Raimei
siedziała bawiąc się w przemianę w kota i z powrotem do wampirze formy.
Potrafiła irytować tym Yuki robiąc to nocami aż nastolatka zaczęła się
wydzierać, że to wcale nie jest śmieszne. Był dzień, że siostra potrafiła
zamienić się w zwierzę i iść za dziewczyną do szkoły, bo twierdziła, że jakiś
chłopak na nią dziwnie patrzy. Usłyszała otwieranie drzwi i spojrzała w tamtą
stronę uśmiechając się lekko. Layla weszła do pokoju poprawiając blond włosy i
trzymając w dłoni dwa kubeczki. Pierwszego dnia, gdy Osaka zobaczyła wampirzą
formę kobiety chciała uciec z biura z wrzaskiem. No cóż. Nikt nie mówił, że
będzie łatwo, prawda? Nieczystość zgrabnie pokonała te parę kroków do stołu i
położyła przed nią kubeczek.
—
Laylo.. co to jest? — Czerwony płyn miał metaliczny zapach i gdy tylko doszedł
do nozdrzy dziewczyny poczuła palące uczucie w gardle jakby nie piła od
miesiąca. Dziwna sprawa. Dopiero, co wypiła wielką colę.
—
Spróbuj — Z uśmiechem usiadła obok niej zachęcając dłonią. Złapała swój kubek
upijając łyk. Co to jakieś wino do cholery? Nie pamięta by kiedykolwiek czuła
taki zapach z jakiegoś alkoholu. Niepewnie powąchała to jeszcze raz. To
Japonia. Cholera jedna wie z czego to jest zrobione.
Niebieskowłosa
niepewnie przysunęła to do ust i poczuła także metaliczny smak. Skądś kojarzyła
takie coś i był tego jeden plus — pragnienie ustało.
— Więc…
co to jest? — Popatrzyła kolejny raz na siostrę — Mam nadzieję, że nie
ucierpiał na tym żaden kot.
Zaśmiała
się pod nosem z własnego żartu mając w duszy nadzieję, że to naprawdę nie jest
z jakiegoś kota.
— Och
nie.. to krew — Dziewczyna zachłysnęła się napojem i zaczęła się dusić, więc
Storm szybko poderwała się z krzesła klepiąc ją po plecach. Nie spodziewała
się, że Lenistwo słysząc prawdę zacznie dusić się płynem — ale przysięgam na
życie mojej matki, że to nie z krwi kota!
—
Laylo… twoja matka nie żyje od trzech lat…
— Nie
wdawajmy się w szczegół moja droga — Widząc niezbyt zachęcającą minę Raimei —
musisz raz w tygodniu napić się krwi. Dla własnego dobra.
_______________
Misono
z motylem na ramieniu biegł przez zaciemnione korytarze. Pierwszy raz od
dłuższego czasu chłopak nie czuł się źle robiąc coś więcej niż co parę kroków
siadać na swoim orężu. Nie mogli wyjść żadnym skrótem, ponieważ Layla doskonale
o to zadbała. Lily trzymał się jego ramienia rzucając zmartwione spojrzenia to
na lewo to na prawo. Miał wrażenie, że już tutaj byli parę razy. Ale przecież
zawsze skręcają w inny korytarz. Czy to możliwe, że nie ma stąd wyjścia?
—
Misono..
—
Przestań Lily — Fioletowowłosy pokręcił zdenerwowany głową wiedząc o czym chce
wspomnieć jego Servamp. Na pewno idą w dobrą stronę jest tego więcej niż
pewien. W pewnej chwili potknął się o konar i całą siłą rąbnął o ziemię
rozbijając sobie nos. Zwierzę przybierając swoją ludzką postać zaczęło podnosić
zmęczonego nastolatka.
—
Misono powinieneś odpocząć..
— Nie
mamy czasu Lily — Blondyn usadził go w pozycji siedzącej opierając o ten
nieszczęsny konar i wyciągnął chusteczkę by wytrzeć krew z jego twarzy. Znał
chłopaka od zawsze, ale pierwszy raz widział w jego oczach taką determinację.
Chciał pomóc reszcie czy bardziej zależało mu na dobrze Layli?
— Layla
na pewno by nie chciała byś…
— Dosyć
Lily — Poderwał się z ziemi unikając przedmiotu. Mają mało czasu i obaj o tym
wiedzą. Jeśli się nie pośpieszą to zginą nie tylko oni, ale Layla także.
Nieczystość westchnęła widząc jak jego Pan szybko się oddala. Podniósł się z
ziemi i zaczął lecieć w jego stronę mając po cichu nadzieję, że wreszcie znajdą
jakiś trop. Może Mahiru i reszta zainteresują się tym, że chłopcy nie pojawią
się dzisiaj na zebraniu i zaczną ich szukać? Pewnie Raimei wiedziałaby jak
powstrzymać magię Storm.
Servamp
doleciał do nastolatka i idąc w dalszą drogę milcząc. Po jakimś czasie rzucał
mu co chwilę zmartwione spojrzenia. Za to Alicein czuł jak żyłka mu zaczyna
pulsować na czole z jego każdym zmartwionym spojrzeniem. Wiedział o tym, że
wampir się martwi, ale jeszcze trochę i strzeli go na środku drogi.
— To…..
może się rozbiorę?
— Lily!
— Blondyn oberwał pięścią w bok i zachichotał. Denerwowała go ta cisza, a
chłopak wreszcie się odezwał. To dobry znak. Fioletowowłosy pokręcił
zrezygnowany głową. On nie mieszka z wampirem. ON MIESZKA ZE ŚWIREM! — ze
świrowałeś już do końca w tej ciemnej dziurze?
Widząc
zrezygnowany uśmiech swojego Servampa pokręcił głową. Dawno chłopak nie gadał o
rozbieraniu się i widać chciał to zrobić by przywrócić mu zdrowy rozsądek.
Zatrzymał się spoglądając po zielonych krzakach. Lily miał rację. Błądzą w
kółko po ciemnościach i kto wie ile godzin. Przecież idzie tam, gdzie uważa za
słuszne, więc dlaczego kręcą się w kółko? Czy to możliwe by nie znaleźli nigdy
stąd wyjścia. Ile oni już tutaj są? Godzinę? Dwie? A może więcej. Popatrzył
znowu na swojego wampira i wypuścił zrezygnowany powietrze.
— Przepraszam
Lily.. byłem pewien, że sam znajdę wyjście bez słuchania ciebie.
Nieczystość
pomrugał parę razy zdziwiony widząc jak twarz jego Pana robi się czerwona. No
tak. Misono rzadko kiedy pokazuje swoją prawdziwą twarz. Ale chyba za to
właśnie cieszy się, że on jest jego Panem.
— Chyba
wiesz, że za tobą pójdę nawet na koniec świata nie, Misono?
Nastolatek
zrobił się jeszcze bardziej czerwony niż wcześniej. Tych wyznań jest
zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Zakłopotany spojrzał w górę byle by
tylko nie patrzeć na Nieczystość, która chichotała sobie już pod nosem.
—
Znajdziemy Laylę. Nie martw się — Jeszcze trochę, a twarz fioletowowłosego
wybuchnie z nadmiaru krwi. Kiedy tylko dłoń wampira wylądowała na ramieniu
Misono usłyszeli za sobą cichy chrzęst i obydwaj odwrócili głowy.
Żywopłot
powoli się rozstąpił ukazując nową drogę. Dlaczego to się stało?
— Layla
wspominała o więzi między nami — Alicein spojrzał na swojego wampira — nie
słuchałem cię przez całą drogę myśląc, że sam sobie poradzę.
— Dlatego
nie mogliśmy znaleźć wyjścia z żywopłotu — Droga, która była przed nimi
wyglądała jeszcze ponurzej niż ta, którą za sobą zostawiali. Co ich może czekać
w tej drugiej części?
Misono
ciężko odetchnął i ruszył za swoim Servampem zaciskając nerwowo pięść. Powinien
uważniej słuchać Layli, bo wychodzi na to, że zostawiała wskazówki. Zaczął
pocierać skronie próbując przypomnieć sobie o czym wspominała Storm. Blondyn
także intensywnie myślał bojąc się co może się wydarzyć. Po jakimś czasie
zobaczyli drewnianą tabliczkę na której napisane było „Wytrzymałość” i dwie
drogi. Znowu mają wybrać pomiędzy jedną z nich?
— Tu
jeszcze jest coś napisane Misono — Fioletowowłosy wrócił do tabliczki
przestając patrzeć się w głąb dróg i nachylił się jak Lily czytając malutki
tekścik, który jako człowiek ciężko mu było zauważyć przy tych ciemnościach.
Lecz czuje oczy Nieczystości nie mogły tego przeoczyć — jedna z dróg jest
bezpieczna.
— Więc
jeśli wybierzemy tą drugą drogę przejdziemy test bez szwanku?
— Na to
wychodzi — Wrócili z powrotem pod wejścia. Chłopak nie chciał testować swojej
wytrzymałości, bo cholera wie co ich zaskoczy. Blondyn także nie wyglądał na
chętnego na ten test czymkolwiek on jest. Jeśli musieli by walczyć ich szanse
są chyba jeszcze bardziej znikome niż Osaki.
Alicein
zaczął chodzić to w prawo to w lewo mrucząc do siebie pod nosem. Mogli by pójść
prawą stroną, bo wygląda na bardziej jasną. Stwory czają się zawsze w
ciemnościach, ale nie było by to za łatwe? A co jeśli w tamtym mroku po lewej
stronie czai się coś gorszego niż koszmar?
— Którą
drogę wybrać… Jak myślisz, Lily?
Wampir
tak jak jego Pan przeszedł oglądając dwie drogi jakby także szukał jakiejś
wskazówki. Robił to ostrożnie obserwując linie wyznaczoną na ziemi, jeśli na
nią naciśnie będą musieli wejść w wybrane miejsce. Nagle wpadło mu coś do
głowy. Wyciągnął przed siebie kose gotowy się zamachnąć.
— Lily
co ty wyprawiasz?! — Wystarczyło jedno uderzenie by żywopłoty ścięły się na
środku pokazując ukryte trzecie przejście, które prowadziło do podziemi. Misono
otworzył szerzej oczy. Skąd on to wiedział? Spojrzał pytająco na swojego
Servampa, który już podnosił klapę i uśmiechnął się jego stronę niepewnie.
—
Przeczucie. Zależy mi na twoim życiu Misono bardziej niż sobie to wyobrażasz.
Dlatego mój oręż sam znalazł dobrą dla nas drogę.
Czy
właśnie na tym polega więź między Servampem, a jego Panem? Alicein zacisnął
mocniej rękę w kieszeni i kiwnął głową. Tylko, co ich czeka tam na dole?
Podbiegł do swojego wampira i we dwóch zaczęli zbiegać po schodach by jak
najszybciej znaleźć się na dole. Mieli dziwne przeczucie, że są na dobrej
drodze by znaleźć Laylę.
__________________________
Tsurugi
leżał w swoim pokoju, co jakiś czas przekręcając się na łóżku. Nie potrafił
jakoś się skupić na śnie mimo, że oczy same mu się zamykały. Ten dzieciak nie
odda mu Servampa z własnej chęci, a jeśli chciałby złamać ich kontrakt na siłę
to sam zabije Shirotę, albo będzie musiała zrobić do Osaka. Tyle jest jeden
mały szkopuł… te dwa wampiry nie pozwolą mu nawet zbliżyć się do dzieciaka. A
gnojek teraz zrobił się silniejszy niż nigdy wcześniej. Usłyszał pukanie do
drzwi i niechętnie odwrócił się w ich stronę. Kogo tym razem licho niesie?
— Tak
myślałem, że jeszcze nie śpisz — Zadowolony brat Chareda wszedł do pokoju
biorąc po drodze krzesło stawiając przed łóżkiem. Czarnowłosy przewrócił oczami
i przekręcił się na brzuch wlepiając zmęczone spojrzenie w rozmówce.
— Czego
chcesz?
—
Problemy z Servampem? — Widząc skwaszoną minę Kamyi zaśmiał się perliście jakby
bawiła go ta cała sytuacja. Nigdy nie zrozumie tych starców. Te stworzenie są
szalone jak nic — mówiłem ci od początku, że ta dziewczyna narobi nam
problemów. Nie słuchałeś uważając, że jest te rolę idealna.
—
Przyszedłeś mi tu pieprzyć farmazony: Miałem rację?
— Och
nie — Podniósł się z siedzenia podchodząc do biurka oglądając zdjęcia —
przyszedłem się z tobą zgodzić. Osaka nadaje się na te rolę idealnie, nawet aż
jestem pełen podziwu jak plan szybko posuwa się do przodu.
Zdziwiony
Tsurugi uniósł jedną brew. O czym on pieprzy? Przecież nie ruszyli się nawet
krok do przodu. Fioletowowłosy odwrócił się w stronę członka C3 grzebiąc w
kieszeni.
—
Wiesz, co właśnie dzieje się w parku?
—
Ciężko bym wiedział skoro leże w łóżku nie uważasz?
Rzucił
mu zdjęcie na którym na początku nic nie widział po czym jego oczy otworzyły
się szeroko. Co to do cholery jest?
— Wodna
iluzja. Hoshi wkroczył do akcji. Nie wiem, co siedzi w głowie tego szalonego
wampira. Ale moi podwładni powiedzieli, że Zazdrość porwała obydwa Lenistwa, a
co za tym idzie pojawi się także Mustsuko.
—
Przebijemy się przez te wodę? Zresztą.. mamy jakiekolwiek szanse z taką grupą
wampirów?
— Magia
Yody wymknęła się z pod kontroli. Zadbałem o to.
— A co
ma do tego wszystkiego Mutsuko?
— Jeśli
Servampy same nie chcą współpracować trzeba zadbać o to by kolejny z nich
stracił swój oręż.
—
Zaraz… chcesz poświęcić magię Yody!?
— Wiem
już do czego bije Daisaki. Zgromadzenie wszystkich oręży strażników zacznie
nową Erę. A co za tym idzie uda nam się wkraść w łaski Osaki. A i jeszcze.
Na jego
łóżko został rzucony pendrive, którego Tsurugi od razu podniósł oglądając z
każdej strony.
—
Tsuyuki jak i większa część C3 dalej nie wiedzą skąd się wzięły Servampy —
Odwrócił wzrok w jego stronę — i ma tak zostać. Mikuni też coś zbyt dużo węszy
skoro pozwolił na wygłupy Yodzie.
— On
wszystko wie..
— To,
że go nie lubisz wcale nie oznacza, że masz wysuwać w jego stronę takie
oskarżenia.
— Jego
Servamp celował do mnie z broni!
—
Trzymaj się planu i nie zrzędź — Wampir stał już przed biurem machając w jego
stronę znudzony ręką — czas nagli, więc ruszaj się. Oręż Zazdrości czeka.
Postać,
która cały czas stała przy ścianie przysłuchując się rozmowie zamieniła się w
zwierzę i wskoczyła do dziury, która była między biurkiem, a ścianą. A więc tak
się chcą bawić? Czas dać im wszystkim takie przedstawienie, że na koniec aż
kurtyna się spali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz