczył przerażenie w oczach dziewczyny. Coś nie tak jest z Yodą? Przecież oprócz swojej idiotycznej natury wyglądał całkiem normalnie.
— Nie wrzeszcz tak — On miał już serdecznie dość dziewczyny mimo, że widzi ją dopiero dziesięć minut — miałem iść po ciebie to poszedłem.
Dziewczyna poznała miejsce w które lecą jak tylko zobaczyła te przeklęte drzewa. To niedaleko tego miejsca pojawiła się z Yuki tamtego feralnego dnia. Nerwowo się rozglądała próbując znaleźć ten debilny biały kapelusz i Shihoin. Przysięga, że jak dorwie tego idiotę rozwali mu łeb. Zero pohamowania w tym człowieku. Zawsze jej Stevens mówiła, że chłopak jest niezrównoważony, ale dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie powinna ignorować słów drugiej z sióstr. W pewnej chwili Jeje zaczął zlatywać na dół stając na ziemi i puszczając wampiry przez co obydwa wylądowały twarzą na podłożu.
— Miałaś rację mogłem iść z nimi.. — Kuro wypluł odrobinę trawy i popatrzył przed siebie widząc fontannę oraz mały plac zabaw dla dzieci. Co on chce się z nimi bawić na placyku dla tych potworów?
Raimei odwróciła głowę chcąc zapytać jeszcze jednego z braci niebieskowłosego, jednak Servamp dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Kobieta poderwała się z trawy zaczynając ją obserwować by znaleźć małego czarnego węża pomiędzy nią. Gdzie ten worczasty gnój się podział? Niebieskowłosy podniósł się otrzepując z ziemi także wzrokiem szukając brata po trawie. Nic im nie wytłumaczył tylko ich tutaj ściągnął tak po prostu? I gdzie niby mają szukać tamtej wampirzycy. W ZJEŻDZALNI KURWA?
Jak usłyszał cichy szmer od strony fontanny odwrócił w tamtą stronę głowę i parę razy pomrugał nie wierząc w to co widzi. W ich stronę gnała chmara dziwnych ryb zrobionych z wody.
— Nie stój jak słup soli Kuro! — Może i straciła oręż, ale dalej potrafi używać swojej magii. Beznadziejnie słabiej w porównaniu do kiedyś, ale zawsze jakaś siła. Zamachnęła się dłonią wypuszczając z niej długą błyskawice rozcinając wszystkie twory — te rybki wcale się nie zatrzymają, jeśli będziesz się na nie gapił jak ciele w wymalowane wrota.
— Co to w ogóle jest?
— Magia tego idioty — Drgnęła słysząc bulkotanie w wody jakby się gotowała. To nie wróżyło dobrze. W pewnej chwili się zaczęła unosić się do góry formując w wielkiego węża — ten debil chce nas zabić czy jak?!
Myślał, że to on ma dziwną rodzinę. Może to cofnąć. Osaki rodzina, jednak pobija jego i nie mówi tu o sile. Nie zdążył odskoczyć i oberwał falą wody zatrzymując się na drzewie wracając do kociej formy. Dziewczyna spojrzała w stronę leżącego kota po czym znowu na węża. Muszą go ominąć i znaleźć tamtego wariata. Znała możliwości swojego brata, lecz takiego czegoś nigdy nie wyczarował i są dwie możliwości. Albo wampir zwariował, albo stracił panowanie nad własną magią. Z dwojga złego wolała by te drugą wersję. Raimei ruszyła biegiem łapiąc po drodze zamroczonego jeszcze kota przy okazji omijając wszystkie ataki zwierzęcia. Potknęła się w którymś momencie o własne buty i tylko cud sprawił, że wąż jej nie trafił. Gdzie ten popieprzony Jeje?!

_________________

Mahiru otworzył drzwi od domu wracając z chłopcami i Elise do domu. Usłyszeli grający telewizor i zobaczyli przygaszone światła. Chłopak westchnął niezadowolony. Pewnie Kuro nie udało się wyciągnąć dziewczyny z pokoju.
— Dziwna sprawa — Sendagaya odsunął telefon do ucha kolejny raz nabijając się na sekretarkę — Yoru od dawna nie odbiera.
— Może jest zbyt zajęta? — Czarnowłosy wzruszył ramionami jakby to była z najnormalniejszych rzeczy na ziemi.
— Mahiru u ciebie zawsze jest tak zimno? — Słysząc głos czarnowłosej spojrzał w jej stronę. W sumie to nie.
— Chyba, że Kuro uchylił okno — Ściągnął buty i ruszyli grupą w stronę salonu — Kuro zamknij okno, bo strasznie… wieje?
Zamarł z zakupami w ręce widząc odłamki szkła na ziemi, a zaraz po tym wybite okno w drzwiach od balkonu. Elise zapiszczała i nie wiele myśląc dopadła drzwi siostry otwierając je na oścież.
— Raimei?! — Widząc pusty pokój wzdrygnęła się — Mahiru mojej siostry tutaj niema!
Brązowowłosy zbladł zaczynając biegać po salonie i nawołując swoje wampiry. Może ktoś wpadł do domu i zamieniły się w koty chowając w jakiś zakamarkach? Sleepy Ash na pewno by tak zrobił. Schylał się pod łóżka, zaglądał do szafek. Co zresztą także robiła reszta, która z nimi przyszła. Hugh akurat zaglądał pod łóżko jak zobaczył konsole Kuro wraz z kamerką, które dostał ostatnio od niebieskowłosej, gdy stara skończyła zniszczona jak chciał ją powstrzymać przed zabójstwem Foster.
— Panowie znalazłem coś! — Trójka oderwała się od poszukiwań i spojrzała na męską Pychę, który wydostał się już z pod kanapy ściskając konsole niebieskowłosego.
— No cóż Kuro zawsze lubił rzucać swoimi rze…
— Genialnie! — Żeńska Pycha przerwała Shirocie podlatując do czarnowłosego i wyrywając mu przedmiot — z tego, co mówiła Raimei ta kamerka ma dużą pamięć! Leżąc tutaj nagrała pewnie to co się wydarzyło jakiś czas temu! Mahiru gdzie masz ładowarkę?
Nastolatek pokazał na kabel podłączony do telewizora, który jak nic robił także za ładowarkę do tego diabelstwa. Skoro była rozładowana to jakim cudem ona ma nadzieję coś z tego wyciągnąć? Czarnowłosa podleciała do telewizora podłączając kable. A Tetsu uniósł jedną brew do góry. Nie spodziewał się by ktoś taki jak ona znał się na nagrywaniu kamerką. Zaraz usiadła klikając coś na konsoli i na telewizorze pojawiło się dużo różnych nagrań z gier czy sprzątający brązowowłosy. Jak nic któremuś z wampirów się nudziło po czym znalazła ostatnie nagranie z trzydziestu minut temu. Na miniaturce było prawie, że czarno, więc było jasne, że musiało to już się wydarzyć w momencie jak oni byli na mieście. Stevens nacisnęła play i na ekranie pojawił się duży obraz kawałka salonu i ciemnego korytarza Shiroty. Pierw na nagraniu chłopcy zobaczyli Sleepy Asha stojącego przed pokojem dziewczyny jakby usilnie się nad czymś zastanawiał.
— Pewnie się zastanawiał czy wejść — Hugh zachichotał pod nosem — myślał pewnie, że go jeszcze zje.
— Ta lub zrobi, co innego — Druga Pycha załapała temat śmiejąc się wraz z towarzyszem.
Mahiru wzniósł oczy do nieba. Chyba to jednak Kuro i Raimei byli najnormalniejsi ze swoich rodzin i nie szukają podtekstów tam gdzie ich nie ma. Zobaczyli jak Servamp znika na kamerce chyba teleportując do pokoju, bo po jego zniknięciu zaraz z pokoju było słychać cichą rozmowę. A po jakimś czasie zobaczyli odłamki szkła spadając na ziemię. W tym momencie musiał ktoś rozbić właśnie te okno.
— Jak to możliwe? — Blondyn mrugał próbując zrozumieć to czego właśnie był świadkiem — przecież nic nie było słychać.
— Tak rozbijać szyby umie tylko jedna osoba… — Hugh wstał z kanapy podchodząc bliżej ekranu.
Pierw nic nie działo się na ekranie by zaraz na nim przeszły dobrze znane buty i długi płaszcz. Bronie zaświeciły na złoto i brązowowłosy otworzył szerzej oczy. Te bronie. On je skądś zna. Postać ruszyła w stronę korytarza przez co była pokazywana coraz bardziej i jak tylko doszło do pleców znowu zniknęła w mroku przedpokoju. W tej samej chwili drzwi od pokoju wampirzycy otworzyły się i dwójka Servampów niepewnie wyjrzała na korytarz. Nie widząc nikogo na korytarzu niepewnie ruszyli do salonu rozglądając się dookoła podejrzanie.
— Słyszałeś by ktoś wybijał okno?
— Słyszałem tylko kroki — W tej chwili zobaczyli za nimi postać, której nie zauważyły obydwa wampiry, gdy tylko złapała ich pod ręce cała czwórka rozpoznała w tej postaci Servampa Zazdrości. Wampir po prostu ignorując szarpiącą się Osakę ruszył sobie w stronę jak im się wydawało wybitego okna balkonu i po tym obraz się wyłączył jakby konsola się rozładowała. W pomieszczeniu zapadła cisza i czwórka osób zaczęła po sobie patrzeć.
— Jeje porwał Raimei i Kuro? — To było dość dziwne nawet jak na Mikuniego i jego pomysły.
— Przecież to oni zainicjowali zebranie, prawda? — Hugh oparł się o oparcie pocierając podbródek — może wiedział, że Raimei nie będzie chciała iść i..
— Jasna cholera! — Mahiru podskoczył słysząc głośny wrzask Stevens, bo był skupiony na myślach czarnowłosego. Czarnowłosa poderwała się z miejsca podbiegając do okna — ten debil chyba tego nie zrobił?!
— Stevens o czym ty mówisz? — Ton jakim warczała czarnowłosa wcale mu się nie podobał. Czy on znowu czegoś nie wie i co gorsza jest to powiązane z jego wampirami? Raimei przecież nie wychodziła z pokoju tyle czasu!
— Hoshi na własną rękę postanowił wyciągnąć Raimei z domu. Powinnam się tego spodziewać, kiedy nie odbierała Shihoin — Zaraz Yoru też jest w to zamieszana? — pewnie porwał także Kuro, bo leniwy kmiot pojawił się w złym miejscu o złym czasie.
— Zaraz Hoshi chciał porwać Raimei by na siłę ją przyprowadzić na zebranie? — Nawet jak na tamtego chłopaka jest to naprawdę szalone — przecież to się całkiem mija z celem!
— I co z tym wszystkim wspólnego Yoru? — Brązowowłosy miał ochotę wyć do księżyca. Wszystko szło nie tak i co gorsze wampirzyca nawet nie wychodząc z domu nie ma świętego spokoju.
— Hugh, co byś zrobił jakby jeden z twoich podwładnych wpadł w kłopoty?
— No bym go ratował, a czemu pyta… — Zamyślił się na chwilę — zaraz. Czy ty właśnie chcesz mi powiedzieć, że ten idiota chce coś zrobić Yoru by ściągnąć do siebie Raimei?
— No może nie do końca zrobić, ale zachęcić ją do współpracy.
— JAK WEDŁUG CIEBIE DO CIĘŻKIEJ CHOLERY MOŻNA KOGOŚ TAKIM SPOSOBEM ZACHĘCIĆ DO WSPÓŁPRACY?!
— Nie denerwuj się Mahiru — Elise zaczęła machać nerwowo rękami próbując uspokoić zdenerwowanego chłopaka — on nie zrobi krzywdy Yoru. Po prostu chce pomóc siostrze by się odrobinę ogarnęła. Wiesz pomoc braterska.
— TOŚ TO DEBIL NIE BRAT!
— Słuchajcie zamiast się wydzierać — Czarnowłosy poprawił swoje szkiełko — powinniśmy ich poszukać zanim on chęcią swojej pomocy zabije przypadkiem całą trójkę.

Tak zdecydowanie to nie jest jeden z lepszych scenariuszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz