niedziela, 1 stycznia 2017

Rozdział 37 Paląca kurtyna




Raimei siedziała bawiąc się w przemianę w kota i z powrotem do wampirze formy. Potrafiła irytować tym Yuki robiąc to nocami aż nastolatka zaczęła się wydzierać, że to wcale nie jest śmieszne. Był dzień, że siostra potrafiła zamienić się w zwierzę i iść za dziewczyną do szkoły, bo twierdziła, że jakiś chłopak na nią dziwnie patrzy. Usłyszała otwieranie drzwi i spojrzała w tamtą stronę uśmiechając się lekko. Layla weszła do pokoju poprawiając blond włosy i trzymając w dłoni dwa kubeczki. Pierwszego dnia, gdy Osaka zobaczyła wampirzą formę kobiety chciała uciec z biura z wrzaskiem. No cóż. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, prawda? Nieczystość zgrabnie pokonała te parę kroków do stołu i położyła przed nią kubeczek.
— Laylo.. co to jest? — Czerwony płyn miał metaliczny zapach i gdy tylko doszedł do nozdrzy dziewczyny poczuła palące uczucie w gardle jakby nie piła od miesiąca. Dziwna sprawa. Dopiero, co wypiła wielką colę.
— Spróbuj — Z uśmiechem usiadła obok niej zachęcając dłonią. Złapała swój kubek upijając łyk. Co to jakieś wino do cholery? Nie pamięta by kiedykolwiek czuła taki zapach z jakiegoś alkoholu. Niepewnie powąchała to jeszcze raz. To Japonia. Cholera jedna wie z czego to jest zrobione.
Niebieskowłosa niepewnie przysunęła to do ust i poczuła także metaliczny smak. Skądś kojarzyła takie coś i był tego jeden plus — pragnienie ustało.
— Więc… co to jest? — Popatrzyła kolejny raz na siostrę — Mam nadzieję, że nie ucierpiał na tym żaden kot.
Zaśmiała się pod nosem z własnego żartu mając w duszy nadzieję, że to naprawdę nie jest z jakiegoś kota.
— Och nie.. to krew — Dziewczyna zachłysnęła się napojem i zaczęła się dusić, więc Storm szybko poderwała się z krzesła klepiąc ją po plecach. Nie spodziewała się, że Lenistwo słysząc prawdę zacznie dusić się płynem — ale przysięgam na życie mojej matki, że to nie z krwi kota!
— Laylo… twoja matka nie żyje od trzech lat…
— Nie wdawajmy się w szczegół moja droga — Widząc niezbyt zachęcającą minę Raimei — musisz raz w tygodniu napić się krwi. Dla własnego dobra.

_______________

Misono z motylem na ramieniu biegł przez zaciemnione korytarze. Pierwszy raz od dłuższego czasu chłopak nie czuł się źle robiąc coś więcej niż co parę kroków siadać na swoim orężu. Nie mogli wyjść żadnym skrótem, ponieważ Layla doskonale o to zadbała. Lily trzymał się jego ramienia rzucając zmartwione spojrzenia to na lewo to na prawo. Miał wrażenie, że już tutaj byli parę razy. Ale przecież zawsze skręcają w inny korytarz. Czy to możliwe, że nie ma stąd wyjścia?
— Misono..
— Przestań Lily — Fioletowowłosy pokręcił zdenerwowany głową wiedząc o czym chce wspomnieć jego Servamp. Na pewno idą w dobrą stronę jest tego więcej niż pewien. W pewnej chwili potknął się o konar i całą siłą rąbnął o ziemię rozbijając sobie nos. Zwierzę przybierając swoją ludzką postać zaczęło podnosić zmęczonego nastolatka.
— Misono powinieneś odpocząć..
— Nie mamy czasu Lily — Blondyn usadził go w pozycji siedzącej opierając o ten nieszczęsny konar i wyciągnął chusteczkę by wytrzeć krew z jego twarzy. Znał chłopaka od zawsze, ale pierwszy raz widział w jego oczach taką determinację. Chciał pomóc reszcie czy bardziej zależało mu na dobrze Layli?
— Layla na pewno by nie chciała byś…
— Dosyć Lily — Poderwał się z ziemi unikając przedmiotu. Mają mało czasu i obaj o tym wiedzą. Jeśli się nie pośpieszą to zginą nie tylko oni, ale Layla także. Nieczystość westchnęła widząc jak jego Pan szybko się oddala. Podniósł się z ziemi i zaczął lecieć w jego stronę mając po cichu nadzieję, że wreszcie znajdą jakiś trop. Może Mahiru i reszta zainteresują się tym, że chłopcy nie pojawią się dzisiaj na zebraniu i zaczną ich szukać? Pewnie Raimei wiedziałaby jak powstrzymać magię Storm.
Servamp doleciał do nastolatka i idąc w dalszą drogę milcząc. Po jakimś czasie rzucał mu co chwilę zmartwione spojrzenia. Za to Alicein czuł jak żyłka mu zaczyna pulsować na czole z jego każdym zmartwionym spojrzeniem. Wiedział o tym, że wampir się martwi, ale jeszcze trochę i strzeli go na środku drogi.
— To….. może się rozbiorę?
— Lily! — Blondyn oberwał pięścią w bok i zachichotał. Denerwowała go ta cisza, a chłopak wreszcie się odezwał. To dobry znak. Fioletowowłosy pokręcił zrezygnowany głową. On nie mieszka z wampirem. ON MIESZKA ZE ŚWIREM! — ze świrowałeś już do końca w tej ciemnej dziurze?
Widząc zrezygnowany uśmiech swojego Servampa pokręcił głową. Dawno chłopak nie gadał o rozbieraniu się i widać chciał to zrobić by przywrócić mu zdrowy rozsądek. Zatrzymał się spoglądając po zielonych krzakach. Lily miał rację. Błądzą w kółko po ciemnościach i kto wie ile godzin. Przecież idzie tam, gdzie uważa za słuszne, więc dlaczego kręcą się w kółko? Czy to możliwe by nie znaleźli nigdy stąd wyjścia. Ile oni już tutaj są? Godzinę? Dwie? A może więcej. Popatrzył znowu na swojego wampira i wypuścił zrezygnowany powietrze.
— Przepraszam Lily.. byłem pewien, że sam znajdę wyjście bez słuchania ciebie.
Nieczystość pomrugał parę razy zdziwiony widząc jak twarz jego Pana robi się czerwona. No tak. Misono rzadko kiedy pokazuje swoją prawdziwą twarz. Ale chyba za to właśnie cieszy się, że on jest jego Panem.
— Chyba wiesz, że za tobą pójdę nawet na koniec świata nie, Misono?
Nastolatek zrobił się jeszcze bardziej czerwony niż wcześniej. Tych wyznań jest zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Zakłopotany spojrzał w górę byle by tylko nie patrzeć na Nieczystość, która chichotała sobie już pod nosem.
— Znajdziemy Laylę. Nie martw się — Jeszcze trochę, a twarz fioletowowłosego wybuchnie z nadmiaru krwi. Kiedy tylko dłoń wampira wylądowała na ramieniu Misono usłyszeli za sobą cichy chrzęst i obydwaj odwrócili głowy.
Żywopłot powoli się rozstąpił ukazując nową drogę. Dlaczego to się stało?
— Layla wspominała o więzi między nami — Alicein spojrzał na swojego wampira — nie słuchałem cię przez całą drogę myśląc, że sam sobie poradzę.
— Dlatego nie mogliśmy znaleźć wyjścia z żywopłotu — Droga, która była przed nimi wyglądała jeszcze ponurzej niż ta, którą za sobą zostawiali. Co ich może czekać w tej drugiej części?
Misono ciężko odetchnął i ruszył za swoim Servampem zaciskając nerwowo pięść. Powinien uważniej słuchać Layli, bo wychodzi na to, że zostawiała wskazówki. Zaczął pocierać skronie próbując przypomnieć sobie o czym wspominała Storm. Blondyn także intensywnie myślał bojąc się co może się wydarzyć. Po jakimś czasie zobaczyli drewnianą tabliczkę na której napisane było „Wytrzymałość” i dwie drogi. Znowu mają wybrać pomiędzy jedną z nich?
— Tu jeszcze jest coś napisane Misono — Fioletowowłosy wrócił do tabliczki przestając patrzeć się w głąb dróg i nachylił się jak Lily czytając malutki tekścik, który jako człowiek ciężko mu było zauważyć przy tych ciemnościach. Lecz czuje oczy Nieczystości nie mogły tego przeoczyć — jedna z dróg jest bezpieczna.
— Więc jeśli wybierzemy tą drugą drogę przejdziemy test bez szwanku?
— Na to wychodzi — Wrócili z powrotem pod wejścia. Chłopak nie chciał testować swojej wytrzymałości, bo cholera wie co ich zaskoczy. Blondyn także nie wyglądał na chętnego na ten test czymkolwiek on jest. Jeśli musieli by walczyć ich szanse są chyba jeszcze bardziej znikome niż Osaki.
Alicein zaczął chodzić to w prawo to w lewo mrucząc do siebie pod nosem. Mogli by pójść prawą stroną, bo wygląda na bardziej jasną. Stwory czają się zawsze w ciemnościach, ale nie było by to za łatwe? A co jeśli w tamtym mroku po lewej stronie czai się coś gorszego niż koszmar?
— Którą drogę wybrać… Jak myślisz, Lily?
Wampir tak jak jego Pan przeszedł oglądając dwie drogi jakby także szukał jakiejś wskazówki. Robił to ostrożnie obserwując linie wyznaczoną na ziemi, jeśli na nią naciśnie będą musieli wejść w wybrane miejsce. Nagle wpadło mu coś do głowy. Wyciągnął przed siebie kose gotowy się zamachnąć.
— Lily co ty wyprawiasz?! — Wystarczyło jedno uderzenie by żywopłoty ścięły się na środku pokazując ukryte trzecie przejście, które prowadziło do podziemi. Misono otworzył szerzej oczy. Skąd on to wiedział? Spojrzał pytająco na swojego Servampa, który już podnosił klapę i uśmiechnął się  jego stronę niepewnie.
— Przeczucie. Zależy mi na twoim życiu Misono bardziej niż sobie to wyobrażasz. Dlatego mój oręż sam znalazł dobrą dla nas drogę.
Czy właśnie na tym polega więź między Servampem, a jego Panem? Alicein zacisnął mocniej rękę w kieszeni i kiwnął głową. Tylko, co ich czeka tam na dole? Podbiegł do swojego wampira i we dwóch zaczęli zbiegać po schodach by jak najszybciej znaleźć się na dole. Mieli dziwne przeczucie, że są na dobrej drodze by znaleźć Laylę.

__________________________

Tsurugi leżał w swoim pokoju, co jakiś czas przekręcając się na łóżku. Nie potrafił jakoś się skupić na śnie mimo, że oczy same mu się zamykały. Ten dzieciak nie odda mu Servampa z własnej chęci, a jeśli chciałby złamać ich kontrakt na siłę to sam zabije Shirotę, albo będzie musiała zrobić do Osaka. Tyle jest jeden mały szkopuł… te dwa wampiry nie pozwolą mu nawet zbliżyć się do dzieciaka. A gnojek teraz zrobił się silniejszy niż nigdy wcześniej. Usłyszał pukanie do drzwi i niechętnie odwrócił się w ich stronę. Kogo tym razem licho niesie?
— Tak myślałem, że jeszcze nie śpisz — Zadowolony brat Chareda wszedł do pokoju biorąc po drodze krzesło stawiając przed łóżkiem. Czarnowłosy przewrócił oczami i przekręcił się na brzuch wlepiając zmęczone spojrzenie w rozmówce.
— Czego chcesz?
— Problemy z Servampem? — Widząc skwaszoną minę Kamyi zaśmiał się perliście jakby bawiła go ta cała sytuacja. Nigdy nie zrozumie tych starców. Te stworzenie są szalone jak nic — mówiłem ci od początku, że ta dziewczyna narobi nam problemów. Nie słuchałeś uważając, że jest te rolę idealna.
— Przyszedłeś mi tu pieprzyć farmazony: Miałem rację?
— Och nie — Podniósł się z siedzenia podchodząc do biurka oglądając zdjęcia — przyszedłem się z tobą zgodzić. Osaka nadaje się na te rolę idealnie, nawet aż jestem pełen podziwu jak plan szybko posuwa się do przodu.
Zdziwiony Tsurugi uniósł jedną brew. O czym on pieprzy? Przecież nie ruszyli się nawet krok do przodu. Fioletowowłosy odwrócił się w stronę członka C3 grzebiąc w kieszeni.
— Wiesz, co właśnie dzieje się w parku?
— Ciężko bym wiedział skoro leże w łóżku nie uważasz?
Rzucił mu zdjęcie na którym na początku nic nie widział po czym jego oczy otworzyły się szeroko. Co to do cholery jest?
— Wodna iluzja. Hoshi wkroczył do akcji. Nie wiem, co siedzi w głowie tego szalonego wampira. Ale moi podwładni powiedzieli, że Zazdrość porwała obydwa Lenistwa, a co za tym idzie pojawi się także Mustsuko.
— Przebijemy się przez te wodę? Zresztą.. mamy jakiekolwiek szanse z taką grupą wampirów?
— Magia Yody wymknęła się z pod kontroli. Zadbałem o to.
— A co ma do tego wszystkiego Mutsuko?
— Jeśli Servampy same nie chcą współpracować trzeba zadbać o to by kolejny z nich stracił swój oręż.
— Zaraz… chcesz poświęcić magię Yody!?
— Wiem już do czego bije Daisaki. Zgromadzenie wszystkich oręży strażników zacznie nową Erę. A co za tym idzie uda nam się wkraść w łaski Osaki. A i jeszcze.
Na jego łóżko został rzucony pendrive, którego Tsurugi od razu podniósł oglądając z każdej strony.
— Tsuyuki jak i większa część C3 dalej nie wiedzą skąd się wzięły Servampy — Odwrócił wzrok w jego stronę — i ma tak zostać. Mikuni też coś zbyt dużo węszy skoro pozwolił na wygłupy Yodzie.
— On wszystko wie..
— To, że go nie lubisz wcale nie oznacza, że masz wysuwać w jego stronę takie oskarżenia.
— Jego Servamp celował do mnie z broni!
— Trzymaj się planu i nie zrzędź — Wampir stał już przed biurem machając w jego stronę znudzony ręką — czas nagli, więc ruszaj się. Oręż Zazdrości czeka.
Postać, która cały czas stała przy ścianie przysłuchując się rozmowie zamieniła się w zwierzę i wskoczyła do dziury, która była między biurkiem, a ścianą. A więc tak się chcą bawić? Czas dać im wszystkim takie przedstawienie, że na koniec aż kurtyna się spali.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz